KLAUDYNA MACIĄG
  • Główna
  • Sklep
  • Blog
  • Kim jestem?
  • PREZENTY DLA CIEBIE
  • Podcast
  • Współpraca
  • Copywriting

Och, życie

Och, życie (2010)
reż. G. Berlanti

Komedie oglądam rzadko – nie przepadam za gatunkiem, który kojarzy mi się z wymuszonym śmiechem, robieniem z siebie głupków na ekranie (w tej roli: aktorzy) i niewielką wartością jako-taką. W ramach Mikołajek chcieliśmy jednak z narzeczonym obejrzeć coś przyjemnego i mało wymagającego, a wybór padł na Och, życie – film, który niedawno zagościł na ekranach polskich kin.

Zaczęło się od podróży sentymentalnej, gdyż już sama wizyta w kinie wywołuje we mnie ciepłe uczucia. Miejsce mojej pierwszej pracy pełne jest wspomnień z ważnych wydarzeń mej przeszłości – przede wszystkim przypomina mi o tym, kim byłam zanim zaczęłam pracę i kim stałam się po jej zakończeniu. Nawet sobie nie potraficie wyobrazić jak wielce zbawienną okazała się dla mnie możliwość otwarcia na ludzi w tego typu miejscu – rzuciłam się na głęboką wodę, ale udało się wyjść z tego zwycięsko…

Rozsiadłam się w dobrze znanym sobie fotelu, na sali, którą zapamiętam z gonienia gościa, który samotnie oglądał Hannę Montanę, palił papierosa i sikał do puszek z piwem. Nerwowo wyczekując na zapowiedzi filmowe, rozglądałam się z ciekawością po miejscu pełnym wspomnień. Z lekkim poślizgiem wreszcie coś wydarzyło się na ekranie i od razu dał się słyszeć głos Johnny’ego Deppa (który rozpoznam nawet przez sen), a zaraz po nim sala ujrzała wydęte usta Angeliny Jolie, o której ostatnio ciągle słyszę za sprawą pańć z rodzimej TV, marzących o romansie z piękną aktorką. Potem szereg reklam, jeszcze jedna zapowiedź, znów stadko reklam i wreszcie – wyczekiwany film.

Zaczyna się banalnie: Alison i Peter postanawiają zeswatać ze sobą swych najlepszych przyjaciół – Holly i Messera. Ona jest twardo stąpającą po ziemi kucharką, on lekkoduchem w bejsbolówce na głowie. Ona marzy o ustatkowaniu się po wielkim rozczarowaniu miłosnym, on każdej nocy ląduje w łóżku z inną. Po nieudanej randce bohaterowie wyrażają wielką nadzieję, iż już nigdy ich drogi się nie zetkną, jednakże okazuje się, że zostają kolejno: świadkami na ślubie przyjaciół, rodzicami chrzestnymi ich córeczki, a potem… Potem jej prawnymi opiekunami.

Przystosowanie się do nowej sytuacji i dla „wiedźmy” (Messer o Holly), i dla „dupka” (Holly o Messerze) staje się niesamowitym wyzwaniem. Nienawidząca się para musi zamieszkać w domu swych zmarłych przyjaciół i zgrywać rodzinkę dla dobra małej Sophie. Nie wiem na ile taka możliwość jest prawnie możliwa, ale w USA mnie nic nie zdziwi, więc przekazania dziecka w testamencie negować nie mam zamiaru. W każdym razie – historia, która zaczęła się banalnie wciąż banalną pozostaje i wieńczy ją – do bólu przewidywalny – finał. Ale bynajmniej nie jest to wadą – tzn. owszem, wolę produkcje bardziej zaskakujące, niebanalne i pozostawiające wielki znak zapytania w głowie, ale – co oczywiste – nie można takich oczekiwań stawiać byle komedii romantycznej. Nastawiałam się na lekką, zabawną i przyjemną opowieść i swoją rolę Och, życie spełniło, więc czegóż mogę chcieć więcej?

Cóż… Twórcy filmu mogliby się nieco bardziej wysilić – odgrzebywanie starych żartów o dziecięcych kupkach i wymiocinach, nieśmiertelny motyw z bieganiem na lotnisko za ukochaną osobą plus jechanie na starych schematach: ona – stateczna romantyczka, on – cham i lekkoduch – naprawdę mogą okazać się zniechęcające. Na szczęście wszystko wynagradza spora dawka humoru, uśmiech uroczej Katherine Heigl, seksowne spojrzenie Josha Duhamela i caluteńki obraz gorącego Josha Lucasa. Choćby dlatego warto tę historię poznać.

