Ostatnie lato, Ann Brashares

Jeżeli na początku tego stulecia (lub w latach późniejszych) byłaś nastolatką i nie czytałaś Stowarzyszenia Wędrujących Dżinsów, masz poważny problem, bo ominęła Cię bardzo ważna seria, którą pokochał cały kobiecy świat – od podlotków, po ich babcie. Dwie dobre wiadomości mogą Cię jednak pocieszyć. Po 1: po SWD można sięgnąć w każdym wieku, gdyż ta przemiła książka ani się nie starzeje, ani nie traci na uroku. Po 2: Ann Brashares przygotowała też powieść dla starszych czytelników. Jest to Ostatnie lato – książka, którą zgłębiałam w ostatnich dniach.

Przez pierwszych sto stron byłam mocno zirytowana. Bo na pierwszy plan wysuwają się tu szczeniackie zachowania głównych bohaterów – 21-letniej Alice i trzy lata od niej starszego Paula (ciekawostka – imię nosi po moim idolu – Paulu McCartneyu). On kocha ją, ona kocha jego. On w związku z tym ją odpycha, ona zamyka się w sobie. Ganiają się tak, cackają i smęcą w ukryciu, aż wreszcie na 105 stronie targany wyrzutami sumienia Paul wkracza do akcji. Nie na długo, ale sam fakt się liczy, prawda?

Wtedy właśnie zaczyna się ciekawsza część tej historii, by potem znów na chwilę opaść i pod koniec wznieść się na wyżyny. Podsumowując – raz czyta się lepiej, raz gorzej. Raz jest ciekawiej, a raz nudniej.

Ale!

Generalnie Ostatnie lato to powieść naprawdę interesująca i odprężająca, a przy tym kryjąca w sobie głębsze przesłanie. Niby ma bawić i relaksować, ale tak naprawdę za zasłoną z humoru i ciepła, kryje się gorycz, samotność i złe podejście do życia. Ciężko jest mi określić, czy ta książka bardziej wzrusza i przejmuje, czy może bardziej bawi i odpręża. Raz smutek wyziera ze wszystkich stron, raz zalewa nas fala ciepła i miłości. Myślę, że Ann Brashares chciała wszystkie te smutne sprawy – choroby, śmierć, samotność, odrzucenie – przedstawić w sposób na tyle przyjazny, aby tchnąć w czytelnika nadzieję, a nie dokładać mu cierpień. Udało jej się to przede wszystkim dzięki charakterystycznemu sposobowi prowadzenia narracji, konstruowania dialogów i kreowania bohaterów. Ann Brashares ma swój własny, bardzo przyciągający styl pisania i – czego by nie mówić – jej powieści wchłania się błyskawicznie.

O czym jest ta historia? Przede wszystkim o siostrzanej miłości. Pięknej i naturalnej – pełnej wzlotów i upadków. Alice i Riley różnią się od siebie diametralnie i są jakby z różnych światów, ale łączy je więź tak silna i wspaniała, że spogląda się na ich relacje z ukłuciem zazdrości. Poza tym, okazuje się, że mimo ogromnych różnic charakterów, siostry są niemal jednością. I za taką jedność ma je również Paul – chłopak z sąsiedztwa, który większość życia spędził w domu sąsiadek. Dlaczego? Bo tam odnajdował to, czego nie miał w murach własnej przygnębiającej willi – ciepło, bliskość i rodzinność.

Warto zwrócić uwagę na bohatera drugiego, a może nawet i trzeciego planu – Ethana, ojca Alice i Riley. Mężczyzna jest stale obecny w życiu Paula. Wydaje się, że chciałby zastąpić mu rodzica, którego chłopak właściwie nigdy nie miał, ale z biegiem czasu okazuje się, że kryje się za tym coś więcej. Co? Przeczytajcie sami…

Ann Brashares tworzy całkiem niezłe czytadła. Nazwałabym je nawet 'czytadłami z wyższej półki’. Jej książki potrafią rozjaśniać rzeczywistość – mają w sobie coś niezwykłego i kuszącego. Myślę, że właśnie dlatego warto sięgać po powieści tej autorki. Nie będzie to stracony czas.

Na koniec słówko o okładce. Jest niepozorna i mało przyciągająca, ale łączy się z treścią książki. Mimo wszystko, postawiłabym na którąś z zagranicznych wersji:


A Wy?

Moja ocena: 7,5/10

0 komentarzy

  1. Po pierwsze, Klaudyno, każda wzmianka o SWD powoduje, że moje nastoletnie serce przypomina sobie wszystkie śmiech i wylane łzy nad tą książką… (jak to powiedziała moja przyjaciółka, żeby określić jak bardzo lubi sagę: kiedy Lena prawie kochała się z Kostosem, ja też prawie kochałam się z Kostosem!:DD)

    A po drugie, na tę książkę miałam ochotę od bardzo, bardzo dawna. Bałam się, że się zawiodę, Ty jednak przekonałaś mnie tego, że pora wziąć się za fraki i poszukać jej w bibliotece. Czas najwyższy! 🙂 Pozdrawiam

  2. Kocham SWD ! Jest to chyba najbardziej genialna seria o przyjaźni jaką czytałam i będę ją uwielbiać ,aż po grób. Myślałam ,że "Ostanie lato" to ostatnia część SWD tylko z inną okładką ,bo tytuł ten sam i pojawiły się chyba w podobnym czasie w sklepach ,a tu z ciekawości wchodzę do Ciebie i taakie zaskoczenie ! Koniecznie muszę sięgnąć po tą książkę i po "Trzy wierzby" tej autorki ;D

  3. Domi,
    ojej, jakże bym ją chciała! W ogóle 'SWD' porozpożyczałam i nie mam ani jednej części. Zamierzam sobie dokupić – razem z 'Dziećmi z Bullerbyn' i paroma innymi ważnymi dla mnie książkami. To jedna z tych serii, do których można wracać i wracać 🙂

    Sięgajcie, dziewczyny, po 'Ostatnie lato'. Na pewno Wam się spodoba, skoro kochacie 'SWD'. Ja mam problem z ocenianiem książek przy PMSie, bo zwyczajnie bardziej mnie wtedy wszystko irytuje 😉 Ale i tak myślę, że powyższa recenzja zachęca do lektury 🙂

  4. Uwieeelbiam "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów" 😀 Moje egzemplarze są straaasznie zaczytane, bo powtarzałam czytanie co wakacje 😀 I mam nadzieję, że Egmont wyda także tę najnowszą część, bo nie mogę się jej doczekać 🙂
    "Trzy wierzby" także czytałam i również polecam 😉 Mimo że bohaterki są nieco młodsze to ich przygody i charaktery są równie ujmujące 😉 I pojawiają się wspomnienia o pierwotnym, legendarnym SWD 😀
    A "Ostatnie lato" czytałam kilka lat temu i z biegiem czasu ta historia podoba mi się o wiele bardziej niż tu po przeczytaniu 🙂 Naprawdę przyjemna, poruszająca lektura 🙂

    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za przypomnienie o tej książce! 🙂

  5. Zaczytywałam się w "Stowarzyszeniu…", na pewno sięgnę po kolejną książkę tej autorki. Nie wiem jak to się stało, że trochę zapomniałam o Ann.

  6. SWD uwielbiałam, gdy byłam młodsza, chociaż ta książka jest uniwersalna – w końcu przyjaźń jest ważna w każdym wieku 😉
    Nie potrafię sobie przypomnieć, czy czytałam "Ostatnie lato". Okładka wydaje mi się znajoma, imiona bohaterów też, ale nic więcej nie utknęło w mojej pamięci. Chyba będę musiała po nią sięgnąć (kolejny raz?).

  7. Ja również kochałam SWD, bo przyjaźń jest moim ulubionym tematem w literaturze. Książka zaprezentowana przez Ciebie średnio przyciągnęła moją uwagę, bo nie lubię książek mocno miłosnych, choć wątek z siostrami mi się spodobał, bo sama z moją siostrą jesteśmy zupełnie inne ale razem tworzymy zgraną całość. Pozdrawiam:)

  8. Ja również z ogromną przyjemnością dołączam do fanek SWD. To jedne z piękniejszych lektur, jakie pamiętam z dojrzewania. Autorka pokazywała istotę prawdziwej przyjaźni z dużą dawką humoru i łez.
    Podpisuję się również pod słowami przyjaciółki Domi: "kiedy Lena prawie kochała się z Kostosem, ja też prawie kochałam się z Kostosem!:DD".
    Przyznam się, że ostatnio moje życie nabrało biegu i zapomniałam o dawnych miłościach, więc dziękuję, że mi przypomniałaś. 🙂 Z przyjemnością sięgnę po kolejne pozycje tej autorki.
    Pozdrawiam i życzę miłego dnia. 🙂

  9. SWD mnie nie zachwyciło, nie pamiętam treści bo lata całe temu to czytałam, ale wrażenie raczej na NIE pamiętam. Ostatniego lata nie znam, ale okładka faktycznie…. Podoba mi się ta po lewej środkowa 🙂

  10. Wstyd się przyznać, ale nie czytałam… jeszcze! SWD. Mam zamiar to zmienić. Ale oglądałam film. Bardzo go lubię. Co do Ostatnie lato… Zapowiada się mimo wszystko ciekawie.

  11. Zazdrościłam Ci, kiedy widziałam, że ją czytasz, bo sama bym chciała. Jak już pewnie wiesz sama jestem wielką miłośniczką SWD i tym bardziej jestem ciekawa tej powieści dla dorosłych. A co do okładek, to faktycznie polska wersja słabo wypada na tle zagranicznych.

  12. Ha! Właśnie starałam się napisać tak tę recenzję, żeby niczego nie zdradzić, chociaż było to naprawdę bardzo trudne..
    Nie omieszkałam skorzystać z okazji, więc podesłałam Ci ebooka na maila 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *