Ladacznica, Emma Donoghue
Oryginał: Slammerkin
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Rok wydania: 2013 (koniec stycznia)
Stron: ok. 350
Gatunek: historyczna, społeczno-obyczajowa
Rzecz dzieje się w XVIII-wiecznej Anglii, kiedy mężowie byli panami swoich żon, wykształcenie było dostępne tylko dla nielicznych, a rola kobiety sprowadzała się do rodzenia dzieci (najlepiej płci męskiej), zadowalania mężczyzn i wykonywania najpodlejszych zadań. Nie, nie chodzi o fikcję literacką – Emma Donoghue postanowiła w Ladacznicy przedstawić osnutą legendami historię, która wydarzyła się naprawdę.
Żyła więc kiedyś nastoletnia Mary Saunders, którą podłym zrządzeniem losu wygnano na ulicę. Londyn był wtedy brudny i niebezpieczny, a jedyną możliwością szybkiego i godnego zarobku było kupczenie ciałem. Coś, co miało chwilowo uratować bohaterkę od głodu i rynsztoka, okazało się jej sposobem na życie. I nawet kiedy na ciemnym niebie życia Mary pojawiły się słoneczne promienie i wydawało się, że dziewczyna podąży dobrą ścieżką, brutalna prawda ujrzała światło dziennie – nie można zapomnieć o byciu ladacznicą…
Emma Donoghue w brawurowy sposób sportretowała realia życia w dawnej Anglii. Zadbała o najdrobniejsze szczegóły – od opisu dań i strojów, po charakterystykę ulic i obyczajów. Zderzyła ze sobą sielską, wiejską rzeczywistość z brutalnością ulic Londynu. Sportretowała świętoszki i ladacznice, arystokratki i biedotę, robotników i niewolnice. Nie ominęła tematów najbardziej palących – rasizmu, religii, zabobonów, nierówności płci, hierarchizacji społeczeństwa czy wykorzystywania kobiet.
Ladacznica to opowieść niejednoznaczna z całą gamą niejednoznacznych bohaterów. Wierzę, że – podobnie, jak ja – pozwolicie sobie na refleksje i rozmyślania nad ich zachowaniami i wyborami. Długi czas ich historie siedziały w mojej głowie, długi czas analizowałam, dumałam i płakałam. Bo nie da się nie być poruszonym historią, jaką nakreśliła irlandzka pisarka. Nie da się zapomnieć tych wszystkich emocji – złości, szoku, zaskoczenia, wzruszenia.
Barwny świat, naturalistyczne opisy rzeczywistości i ciekawie sportretowani bohaterowie. Do tego zgrabne pióro autorki, szczypta humoru i wyjątkowo poruszająca fabuła. To wszystko składa się na powieść niezwykłą, fascynującą i naprawdę dobrą. Jedną z tych, które powinno się znać…
Moja ocena: 9,5/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc.
Emma Donoghue – urodzona w 1969 roku w Dublinie. Na tamtejszej uczelni, University College Dublin, zdobyła tytuł licencjata z angielskiego i francuskiego. Pracę doktorską o przyjaźni męsko-damskiej w literaturze pięknej osiemnastego wieku obroniła na Uniwersytecie Cambridge. Od tamtej pory zajmuje się pisaniem. Jest autorką prozy współczesnej i historycznej. Po latach podróżowania między Anglią, Irlandią i Kanadą zdecydowała się wreszcie osiąść w Kanadzie. Mieszka w mieście London znajdującym się w prowincji Ontario ze swoją partnerkę i dwójką małych dzieci.
Nie wiedziałam, że ta autorka wydała nową książkę! To wspaniała wiadomość! Do tej pory czytałam jej powieść "Pokój" i byłam pod wrażeniem. Ciekawa jestem i tej.. W dodatku w klimacie XVIII Anglii.. To lubię:)
Pozdrawiam:)
Miałam okazję bliżej zapoznać się ze stylem autorki czytając "pokój", który mnie dogłębnie zniszczył, a potem na nowo wybudował mój światopogląd. Opisywana przez ciebie historia zapowiada się naprawdę ciekawie i oryginalnie, a obsadzenie akcji w XVIII-wiecznej Anglii sprawia, że tym bardziej mam ochotę sięgnąć po tę książkę 🙂
Och, nareszcie mamy odmienne odczucia względem książki! Na mnie Mary nie wywarła dobrego wrażenia. Rozumiem bunt przeciwko narzuconej kobietom roli w społeczeństwie, ale jej charakter był socjopatyczny! Nie tylko nie wzbudziła we mnie sympatii, wręcz jej nie znosiłam. Oczywiście było mi jej żal – nikomu nie życzyłabym takiego życia – ale braki emocjonalne i moralne skutecznie zniechęciły mnie do tej postaci. Co nie zmienia faktu, że lektura strasznie ryje banię i przygnębia.
Pozdrawiam serdecznie:)
ryje banię – a to dobre 🙂 Nie wiem jakie będą moje odczucia wobec tej postaci ale książkę strasznie bym chciała przeczytać i zazdroszczę Wam obu, że miałyście już ku temu okazję 🙂
O rany, a ja nie potrafiłam jej nie lubić – naprawdę. Nawet, gdy dokonała tego, czego dokonała potrafiłam ją wytłumaczyć. Przeraziłam się, miałam ochotę wyć i byłam na nią zła, ale i tak rozumiałam… No i to brawurowe zakończenie Mistrzostwo świata!
Rozumiem odczucia Isadory względem Mary, bo ja również nie lubiłam tej bohaterki (co nie oznacza, że jej nie współczułam), jednak nie zgodziłabym się ze stwierdzeniem, że jet ona osobowością socjopatyczną, bo mimo wszystko potrafiła odczuwać emocje, według mnie miała też wyrzuty sumienia, więc socjopatką raczej nie była 😉
"Ladacznica" piekielnie mi się podobała, to niesamowita powieść, bardzo klimatyczna i świetnie napisana, na pewno jeszcze wrócę do tej książki.
Tak wysoka nota i na dodatek recenzja. Czytam właśnie "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" i mam wrażenie, że ta książka namąci w mojej głowie równie mocno jak powieść Llosy.
Papierowy Księżyc wydaje coraz ciekawsze książki 🙂 "Ladacznica" pojawiła się w zapowiedziach już jakiś czas temu i mnie zainteresowało. O autorce swojego czasu było bardzo głośno, ale ja jeszcze "Pokoju" nie czytałam, czuję, że "Ladacznica" to książka dla mnie 🙂
Na "Ladacznicę" mam ostatnio coraz większą ochotą. To kolejna recenzja, która tylko podsyca mój apetyt. Jak widzę fabuła jest wszystkim i wcale nie pozostawia wiele do życzenia, tylko wręcz promieniuje ciekawością, realizmem oraz wrażliwością. I powinnam już ją dawno zakupić.
Książka wydaje się bardzo ciekawa i co prawda na pewno nie będę jej w stanie przeczytać w najbliższym czasie, ale tytuł sobie zapamiętam.
Już wiem, że chciałabym tą książkę przeczytać 😉 Lubię taką tematyk, przede wszystkim lubię gdy bohaterką czyni się kobietę. Na pewno do niej zajrzę!
czytałam w oryginale jakiś czas temu i podobała mi sie bardzo. Nie wiem, czy określenie – w brawurowy sposób sportretowała życie – bym tu zastosowała. Raczej w kronikarski, beznamiętny, nie oceniała, przedstawiła tak, jakby ktoś pisał przy okazji procesu reportaż. Lubię takie podejście.
Gdzies wyżej w komentarzach przeczytałam, ze bohaterka miała charakter socjopatyczny. Hmm, może i tak, ale trzeba pamiętać, że ona miała czternaście lat jak to się wszystko zaczęło, a skończyła na stryczku kilka lat potem, może to po prostu była walka o przetrwanie? A potem juz nie było odwrotu, charakter się wypaczył, bo była za młoda, żeby się tak nie stało, za słaba
To prawda. To było jeszcze młode dziewczątko, które miało głupiutkie marzenia [wstążka], próbowało coś osiągnąć [szkoła] i buntowało się przeciwko sprowadzaniu roli kobiety do bycia niewolnicą. Jeden mały błąd, wielka krzywda i natychmiastowe pożegnanie się z dotychczasowym życiem. To zniszczyłoby najtwardszego…
Tę książkę po prostu muszę przeczytać. "Pokój" tej autorki zrobił na mnie ogromne wrażenie. Po tej książce też obiecuję sobie wiele i sądząc po opiniach, mam szansę się nie rozczarować.
Nie słyszałam o tej książce, ale recenzja jest bardzo zachęcająca więc może kiedyś się na nią skuszę. 🙂
Robisz smaka swoją recenzją, chociaż po spektakularnym "Pokoju" do tej autorki to akurat nikt mnie nie musi przekonywać 🙂 Tematyka, czas i miejsca akcji wydają mi się bardzo ciekawe. Fajnie, że wybrała coś tak innego od poprzedniej książki, w sensie, mocne tło historii;)
Klaudyno, przeczytałam Twoją recenzję i przepadłam – najpierw oszołomiona silnym wydźwiękiem otwierających ją wrażeń, dalej zaś – opisu powieści wyzwalającej niezwalczone, potężne emocje oraz krzesającej iskry głębokich przemyśleń. Wydaje mi się, że zaplecze historyczne pomaga spotęgować ponadczasowość poruszanych tu kwestii urzeczowienia kobiet, umniejszenia ich roli do cielesnego naczynia i spętania ich marną rolą społeczną, rozumianą jako splot powinności, zaspokajających męskie potrzeby…
Odczytuję Twoje słowa raz po raz, zastygła w zadumie i niezgodzie na tę bolesną prawdę, nie mając wątpliwości, że zmierzę się z historią Mary Saunders. Znając Twoją olbrzymią wrażliwość i jednocześnie trzeźwość spojrzenia na świat jestem przekonana, że czeka mnie szloch dezaprobaty i bezsilności.
Dziękuję, Klaudyno! 🙂
Zaciekawiłaś mnie tą recenzją. Chętnie przeczytam tę książkę, jeśli gdzieś ją znajdę.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl