Jutra może nie być, Gabriela Gargaś
Jutra może nie być, Gabriela Gargaś
Wydawnictwo: Feeria
Rok wydania: 2012
Stron: 383
Gatunek: społeczno-obyczajowa, dla kobiet
Nie lubię irytujących, naiwnych kobiet, które z wywieszonymi językami latają wokół facetów, oplatają ich, jak bluszcz i całkowicie podporządkowują życie do cudzego widzimisię. Nie podoba mi się ciągłe biadolenie, jak to źle jest być tą drugą i nie mieć szans na normalny związek z żonatym facetem. Tutaj właśnie wokół tego nakreślona jest cała historia. Historia, którą spokojnie można by zamknąć na dwustu stronach, które czytałoby się z niegasnącym zainteresowaniem, zamiast rozwlekać ją na czterysta tylko po to, by upchnąć jak najwięcej dramatycznych historii z kobiecego życia (włącznie z ultrafascynującymi wywodami na temat cyklu miesiączkowego).
Trzeba przyznać Gabrieli Gargaś, że posługuje się naprawdę ładnym i przyjemnym w odbiorze językiem, wyznaje piękne wartości (ważną rolę w powieści odgrywa przyjaźń czy miłość w różnych jej odmianach) i kreśli ciekawe portrety psychologiczne, ale jej powieść w ogólnym rozrachunku jest maksymalnie przegadana. Zbyt wiele tu filozoficznych złotych myśli, żywcem wyciągniętych z Coelho. Zbyt wiele tanich tekstów, rodem z popularnych piosenek pop. Do tego całość nadaje się do Rozmów w toku, jakichś opowieści napisanych przez życie czy na forum zwierzeń, nie zaś do literatury. Bo trzeba by do tej powieści podejść naprawdę wyjątkowo bezkrytycznie, by spokojnie przyjąć na siebie tyle przewidywalności, trywialności i ckliwości, podszytych pseudofilozoficzną nutą.
Ktoś na pewno wysunie tu mój ulubiony argument, że za młoda i/lub za głupia jestem, by dostrzec głębię przekazu i wszystkich tych złotych myśli, ale ja przekornie powiem, że zbyt wiele widziałam i zbyt wiele przeżyłam, aby robiło na mnie wrażenie coś tak banalnego i pseudointeligentnego. I choć debiut Gabrieli Gargaś kompletnie nie trafił w mój gust, jestem pewna, że wielu z Was chwyci za serce i oderwie od własnych problemów. Trudna tematyka, dużo dramatu i jasny, mądry przekaz. To może się podobać. Ale akurat nie mnie.
Moja ocena: 6/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Feeria.
Czytałam "W plątaninie uczuć" Pani Gabrieli i powieść bardzo mi się podobała. Dlatego przypuszczam, że i ta przypadłaby mi do gustu.
Ciekawa recenzja ;p Parafrazując – To może zniechęcić. Ale akurat nie mnie. Zaintrygowałaś mnie i chętnie przekonam się na własnej skórze jak to z tą historią jest.
Pierwsza niezbyt pochlebna recenzja tej książki, na jaką trafiłam. Brawo za świetną argumentację i rzetelne podejście do tematu. Mam zamiar przeczytać tę książkę i na własnej skórze przetestować jej działanie, ale też nie jestem fanką bardzo, bardzo smutnych historii i pseudofilozoficznych rozważań.
Wiesz co, mi się wydaje, ze na tą książkę trzeba mieć dobry czas, odpowiedni stan umysłu i uczuć. Ja ją czytałam właśnie w odpowiednim czasie, gdy byłam tak samo irytująca jak bohaterka, wiecznie skrzecząca i narzekająca. Dlatego u mnie ta ksiązka była dobrym pomysłem. 🙂
Wiesz, coś w tym jest. Podejrzewam, że dziś np. słynnemu Greyowi dałabym ocenę '4', a jeszcze dwa tygodnie temu '8'. U mnie naprawdę wiele zależy od tego, w jakim jestem nastroju – może dlatego przy ostatnim paśmie irytacji taka ckliwa, niby-mądra historia nie przekonała mnie do siebie.
Ja za Annę Kareninę brałam się milion razy i dopiero pod koniec ubiegłego roku coś pykło, wcześniej tak mnie ta książka nudziła, że głowa mała. Odbiór książki zależy od tylu przeróżnych czynników, że nigdy nie ma nic pewnego.
Ale za to mamy kolejny, nieliczny wyjątek, Naszych kompatybilnych, zwykle gustów 😉
Nie wiem od czego to zależy, bo mnie czasem też wnerwiają ckliwe historie, ale Gargaś do mnie trafiła 🙂 I to celnie 🙂
Zresztą ja romantyczna jestem 😛 😛 😛
czytałam zarówno "W plątaninie uczuć", jak i "Jutra może nie być"
faktycznie, dramat, płacz, trudne tematy
ale powiem Ci, że osobiście akurat mi się podobały obydwie te książki 🙂
Raczej nie przeczytam, nie ciekawi mnie ta tematyka w tej chwili.
Pozdrawiam.
Wiele bloggerek polecało książki tej autorki ale jeszcze się z nimi nie zapoznałam.
Po części się z Tobą zgodzę, bo faktycznie historia jest do bólu banalna, ckliwa, tak bardzo, że czasami zbiera na wymioty. Poza tym uważam, że nie zawsze autorce wychodziły gładkie, piękne zdania, nieraz też raziła ilość powtórzeń, ale tak jak napisałam u siebie, powieść należy czytać sercem, bo logika i analiza treści wszystko zniszczy. Dlatego uległam tej historii i oceniłam ją wysoko, ponieważ wpadłam w stan roztkliwienia, pomimo tego że zachowanie Kingi irytowało mnie ogromnie.
Też nie przepadam za takimi książkami, właśnie dlatego, że to przegadanie, które wielu autorów uważa za głębię, zwyczajnie mnie nudzi. Dlatego raczej sobie odpuszczę 😉