poczatki copywriting

Każdy może być copywriterem, czyli o początkach w świecie tekstów

Zacznijmy uczciwie – pierwszy fakt jest taki, że każdy może być copywriterem. Nieźle, prawda? Zacierasz już rączki? To teraz łap drugi fakt – każdy może, ale nie każdy powinien. Kropka.

Zewsząd słychać, że copywriterzy to sobie nieźle żyją – pracują z dowolnego miejsca na świecie, zajmują się tym, co kochają i – mówiąc krótko – klepią w klawisze, a kasa leci. Przypominasz sobie, że lubiłeś lekcje polskiego i z dumą myślisz o tych wszystkich piątkach za wypracowania i rozprawki, zakładasz więc, że lepszego pomysłu na życie nie znajdziesz. Mianujesz sam siebie copywriterem, rejestrujesz się na portalach z ogłoszeniami za grosze i czekasz. Czekasz. Czekasz.

Czekanie Cię nudzi, więc na forum copywriterów szukasz porad – jak zacząć? Jak się wyceniać? Dlaczego nie chcą kupić ode mnie tekstu za piątaka? Ile precli na dobę da się wyprodukować? I czy z tego naprawdę można żyć?

Można. Ale trzeba umieć się do tego zabrać.

Wszyscy chcą być copy, chcę i ja!

Nie jestem w stanie zliczyć, ilu z moich znajomych prosiło mnie o rady w temacie copywritingu. Bo skończyli polonistykę. Bo lubią czytać. Bo piszą ładne wiersze. Bo szukają łatwej kasy. Bo potrzebują pracować z domu. Każdemu poświęcałam czas, każdemu radziłam, każdemu wybijałam z głowy mity na temat copywritingu i podpowiadałam, jak zacząć. Wszyscy jednak obierali podobne ścieżki – albo dużo gadali i nic nie robili, albo kończyli na podejrzanych portalach i płakali, że na to samo ogłoszenie odpowiada sto innych osób, które chcą pracować za pięćdziesiąt groszy na godzinę.

Poza tym – nic. Nic od siebie. Nic z zaangażowania. Bo przecież wszystko powinno spaść z nieba. Bo przecież ten cały copywritig to żadna filozofia. Bo to wszystko wydawało się takie proste.

Nie chcę zaklinać rzeczywistości i rzucać stwierdzeniami, że pisanie tekstów to ciężka praca, bo daleko copywriterom do górników czy rolników, ale faktem jest, że to zajęcie wyczerpujące intelektualnie, czasochłonne, wymagające i po prostu niełatwe. A jeżeli wydaje Ci się, że to zwykłe stukanie w klawisze, to – cóż – tylko Ci się tak wydaje.

Czy nadaję się na copywritera?

To jest właśnie podstawowe pytanie – czy masz predyspozycje do tego, by zajmować się copywritingiem? Dla jasności – mowa tu o najpopularniejszej jego formie, czyli o pisaniu tekstów na zlecenie (naming czy tworzenie reklam to zupełnie inna półka). Aby stworzyć wartościowy tekst, musisz posiadać coś więcej niż wspomnienia o piątkach z wypracowań. Copywriter powinien posługiwać się poprawną polszczyzną, umieć stosować język korzyści, znać podstawy marketingu, być kreatywny, potrafić drążyć i wiedzieć, jak korzystać ze źródeł, posiadać wiedzę na temat pozycjonowania, mieć tzw. „lekkie pióro” i choć trochę znać się na psychologii i socjologii.

Nie wystarczy umieć pisać i wychodzić z założenia, że dzięki takiej umiejętności reszta przyjdzie sama. Tak naprawdę warsztat pisarski rozwinąć można zawsze, ale jeżeli posiada się zerową wyobraźnię i nie umie się szukać, czytać, sprzedawać i komunikować, to o pracy w zawodzie copywritera można zapomnieć.

Dlaczego chcę zostać copywriterem?

To drugie podstawowe pytanie, jakie musisz sobie zadać. Czy masz świadomość tego, po co chcesz to robić? Bo wiara w łatwy zarobek albo w wielki zarobek to trochę za mało, by mobilizować się do działania.

Twoja praca powinna mieć jakiś cel. Twoja motywacja powinna być stale napędzana. Ty sam musisz nieustannie się rozwijać – poszerzać horyzonty, chłonąć wiedzę, śledzić trendy.

Nie da się być wydajnym i zadowolonym z pracy, kiedy nie ma się do niej serca, jeśli nie ma się odpowiedniej motywacji i jeżeli robi się coś tylko dlatego, że jest modne, rzekomo przynosi spore korzyści albo po prostu nie ma się pomysłu na życie. Konkurencja na rynku copywriterskim jest ogromna, bo tysiące osób – licealistów, studentów, blogerów, absolwentów polonistyki i dziennikarstwa – wierzy, że mogą w łatwy sposób tutaj zaistnieć i zarobić. Musisz mieć w sobie dużo samozaparcia, aby nie utonąć w tej szarej masie i jednocześnie spróbować przebić się do grona tych, którzy rzeczywiście dobrze radzą sobie w świecie copywritingu, bez poniżającego zaniżania stawek i bawienia się w tworzenie precli.
  
Wkrótce opowiem Ci więcej o początkach pracy copywritera. Póki co zachęcam do przeczytania wpisu „Szukam copywritera”, czyli kogo? Miłej lektury!
 

Przeczytaj również

Jeżeli interesują Cię inne aspekty pracy copywritera, przeczytaj o tym, jak tworzę foldery reklamowe dla firm – Moja praca #1: foldery reklamowe (copywriting + projektowanie). Zajrzyj także do zakładki copywriting, jeśli chcesz zapoznać się z moją ofertą pisania tekstów na zlecenie.

21 komentarzy

  1. Podoba mi się ten żart na początku. Bałam się, że przesadziłaś z tym tytułem, ale już leadem się wybraniasz, więc jest ok 😉

    W sumie to nie mogę się nie zgodzić. Jestem kopikiem od ośmiu lat i pamiętam, że początki były bardzo ciężkie, ale w swoim życiu nie napisałam ani pół precla i przestrzegam przed tym innych. Myślę jednak, że teraz jest dużo trudniej, bo każdy sobie myśli, że bycie copy to kaszka z mleczkiem. Osiem lat temu chętnych do tej pracy było zdecydowanie mniej, więc i łatwiej było się przebić. Dzisiaj te studenciaki mają dużo duuużo trudniej.

    1. Mam podobne podejście do tematu precli – nigdy nie pisałam, nie zamierzam pisać i odradzam chwytanie się takich zleceń – nawet na samym początku. Ani to przydatne w portfolio, ani korzystne finansowo.

      Natomiast jeśli chodzi o porównanie przeszłości do teraźniejszości to zgadzam się, że teraz konkurencja jest dużo większa, ale z drugiej strony istnieje też większe zapotrzebowanie na copywriterów, więc w sumie się to wyrównuje. Dawniej większości biznesów wystarczał wpis w książce telefonicznej i ogłoszenie w prasie, a teraz wszyscy chcą mieć strony internetowe. Na to jednak nie narzekam, bo to pole do popisu dla nas 🙂

  2. Wielu ludzi wszystko wydaje się takie proste. Jak np. praca copywitera. Warto jednak pamiętać, że to nie jest praca dla każdego, a przynajmniej nie dla każdego tak przyjemna 😉

  3. Kiedyś chciałam spróbować swoich sił w pisaniu tekstów na zlecenie, ale kompletnie nie wiedziałam, jak się za to zabrać. Zresztą, jak zaczęłam ogarniać, z czym to się je, uznałam, że nie mam wystarczającej ilości zasobów, by się zająć tym porządnie. Kto wie? Może za kilka lat do tego pomysłu wrócę. Na razie piszę na swojego bloga i musi mi to do szczęścia wystarczyć 🙂

    1. Blog to bardzo fajna forma wyżycia się twórczego – zawsze będę namawiać do blogowania i copywriterów, i inne osoby 🙂

  4. Miałam teraz roczną przerwę w jakiejkolwiek pracy (trudna ciąża, potem mały dzidziuś w domu i tak dalej) i powiem szczerze, że ciężko jest mi wrócić do tego co robiłam wcześniej. Jeżeli chodzi o pisanie tekstów na zlecenie, to to chyba akurat najłatwiejsza część. Wystarczy, że pokażę bloga jako swojego rodzaju portfolio i albo zleceniodawcy spodobają się moje teksty albo nie.

    1. U mnie też blog bardzo dużo daje – zresztą to jemu zawdzięczam najwięcej klientów, którzy sami do mnie piszą.

      Powodzenia w powrocie do zajęć. Domyślam się, że nie jest łatwo, ale wierzę, że dasz radę 🙂

  5. Lubię takie mocne teksty, wchodzące w pięty. 🙂 Świetnie napisane i podpisuję się pod wszystkim, co napisałaś. Sam zostałem copywriterem, ale na własne potrzeby. Uznałem, że nikt nie napisze lepszego tekstu na mojego bloga, niż ja sam. 🙂 Dodam, że z polskiego w niemal wszystkich klasach ślizgałem się na „trójach”. Maturę też oblałem po ogólniaku (zdałem ją w wieku 35 lat). Po kilku miesiącach nauki copy + SEO, niemal każdy artykuł jestem w stanie wyprowadzić na pierwsze miejsce w Google, nawet na bardzo konkurencyjne frazy. Ale fakt, tak jak piszesz, wymaga to serca i pracy. Będę zaglądał. 😉

    1. Wielkie gratulacje – zwłaszcza za pęd do nauki po trzydziestce. Wielu olałoby już tę maturę, więc zawsze cieszą mnie historie ludzi, którzy po latach wracają do edukacji (mam parę takich przypadków w rodzinie).

      Gratuluję też osiągnięć copywriterskich – jesteś świetnym dowodem na to, że wcale nie trzeba być polonistycznym fanatykiem, by być dobrym w tym zawodzie.

  6. Klaudyna, wlasnie ja patrzac od zewnatrz – mam wrazenie, ze wiele osob lapie sie za ten fach (jak piszesz), ale tez ze konkurencja jest ogromna. Z drugiej strony, mam wrazenie, ze podobnie jak w blogosferze sa copywriterzy, ktorym udaje sie wyrobic swoja marke, znalezc swoja nisze, stac sie w pewnym sensie rozpoznawalnym copywriterem, nawet jezeli to czlowiek, ktory stoi za czyims tekstem. Coraz bardziej mam wrazenie, ze nawet jezeli copywriter chowa sie za tekstem, copywriter musi coraz bardziej stawac sie widoczny, pracowac na swoja marke osobista, zeby zdobywac zlecenia na pewnym poziomie. No i na pewno to tez przychodzi z doswiadczeniem. Moje gratulacje Klaudyna, ze udalo Ci sie przebic w tak konkurencyjnym zawodzie, a to pewnie dlatego, ze stale sie rozwijasz i rozwijasz swoja marke. Pozdrawiam serdecznie Beata

    1. Masz rację – dużo osób bierze się za copywriting, bo wydaje im się, że to taka prosta sprawa. W końcu pisać każdy głupi potrafi, prawda? 😉

      Dziękuję za gratulacje i dobre słowa, to bardzo miłe!

  7. Z jednej strony chciałabym być copy, mam dryg do pisanego słowa, lubię to robić, dobrze mi się pracowało na takim stanowisku i rozglądam się za tego typu pracą (freelancing odpada, nie moja bajka), a z drugiej pisanie tekstów na akord, na nudne tematy, na głupie tematy, na tematy, które można by ogarnąć w jednym zdaniu, albo wciąż na podobne tematy… Czasami sobie myślę, że samo copy jest mało rozwojowe 😉 Ale już w połączeniu z marketingiem internetowym… pracowałabym! 😀

    1. Wiesz, to wszystko zależy od tego, jakie cele sobie wyznaczysz – ja wolę pisać teksty jakościowe niż na akord, dlatego nie biorę się nawet za żadne precle. Da się czerpać z tego przyjemność, rozwijać się i nie męczyć klepaniem w kółko tego samego 🙂

  8. Copywriting stał się modny ale faktem jest, że nie każdy się do niego nadaje. Sam przeszedłem drogę od bardzo nieudolnego formułowania tekstów po pisanie treści, które podobno da się czytać. 😉
    U mnie aktywatorem stało się prowadzenie własnego bloga i potrzeba regularnego dodawania treści na tematy, które mnie interesują.

    1. Wielu blogerów ma za sobą podobne historie – z pasji pisania dla siebie rodzi się pasja pisania dla innych – i to też jest bardzo dobra droga do zawodu.

  9. Dobry i bardzo wartościowy tekst Klaudyna! Sama prawda! Nie wiem czy dobrze myślę, bo wstępuję dopiero małymi kroczkami, na zasadzie prób i błędów, do tego świata. Mnie się jednak wydaje, że na początek trzeba dobrze wykreować swój wizerunek. Mianowicie – zebrać najlepsze teksty i zbudować portfolio, stworzyć stronę ze swoją ofertą, fanpage i podrasować to co już się ma (np. bloga). Następnie szukać zleceń. Ja właśnie w takiej kolejności postanowiłam działać. Poza tym te portale, gdzie startuje wyścig szczurów i ludzie zabijają się o zlecenia po 5zł za tekst, a zleceniodawcy tylko na tym żerują, staram się omijać. Rozumiem, że jakoś trzeba zacząć i większość ludzi próbuje właśnie w ten sposób. Wydaje mi się jednak, że lepszą drogą jest najpierw stworzyć wizerunek, a następnie samemu składać oferty do wybranych firm, gdzie jest od razu większa szansa na zlecenia długoterminowe. To jest moje skromne zdanie… 😉 Będę wdzięczna jeśli powiesz co Ty o tym myślisz?

  10. To prawda, nie każdy nadaje się do bycia copywriterem. Sam zlecam miesięcznie dużo tekstów, udostępniam nawet „pisarzom” specjalny edytor w aplikacji https://contadu.com/, który podpowiada jak powinien wyglądać tekst i jakich słów użyć pod SEO, a mimo to ciągle są jakieś problemy 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *