Siedem kobiet, Rebecca Miller
Siedem kobiet (Personal Velocity), Rebecca Miller
Wyd. Muza, Warszawa 2010
Siedem kobiet z opowiadań amerykańskiej autorki zmaga się ze swoim życiem – szukają zmian, szukają odpowiednich dróg, pragną zrozumieć siebie, swoje zachowania i to, dlaczego ich losy układają się tak, a nie inaczej.
Grecie wystarcza jedno spojrzenie na buty męża, aby uświadomić sobie, że wkrótce się rozstaną. Delia ucieka od męża tyrana i walczy o lepsze życie. Jest przykładem kobiety, która poczucie własnej wartości i władzy buduje wyłącznie dzięki seksowi. Louisa jest malarką, żyjącą w ciągłym poczuciu winy – najpierw z powodu śmierci brata bliźniaka, potem z powodu bycia lepszą od innych, a tak naprawdę wszystko to jest tylko pretekstem, aby stale się uniżać i swą wartość uzależniać od mężczyzn wokół. Julianne to niespełniona poetka, żyjąca w cieniu swego męża-wielkiego artysty. Bryna stale dowartościowuje się znajomością z „wielkimi” ludźmi, u których jest gosposią. Nieustannie udziela wywiadów w swojej głowie, starając się w ten sposób zawalczyć z prozą życia. Nancy właściwie trudno zaliczyć do grona kobiet – nie skończyła nawet dziesięciu lat. Ale to jej losy wydają się być najbardziej wstrząsające – dziewczynka boryka się z problemami psychicznymi, pada ofiarą pedofila i żyje w ciągłym poczuciu wyobcowania. W sercach rodziców przegrała z ich największą miłością – pieniądzem. Na końcu poznajemy Paulę – moją ulubioną bohaterkę (a może: bohaterkę mojej ulubionej historii?) – cudem unika ona śmierci i nagle jej życie staje się kłębkiem zbiegów okoliczności. Jak ona i pozostałe kobiety poradzą sobie z napotkanymi problemami? Czy zaczną żyć tak, aby być szczęśliwymi?
Każda z nich jest inna, ale wszystkie czegoś poszukują, wszystkie łakną zmian. Historia każdej z nich owiana jest tajemnicą i tak naprawdę żadnej z bohaterek nie poznajemy tak do końca. Bo ich historie zostają przerwane nagle, pozostawiając stos niedopowiedzeń. W pierwszej chwili ma się wrażenie, że opowieści przerwane są za wcześnie, że jeszcze coś mogłoby się wydarzyć. Ale dopiero lektura całości pozwala spojrzeć na sprawę bardziej ogólnie, z odpowiednim dystansem. I wtedy powroty do normalności, jakie autorka serwuje nam na zakończenie każdej opowieści nabierają sensu.
Siedem kobiet to zbiór naprawdę interesujących opowiadań. Jest to lektura odpowiednia na każdą porę – pochłania się ją szybko i lekko, choć parę razy przychodzi chwila na refleksję. Warto wtedy zatrzymać się na chwilę i zastanowić nad postępowaniem i sposobem myślenia danej bohaterki. To naprawdę ciekawe kobiety, warto je poznać.
Moja ocena: 8,5/10
Ciesze się, że Tobie również ta książeczka przypadła do gustu. Czy któraś z bohaterek w jakimś stopniu przypomina Ciebie samą ? Ja osobiście nie znalazłam nawiązania do swojej osoby.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ja też nie przepadam za opowiadaniami, chociaż sukcesywnie zaczynam się i do nich przekonywać 🙂
Ja również powoli się do nich przekonuje. Zwłaszcza, że teraz czytam Schmitta i są one oczarowujące.
a ja lubię opowiadania 🙂 u Ciebie kolejna dobra recenzja tego zbioru, muszę się w niego zaopatrzyć 🙂
Aaaa Wróciłam 😉 szczegół, ze od 17 znowu mnie nie bedzie przez 2tygodnie ale wreszcie moge przeczytac Twoje recenzje ksiażek 😀
Dzisiejsza pozycja zaintrygowała mnie i z pewnością po nią sięgnę.
Chyba kiedyś powstał taki film… ale czy to ten?
Mi też właśnie wydaje się,że widziałam kiedyś film o takim samym tytule,lecz nie jestem pewna czy został on nakręcony na podstawie tej książki;)
Tak, gdzieś czytałam, że nawet dostał jakąś nagrodę filmową 🙂
Oj, ja również nie przepadam za opowiadaniami. Tak jak napisałaś, zbyt mało tekstu, żeby w pełni wczuć się w historię całą sobą. Niemniej ostatnio zaczęłam łamać schematy i próbować czytać takie opowiadania. Poszukam książki, której recenzję teraz opisałaś, bo bardzo zainteresowała mnie ona, w dużej mierze dzięki Twojej opinii. 😉 Dodam Cię do linek, okej?
Pozdrawiam! 😉