Norwegian Wood, Haruki Murakami
Norwegian Wood (Noruwyei-no mori), Haruki Murakami
Norwegian Wood było moim drugim podejściem do twórczości Haruki Murakamiego. Drugim bardzo udanym, zresztą. Sposób, w jaki pisarz prowadzi narrację przyciąga, a świat przez niego wykreowany hipnotyzuje i wciąga czytelnika ‘do środka’. Spacerując niespiesznie po kolejnych kartach powieści miałam wrażenie, że czas się zatrzymał, a mój świat przestał mieć znaczenie. Istniało dla mnie tylko to, co zrodziło się w głowie Murakamiego, który dołączył już do grona moich pisarskich ulubieńców.
Norwegian Wood to opowieść o dojrzewaniu, o poznawaniu samego siebie, o miłości, seksie, śmierci i samotności. Zdaję sobie sprawę, że wymienienie tych kilku kwestii jednym tchem jest znacznym uproszczeniem, ale stan zauroczenia tą pozycją powoduje, że nie do końca jestem w stanie porządnie zebrać myśli. Zwłaszcza, że jest to tego typu powieść, w której każdy czytelnik odkrywa coś ważnego tylko dla siebie. I lepiej sięgnąć po nią osobiście i zgłębić po cichu we własnym kącie, niż przyglądać się niezliczonej liczbie recenzji, opisów i wrażeń polekturowych. Przede wszystkim dlatego, że tak naprawdę ciężko ubrać w słowa wszystkie myśli, które się człowiekowi w głowie kłębią…
Muszę jednak szczerze przyznać, że Po zmierzchu zrobiło na mnie większe wrażenie. Po tamtej lekturze czułam się powalona na ziemię i zmiażdżona. Musiałam aż wyjść nocą z domu, żeby ochłonąć i porządnie tę powieść ‘przetrawić’. Nie wiem czy powodem jest to, iż wówczas był to mój pierwszy kontakt z Murakamim, czy może faktycznie Norwegian Wood jest książką zwyczajnie słabszą. Możliwe też, że spodziewałam się po tej powieści nieco więcej przez wzgląd na sam tytuł, jednoznacznie kojarzący się z moimi Beatlesami. Niemniej uważam, że Norwegian Wood to pozycja obowiązkowa i każdy powinien ją przeczytać. Wypływa z niej ogromna mądrość, w którą grzechem byłoby się nie zagłębić…
Moja ocena: 8/10
A ja się do Murakamiego nie przekonałam. Może trzeba kolejnego podejścia.
Też jestem ciekawa co wyjdzie z tej ekranizacji. I chyba faktycznie "Norwegian Wood" jest nieco słabszy, bo do mnie jakoś też bardziej przemówiło "Po zmierzchu" 🙂
Mnie zupełnie "Norwegian Wood" nie porwało. Nie mam cierpliwości do wolno snujących się historii, a ta książka taką właśnie ma fabułę. A przeczytałam ją również jako "książkę, po którą kiedyś sięgnę", jak pisałaś wcześniej. Sięgnęłam, ale jak na razie na powtórkę z rozrywki się nie zanosi ;]
No brawo! Rośnie nam kolejna fanka Murakamiego i z tego się cieszę. Również obawiam się trochę ekranizację i martwię się czy nie zaburzy to mojego postrzegania powieści. Pozdrawiam i zachęcam do kolejnych książek tego pisarza:)
Robiłam jedno podejście do Murakamiego, nie było udane. Może nastrój nie ten, a może nie ta książka, mam nadzieję, że nie pisarz. Po sesji planuję Murakami Podejście Drugie :). Oby tym razem mi podpasował
W takim razie nie polecam rozpoczynania tej przygody od 'Norwegian Wood' 🙂
Widzę, że śliczną panią Murakami "wciągnął" bez reszty 😛 To miłe, przyjemne dla oka, kiedy widzi się budzącą w kimś pasję. Tak trzymać. A recenzja nawet mnie zrobiła smaka, choć od wielu już lat wzbraniam się przed pisarzami Orientu. Hm… Jeśli znajdę coś u siebie, to chyba tym razem się skuszę.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Recenzja zachęcająca do przeczytania książki 🙂
Co do przygody z Murakamim, to chyba kwestia jednak mocno indywidualna. Czytałam różnorakie wątki na forach, gdzie każda z książek ma swych zwolenników i przeciwników. I rady co do tej "pierwszej" też zdecydowanie różne.
Ja moją przygodę z tym autorem zaczęłam właśnie od "Norwegian Wood" i wpadłam po uszy! Potem przeczytałam jeszcze kilka książek i fascynacja ciągle trwa. Niestety "Po zmierzchu' ciągle czeka na swoją kolejkę.
A ekranizacji chyba nie obejrzę. Nie chcę widzieć czyjejś wizji na ekranie 😉
Anhelli – zaciekawiłaś mnie tym wzbranianiem przed pisarzami Orientu. Nie wiem, czy to przeczytasz, ale i tak zapytam: dlaczego?
Ja się zastanawiam, jak Ty godzisz naukę z MUNDIALEM 😛
Nauka w przerwach ;))
Słyszałam już tak wiele pozytywnych opinii o Murakamim, że muszę w końcu przeczytać jakąś jego książkę. Zacznę prawdopodobnie od "Kroniki ptaka nakręcacza", którą to niedawno kupiłam.
Dodaję do linek 🙂
A ja nadal nic Murakamiego nie przeczytałam 😛
Nadrobię jak zdam już ten ostatni egzamin i skończy się Mundial:D Hi ;p
Witam po raz pierwszy…
Tak szukam różnych recenzji Murakamiego – bo wciąż słyszę o nim sprzeczne opinie: a to że wspaniały, a to że kiczowaty i tak dalej. Ta recenzja bardzo zachęcająca – a że w końcu sama muszę przeczytać coś Murakamiego – myślę, że zapoluję na Norwegian Woood. 🙂
Pozdrawiam
Antonina
Dziękuję za życzenia odnośnie bloga. 🙂 A przy następnej wizycie w bibliotece poluję na Murakamiego. 🙂
Antonina
Właśnie jestem świeżo po przeczytaniu "Norwegian Wood" i już czuję, że na tym się przygoda nie skończy 🙂 Spokojnie się rozwija, powoli pieszcząc zmysły. Bardzo podoba mi się Twoja recenzja, w wielu kwestiach podzielam Twoje zdanie, a już w zupełności:
"Zwłaszcza, że jest to tego typu powieść, w której każdy czytelnik odkrywa coś ważnego tylko dla siebie. I lepiej sięgnąć po nią osobiście i zgłębić po cichu we własnym kącie, niż przyglądać się niezliczonej liczbę recenzji, opisów i wrażeń polekturowych."
Brawo 🙂
Pozdrawiam,
Paulina
Ps. Przeglądam Twojego bloga dosyć często i tak też rzuciło mi się w oczy, że czytałaś "Kafkę nad morzem". Liczę na recenzję!;)
"Kafkę" zaczęłam, ale – z bólem serca – musiałam na jakiś czas odłożyć. Niebawem wracam do lektury 🙂
Ja dzisiaj dorwałam się wreszcie do książki Murakamiego, chociaż chciałam zacząć od "Po zmierzchu", ale mam nadzieje że ta będzie też dobra ;D