|

Jak urodzić i nie zwariować (2012)

Jak urodzić i nie zwariować
reż. K. Jones • USA, 2012

Film nakręcony na podstawie serii poradników – tego jeszcze nie było! Produkcja najeżona wielkimi nazwiskami – to już znamy bardzo dobrze. Czy umieszczenie w obsadzie całej gamy superpopularnych twarzy jest gwarantem sukcesu? Nie zawsze. W tym przypadku jednak doskonale się sprawdziło.

Ciążowe dylematy mają charakter uniwersalny – zawsze znajdzie się spore grono potencjalnych zainteresowanych tym tematem. Ci, którzy mają, spodziewają się albo planują potomstwo, powinni tłumnie ruszyć do kin na film, który ma im podpowiedzieć, jak nie zwariować, kiedy rodzicielstwo zbliża się wielkimi krokami. I choć w rzeczywistości polskie tłumaczenie tytułu nie oddaje sensu filmu Kirka Jonesa, to jednak faktycznie jest to idealna produkcja dla wszystkich, których myśli krążą wokół rodzicielstwa.


W filmie w zadziwiający sposób krzyżują się losy pięciu par i ich przyjaciół – jedni planują dzieci od lat, inni nie planują wcale. Ale ponieważ życie bywa przewrotne, tatusiem zostanie podstarzały kierowca rajdowy, gwiazdor telewizyjnego show czy popularny babiarz. I zanim każdy z potencjalnych rodziców odkryje, że tacierzyństwo i macierzyństwo jest autentycznym cudem, wiele złego i dobrego będzie musiało się wydarzyć…

Prostych i lekkich historii o trudach ciąży i rodzicielstwa było niezliczenie wiele. To łatwy do obrobienia temat – można ugryźć go na poważnie, można zrobić z niego powalającą na łopatki komedię. Kirk Jones postawił na miszmasz, który sprawia, że jego film nie wpisuje się w żaden konkretny schemat, dostarcza nie tylko radości i wzruszeń, ale i prowokuje do dyskusji, zmusza do refleksji. W żadnym punkcie film nie odkrył przede mną niczego nowego, żaden z wątków nie okazał się zaskakujący, ale film jako całość wypada wyjątkowo świeżo, interesująco i miło. Jest ciepły i sympatyczny, miejscami bolesny i ściskający za gardło, miejscami naprawdę śmieszny.


Przedstawiając w stuminutowym filmie losy kilkunastu osób, łatwo było wpaść w pułapkę powierzchowności i niedokładności. Tymczasem scenarzystkom (Shauna Cross, Heather Hach) udało się każdego z bohaterów sportretować naprawdę wyjątkowo dogłębnie – znamy ich lęki i pragnienia, stają się nam oni bliscy i wzbudzają czułość, sympatię czy niechęć. Choć to ostatnie uczucie pojawia się tylko chwilami, ponieważ całość obrazu ma charakter miły i przyjemny. Może nie sielski i anielski, ale na pewno rozczulający i sympatyczny.

Z całego panteonu gwiazd osadzonych w tej produkcji, najbardziej przekonała mnie do siebie znana z filmu Zmierzch Anna Kendrick, a zaraz za nią bardzo wyraziste – Elizabeth Banks oraz Brooklyn Decker. Z panów świetnie wypadli Ben Falcone oraz Rodrigo Santoro. Specjalnie trudnych ról nie mieli ani Cameron Diaz, ani Chace Crawford, ani Matthew Morrison czy Dennis Quaid, za to potencjału swojej postaci w żaden sposób nie wykorzystała Jennifer Lopez, która – gdyby nie nadrabiała urodą – wypadłaby naprawdę blado. Spośród osobowości przewijających się w tle całej historii, z dobrej strony zaprezentowali się również Thomas Lennon oraz Rebel Wilson.


Choć przeniesienie na ekran tak specyficznego tworu, jakim jest poradnik, nie jest zadaniem łatwym, to jednak twórcom Jak urodzić i nie zwariować udało się doskonale wybrnąć z tego wyzwania. Stworzyli film ciepły i refleksyjny, zabawny i wzruszający. Może nie odkrywczy, może nie zaskakujący, ale na pewno wart uwagi i interesujący. Barwne postacie, znakomita muzyka, niebanalne przestrzenie i ciekawe historie – tak krótko można podsumować film Kirka Jonesa. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy są, będą, bądź pragną być rodzicami – spośród całej palety charakterów, na pewno znajdziecie takie, z którymi będziecie mogli się identyfikować. Polecam!

Moja ocena: 7/10

Zdjęcia i plakaty pochodzą ze strony FilmWeb.

0 komentarzy

  1. Mnie zachęciłaś i z pewnością obejrzę go na wakacjach w wolnym czasie, aby się zrelaksować 😉
    Bardzo fajnie wyszła ci ta recenzja 😀

  2. Dzieci nie planuję na najbliższe 10 lat, ale mam zamiar wybrać się na film. 🙂 Świetna recenzja! Teraz nie będę się bała rozczarowania. ^^

  3. Pierwsza recenzja tego filmu, która mnie autentycznie zaciekawiła; zaczynam się poważnie zastanawiać nad wydaniem pieniędzy na bilet na ten film, choć wcześniej byłoby mi szkoda:)
    Pozdrawiam serdecznie!

  4. Zastanawiałam się, czy warto poświęcić swój czas na ten film, ale teraz już nie będę się wahać;) na pewno obejrzę. Ostatnio dużo powstaje filmów, gdzie splatają się losy wielu osób i czasem się zawodziłam, bo nie wszystko grało. Tym razem jestem pewna, że nie będę żałować;)

  5. Moje zdanie jest mniej więcej podobne. Film widziałam, był przyjemny, był zabawny i to nie przesadnie. Nie porwał mnie jednak. Brooklyn Decker mnie zaskoczyła, tak samo jak Elizabeth Banks, która pokazała się z zupełnie innej strony. Mnie również zawiodła Jennifer Lopez, ale bardziej było mi przykro z powodu Chrisa Rocka, który dla mnie był strasznie nijaki w tym filmie.

    Pozdrawiam :*

  6. Z racji tego, że dobrze jeszcze pamiętam to ciążowe zamieszanie, chętnie obejrzę, zwłaszcza że i recenzja i trailer mnie do tego przekonały 🙂

  7. Widziałam zwiastun, moment zwierzeń tatusiów, co zrobili swoim pociechom mnie rozwalił 🙂 Planuję się wybrać w następnym tygodniu 🙂 Wprawdzie jeszcze nie urodziłam ale już zwariowałam… kompletowanie wyprawki niemowlęcej fizycznie i psychicznie potrafi wypompować do reszty.

  8. Bardzo chcę obejrzeć "Jak urodzić i nie zwariować". Zastanawiam się nad pójściem do kina i ujrzeniem tego filmu na wielkim ekranie.

    1. Funkcja sama w sobie jest bardzo dobra – można ustawić publikację posta na czas późniejszy, np. kiedy pisze się kilka recenzji jedna po drugiej, lub kiedy planuje się dłuższą nieobecność. Póki wykorzystuje się takie narzędzia po ludzku, są one znakomite.

  9. Widziałam ciekawą zapowiedź swego czasu w sieci. Spodobała mi się konwencja, ale doszłam do wniosku, ze kasę wolę przeznaczyć na książki albo na film, który naprawdę chcę obejrzeć (miałam tak z "Królewną Śnieżką…"). Kiedy pracowałam w CC, chodziłam na wszystko, co choć trochę mi się podobało, czasem wystarczyła dobra ulotka.

    Recenzja znakomita i fajnie, że dodajesz zdjęcia. Osobiście uważam, że brzuszek pasuje do Cameron i wygląda uroczo 🙂 I Elisabeth Banks również!

    Pozdrawiam,
    Angie Wu
    http://www.zrecenzujemy.blogspot.com

    PS. Jak często pojawiają się u Ciebie recenzje filmowe?

    1. O proszę, kiedy ja pracowałam w CC w ogóle nie miałam ochoty chodzić na filmy i darmowe wstępy wykorzystałam raptem dwa razy i to tylko dlatego, że dla narzeczonego miałam voucher i trzeba było go wykorzystać 😉

      O filmach piszę zawsze w soboty, ale 'duże' recenzje pojawiają się raz na parę tygodni w innym czasie.

    2. A na jakim dziale pracowałaś? Ja uznałam, że jak mam na kasach psią stawkę, to będę sobie odbijać filmami. W życiu na tylu nie byłam!

      O, w takim razie soboty zarezerwuję też na spotkania filmowe u Ciebie. Sorry, że tak pytam, ale jestem u Ciebie nowa i chcę się rozeznać zawczasu.

      Pozdrawiam!

  10. Kiedy zobaczyłam poradnik w wersji książkowej, pomyślałam, że to jeszcze nie dla mnie. Potem do kin wszedł film i poczułam się bardzo zaintrygowana tym, jak można przenieść na ekran poradnik? Całe szczęście, że twórcy nie wpadli w schematyczną nudę i poradzili sobie z tym zadaniem całkiem nieźle, bo pewnie niedługo wybiorę się na "Jak urodzić…" 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *