[KSIĄŻKA] Mów do mnie, Lisa Scottoline
Dawno temu Lisa Scottoline zrobiła na mnie ogromne wrażenie powieścią Spójrz mi w oczy (recenzja). Do dziś pamiętam, że zarwałam dla niej noc i przez długi czas żyłam historią przedstawioną w jej powieści. Również Mów do mnie okazało się niebywale wciągającą książką, ale rozczarowań, niestety, w niej nie brakowało.
]]>Mów do mnie
Kiedy Eric Parrish, znany i szanowany psychiatra, poznaje siedemnastolatka z nerwicą natręctw (przybij piątkę, kolego!) i obsesją na punkcie koleżanki, jego życie zostaje wywrócone do góry nogami. Zaczyna interesować się nim policja, zostaje zawieszony w pracy i trafia w sam środek pewnej bardzo zawiłej intrygi. Intrygi kryminalnej o zabarwieniu psychologicznym… Brzmi interesująco? To miło. Ale wcale tak nie jest.Co poszło nie tak?
- Właściwa akcja zaczyna się w okolicach 270 strony. Wyobrażacie to sobie? Ponad pół książki stanowi klepanie o niczym, przedstawienia bohaterów i ich świata, wdrażanie w zapowiadany z okładki temat itd. Nie było to może jakieś specjalnie nudne, ale mimo wszystko, przydałoby się, żeby akcja została rozkręcona odrobinę wcześniej niż w drugiej połowie książki.
- Eric Parrish to kretyn. Czytając o tym, co ten typ wyprawiał, miałam wrażenie, że obcuję z farsą albo komedią klasy B. Jego zachowania były tak irracjonalne, tak idiotyczne, żenujące i infantylne, że naprawdę trudno było mi nie podśmiewać się z niego, nie wywracać oczami i nie wzdychać ciężko z całego tego zniechęcenia. Naprawdę, na miejscu mordercy już dawno bym gościa ubiła, żeby już przestał męczyć otoczenie swoją irytującą osobą.
- Kiedy autorka podsuwa nam całkiem zgrabne i logiczne zakończenie, okazuje się, że przygotowała jeszcze jednego „asa w rękawie” i zdecydowała się raz jeszcze czytelników „zaskoczyć”. Problem pojawia się taki, że to „drugie zakończenie” jest słabe, mało wiarygodne i zupełnie niepotrzebne. Naprawdę trudno jest mi zrozumieć w tych okolicznościach, co też „poeta miał na myśli”. Słabo to rozegrałaś, droga Liso Scottoline, nie ma co kryć.
- Przerywnikami dla przygód pana psychiatry są rozdziały, w których do głosu zostaje dopuszczony ten, który za tym wszystkim stoi. Pisałam już o tym wielokrotnie, ale powtórzę się – nie lubię, kiedy pisarze uciekają się do takich tanich chwytów. Nie wpływa to dobrze na akcję, nie podkręca tempa i nie wzbudza ciekawości. Słaba zagrywka, która wywołuje jedynie irytację.
Strony pozytywne
- Jak to u Lisy Scottoline, mimo wielu uchybień, naprawdę sprawnie się tę książkę czyta. Autorka stawia na skąpe opisy i liczne, nadające dynamiki, dialogi. Dzięki temu nie jest łatwo oderwać się od tej powieści – wciąż chce się przewracać kolejne kartki i poznawać dalsze losy bohaterów.
- Całkiem nieźle Scottoline poradziła sobie z portretami psychologicznymi bohaterów. Sporo tu zawiłości psychiatrycznych – pojawiają się nerwice, depresje, ataki agresji i nałogi, a nasz naczelny złoczyńca okazuje się socjopatą. Jednak trochę słabo zostaje przedstawiona jego właśnie osobowość – bo niby po lekturze czytelnik sporo o socjopatach wie, ale głównie za sprawą jednej przydługiej rozmowy pełnej psychiatrycznych teorii. Nie jest to specjalnie wyszukane rozwiązanie, prawda?
Ależ ja nie lubię, kiedy akcja rozkręca się niemal na samym końcu – wtedy już w zasadzie nic nie jest w stanie nadrobić wrażenia, jakie pozostawiła po sobie nuda na wcześniejszych stronach. Szkoda, że powieść jest tak słaba, bo miałam na nią ochotę…
Do tej pory nie miałam okazji przeczytać żadnej z książek tej autorki, ale raczej nie zacznę od tej 🙂 Twoja opinia nieco mnie zniechęciła, zwłaszcza, że nie lubię, gdy akcja zaczyna się tak późno, a zakończenie jest kompletnie niemożliwe i nietrafione. Tak więc moją przygodę z Scottoline zacznę najprawdopodobniej od "Spójrz mi w oczy" 🙂
Pozdrawiam
Caroline Livre
Oj, słabo! A tyle sobie obiecywałam po dwóch poprzednich jej powieściach! No cóż, dzięki za ostrzeżenie, będę tę akurat lekturę omijać z daleka, jakoś szkoda mi na nią czasu, pomimo nazwiska autorki 🙁
Wiesz, może to akurat mnie coś nie pasuje w niej. Ale naprawdę znam możliwości tej autorki i uważam, że tutaj poszło jej gorzej.
Na mnie ta autorka zrobiła wrażenie powieścią Nie odchodź. Tę miałam nawet kupić, ale chyba się wstrzymam szkoda kasy.
Może by Ci się spodobała, kto wie… 😉
Czyli rozumiem, że skoro chcę zacząć przygodę z tą autorką, mam nie zaczynać od tego tytułu.
Zdecydowanie odradzam 🙂