Świat nocy 1. Dotyk wampira, Lisa Jane Smith
Świat nocy 1. Dotyk wampira (Night World No.1, Secret Vampire), Lisa Jane Smith
Wyd. Amber, Warszawa 2009
W pierwszym z opowiadań – Dotyk wampira – autorka sprzedaje nam naiwną historyjkę o młodocianym wampirze, który nie potrafiąc pogodzić się ze zbliżającą się śmiercią swej najlepszej przyjaciółki postanawia przemienić ją w podobną sobie istotę. Rodzi to jednak pewne problemy – bo nie dość, że w „obronie” umierającej Poppy (cóż za wdzięczne imię!) staje jej nadopiekuńczy brat (kochamy troskliwych braciszków!), to jeszcze czyny tego rodzaju uchodzą w świecie nocy za zakazane i karane są śmiercią. Nasz dzielny wampir jednak uświadamia sobie, że kocha biedną Poppy i stawia wszystko na jedną kartę, za wszelką cenę chcąc ją utrzymać przy „życiu”… Co z tego wyniknie? Poczytacie-zobaczycie 🙂
W czasach, w których wszyscy mamy przesyt wampirów zapewne wielkim zainteresowaniem ta książka cieszyć się nie będzie, ale muszę przyznać, że gdyby porównać ją do osławionych Pamiętników Wampirów, to wypada ona dużo lepiej. Może nie na poziomie literackim (bo ten wciąż osadzony jest raczej bliżej dna, niż szczytu), ale na poziomie konstruowania fabuły, kreowania bohaterów i tworzenia świata przedstawionego – jak najbardziej. Wspomniałam co prawda o naiwności, ale raczej w kontekście samego wątku miłosnego (czyż miłość nie jest trochę naiwna?), bo – poza tym wszystkim – pierwsza historia z cyklu prezentuje się całkiem przyzwoicie. Świat nocy wydaje się przynajmniej ciekawy i solidnie zbudowany, bez zbędnych udziwnień i naciąganych bzdur. Za to plus.
Wysokiej oceny nie ma co wystawiać, bo pisarstwo pani L. J. Smith na to nie zasługuje, ale wierzę w jako-taki potencjał jej utworów, toteż chętnie sięgnę po kolejne opowieści z cyklu Świat nocy. Póki co:
Moja ocena: 5,5/10
Domyślam się, że spadnie teraz lawina komentarzy w stylu: „wampirom już podziękujemy”, i „to na pewno nie dla mnie”, ale proszę Was o potraktowanie sprawy z przymrużeniem oka i danie szansy małemu przerywnikowi od wielkiej literatury, którą czytujemy na co dzień.
Sięgnę po te książkę, też potrzebuję takich przerywników 😉
Czasami fajnie jest zagłębić się w tego typu lekturach. Na tą serię Pani Smith miałam ochotę jakiś czas temu. Obecnie poszukuje jej innego tworu
Czytałam trzy części, które szybko zleciały. Podoba mi się, że opowiadania lekko się zazębiają i idą w ciekawy kierunku. Znów świat jest zagrożony. Wątki romansowe z czasem irytują, za którymś zakochaniem przewracałam oczami. Jednak w ogólnym rozrachunku, nie takie złe.
Absolutnie nie potępiam lekkich czytadeł. Sama chciałam zakupić jakiś "wampirzy" cykl, ale po "Zmierzchu" tyle tego się pojawiło, że nie wiem na co się zdecydować.
"Pamietniki wampirów" zakończyłam na pierwszym tomie, ale ten cykl z moich obserwacji cieszy się dużym powodzeniem, więc może…może…:)
Znowu masz absolutnie odmienne zdanie od mojego 🙂 to już tradycja 😛 Nie rozumiem tylko jednego, jak możesz nie trawić DOBREJ fantastyki, a tolerujesz MIERNĄ pisaninę o wampirach ??
Bardzo Cię lubię, jesteś fajną, ciekawą dziewczyną. ale tej zagadki rozwikłać nie mogę 😉
Dla mnie "Świat Nocy" to porażka. Przemęczyłam tę książkę strasznie i poleciała na allegro w trybie ekspresowym. "Pamiętniki Wampirów" ( pierwsze 3 tomy do momentu śmierci Eleny) były w porządku. Źle napisane to fakt, ale sama historia była nawet ciekawa. Pozostałe 3 tomy to po prostu pisana na siłę kpina z czytelnika. Serial "The Vampire Diaries" to zupełnie inna bajka. Tam wszystko jest dopracowane i lepsze od oryginału o 100 %.
Czasami lubię czytadła. Wiele książek z fantastyki to też często czytadła, ale miłe. Oczywiście, co kto lubi, ale moim skromnym zdaniem pani Smith pisze już tylko dla kasy i to się da wyczuć.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Zgadzam się z Tobą w 100%! "Przerywniki" są potrzebne z dwóch względów: dystansu, którego nabranie jest niezbędne przy czytaniu tzw. literatury wyższej oraz po to by troszkę odpocząć. Pozdrawiam 🙂
Mnie się podobały najbardziej "Córki nocy", resztę też czytało się szybko i przyjemnie, no ale.. 😉
Fakt faktem, że nie czytałam, ale ogólnie zgadzam się z myślą przewodnią twojej recenzji 😉
Przyjemnostki,
rzecz w tym, że ta tzw. dobra fantastyka zawiera często elementy, których nie znoszę – smoki, gady i inne gadające cudstwory albo roboty i inne dziwne maszyny. Jeżeli w książce pojawia się motyw czarowników, wampirów, aniołów i innych postaci w miarę ludzkich (w sensie powierzchownym) – przeczytam z chęcią, bo moja wyobraźnia je ogarnia. Wszystko inne – niestety, odpycha 🙂
Wampirki nie dla mnie;)
Tak, to moja biblioteczka na piętrze. Sama ją zaprojektowałam, w kolorze karaibskiego błękitu a wykonał znajomy- złota rączka:) Tam pracuję i czytam.
http://lotta-kronika-pachnacych-kartek.blogspot.com/
Także uważam, że czytadła są nam potrzebne, jednak te w wykonaniu L.Smith kompletnie mnie nie przekonują
Futbolowa, to "Gildię Magów" Canavan z miejsca skreśliłaś, chociaż tam są jedynie magowie w ludzkiej postaci. 😉
Chyba, że powód jest zgoła inny. 😉
Stoi gdzieś na mojej półce, ale na razie mam inne lektury ; )