KLAUDYNA MACIĄG
  • Główna
  • Sklep
  • Blog
  • Kim jestem?
  • PREZENTY DLA CIEBIE
  • Podcast
  • Współpraca
  • Copywriting

Wrogowie publiczni

Wrogowie publiczni (2009)
reż. M. Mann

Obiektywna ocena filmów z udziałem Johnny’ego Deppa nie jest najłatwiejszym zdaniem. Raz, że jego powalający urok przyćmiewa wszystko inne, a dwa – że to samo czyni jego ogromny talent. I choćbym chciała skupić się na czymkolwiek innym – przychodzi mi to z wielkim trudem. Bo w Johnnym wszystko jest zachwycające – mimika, głos, chód, spojrzenie. Wszystko! Dlatego nie istnieje żaden film z jego udziałem, który by mi się nie podobał. Co nie znaczy jednak, że produkcje te pozbawione są wad – i Wrogowie publiczni nie są tu wyjątkiem.

Historia o najsłynniejszych amerykańskich gangsterach lat 30tych – Johna Dillingera, Baby’ego Face’a Nelsona i Pretty Boya Floyda. Kierowana wówczas przez J. Edgara Hoovera FBI z małej agencji stała się potężną organizacją o światowej sławie miedzy innym przez swoje wysiłki zmierzające do schwytania przestępców.


Mamy więc film gangsterski pełen napadów, pościgów, karabinów i testosteronu. Czego było w nim za dużo? Napadów, pościgów i karabinów. Jedynie duża dawka testosteronu w niczym mi nie przeszkadza – zwłaszcza, kiedy dodana do niej zostaje bomba kobiecości pod postacią obłędnej Marion Cotillard (widzieliście film Niczego nie żałuję – Edith Piaf? Jeśli nie – natychmiast nadrabiać!). A jak już duet Depp-Cotillard połączy się na ekranie, nie ma się co dziwić, że serce zaczyna bić szybciej:

Z bólem jednak muszę przyznać, że nawet największa i najlepsza dawka piękna, talentu i testosteronu nie przyćmi nudy i wszelakich złych wrażeń, jakie może pozostawić po sobie film. Wrogów publicznych co prawda nie oceniam najgorzej, ale prawda jest taka, że wiele scen było tak ociekających nudą, że aż zdarzyło mi się kilkanaście razy spojrzeć z utęsknieniem na zegarek. Fakt: byłam zasapana i zmęczona, nie lubię kina akcji, a do tego ostatnie dziesięć minut filmu znałam na pamięć, ale nie wydaje mi się, aby miało to aż tak wielki wpływ na odbiór filmu. Po prostu trochę pan reżyser przesadził, ot co. Zwłaszcza, że biografia Dillingera przedstawiona została szczątkowo i najeżona była błędami. A to już grzechy niewybaczalne i nie da się przejść obok nich obojętnie – niezależnie od tego, czy się dany gatunek lubi, czy nie.

Michael Mann ma w dorobku wiele znakomitych filmów, ale tego do czołówki jego obrazów bym nie zaliczyła. Względnie podobał mi się – a i owszem, ale bardziej wytrawnego widza mógłby nawet odrzucić. Miłośnicy rasowego kina gangsterskiego zachwyceni nie będą – ja, jako 'laik’ w tej dziedzinie szukałam we Wrogach publicznych czegoś zupełnie innego. Dostałam to – to prawda, ale czy to czyni ów film lepszym? Obiektywnie – absolutnie nie. Subiektywnie? Oczywiście! 🙂

Moja ocena: 7/10

Zdjęcia pochodzą ze strony filmweb.pl

Cześć! Nazywam się Klaudyna Maciąg i zajmuję się tworzeniem za pomocą słów. Na blogu znajdziesz treści dotyczące freelancingu, rozwoju, blogowania i prowadzenia firmy. Chcesz dowiedzieć się więcej? Sprawdź, kim jestem.

Sprawdź moje produkty:

  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – błękitny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – czarny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
freelancing organizacja zarabianie w sieci samorozwój nauka języków prowadzenie firmy
PrevMiędzy nami dobrze jest, Dorota Masłowska
Perswazje, Jane AustenNastępny

Mam dla Ciebie prezenty!

Zapisz się do newslettera i odbierz darmowe ebooki.

Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, a ich administratorem będzie Klaudyna Maciąg. Szczegóły: polityka prywatności.

Dzięki, udało się!

W swojej skrzynce mailowej wypatruj pierwszej wiadomości z prezentem powitalnym. 

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wiadomość wpadnie do [spamu], więc zajrzyj i tam. A jeśli chcesz mieć pewność, że moje wiadomości będą dochodzić, dodaj adres kontakt@klaudynamaciag.pl do zaufanych. 

.

0 komentarzy

kasjeusz pisze:
26 września 2010 o 22:44

Zauważyłam, że Depp to magnes na widzów. Nie tylko płci żeńskiej, co ciekawe. Ale wiesz, widziałam trzy filmy z jego udziałem – Nożycoręki, Piraci z Karaibów, pierwsza część, i Alicja – i odniosłam przykre w sumie wrażenie, że dysponuje on ograniczonym zapasem grymasów, która wciąż powtarza. Tak więc, jego nazwisko mnie nie przyciąga. 😉
Pozdrawiam serdecznie! (I sennie, prawdę mówiąc).

Odpowiedz
Futbolowa pisze:
26 września 2010 o 23:10

Bluźnisz! 😛

Polecam obejrzenie filmów: 'Blow', 'Marzyciel', 'Sweeney Todd', 'Sekretne okno' i wieeelu innych.

Odpowiedz
naczynie_gliniane pisze:
27 września 2010 o 07:56

Depp dawno nie wyglądał w filmie tak zwyczajnie:)

Odpowiedz
kasjeusz pisze:
27 września 2010 o 10:22

Znalazłam w domu "Marzyciela". Jeśli będę miała trochę wolnego czasu, obejrzę go dzisiaj. Dam znać, jak poszło. 😉
Co do "S. Todda": znam musical Sondheima i już w tej wersji historia golibrody mnie nie przekonała (a trzeba wiedzieć, że jestem ogromną entuzjastką musicali). Poza tym – Depp, zdaje się, dostał główną rolę w filmowej wersji. On… śpiewa? Być może niepotrzebnie, ale jestem sceptycznie nastawiona.

Odpowiedz
Claudette pisze:
27 września 2010 o 18:05

Wiem, że narażam się bardzo, ale… jakoś nie lubię Johnny'ego Deepa 😛

W "Piratach z Karaibów" – owszem, ale tam nie jest za bardzo podobny do siebie. Inne zaś jego filmy nie przypadły mi do gustu.

Ale "Wrogów publicznych" mimo to chciałabym obejrzeć, bo uwielbiam lata '30 ubiegłego wieku.

Pozdrawiam 🙂

Odpowiedz
Agna pisze:
27 września 2010 o 19:51

Widzę, że nie tylko ja mam mieszane uczucia. Dla mnie wabikiem był Christian Bale i ciekawość jak Deppowi pójdzie granie prawie normalnego człowieka bez tony charakteryzacji. Film nie powalił na kolana, ot zobaczyłam i zapomniałam.

Lubię Johnny'ego, ale nie maniakalnie i obłędnie bo ostatnie role dziwaków irytują. Lubię "Edwarda Nożycorękiego", "Sleepy hollow", pierwszą część "Piratów". Inne mniej czy bardziej, ale "Sweeney Todda" raczej nie polecamm.

Odpowiedz
Mała Mi pisze:
1 października 2010 o 08:56

Film rzeczywiście był taki sobie… lepszy niż gorszy, ale szału nie było 🙂 oko za to było na czym powiesić… 😉 miłego dnia!

Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontakt

kontakt@klaudynamaciag.pl

Agencja Kreatywna Espelibro
Klaudyna Maciąg
NIP: 9492100679

Co to za miejsce?

Blog Klaudyny Maciąg. Blog o produktywności, rozwoju i prowadzeniu firmy. Znajdziesz tutaj treści przydatne dla freelancerów, blogerów i właścicieli małych firm oraz dla osób zainteresowanych samorozwojem i nauką języków.

POLITYKA PRYWATNOŚCI
REGULAMIN SKLEPU
Rife Wordpress Theme. Proudly Built By Apollo13

Koszyk