KLAUDYNA MACIĄG
  • Główna
  • Sklep
  • Blog
  • Kim jestem?
  • PREZENTY DLA CIEBIE
  • Podcast
  • Współpraca
  • Copywriting

Szara tęcza, Ida Jatczak

Szara tęcza, Ida Jatczak
Wyd. Novae Res, Gdynia 2010

Szara tęcza należy do książek, które trudno jest oceniać i odbierać w sposób jednoznaczny. Nie jest to literatura wysokich lotów – to po pierwsze. Po drugie, skierowana jest ona raczej do młodzieży, choć i ci, którzy lubią wspominać pierwsze młodzieńcze miłości znajdą w niej coś dla siebie. Ja znalazłam przede wszystkim ukojenie i radość, pomimo tej szarości, wylewającej się ze wszystkich stron. Bo szarość ta przełamana zostaje ciepłem i kolorem. Widać to zarówno na okładce, jak i w treści książki, co uznaję za wielki plus – te dwa elementy powinny ze sobą korespondować i w przypadku powieści Idy Jatczak rzeczywiście to czynią.

Sama historia jest raczej banalna. Ale nie jest to bynajmniej wadą – dobrze jest dostrzegać urok rzeczy prostych. Bo właśnie w prostocie nieraz kryje się największe piękno. Poza tym – z kim będzie identyfikował się czytelnik, jak nie z człowiekiem ogarniętym tymi samymi zmartwieniami i uwikłanym w podobne zdarzenia, hm?

Banalność czy też – zwyczajność Szarej tęczy uwidacznia się właśnie w warstwie fabularnej i w sposobie kreowania postaci. Szkoła, dom, brak akceptacji, bunt, walka ze wspomnieniami – typowe. Autsajderka, romantyk, odpychanie, przyciąganie – typowe. W tych kwestiach Ida Jatczak nie zaskoczyła mnie wcale, choć może to wiązać się również z tym, że główni bohaterowie do bólu przypominają mnie i mego narzeczonego, a działania i myśli bohaterki są mi niezwykle bliskie…

Jeden element zaskoczył mnie jednak bardzo – dialogi. Dialogi bowiem są w tej powieści znakomite! To one są motorem napędowym Szarej tęczy i to one sprawiają, że książkę pochłania się niemal jednym tchem. W tej kwestii dużą zasługę przypisuję również barwnym, emocjonalnym opisom, choć akurat w nich „dla równowagi” pojawia się kilka drobnych uchybień. Przede wszystkim – miejscami zgrzyta składnia, kuleje fleksja, a literówki kują w oczy. Ale tak naprawdę są to jedynie drobnostki, na które zapewne nie każdy nawet zwróci uwagę…

Na pewno jednak każdy zauważy zręczne operowanie symbolami. Piękna scena z kaktusem, znakomicie wpleciony motyw tęczowych rękawiczek (żałuję, że bohaterka nie włożyła ich w ostatnich scenach – znakomity byłby to zabieg), do tego cała gama kolorów – nieprzypadkowych, rzecz jasna. Takie elementy sprawiają, że ta – z pozoru – prosta historia, nabiera zupełnie innego znaczenia…

Jeden jednak mankament bardzo mnie zabolał. I zdenerwował mocno! Otóż: Szara tęcza jest książką napisaną naprawdę ładnym, barwnym językiem. Językiem pełnym trafnych metafor i porównań. Językiem oddziałującym na wyobraźnię, plastycznym, soczystym i przyjemnym w odbiorze. Znajdują się tu jednak fragmenty kompletnie do tego tła niepasujące – fragmenty najeżone rażącymi kolokwializmami. One zdradzają, że wiek autorki oscyluje gdzieś w okolicach „dwudziestki” – i choć młody wiek to przecież nic złego, po co ujawniać go akurat w taki sposób? Przeciwko samym kolokwializmom oczywiście nic nie mam – często ich obecność ma swoje uzasadnienie. W tym przypadku jednak go nie znajduję. I skoro serwuje się mi ładną historię i ładną narrację, to domagam się konsekwencji. Bo po co szpecić piękną twarz, ordynarnym makijażem…?

Pomimo wszelkich niedociągnięć, Szara tęcza wciąż urzeka mnie tak samo, jak urzekła mnie, kiedy tylko pierwszy raz ją ujrzałam. (Piękny!) opis na okładce zwiastował pełną ciepła, słodko-gorzką historię o miłości. Zapowiadał też kawałek niezłej literatury. I choć widać, że to debiut, że wiek młody, że doświadczenia nieco brak, to jednak dostrzegam w autorce ogromny potencjał. Mam wielką nadzieję, że dane mi będzie czytać kolejne opowieści pióra Idy Jatczak. Bo wiem, że się nie zawiodę. Bo wiem, że nie jest częstym zjawiskiem taka wrażliwość i tak wielka umiejętność przedstawiania szarej codzienności w sposób barwny i urzekający.

Do czytania Szarej tęczy zachęcam gorąco. Dajcie się porwać tej rozgrzewającej i pełnej uroku historii. Wbrew pozorom – nie tylko o miłości. Przeciwnie – głównie o przyjaźni i zaufaniu, o cierpliwości i oddaniu, o walce i przekraczaniu granic, kruszeniu murów i dawaniu szans – sobie i innym. Można z tej powieści wycisnąć więcej, niż mogłoby się z pozoru wydawać. Więc czytajcie – naprawdę szczerze polecam.

Moja ocena: 7/10

Dziękuję wydawnictwu Novae Res za udostępnienie tej urzekającej powieści.

Cześć! Nazywam się Klaudyna Maciąg i zajmuję się tworzeniem za pomocą słów. Na blogu znajdziesz treści dotyczące freelancingu, rozwoju, blogowania i prowadzenia firmy. Chcesz dowiedzieć się więcej? Sprawdź, kim jestem.

Sprawdź moje produkty:

  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – błękitny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – czarny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
freelancing organizacja zarabianie w sieci samorozwój nauka języków prowadzenie firmy
PrevCień, Cody McFadyen
S@motność w sieci, Janusz L. WiśniewskiNastępny

Mam dla Ciebie prezenty!

Zapisz się do newslettera i odbierz darmowe ebooki.

Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, a ich administratorem będzie Klaudyna Maciąg. Szczegóły: polityka prywatności.

Dzięki, udało się!

W swojej skrzynce mailowej wypatruj pierwszej wiadomości z prezentem powitalnym. 

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wiadomość wpadnie do [spamu], więc zajrzyj i tam. A jeśli chcesz mieć pewność, że moje wiadomości będą dochodzić, dodaj adres kontakt@klaudynamaciag.pl do zaufanych. 

.

0 komentarzy

Scathach pisze:
2 marca 2011 o 04:40

PO kilku pierwszych zdaniach recenzji zaczęłam się bać o los tej ksiązki, gdyż mam ją w planach czytelniczych. Na szczęście rozwiałaś moje obawy- zwyczajnymi powieściami od czasu do czasu nie gardzę:)

Odpowiedz
kasandra_85 pisze:
2 marca 2011 o 05:34

Recenzja zdecydowanie do mnie przemawia, podobnie jak okładka:)). Zapisuję i zobaczymy czy mi się spodoba.
Pozdrawiam!!!

Odpowiedz
przyjemnostki pisze:
2 marca 2011 o 07:21

Młodzieżówki to już nie moja działka, nawet te urzekające. Nie umiem już ich dobrze odbierać, rażą mnie naiwne zachowania i tak dalej. Lepiej się już czuję w literaturze dziecięcej 😉 Dziwne, ale prawdziwe.

Pozdrawiam 🙂

Odpowiedz
Magia słowa pisanego pisze:
2 marca 2011 o 09:49

Może kiedyś w wolnej chwili po nią sięgnę.;p

Odpowiedz
Bujaczek pisze:
2 marca 2011 o 10:10

No po takiej recenzji nie można nie przeczytać tej książki 😉

Odpowiedz
Dominika Anna pisze:
2 marca 2011 o 11:52

recenzja bardzo zachęcająca, ale mimo to raczej nie sięgnę

Odpowiedz
Futbolowa pisze:
2 marca 2011 o 12:45

Dominiko,
w takim razie: dlaczego? 🙂

Odpowiedz
dm1994 pisze:
2 marca 2011 o 13:48

Dodaje do listy 🙂

Odpowiedz
Natula pisze:
2 marca 2011 o 13:58

Skoro to rozgrzewająca i pełna uroku powieść to koniecznie muszę przeczytać 🙂

Odpowiedz
Viconia pisze:
2 marca 2011 o 16:10

Muszę sobie zapisać tytuł 🙂

Odpowiedz
Daria pisze:
2 marca 2011 o 19:13

Okładka ładna, ale chyba pozycję sobie daruję – lit. młodzieżową staram się czytać jak najmniej, ponieważ nie do końca za nią przepadam 😉

Odpowiedz
Rudzielec pisze:
3 marca 2011 o 17:20

Dzisiaj doszła do mnie od wydawnictwa Novae Res, więc w najbliższym czasie przeczytam 😉

Odpowiedz
Luna pisze:
4 marca 2011 o 12:05

UWIELBIAM takie symbole wplecione w fabułę. Według mnie nadaje to książce… ciekawy charakter. Zapisuję na listę 😉

Pozdrawiam 🙂

Odpowiedz
Varia pisze:
4 marca 2011 o 12:25

zaintrygowałaś mnie. prostota treści, jak i okładki, to coś co mi właśnie potrzeba.

Odpowiedz
Anonimowy pisze:
11 maja 2011 o 12:05

Jedna uwaga co do wieku autorki – powieść ta została napisana przed kilku laty przez niespełna piętnastolatkę. Mnie też się podoba. Choć zapewne nie jest idealna.

Odpowiedz
Anonimowy pisze:
6 czerwca 2011 o 19:14

Po książkę sięgnęłam przypadkowo. Tak jakoś w bibliotece spodobała mi się okładka, opis oraz tytuł. Wczoraj zaczęłam ją czytać i wciągnęła mnie niesamowicie. Przeczytałam ją jednym tchem:) To naprawdę piękna historia. Taka akurat na niedzielne popołudnie. Dała mi do myślenia. No i dziś ciągle chodzi mi po głowie… Niby zwyczajna, a jednak… taka inna;)
Gorąco zachęcam do przeczytania "Szarej tęczy"!

Odpowiedz
Anonimowy pisze:
10 lipca 2011 o 13:06

Książkę znalazłam w bibliotece i wzięłam ja tylko dla tego ze spodobał mi sie opis z tyłu. już na początku domyślałam się o czym możne ona być, jednak niektóre moje przypuszczenia wywnioskowane z opisu z tyłu były błędne. myślałam ze to właśnie ten chłopak będzie niezdolny do pokochania drugiej osoby. tu się myliłam.
książka mi się ogromnie podobała. były nawet momenty które osobiście mnie wzruszyły. piękna książka i zachęcam do przeczytania ;))
Pozdrowienia!

Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontakt

kontakt@klaudynamaciag.pl

Agencja Kreatywna Espelibro
Klaudyna Maciąg
NIP: 9492100679

Co to za miejsce?

Blog Klaudyny Maciąg. Blog o produktywności, rozwoju i prowadzeniu firmy. Znajdziesz tutaj treści przydatne dla freelancerów, blogerów i właścicieli małych firm oraz dla osób zainteresowanych samorozwojem i nauką języków.

POLITYKA PRYWATNOŚCI
REGULAMIN SKLEPU
Rife Wordpress Theme. Proudly Built By Apollo13

Koszyk