Poza tym – pod płaszczykiem banalnej i lekkiej historyjki, kryje się pewna brutalna prawda – problem poświęcania wszystkiego dla rodzicielstwa. Wspólne wychowanie dziecka wymaga kompromisów, wyrzeczeń i przewartościowania priorytetów. Do tego obnaża wszelkie maski, jakie przywdziewamy na co dzień – okazuje się bowiem, że nasz bohater uśmiechem i cynizmem przesłania swoje lęki i obawy związane z byciem ojcem. To samo bohaterka – odgrywa zdystansowaną sztywniarę, a tak naprawdę kryje się w niej łaknąca ciepła krucha istota, która nagle uświadamia sobie, że macierzyństwo może okazać się sposobem na życie.

Koniec końców – w Och, życie mamy i śmiech, i łzy, i dobrą grę aktorską, i morał, i happy end, który tak baaaaardzo wszyscy kochamy, więc nie trzeba żałować pieniędzy na bilet do kina. Czasem warto sięgnąć po lekką, ultrabanalną historię, bo i ona może nas czymś zachwycić i zaskoczyć, albo chociaż pozwoli miło spędzić czas.

Moja ocena: 7/10

Cześć! Nazywam się Klaudyna Maciąg i zajmuję się tworzeniem za pomocą słów. Na blogu znajdziesz treści dotyczące freelancingu, rozwoju, blogowania i prowadzenia firmy. Chcesz dowiedzieć się więcej? Sprawdź, kim jestem.

Sprawdź moje produkty:

  • Transkrypcja nagrań

    Jak zostać transkrybentem? Poradnik dla początkujących

    Oceniono 5.00 na 5
    99,00 zł z VAT
    Dodaj do koszyka
freelancing organizacja zarabianie w sieci samorozwój nauka języków prowadzenie firmy
PrevZ głowy, Janusz Głowacki
Wszystko, co kochamNastępny

Mam dla Ciebie prezenty!

Zapisz się do newslettera i odbierz darmowe ebooki.

Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, a ich administratorem będzie Klaudyna Maciąg. Szczegóły: polityka prywatności.

Dzięki, udało się!

W swojej skrzynce mailowej wypatruj pierwszej wiadomości z prezentem powitalnym. 

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wiadomość wpadnie do [spamu], więc zajrzyj i tam. A jeśli chcesz mieć pewność, że moje wiadomości będą dochodzić, dodaj adres kontakt@klaudynamaciag.pl do zaufanych. 

.

0 komentarzy

Eta pisze:
9 grudnia 2010 o 08:32

Kiedy tylko ten film zagości na DVD, na pewno go kupię. 😉

Odpowiedz
przyjemnostki pisze:
9 grudnia 2010 o 11:04

Lubię oglądać komedie romantyczne, bo uwielbiam się śmiać i mogłabym cieszyć gębę 24 godziny na dobę 😀
Najlepiej jest oglądać takie filmy ze swoim facetem 😛 Mój najpierw się wzbrania, a potem ryczy ze śmiechu 😉 lubię to.

Pozdrowionka 🙂

Odpowiedz
Futbolowa pisze:
9 grudnia 2010 o 12:48

Przyjemnostki,
śmiać to i ja się uwielbiam, ale głównie z siebie i z życia, a komedie jakoś średnio do mnie przemawiają. Jak jednak widać – bywają wyjątki 🙂

Odpowiedz
Agna pisze:
11 grudnia 2010 o 22:20

Czekam na ten film dla Josha Duhamela i zachęcił mnie trailer. Nie ma co dziwić się amerykańskiemu ustawodawstwu,kiedy to indyjscy filmowcy wycisnęli ze mnie łzy śmiechu. Facet spowodował wypadek w którym zginęli rodzice czwórki dzieci. I co sąd orzekł? Że ów "bardzo odpowiedzialny" obywatel ma się zająć dzieciakami. Potem to już tylko czad ^^

Odpowiedz
Futbolowa pisze:
13 grudnia 2010 o 16:47

No tak, bardzo ciekawa wizja, Agna ;D
Ale wersję indyjską to chyba sobie daruję :))

Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontakt

kontakt@klaudynamaciag.pl

Agencja Kreatywna Espelibro
Klaudyna Maciąg
NIP: 9492100679

Co to za miejsce?

Blog Klaudyny Maciąg. Blog o produktywności, rozwoju i prowadzeniu firmy. Znajdziesz tutaj treści przydatne dla freelancerów, blogerów i właścicieli małych firm oraz dla osób zainteresowanych samorozwojem i nauką języków.

POLITYKA PRYWATNOŚCI
REGULAMIN SKLEPU
Rife Wordpress Theme. Proudly Built By Apollo13

Koszyk