Twilight, Stephenie Meyer
Czyta: Ilyana Kadushin
Czas trwania: 12 godz. 51 min.
Gatunek: dla młodzieży
Fabuły słynnego debiutu Stephenie Meyer przytaczać nie ma sensu. To jedna z najbardziej znanych książek świata. Książka, która wywołała prawdziwą rewolucję na rynku wydawniczym – śladem amerykańskiej pisarki ruszyły tysiące innych twórców, pragnących ugrać coś na nagłym szaleństwie na punkcie wampirów. Tak, jak kiedyś Harry Potter, a obecnie 50 twarzy Greya, tak przed paroma laty Zmierzch przekonał do czytania całe rzesze tych, którzy wcześniej literatury starali się unikać.
Zmierzchowi zarzuca się u nas wiele – że bohaterowie płytcy, jak kałuża; że On wcale nie posługuje się mową sprzed stu lat, a Ona nie ma nic ciekawego do powiedzenia; że język powieści jest tragiczny, a liczba powtórzeń brutalnie rzuca się w oczy. To wszystko prawda, jeśli weźmiemy pod uwagę wybitnie słabe tłumaczenie na język polski. Tłumaczenie, które odbiera Edwardowi dżentelmeńską nutę jego wypowiedzi, a Belli całą ironię i humor, jakimi posługuje się, relacjonując wydarzenia ze swego życia. Kolejny już kontakt z oryginalną wersją powieści Stephenie Meyer, pozwolił mi na przeżycie przygody pozbawionej irytacji ciągłym zbijaniem z pantałyku i serwowaniem sójki w bok albo wszechobecnymi marmurowymi ustami.
Fabularnie Twilight nie powala – ot, zwykła dziewczyna zakochuje się w kimś na kształt superbohatera – schemat stary jak świat. To, gdzie żyje i jak żyje też raczej nie przytłacza świeżością – zarówno jej relacje rodzinne, jak i rzeczywistość szkolna przedstawione są dosyć zwyczajnie. Typowe amerykańskie liceum, typowa rozbita rodzina, typowe problemy nastolatek. Kontrastem dla tej normalności ma być świat wampirów – ich pasjonująca przeszłość, sposób bycia, specyficzna natura. Stephenie Meyer odchodzi od kultywowanego przez długi czas schematu wampira-mordercy, stawiając na wizerunek wygładzony, niemal milutki. Wampir-superbohater to u niej uosobienie ideału męstwa. Obiekt westchnień i pragnień. Typowy bad boy w świecącej powłoce.
Walory Zmierzchu to kwestia wciąż szeroko dyskutowana. Ja muszę przyznać się do dużej porcji sympatii i sentymentu, jakimi obdarzam sagę. Jest to przyjemne czytadło, które nie może pretendować do miana arcydzieła, ale jednocześnie przebija wiele innych książek dla nastolatków. Dlatego pokochały go i matki, i córki, i babcie z całego świata.
Jeżeli zaś chodzi o samą stronę techniczną audiobooka – Ilyana Kadushin to bardzo dobra lektorka – z wielką przyjemnością wysłuchałam jej interpretacji. Znakomicie operuje głosem, nie słychać u niej żadnych zawahań – pewnie i starannie prowadzi swoją opowieść, przenosząc czytelnika-słuchacza do deszczowego Forks. Przy osłuchiwaniu się z angielskim, Twilight jest świetnym wyborem – proste słownictwo, przyjemna opowieść, dobry lektor. Polecam!
Moja ocena: 7,5/10
Urodziła się 24 grudnia 1973 roku w Connecticut. O jej życiu prywatnym wiadomo tylko tyle, ile sama o nim opowiedziała, autorka bowiem unika rozgłosu medialnego i nie zależy jej na taniej sensacji. Dzieciństwo spędziła w Phoenix, w stanie Arizona. Uczęszczała do liceum Chaparral High School w Scottsdale (Arizona) i na Brigham Young University w Provo w stanie Utah, gdzie ukończyła wydział literatury angielskiej. W 1994 roku wyszła za mąż za Christina (przydomek „Pancho”). Mają trzech synów: Gabe’a, Setha i Eliego. Stephenie Meyer jest mormonką, należy do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Zgodnie z nauką swego Kościoła nie pije alkoholu ani napojów, które mogą zakłócać zdolność wyrażania wolnej woli.
Książka odsłuchana w ramach wyzwania ’Z półki’.
czytałam całą sagę po polsku i powiem, że podobała mi się. bez zachwytów i fajerwerków, ale tak jak powiedziałaś – "Jest to przyjemne czytadło, które nie może pretendować do miana arcydzieła, ale jednocześnie przebija wiele innych książek dla nastolatków.".
a "sójka w bok" też mnie denerwowała.
Nie wiem dlaczego , ale nabrałam ochoty na ponowne przeczytanie tej sagi może po sesji? Zobaczę. Jutro wracam do blogowania z nową recenzją a na razie zapraszam na kolejny ranking top 10.
załamałam ręce nad tą książką i prawie wyrzuciłam ją przez okno… to tyle ;D
Denerwuje mnie to całe krytykowanie Zmierzchu przez 'ekspertów', którzy o literaturze wiedzą wszystko i akceptują tylko klasyki, bo przecież to nie wstyd twierdzić, że Dante czy inny Mickiewicz pisali mądrze. Nie wszystkie teksty mają być oryginalne, najlepiej trochę niezrozumiałe i nie wszystkie muszą mieć w sobie głębię. Siłą niektórych jest coś innego – w przypadku Zmierzchu to, że odciąga nastolatki – chociaż na chwilę – od innych spraw i sprawia, że czytają więcej niż wynosi średnia krajowa.
Też miałam okazję zapoznać się z anglojęzycznym wydaniem – może rzeczywiście nie zachwyca, ale jako czytadło się spisuje 😉
czytałam całość kilka lat temu
wówczas nie przykładałam żadnej wagi do wad i zalet, ot byłam ciekawa historii i tyle
zazdroszczę możliwości zapoznania się z książką w oryginale, też bym chciała odczuć różnicę, jednakże nie dane mi było uczyć się angielskiego :/ kolejna motywacja, aby zabrać się za to osobiście ;]
Czytałam całą serię w polskim tłumaczeniu. Były momenty irytacji, ale saga naprawdę mi się spodobała. Miło spędziłam z nią czas, a to chyba najważniejsze? 🙂
Mam w planie zacząć czytać w oryginale, ale nie jestem pewna, co do tego, ile zdołam zrozumieć ;d
Słuchałam to po polsku, ale nie było to nic specjalnego. Możliwe, ze popełniłam błąd- zdecydowałam się na polski audiobook, a Dereszowska czytało to wszystko takim płaczliwym głosem… W każdym razie, po tej książce Meyer nie polubiłam, ale muszę powiedzieć, że czytany teraz "Intruz" podoba mi się o wiele bardziej 😉
jest to jedna z moich ulubionych książek i najlepsza z częśći 🙂 także czytałam ją kilkakrotnie 🙂
a ja uwielbiam tę opowieść i nie obchodzi mnie co inni myślą na ten temat, nasz świat jest tak zawistny i dziwny mówiąc delikatnie, że trzeba znajdywać przyjemności, a nie się zamartwiać, pozdrawiam!
Uświadomiłaś mi, że nigdy nie słuchałam audiobooka w oryginale 🙂 Dobrze wiedzieć, jak bardzo krzywdzące dla "Zmierzchu"jest polskie tłumaczenie, kto wie, może dam tej książce drugą szansę…
Czytałam oryginalne wydanie i rzeczywiście polskie tłumaczenie odebrało tej książce wiele uroku. Nie mogłam się nadziwić, jak bardzo można poprzekształcać słowa i spłycić charaktery bohaterów. A audiobook to świetny pomysł, nie przyszło mi do głowy, żeby przesłuchać "Zmierzch" w angielskiej wersji.
Jak dla mnie książka świetna. Szkoda że zyskała wielu przeciwników …
Obserwuję i zapraszam:
http://recenzjex3.blogspot.com/
Ja w tym roku postanowiłam więcej czytać i słuchać po niemiecku. Ciekawe co z tego wyjdzie :)) Pozdrawiam!
Szkoda, że tłumaczenie jest tak słabe, bo przez to saga traci bardzo wiele w Polsce. A ja powiem tak – mam to gdzieś 😀 Zmierzch i resztę sagi czytałam, podobała mi się, ekranizacje też i jak będę miała ciut więcej czasu, to przeczytam znowu – mimo tych wszystkich mankamentów, które są wymieniane przy okazji każdej dyskusji o książkach Meyer 😉
Masz rację, że polskie tłumaczenie tej książce nie pomogło. Czytałam "Przed świtem" w oryginale i choć nie zachwyciło, to było o wiele mniej męczące niż lektura "Zmierzchu".
Uważam natomiast, że w każdym języku te książki są straszliwie przegadane 🙂
aż mam ochotę przyłączyć się do akcji:) poznam co straciłam przez polskie tłumaczenie i będę miała większą motywację aby uczyć się języków.