KLAUDYNA MACIĄG
  • Główna
  • Sklep
  • Blog
  • Kim jestem?
  • PREZENTY DLA CIEBIE
  • Podcast
  • Współpraca
  • Copywriting

Spójrz na mnie, Yrsa Sigurðardóttir

Spójrz na mnie (Horfðu á mig), Yrsa Sigurðardóttir
Wyd. Muza, Warszawa 2011

Na lekturę tej książki poświęciłam – rekordowe – pięć dni. Nie dlatego, że czytało się źle i nie dlatego, że nie wciągała – bo było wręcz przeciwnie. Ale znalezienie w ostatnim czasie wolnych chwil na czytanie jest dla mnie wielkim wyzwaniem – maj wiąże się z zaliczeniami, referatami, pracami i słonecznym rozleniwieniem. Ponadto, kiedy wieczorem znajdywałam czas na lekturę, zazwyczaj miałam po niej koszmarne sny. Oj, nie jest to lekka i przyjemna historyjka do poduszki!

Yrsa Sigurðardóttir to nordycka pisarka, która zdobywa coraz większą popularność zarówno w Polsce, jak i na świecie. Nazywa się ją „islandzką odpowiedzią na Stiega Larssona”, gdyż serca ludzi podbija naprawdę znakomitymi kryminałami. Spójrz na mnie jest piątą częścią przygód prawniczki Thory, która tym razem pragnie rozwikłać zagadkę wyjątkowo odrażającej zbrodni. W eksperymentalnym ośrodku, zamieszkałym przez umysłowo i fizycznie chorych młodych ludzi dochodzi do podpalenia. Giną wszyscy pensjonariusze i ich opiekun, a za winnego podpalenia uznaje się cierpiącego na zespół Downa Jakoba, który pragnął uwolnić się z ośrodka. Chłopak zostaje skazany, choć niewiele jest dowodów wskazujących jego winę. Organy sprawiedliwości ukręcają sprawie łeb, ale wtedy ich spokojny żywot mąci Thora – zdeterminowana, by odkryć prawdę o tragicznych wydarzeniach sprzed paru lat. Sprawa jest wyjątkowo skomplikowana, a dodatkowo zaczynają zazębiać się z nią historie innych ludzi – młodego radiowca, prześladowanego przez tajemniczego słuchacza; małżeństwa, nawiedzanego przez ducha młodej dziewczyny; wpływowej rodziny chłopca, który zginął w pożarze. Co łączy wszystkie te wątki? Zbrodnie. Jakie? Przekonajcie się sami…

Spójrz na mnie to jedna z najbardziej porażających i niezwykłych książek, z jakimi miałam styczność. To naprawdę dobry, ekscytujący kryminał ze sporą domieszką elektryzującego horroru. Przedstawione wydarzenia wywołują naprawdę mocne wrażenie i kiedy się z nimi zapoznacie, nie zdziwi Was, dlaczego dręczyły mnie po nich koszmarne sny. Mam nadzieję, że nie boicie się silnych wrażeń…

W powieści Yrsy Sigurðardóttir nie jestem w stanie wskazać żadnych rażących uchybień i niedociągnięć (choć raz imiona bohaterów zostają pomylone). Faktem jest jednak, że niektóre zagadki rozwiązałam dużo szybciej niż Thora, ale i tak obserwowanie jej poszukiwań sprawiało mi wiele przyjemności. Poza tym, nie można autorce odmówić tego, że znakomicie buduje napięcie i w odpowiedniej chwili potrafi zaskoczyć niespodziewanym zwrotem akcji. Do tego tworzy interesujące, skomplikowane i niejednoznaczne postaci, z których niemal każdą po kolei można podejrzewać o popełnienie zbrodni… A czy ostateczne rozwiązanie jest zaskakujące? Cóż, zbrodniarz wzbudzał moje podejrzenia swoimi krętactwami, ale chyba nie przyszłoby mi do głowy… Nie! Uznajmy, że nie spodziewałam się takiego rozwiązania sprawy.

Jedno w Spójrz na mnie nie do końca mi się podoba – okładka, mianowicie. Widoczny obok oryginał w stu procentach koresponduje z treścią książki. Nasza wersja już mniej – choć oczywiście można by ją dopasować do pewnych wydarzeń i tytułu. Islandzka okładka wzbudza pewien niepokój równy temu, wywoływanemu przez treść książki. Polska wydaje mi się nieco przeładowana literami, a i sam rysunek nieszczególnie mi się podoba (choć w tej kwestii zdania mych znajomych są podzielone). Myślę, że większe zainteresowanie wzbudziłaby na półkach okładka widoczna po prawej, choć nie można wykluczać tego, że Polaków zafascynuje pewna surowość naszej wersji. Co prawda nie szata graficzna jest tu najważniejsza, ale gdyby spojrzeć na inne wydania powieści islandzkiej autorki (sprawdźcie tutaj) można by zauważyć, że ta znacznie od nich odbiega. Mniej barwna, mniej intrygująca, mniej ciesząca oko. Ale to tylko mało istotny szczegół, gdyż sama powieść zasługuje na naprawdę wielkie wyróżnienie.

Zachęcam!

Moja ocena: 9,5/10

PS. W książce pada nawet nazwa mojego Manchesteru United, hah :)) Jak tu nie kochać Yrsy?
Za powieść dziękuję wydawnictwu Muza.

literatura islandzka | recenzja | Yrsa Sigurðardóttir | literatura | recenzje książek

Cześć! Nazywam się Klaudyna Maciąg i zajmuję się tworzeniem za pomocą słów. Na blogu znajdziesz treści dotyczące freelancingu, rozwoju, blogowania i prowadzenia firmy. Chcesz dowiedzieć się więcej? Sprawdź, kim jestem.

Sprawdź moje produkty:

  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – błękitny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – czarny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
freelancing organizacja zarabianie w sieci samorozwój nauka języków prowadzenie firmy
PrevManchester United zdobywa tytuł mistrzowski!
Czysta jak łza, Charlaine HarrisNastępny

Mam dla Ciebie prezenty!

Zapisz się do newslettera i odbierz darmowe ebooki.

Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, a ich administratorem będzie Klaudyna Maciąg. Szczegóły: polityka prywatności.

Dzięki, udało się!

W swojej skrzynce mailowej wypatruj pierwszej wiadomości z prezentem powitalnym. 

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wiadomość wpadnie do [spamu], więc zajrzyj i tam. A jeśli chcesz mieć pewność, że moje wiadomości będą dochodzić, dodaj adres kontakt@klaudynamaciag.pl do zaufanych. 

.

0 komentarzy

Claudette pisze:
19 maja 2011 o 09:15

Jestem po lekturze tomu czwartego cyklu o Thorze i muszę przyznać, że ta lektura tak mnie wciągnęła, iż przetrzymywała mnie do późnych godzin nocnych. A potem, mając w pamięci przeczytane dopiero co zdarzenia miałam problemy z zaśnięciem.

Sigurðardóttir jest naprawdę genialną pisarką 🙂 Już nie mogę doczekać się, gdy przeczytam tom piąty – chciałabym też jakoś dotrzeć do trzech wcześniejszych, ale obawiam się, że biblioteki tej serii jakoś nie lubią (może autorka ma za trudne nazwisko do skatalogowania? ;))

Pozdrawiam 🙂

Odpowiedz
Scathach pisze:
19 maja 2011 o 09:15

Zaczynam poważnie żałować, że nie wzięłam jej do recenzji!
Muszę kupić;))

Odpowiedz
http://pisanyinaczej.blogspot.com/ pisze:
19 maja 2011 o 09:16

Twoja recenzja jest już kolejną, którą czytam od jakiegoś czasu i która dotyczy tej książki. I znowu widzę że za dużo w niej brutalności co do mnie nie przemawia. Nie wiem, może źle robię nie dając jej szans. Ale tak czuję. Pozdrawiam

Odpowiedz
Futbolowa pisze:
19 maja 2011 o 12:24

Tu nie chodzi o brutalność. Raczej o bezwzględność, brak wyobraźni i pewnego rodzaju okrucieństwo.

Odpowiedz
Molioo pisze:
19 maja 2011 o 13:33

Z twojej recenzji wynika, że bardzo dobrym pomysłem byłoby zapoznanie się z tą książką albo z całą serią. 🙂
Tylko nie jestem pewien czy znajdę tą serię w bibliotece 🙂

Odpowiedz
kasandra_85 pisze:
19 maja 2011 o 13:43

Chyba to coś dla mnie:)). Rozejrzę się i jak będę miała okazję, z pewnością przeczytam tę książkę:))

Odpowiedz
Domi pisze:
19 maja 2011 o 14:57

Świetna recenzja 🙂 Muszę się przyznać, że choć nie przepadam za kryminałami, po takiej recenzji nawet mnie skusiłaś 🙂

Odpowiedz
dm1994 pisze:
19 maja 2011 o 15:18

Już czeka na mojej półeczce ;] Mam nadzieję,że wywoła we mnie podobne uczucia jak twoje 😀

Odpowiedz
Paideia pisze:
19 maja 2011 o 17:42

Nie przepadam co prawda za sensacją i kryminałem, ale ostatnio coraz więcej pozytywnych komentarzy słyszę o tej pisarce. Dziś nawet natknęłam się na jej książkę w naszej poczciwej żółciutkiej Biedronce – za 9.90. Niestety nie skusiłam się. A teraz trochę żałuję 🙂

Odpowiedz
Sil pisze:
19 maja 2011 o 18:12

książkę również mam w planach przeczytać. Kiedy? No na bank jakoś na… tygodniach. Wiele już o niej słyszałam (czytałam) i mam wrażenie że i mnie poruszy do głębi 🙂

