Opowieści z miasta wdów i kroniki z ziemi mężczyzn, James Cañón
Opowieści z miasta wdów i kroniki z ziemi mężczyzn, James Cañón
Oryginał: Tales From The Town Of Widows: And Chronicles From The Land Of Men
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2012
Stron: 398
Gatunek: społeczno-obyczajowa
W Opowieściach z miasta wdów i kronikach z ziemi mężczyzn, mamy do czynienia z dwoma przeplatającymi się zjawiskami. Z jednej strony poznajemy historię miasteczka Mariquita, z którego pewnego dnia zniknęli wszyscy mężczyźni. Z drugiej zgłębiamy relację z wojennego żywota partyzantów, wysiedleńców, dowódców i żołnierzy. Oba te światy poruszają na swój sposób – to, co dzieje się na ziemiach mężczyzn wprawia w osłupienie i szokuje. To, co rozgrywa się w mieście wdów wywołuje najróżniejsze uczucia – rozbawienie, irytację, obrzydzenie, niepokój, zadumę czy podziw.
Debiut Cañóna to opowieść specyficzna i niełatwa w odbiorze. Miejscami przytłaczająca i ciężka, ale jednocześnie zadziwiająco porywająca. Kroniki z ziemi mężczyzn to krótkie migawki, będące zapisem wojennej rzeczywistości. Pomimo brutalnej prawdziwości, pochłania się je wyjątkowo szybko. To takie krótkie, rozrywające serce strzały, których przeciwwagą mają być nieco rozwlekłe opowieści z miasta wdów.
Co zatem spotkamy w zarządzanej przez kobiety Mariquicie? Przede wszystkim – wiele trudnych, poruszających historii kobiet skrzywdzonych, porzuconych, odtrąconych. Kobiet, które przez lata uświadamiają sobie, że do miłości, utrzymania bezpieczeństwa i porządku czy zarobienia na chleb mężczyzna wcale nie jest potrzebny. Kobiet, które próbują wspólnymi siłami stworzyć niezniszczalną, samowystarczalną społeczność. Ich losy stają się pretekstem do snucia refleksji na temat inności, tolerancji, człowieczeństwa.
Opowieści z miasta wdów i kroniki z ziemi mężczyzn to sztandarowy przykład powieści realizującej założenia realizmu magicznego. Wiele tu nawiązań do folkloru, mitów i legend. Na pierwszy plan wysuwają się doznania zmysłowe i seksualność, zaś fantazja i magia usuwają z pola widzenia wszelką logikę. Tu do głosu dochodzą sny i wróżby, religijność i spirytyzm. Czas nagle staje w miejscu i cofa przy jednoczesnym posuwaniu się naprzód. Nic nie jest takie, jak się wydaje, a pól do interpretacji pozostaje właściwie nieskończenie wiele.
Powieść Kolumbijczyka uznaję za naprawdę udany, wyjątkowy debiut. Na tyle specyficzny, że albo będzie się go kochać, albo nienawidzić. Ja zaliczam siebie do grona zwolenników. Zostałam oczarowana.
Moja ocena: 8,5/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Świat Książki.
Realizm magiczny uwielbiam, szczególnie w wydaniu Marqueza, Allende i Fuentesa, Borges to świetny pisarz, ale nie jestem fanką jego twórczości. Czytałam niedawno negatywną recenzję i zdecydowałam, że nie kupię "Opowieści…", teraz chyba będę musiała znów zmienić zdanie i dać Canonowi szansę.
Nie warto tak łatwo ulegać czyimś opiniom 😉 Gdybym miała rezygnować z lektur po paru negatywnych recenzjach, chyba żadna książka, by mi do czytania nie została.
Coś w tym jest 🙂 Z książki całkowicie nie zrezygnowałam, ale pomyślałam, że nie kupię. Teraz już nie jestem pewna – poczekam na jeszcze jakąś inną opinię 🙂
Ja "czaję" się na tę książkę odkąd zobaczyłam jej okładkę. Zauroczyła mnie, nie wiedzieć czemu, i to nazwisko autora – Kanon, Kanion, czy jak się czyta? Lubię Marqueza, innych autorów których przytoczyłaś nie znam, ale po tę książkę sięgnę na pewno. W ogóle bardzo podoba mi się ten opis dwóch, równoległych fabuł – i jeśli jest wielowątkowo i wieloosobowo, to tym lepiej (z tym, że podczas czytania "Stu lat samotności" żałowałam, że nie robiłam notatek; te imiona i nazwiska… wszystkie prawie takie same!). Pozdrawiam 🙂
Piszesz że nie warto łatwo ulegać opiniom ale … chyba każdy z nas ma parę takich blogów, na zdaniu których polega… Ja chyba czytałam tą samą recenzję co Agata, czyli recenzję Giffin, teraz Twoją no i jestem w kropce 🙂 Choć tak jak pisałam u niej, książka w jakiś sposób mnie intryguje i myślę że jeśli będzie ku temu okazja, to niezależnie od jej dotychczasowych ocen przeczytam i wyrobię sobie własną opinię…
Oczywiście, wiem jak to jest – sama polegam na opiniach kilku blogerów, z którymi mam dosyć kompatybilny gust, ale nawet z nimi miałam kilka rozbieżności, co oznacza, że zawsze warto choćby dla porównania samej wziąć się za dany tytuł 🙂
Święta prawda 🙂 Pozostaje mieć nadzieję, że nadarzy się okazja 😉
Wczoraj czytałam bardzo negatywną ocenę tej książki. Co mnie i tak nie zniechęciło, ale jedynie zdziwiło. Fajnie, że Tobie się podobało, ja mam nadzieję, że również się nie zawiodę.
Wystarczyło, że rzuciłaś hasło realizm magiczny,a książka już wylądowała na mojej liście "muszę przeczytać". 🙂