Smutny to oręż, co nie broni się słowem, Marina Mayoral
Smutny to oręż, co nie broni się słowem (Tristes armas), Marina Mayoral
Wyd. Muza, Warszawa 2006
W Smutnym orężu… fascynujący jest każdy szczegół – od tytułu, przez dedykację, po samą treść książki. Czytelnik nieśmiało zapoznaje się z pierwszymi jej stronami, by za chwilę całkowicie dać się pochłonąć i po kilku godzinach zorientować się, że ma za sobą kolejną wspaniałą lekturę. Lekturę wywołującą i śmiech, i łzy. Współczucie i trwogę. Lekturę, która na długo zapadnie w pamięć…
Losy bohaterów dotkniętych wojną bywają straszliwie przygnębiające, jednakże nadchodzą momenty, w których tętnią oni radością i zapominają o koszmarze, jaki zgotował im los. Urzekają tutaj zwłaszcza historie małych bohaterów, którym przyszło żyć z dala od ojczyzny, od rodzin, od miejsc bliskich ich sercom. Na swój sposób radzą sobie oni z wojną, wspierają się wzajemnie i szukają dróg, które pozwolą im cieszyć się życiem.
Smutny to oręż… jest powieścią wzruszającą i – wbrew pozorom – przepełnioną optymizmem. Optymizmem, który odkrywa się stopniowo, małymi kroczkami. Optymizmem, który trąci nieco naiwnością, ale czyż pozytywne zakończenie nie jest tym, czego tak bardzo chcemy, kiedy wokół tyle zła? Wojna odbija trwałe piętno na psychice każdego z bohaterów – niech chociaż kres ich życia okaże się dla nich pomyślny…
Moja ocena: 8,5/10
widzę u Ciebie też Hiszpania dziś 🙂 dodaję do listy 🙂
Zgadzam się z tym, że seria Salsa rządzi. Pięknie wydane pięknie napisane! :))
raczej nie dla mnie 😉 pozdrawiam
Czasy wojny kompletnie mnie nie interesują. Nie przeczytam.
Myślę, że wojna jest tu tylko tłem i tłumaczy jedynie, dlaczego bohaterowie znaleźli się w takiej, a nie innej sytuacji. Sama za tematyką wojenną nie przepadam, ale w tym wypadku nie wysuwa się ona na pierwszy, czy nawet drugi plan. Mimo wszystko, polecam się przekonać 🙂
Być może nadejdzie tkai dzień, że i ja sięgnę do tej książki