Odpowiedz
Dosiak pisze:
19 maja 2011 o 19:16

Uwielbiam tę pisarkę, jej powieści wciągają bez reszty. Nie czytałam jeszcze dwóch najnowszych tomów, ale na pewno to zrobię 🙂

Odpowiedz
Nyx pisze:
19 maja 2011 o 19:38

Ja, kupując książkę, na pewno szybciej zdecydowałabym się na dolna okładkę, niż naszą polską – rzeczywiście jest surowa i moim zdaniem ginie pod natłokiem innych pozycji w księgarniach. Co do samej fabuły – skoro miałaś koszmary po tej powieści, to jest to coś dla mnie. Nie ma to jak dobry kryminał.

Odpowiedz
Rudzielec pisze:
19 maja 2011 o 19:46

Hmm… Kryminał czyli raczej nie dla mnie.

Odpowiedz
Iza pisze:
20 maja 2011 o 06:28

Czytałam 3 pierwsze tomy i na razie mi sie znudziło. Yrsa jest mocno podobna do Chmielewskiej głównie przez bałganiarską, roztrzepaną bohaterkę. Tylko sprawy ma bardziej mroczne.

Odpowiedz
cyrysia pisze:
20 maja 2011 o 06:56

Ja niestety nigdy nie spotkałam się z tym autorem i jego twórczością, ale spróbuje czegoś więcej dowiedzieć się i sama ocenić, czy świetnie pisze, czy nie.

Odpowiedz
Inez pisze:
20 maja 2011 o 07:37

Już sama Twoja recenzja zmroziła mi krew w żyłach;) A to bezcenne w taki upał jak dziś…

Pozdrawiam

Odpowiedz
Natula pisze:
20 maja 2011 o 07:45

No Kobieto, przez Twoją recenzję, jestem chora na tę książkę ;-). Jednak pasowałoby zacząć przygodę z Thorą od pierwszej części.
Oryginalna okładka zeceydowanie lepsza wizualnie, islandzki spokój, to jest to.

Odpowiedz
niedopisanie pisze:
20 maja 2011 o 09:13

A ja właśnie wczoraj nabyłam jedną z powieści Yrsy 🙂 Kiedyś czytałam już coś tej autorki i pamiętam, że wrażenie zrobiła niesamowite. Co do okładki w pełni się zgadzam, oryginalna jest lepsza – jest w niej coś magnetyzującego.

Odpowiedz
tola pisze:
28 maja 2011 o 13:54

nie przepadam za kryminałami i rzadko po nie sięgam, ale ten mnie zainteresował.
może przez te okładki? 🙂

Odpowiedz
Książkówka Ewa pisze:
11 czerwca 2011 o 11:23

Ruszam na poszukiwania tej książki i liczę, że wywrze ona na mnie takie wrażenie jak na Tobie. 🙂
Od dawna brakuje mi fikcji literackiej, która naprawdę mną wstrząśnie. Dobrze działają na mnie thrillery Beckett'a, ale chcę więcej…:)

Odpowiedz
MariaMargaryna pisze:
14 sierpnia 2011 o 09:14

Jestem po lekturze dwóch pierwszych tomów o Thorze – "Siódmy znak" oraz "Weź moją duszę" i … Yrsa Sigurdardottir powoli wyrasta na moją ulubioną pisarkę. Jest dość hardkorowa – pisze brutalnie – ale uwielbiam jej wyobraźnię. Zagadki są utrzymane w temperaturze, która ciągle rośnie, koniec jest nieprzewidywalny.
Jeżeli chodzi o Twoją recenzję "Spójrz na mnie", to powoduje ona, że choruję na tą książkę! Najkonieczniej muszę ją zakupić i na 100% nie będę żałówać:)

Odpowiedz
Futbolowa pisze:
14 sierpnia 2011 o 10:58

Ja z kolei choruję na poprzednie części i zła na siebie jestem, że nie chciałam ich przyjąć do recenzji…

Odpowiedz
monalisap pisze:
11 czerwca 2013 o 15:32

Ciekawa fabuła, ale obawiam się czy nie za wiele (jak dla mnie) strachu, brutalności tych emocji…

Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontakt

kontakt@klaudynamaciag.pl

Agencja Kreatywna Espelibro
Klaudyna Maciąg
NIP: 9492100679

Co to za miejsce?

Blog Klaudyny Maciąg. Blog o produktywności, rozwoju i prowadzeniu firmy. Znajdziesz tutaj treści przydatne dla freelancerów, blogerów i właścicieli małych firm oraz dla osób zainteresowanych samorozwojem i nauką języków.

POLITYKA PRYWATNOŚCI
REGULAMIN SKLEPU
Rife Wordpress Theme. Proudly Built By Apollo13

Koszyk