5-minutowe baśnie na każdy dzień roku
5-minutowe baśnie na każdy dzień roku
Wydawnictwo: Olimp Media
Rok wydania: 2011
Stron: 480
Chyba wspominałam już, że jednym z moich literackich zajęć codziennych jest głośne czytanie. Praktykuję to w ciąży, praktykować będę również gdy już urodzę – wierząc, że rzeczywiście doskonale działa to na moje dziecię. Ponieważ dział dziecięcy w mojej domowej biblioteczce jest raczej ubogo zaopatrzony (choć planuję go wzbogacić… własnymi tekstami), postanowiłam raz na jakiś czas inwestować w nowe książki, których czytelniczką mogłaby stać się Zośka. Tak oto trafiły do mnie 5-minutowe baśnie na każdy dzień roku – urocze tomiszcze pełne klasyków.
Ale takie trochę… Wadliwe, rzekłabym.
Samo wydanie jest piękne. Zależało mi na tym, by nie zawierało zbędnych obrazków, bo chcę, by Zośka interesowała się w pierwszej kolejności tekstem, a dopiero później obrazem. Dlatego niezwykle cieszy mnie tekst spisany estetyczną czcionką, ozdobiony jedynie ornamentami na brzegach stron.
Zamieszczone w zbiorze baśnie mieszczą się na niecałych 470 stronach. Jedna strona ma odpowiadać jednemu dniowi czytania (co w sumie daje nam więcej niż każdy dzień roku), samych tekstów jest zaś czterdzieści trzy. Jak nietrudno się domyślić – są baśnie, które podzielono nawet na kilkanaście dni czytania. Dlatego ważnym elementem są zdania otwierające i kończące każdą ze stron – one bowiem zawierają skrócone informacje, co w danej historii wydarzyło się ostatnio i co wydarzy się niebawem. Gdzie tu wadliwość, spytacie? Otóż: w samej idei pięciominutowości.
Mogę modulować głos, mogę czytać ultrawolno, ale i tak w pięć minut przeczytam pięć stron, nie jedną czy półtorej. To po prostu znaczy, że albo książki starczy na niewiele ponad trzy miesiące, albo człowiek musiałby na czytanie poświęcać minutę dziennie. A to już dla dziecka chyba odrobinę za mało, nieprawdaż? Oczywiście jest to drobnostka. Wychodzę z założenia, że to książka jest dla mnie, a nie ja dla książki, toteż mogę ją czytać jak tylko mam ochotę. Choć nie ukrywam, że liczyłam na to, iż rzeczywiście będę mogła z niej korzystać przez cały rok – sama w dzieciństwie miałam takie książki i naprawdę je uwielbiałam.
W zbiorze 5-minutowe baśnie na każdy dzień roku znajdują się klasyki takich autorów jak Hans Christian Andersen (m,in. Mała syrenka, Świniopas, Kwiaty małej Idy), bracia Grimm (Roszpunka, Jaś i Małgosia, Titelitury), Oskar Wilde (Szczęśliwy Książę, Gwiezdny chłopiec) czy Charles Perrault (Kopciuszek, Śpiąca królewna), a także nieprzypisane żadnym autorom baśnie angielskie, rosyjskie czy wschodnie. Zbiór jest zatem różnorodny i naprawdę wart uwagi.
Cena okładkowa to 59,90zł, ale ja na książkę tę trafiłam w częstochowskim Dedalusie i wydałam jedynie 19,90zł – warto więc rozglądać się za korzystnymi obniżkami. W tej księgarni zresztą można po prostu przepaść, a dział dziecięcy jest naprawdę wybornie zaopatrzony. Polecam!
Moja ocena: brak
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Pod hasłem’ oraz ’Ocalić od zapomnienia’.
]]>Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Pod hasłem’ oraz ’Ocalić od zapomnienia’.
Upolowałaś tę książkę w świetnej cenie. Sama idea 5 minutówek mi się podoba, szkoda że jest niedopracowana. Fajnie, że są to oryginalne wersje baśni, a nie adaptacje innych autorów. Ja dzisiaj czytałam taką Królewnę Śnieżkę, którą nijaki Wojciech Młynarski starał się przetrawić dla Egmontu i powiem szczerze masakra. Ja nie mogłam tego przeczytać, łamał mi się język, a co dopiero jakiemuś szkrabowi. Ciekawa jestem serii Poczytaj mi mamo od NK 🙂
Ja w Dedalusie zawsze upoluję jakieś skarby, ich ceny mnie po prostu powalają na łopatki 🙂
Serii 'Poczytaj mi mamo' jeszcze nie znam, ale trzeba będzie przyjrzeć się jej bliżej, koniecznie.
U mnie dział dziecięcy też jest na kiepskim poziomie, ale chciałabym już powoli zbierać różne klasyki, żebym za te kilka lat miała co czytać swoim dzieciom :).
Uwielbiam Dedalusa i mam szczęście mieć go w Bielsku. Sam od miesiąca jestem tatą i powoli zaczynam gromadzić książki dla Elizy 😉 Mam też to szczęście, że sporo bajek przetrwało moje dzieciństwo i teraz będą jak znalazł 😉
Wydawałoby się, że to książka-marzenie dla dziecka. Wszystkie baśnie w jednym tomie. Ale Jakoś nie przemawia do mnie rozbijanie jednej historii na kilka dni czytania…
booklovinbypas.wordpress.com