3 lata mojej firmy klaudyna maciąg
|

3 lata mojej firmy – a jednak się kręci! Czyli o tym, co się zmieniło w mojej działalności przez ostatni rok

Kiedy zakładałam firmę, w kółko słyszałam te same komunikaty: że baby to się lubią bawić w „byznes”, że po dwóch latach wszystkie się zwijają i wracają z podkulonym ogonem na garnuszek męża i że generalnie to po co zaczynać, skoro wiadomo, że na widok „dużego ZUS-u” schowam się, jak wszystkie inne?

I wiesz co? Ja bardzo lubię takie gadanie. Bo mnie ono nie dołuje i nie podcina skrzydeł. Wręcz przeciwnie – to jeden z motorów napędzających do działania. Nikomu nie muszę niczego udowadniać. A jednak to po prostu się dzieje.

Podwójne święto

2 maja to dla mnie dzień szczególny z dwóch powodów – 10 lat temu powstał ten blog, a po siedmiu latach dzięki niemu otworzyłam firmę. Jedno nie istniałoby bez drugiego i naprawdę nie wiem, gdzie bym teraz była, gdybym dekadę temu nie wystartowała z Kreatywą.

Freelancerem byłam całe dorosłe życie. I od wielu osób słyszałam to, co większość z nas – że to nie jest prawdziwa praca, że pewnie nie da się z tego wyżyć, że dobrze, że mam męża, bo kto mnie utrzyma, jak ja się bawię w jakąś, tfu, „pracę z domu”. Takie typowe „bla, bla, bla” ze strony osób, które nie mają niczego ciekawego do powiedzenia i zawsze wiedzą więcej o naszym życiu niż my sami.

Założyłam firmę, by zrobić krok naprzód. By przestać użerać się z umowami o dzieło. By nie czekać na kilkadziesiąt PITów. By nie tracić klientów, którzy wolą wygodniejszą formę rozliczenia, jaką jest faktura.

I była to jedna z najlepszych decyzji mojego życia.

Kolejny przełomowy rok

Trzeci rok działania mojej firmy, który właśnie hucznie zamknęłam, stał pod znakiem ogromnych przełomów i wzniósł wszystko, co robię, na zupełnie inny poziom.

A było to tak:

  • W maju ubiegłego roku wzięłam pożyczkę na firmę i zainwestowałam w Akademię Smart Brand Joanny Ceplin. W grudniu tego samego roku mogłam już śmiało mówić, że inwestycja mi się zwróciła – i że byłoby mnie stać na ASB bez żadnej pożyczki. I to miesiąc w miesiąc, gdyby zaszła taka potrzeba.
  • W czerwcu otrzymałam pierwszą w życiu propozycję współpracy o charakterze międzynarodowym. Efekty tego przyszły rok później – jest nią gra Wiem lepiej wydana w Polsce przez Rebel, do której miałam przyjemność stworzyć 1000 pytań lokalnych.
  • We wrześniu mocno poszerzyłam grono stałych firm do współpracy i zaczęłam rozważać zawieszenie usług dla nowych klientów – po to, by skupić się na tych, z którymi pracuję na co dzień i zacząć rozwijać także swoje prywatne projekty.
  • We wrześniu uruchomiłam także podcast Blog Firma dla osób zainteresowanych blogowaniem i biznesem.
  • W październiku przeprowadzałam pierwszą w życiu rekrutację, aby zbudować zespół pracujących dla mnie transkrybentów. To pokazało mi, jak wiele osób chce pracować zdalnie i zarabiać na spisywaniu nagrań, ale kompletnie nie wie, jak się do tego zabrać.
  • Również w październiku – zainspirowana wystąpieniem Asi Ceplin w Akademii Smart Brand – rozpoczęłam pisanie poradnika dla transkrybentów.
  • W grudniu zostałam poproszona o przesłanie portfolio copywriterskiego do Pani Swojego Czasu.
  • W styczniu dostałam zlecenie na próbny tekst – po godzinie od oddania go wiedziałam już, że będę mogła zaliczyć PSC do grona firm, dla których będę stale pisać.
  • Dzień później ogłosiłam zawieszenie usług i skupienie się na pracy dla stałych klientów.
  • Po paru dniach dostałam propozycję dołączenia do #GangPSC. Oficjalnie miałam zacząć w marcu, ponieważ potrzebowałam trochę czasu na wygaszenie współpracy z wydawnictwem, dla którego pracowałam na stałe i z którego potrzebowałam zrezygnować, żeby w pełni skupić się na pracy dla PSC i zleceniach dla mniejszych klientów.
  • Wypiłam lampkę wina na odwagę i zadzwoniłam do prezesa wydawnictwa.

W tym miejscu chciałabym zatrzymać się na dłużej. Wydawnictwo Papierowy Księżyc było jednym z pierwszych, które odezwało się do mnie w 2010 roku, gdy otworzyłam bloga książkowego. Najpierw byłam jednym z wielu recenzentów, kilka lat później zostałam korektorem, a w sierpniu 2015 – specjalistą ds. marketingu. Było to dla mnie 5 naprawdę cennych lat, przez które zbierałam wartościowe doświadczenia i poznałam mnóstwo fantastycznych osób.

Od jakiegoś czasu współpraca ta była dla mnie jednak mocno niekomfortowa i już dobry rok myślałam o tym, żeby coś zmienić. Nie była to jednak wina samego wydawnictwa, tylko jego klientów.

Moment, w którym w swoje urodziny, 31 stycznia tego roku, usuwałam się z fanpage’a wydawnictwa, przyniósł mi falę łez ulgi. Dotąd nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale kontakt z niektórymi czytelnikami wykańczał mnie psychicznie. Kiedy musiałam ogłosić, że data premiery jakiejś książki ulega zmianie, zaczynałam u siebie dostrzegać objawy, jak przy ataku paniki. Wiedziałam, że zaraz ogłoszę coś, na co nie mam żadnego wpływu i na „dzień dobry” otrzymam obelgi, kpiące komentarze i prywatne wiadomości w stylu: „Żeby wasze rodziny zdychały z głodu!”, „Do niczego się nie nadajecie, powinien wam ktoś siedzibę podpalić” itd. itd. Wszystko kierowane było oczywiście ogólnie do wydawnictwa, ale to ja odpowiadałam za prowadzenie fanpage’a i to we mnie uderzały wszystkie te słowa. W pewnym momencie doszło do tego, że czegokolwiek bym nie opublikowała – z życzeniami świątecznymi włącznie – w komentarzu zawsze znalazł się ktoś, kto musiał rzucić: „Wy sobie świętujecie, a tu człowiek czeka na premierę, nie zasługujecie na żaden dzień wolny!”.

I tak w kółko.

Krótko mówiąc – bardzo lubiłam tę pracę, miałam świetny kontakt z prezesem i ogólnie dobrze wspominam naszą współpracę, ale ogromnie cieszę się, że nie muszę już przyjmować na siebie całego tego szlamu, na który zupełnie nie zasługiwałam, a który powoli mnie wykańczał.

Z wydawnictwem rozstałam się w przyjaznych stosunkach – cały czas jesteśmy w kontakcie i cały czas wiernie kibicuję, chociaż z żalem patrzę na to, że po moim odejściu nic się tam nie dzieje, co dodatkowo spotęgował obecny kryzys.

Z drugiej strony oddycham z ulgą, bo w ostatnim momencie poszłam inną drogą i teraz, gdy kryzys odbija się na życiu wielu osób, ja go nie odczuwam.

No, może poza tym, że mój mąż od dwóch dni nie ma pracy, a nie ma jej, bo moim celem na przełom 2019/2020 było podniesienie dochodów na tyle, by spokojnie mógł zmienić pracę, nawet na gorzej płatną, byle by była bliżej domu. Okres wypowiedzenia się skończył, ale inne firmy wstrzymały rekrutacje, więc trwamy w takim zawieszeniu, chociaż korzyść jest tego taka, że nie muszę martwić się o opiekę nad córką i spokojnie mogę robić swoje.

A wracając do chronologii zdarzeń…

  • Pod koniec stycznia uruchomiłam InspiListy, czyli rozsyłany w każdy piątek inspirujący newsletter dla osób, które lubią poczytać o kulturze i rozwoju, poszerzyć swoją wiedzę na różne tematy i odkryć wiele inspirujących zjawisk, miejsc, aplikacji i osób.
  • W lutym wystąpiłam na Blog Book Meeting w charakterze eksperta od współprac wydawnictw z blogerami.
  • Do #GanguPSC ostatecznie dołączyłam w lutym. Udało mi się dogadać z wydawnictwem, że ewentualnie będę dostępna pod telefonem, by pomóc mojej następczyni się wdrożyć, a u PSC uznano, że nie ma sensu czekać miesiąc, skoro z marszu wkroczyłam między gangsterki – i tak zaczęła się ta fantastyczna, piękna i ekscytująca współpraca, która cały czas trwa i która dostarcza mi niesamowitej satysfakcji. Nareszcie robię to, w czym czuję się najlepiej. Nareszcie moja praca jest doceniana. Nareszcie jestem częścią świetnie zorganizowanej struktury, w której czuję się jak jeden z wielu doskonałych puzzli tworzących najlepszą na świecie całość. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek byłam aż tak szczęśliwa, jak jestem w #Gangu.
  • W marcu opublikowany został e-book „Kobiece biznesy, które wymiatają. Subiektywny przewodnik Oli Budzyńskiej”, którego jestem współautorką. Za darmo możecie go pobrać stąd. Jeśli chcecie zobaczyć, jak swoje biznesy budują kobiety, które znacie m.in. z ich działalności w sieci, to tutaj się tego dowiecie.
  • Również w marcu odbył się live z moim udziałem w Akademii Korekty Tekstu Ewy Popielarz, gdzie występowałam w charakterze eksperta od transkrypcji.
  • W połowie kwietnia moja rola w #GangPSC została nieco zmieniona. Z Copyfighterki stałam się Władczynią Kontentu, co oznacza, że dalej piszę dla PSC, ale jednocześnie przejęłam obowiązki Content Managera.
  • 27 kwietnia uruchomiłam sprzedaż swojego pierwszego płatnego produktu – e-booka dla osób, które chciałyby zajmować się spisywaniem nagrań lub już są transkrybentami, ale wciąż brakuje im w tym doświadczenia i wiedzy. Jestem niesamowicie dumna z tego, co stworzyłam – e-book obfituje w wiedzę i zbiera mnóstwo pozytywnych opinii – i to zarówno od osób początkujących, jak i mających kilkunastoletnie doświadczenie w branży. Czy istnieje lepsza rekomendacja niż takie właśnie polecenia?
ebook transkrypcje
  • Mamy 2 maja. Dziś świętuje 10 lat bloga i 3 lata firmy. To był piękny, owocny, niesamowicie ekscytujący dla mnie czas. A jeszcze przecież tyle przed nami!

Trzy lata… I co dalej?

Dalej oczywiście wciąż idę przed siebie. Mam w głowie mnóstwo pomysłów i projektów. Rok temu weszłam na swój szczyt. W tym roku dotarłam na wyższy. Za rok będzie trzeba podbić kolejny. W końcu… sky is the limit, prawda?

Niesamowicie cieszę się z tego, co robię. Że tworzę dla innych i dla samej siebie. Że dzielę się wiedzą i doświadczeniami. Że tak po prostu się spełniam.

Każdemu z Was życzę, byście odnaleźli drogę, która da Wam spokój, radość, pewność siebie i spełnienie. U kogoś, u siebie – nieważne – róbcie wszystko, by każdy dzień był dla Was nową porcją szczęścia, nową, fascynującą kartą do zapisania. WŻTR! Wszak żyjem tylko raz!

Spodobał Ci się ten wpis? Polub mój fanpage na Facebooku:

https://klaudynamaciag.pl/2020/02/przyszlosc-naszych-corek.html
https://klaudynamaciag.pl/2019/03/poczatki-freelancer.html

15 komentarzy

  1. Pamiętam jak pisałaś o zmianach na FB, o ekscytacji, stresie oraz wielu pytaniach: jak zostanie to odebrane? czy ludzie ze mną pozostaną? co z sukcesem? Pamiętam też, że po poście na FB postanowiłam zostać, bo widać że to co robisz to najzwyczajniej kochasz 🙂 I tak przez ten czas sobie siedzę, obserwuje, czytam i dochodzę do wniosku, że możesz być z siebie bardzo bardzo bardzo baaaaaardzo dumna (mogę tak jeszcze z milion razy skopiować). I że osoby które pozostały i uwierzyły w Ciebie… tak też jestem dumna 🙂 Masz siłę, plan i konsekwentnie się realizujesz. Inspirujesz, dzielisz się doświadczeniami. Pokazałaś że bycie Freelancerem to sporo obowiązków, pracy, ale i wspaniałą przygoda. Robisz świetną robotę! Wyszłaś poza swoje ramy i sięgasz nieba. Chociaż… gdyby tak spojrzeć to nawet jeśli już sięgniesz nieba, to dalej mamy cały wszechświat…. więc możesz zdobyć szczyty przez jeszcze dłuuuugi czas <3 Powodzenia!! Fighting!

  2. Na Twojego bloga trafiłam gdzieś w 2012 i jesteś jedną z bodajże 3 osób, które od tamtej pory mniej lub bardziej regularnie odwiedzam. Ale to w sumie mało istotne – to, co najważniejsze, to fakt, jak bardzo mnie na każdym kroku inspirujesz do działania. Są rzeczy, których nie miałam odwagi robić, a dzięki Tobie jednak zaczęłam:)

    Cieszę się, że idziesz naprzód, nawet jeśli wiatr czasem w oczy. Pokazujesz całą sobą, że można i to można na swój sposób, który przynosi satysfakcję i zadowolenie.

    Jak już kiedyś pisałam: rób, co i jak chcesz, ja i tak znajdę powód do zainspirowania się 😉

  3. Gratuluję serdecznie i życzę dalszych sukcesów. Podziwiam pracowitość i determinację, oby tak dalej! Wiele już widziałam jeśli chodzi o hejt w internecie, ale to, co opisałaś po prostu zwaliło mnie z nóg. To straszne, że ludzie reagują taką agresją, bo wydawnictwo przesuwa premierę książki. Naprawdę przerażające ilu frustratów chodzi po świecie, gotowych wybuchnąć z byle powodu.

  4. Świetny wpis, który powinien przeczytać każdy, kto prowadzi swoją działalność. Dodam od siebie, że jako przedsiębiorca ważne jest także nieustanne poszerzanie swoich umiejętności, w czym mogą pomóc różnorodne szkolenia z danego zakresu.

  5. Pozostaje mi tylko pogratulować tego jak świetnie prosperuje Twoja firma. Grunt to samorealizować się w tym co robimy. Dla mnie był to niezwykle ciężki rok i gdyby nie kilkukrotna współpraca z firmami finansującymi zakupy, prawdopodobnie mojej firmy, by już nie było. Powodzenia w dalszej działalności.

  6. Świetne podsumowanie! Trzy lata to już kawałek czasu, dlatego gratuluję, że udało Ci się prowadzić działalność i ciągle się rozwijać 🙂 Powodzenia w Nowym Roku!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *