Obcy, Taichi Yamada
Obcy (Ijin-tachi to no Natsu), Taichi Yamada
Wyd. Muza, Warszawa 2007
Bo choć Obcy to opowieść ciekawa i fascynująca, to jednak daleko jej jeszcze do najlepszych dzieł japońskiej literatury.
Bohaterem Obcych jest Hideo Harada – samotny mężczyzna przed pięćdziesiątką, wiodący wyobcowany żywot w wielkim biurowcu. Po rozwodzie z żoną traci wszystkich tych, którzy byli mu bliscy – kobietę, syna i przyjaciela. Zaszywa się w swym opustoszałym mieszkaniu, całkowicie oddając pracy. A kiedy i ona nie przynosi ukojenia, wybiera się w okolice, w których dorastał. Niespodziewanie spotyka tam swoich rodziców. I wszystko byłoby może w porządku, gdyby nie fakt, że ci od ponad trzydziestu lat… nie żyją. Samotny mężczyzna, balansując na granicy dwu światów, powoli uzależnia się od towarzystwa tych, których stracił, jako dziecko. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że kontakt z tajemniczymi zjawami powoli przemienia go w marę… Z Hidea powoli uchodzi życie… Czy pomocna dłoń tajemniczej sąsiadki pomoże bohaterowi podźwignąć się z kolan? A może będzie jeszcze jednym gwoździem do trumny? Kiedy tylko sięgniecie po Obcych, przekonacie się sami…
Warto zapoznać się z tą pozycją, choć nie ukrywam, że początkowo nie robi ona najlepszego wrażenia. Momentami nuży, momentami zniechęca i dopiero w miarę upływu akcji, zaczyna wciągać. Myślę, że największym problemem tej opowieści jest jej główny bohater, będący jednocześnie narratorem. Nie jest to zbyt ciekawy człowiek – żadnej odkrywczości nie znajdziemy ani w jego monologach, ani w tym, jak postrzega rzeczywistość. Ciekawe fragmenty Obcych to te, w których Hideo przedstawia innych bohaterów lub w których to oni dochodzą do głosu. Gdyby wyciąć całą resztę – wyszłoby z tego całkiem zgrabne, fascynujące opowiadanie. A tak – mamy ciekawą historię z wielkim, niewykorzystanym potencjałem.
Uważam jednak, że po tę książkę warto sięgnąć choćby dlatego, aby zagłębić się w psychikę człowieka wyobcowanego, poszukującego własnego „ja”, próbującego rozliczyć się z przeszłością. Warto też poznać jego towarzyszkę – Kei – postać enigmatyczną i niezwykłą, dzięki której rozwiązanie akcji nabiera rumieńców i jest tak dobre…
Lektura tych – raptem – 189 stron nie powinna nikomu zająć więcej, niż 2-3 godziny, więc polecam. Przeczytajcie, porównajcie wrażenia – może Was zachwyci bardziej?
Moja ocena: 6,5/10
Książkę przeczytałam w ramach stosikowego losowania.
Zastanawiałam się jakiś czas temu nad kupnem tej książki na jakiejś internetowej wyprzedaży. Póki co wolę chyba lżejsze historie i obawiam się, że ta przybiłaby mnie do ziemi swym emocjonalnym ciężarem 🙂 (czytam obecnie "Oczyszczenie" Oksanen i "Zło" Guillou więc póki co mam przesyt…). Ale recenzja bardzo ciekawa!
Pozdrawiam!
Kupiłam tę książkę chyba za jedyne 6 złotych i po Twojej recenzji juz nie mogę się doczekać, kiedy ją przeczytam:)). Pozdrawiam!!
Gdyby nie porównywać tej książki do twórczości Murakamiego, to ocena byłaby wyższa, tak myślę. Jednak skoro to tylko niecałe 200 stron, to z chęcią sięgnę po tę lekturę, nawet jeśli mi się nie spodoba, to wiele nie stracę. A opis fabuły mnie zainteresował…
Pozdrawiam. 🙂
Wstyd się przyznać, ale nie czytałam ani jednaj książki Murakamiego. Jakieś nie mogę cały czas znaleźć czasu ani chęci na jego rozchwytywane teraz powieści. Nie wiem więc czego spodziewać się po tej książce, chyba najpierw sięgnę po Murakamiego 😉
Lubię Murakamiego ale po tę książkę ,może też kiedyś sięgnę 🙂
Przyznaję się bez bicia, że pomimo jego wielkiej popularności nie czytałam jeszcze nic pióra Murakamiego. I raczej po niego sięgnę w pierwszej kolejności.
Mam ogromne zaległości jeśli chodzi o literaturę japońską, bardzo chciałabym przeczytać COKOLWIEK! 🙁
Miałam dotychczas do czynienia z "Norwegian Wood" oraz "Na południe od granicy, na zachód od słońca" autorstwa Murakamiego. Pierwsza książka wypadła w moich oczach znacznie lepiej niż druga, przy której się nudziłam, ale to wciąż za mało by pokochać tego pisarza. Czy jest coś co mogłabyś mi polecić i jest możliwe że porwie mnie do reszty? Wszyscy zachwalają 1Q84 a ja wciąż nie mogę się przemóc.. Jeśli chodzi o literaturę japońską to mam zamiar przeczytać "Nie opuszczaj mnie" Kazuo Ishiguro, gdyż film na jej podstawie ogromnie mnie zachwycił. A książkę opisywaną przez Ciebie z ciekawości wpisuję na listę planowanych 🙂 Pozdrawiam
Kasiu,
jeżeli chodzi o Murakamiego, to moją najukochańszą książką jest 'Po zmierzchu', od której zaczęła się moja przygoda z tym pisarzem. Dalej: 'Sputnik Sweetheart' i 'Na południe od granicy…', które – jak widzę – Ciebie nie zachwyciło. Spróbuj więc może z 'Po zmierzchu' 🙂
Nie słyszałam nigdy o tej książce, ale jeśli będę mieć okazję to na pewno po nią sięgnę. Nawet nie obawiam się, że będę w razie czego żałować straconego czasu, jeśli jest tak cieniutka 🙂 Muszę koniecznie zabrać się za egzotycznych pisarzy i literaturę z krajów, których nie było mi jeszcze dane czytać 🙂
Nie wiem, dlaczego byłam przekonana, że "Obcy" jest w liczbie pojedynczej, jak "Teb obcy". 🙂 Literatura japońska ma w sobie niezwykły urok. Tej powieści jeszcze nie czytałam, ale postaram się wypożyczyć.
Ja niestety nie mam możliwości czytania japońskiej literatury, co jak zauważyłam jest lekkim ubytkiem dla mnie. Życie japończyków i azjatów jest ciekawe, co potwierdzają książki takie jak "Kwiat śniegu i sekretny wachlarz" i "Wyznania gejszy", a książki napisane przez "prawdziwych" japończyków i azjatów, którzy się tam wychowali z pewnością będą jeszcze bardziej typowe dla tamtejszej literatury. Szkoda, że nie mam możliwości jej przeczytania.
Koniec…przepadłam. Poruszę niebo i ziemie aby ją zdobyć:)
Czytałam i bardzo daleko jej do najlepszych dzieł. Niby pomysł jest, niby czyta się naprawdę szybko, ale czegoś mi w niej brakuje, nawet nie potrafię tego sprecyzować. Tak jak piszesz gdyby to było opowiadanie może byłoby inne, może lepsze wrażenie po przeczytaniu "Obcego".
Pozdrawiam 🙂
Lirael,
też myślałam, że chodzi o liczbę pojedynczą, ale w zapowiedzi książki pojawia się fragment, że >>dostał nagrodę za "Obcych"<< 🙂
Przepowiednia,
dlaczego nie możesz czytać japońskiej literatury?
Obawiam się, że książka nie zrobi na mnie dużo większego wrażenia. Tak, czy inaczej postaram się po nią sięgnąć. Mam nadzieję, że w niedalekim czasie odnajdę ją w swojej bibliotece 😉
I powiem Ci, że mnie zaciekawiłaś, bo po pierwsze Murakami.
Nieciekawy bohater, a jednak uduchowiony.
Japońska melancholia.
I sceneria tej książki, a przy okazji, no cóż ilość stron do połknięcia 🙂
Chyba w nią zainwestuje mimo wszystko 🙂