Nieznośna lekkość maślanych bułeczek, Alexander McCall Smith
Piąta część cyklu powieści o słynnej kamienicy przy Scotland Street 44 w Edynburgu – kolejna porcja pogodnej literatury. McCall Smith to istny geniusz w przedstawianiu jasnej strony codziennego życia W kolejnym tomie sześcioletni Bertie wstępuje do scautów; Matthew próbuje na nowo odkryć uroki życia małżeńskiego; narcystyczny Bruce z przerażeniem odkrywa swoją pierwszą zmarszczkę, a bandzior z Glasgow, Smalec O’Connor, przybywa z darami… Co z tego wyniknie? Odpowiedź znajdziemy w kolejnej książce ulubionego autora naszych czytelników.
Źródło: muza.com.pl
Piąta część serii wciąż podtrzymuje równy, dobrze znany nam poziom. Choć Świat według Bertiego wybijał się ponad pozostałe tomy i uznaję go za najlepszy, Nieznośna lekkość maślanych bułeczek, Miłość buja nad Szkocją, Opowieści przy kawie oraz 44 Scotland Street daleko w tyle nie pozostają. Trudno zresztą o jakąś rażącą nierówność, kiedy mamy do czynienia z historią, która pierwotnie funkcjonowała jako powieść w odcinkach, publikowana na łamach jednej z gazet.
Kiedy przedstawiam swoje wrażenia z lektury poszczególnych części wielotomowych serii, zazwyczaj mam problem z wyłuskaniem czegoś nowego. Najwięcej kłopotu sprawia mi właśnie seria McCall Smitha, która wciąż rozgrywa się na tych samych ulicach, przedstawiając tych samych bohaterów. Pojawiają się co prawda nowe epizodyczne postaci, a przygody i zwroty akcji jakie serwuje nam autor są naprawdę zaskakujące, ale to wciąż ten sam świat i ten sam język.
W tym jednak właśnie tkwi cały urok 44 Scotland Street. Do Edynburga wracamy jak na stare śmieci, znów spotykając dobrze nam znanych przyjaciół i znajomych. Trzymamy kciuki za małego Bertiego, irytujemy się narcystycznym Bruce’m, współczujemy naiwnej Dużej Lou i znów przeżywamy wspaniałe chwile. Bo świat opisywany przez McCall Smitha jest pogodny i pełen uroku, prawdziwy i naturalny, barwny i przyciągający. Aż chciałoby się tam znaleźć!
W każdym tomie serii napotkamy nazwiska wielkich Szkotów – pisarzy i poetów, malarzy i polityków. Od dawna zauważyć można, jak wielki hołd składa im Alexander McCall Smith. W Nieznośnej lekkości maślanych bułeczek mam jednak wrażenie, że autor kwestiom społecznym i tożsamościowym poświęca więcej uwagi, niż dotychczas. Sporo mówi o kształtowaniu społeczności, sąsiedzkiej życzliwości i relacjach przyjacielskich. Zwraca uwagę na istotne problemy, wbija szpilę tym, którzy nie interesują się historią kraju i wciąż, niestrudzenie podkreśla swoje przywiązanie do Edynburga i Szkocji. Uwielbiam go za to. Nie zapomina skąd pochodzi, czci wielkich i małych ludzi, przedstawiając ich losy w niby-zwyczajnej i prostej historii, która z szarej telenoweli w odcinkach staje się głęboką i piękną opowieścią o miłości do kraju i rodaków. Wielka rzecz, chylę czoła!
A czyta się to znakomicie, jak zawsze. Koniecznie wybierzcie się na Scotland Street!
Moja ocena: 7,5/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Muza.
Bardzo chętnie zapoznam się z całą tą serią, gdyż każda Twoja recenzja o niej jest bardzo pozytywna. A w ogóle strasznie podoba mi się okładka i tytuł tejże części 😀
Nie czytałam żadnej książki tego autora choć wiele osób bardzo go sobie chwali. Muszę to czym prędzej zmienić
44 Scotland Street czytałam całkiem niedawno i strasznie nie mogę się doczekać, aż kolejne części wpadną w moje ręce. Pieniędzy mało, ale i tak postaram się je mieć 🙂
Bardzo lubię te serię. Co prawda, dopiero czytałam dwie pierwsze części, ale już nie mogę się doczekać na kolejne spotkanie z Bertiem 😉
Zaintrygowałaś mnie McCall Smithem- zbiera same pochwały i pojawia się w Top 10… Co prawda powinnam się ograniczać, ale dorzucam na listę całą serię ;).
Pozdrawiam 😉
PS Tytułowe maślane bułeczki (scones) – uwielbiam! 😀
Ja też zaczynam byc ciekawy… Kolejna Twoja recenzja dotycząca tej serii i znów pozytywna.
Ahhh nie mogę się doczekać aż i do mnie przyjdą wreszcie "Bułeczki" 🙂
dobrze się zapowiada, może czas zainteresować się całą serią…