Pomówmy o kochankach…

O miłości pisano od zawsze… Jej ślady znajdziemy wszędzie – od Biblii i mitologii, poprzez dzieła wszystkich epok, aż po współczesne powieści. Na przestrzeni wieków postrzeganie miłości zmieniało się – pisano o różnych jej rodzajach, stosując przy tym odmiennie formy i konwencje. W literaturze znajdziemy ślady miłości do rodziny, do ojczyzny czy też do Boga… Najwięcej jednak dzieł, poświęcono miłości kobiety i mężczyzny. I tu też spotkamy się z ogromną różnorodnością – od miłości szczęśliwej, przez zakazaną, po bardzo tragiczną. Pisało o niej wielu, właściwie od zawsze aż po dzień dzisiejszy, a więc nie ulega wątpliwości, iż tematykę kochanków w literaturze, uznać można za ponadczasową i uniwersalną…

Na samym początku, warto by jednak zastanowić się nad kwestią pojęcia „kochanek”. W dzisiejszych czasach mówi się, iż kochankiem jest ten, z kim zdradza się swego partnera, jednak w moim mniemaniu nieco mija się to z rzeczywistością. Uważam, iż kochankami nazywać można również tych, których łączy głęboka i piękna miłość.

Najbardziej popularnymi kochankami są szekspirowscy Romeo i Julia, których tragiczne losy zna chyba każdy z nas. Chciałabym jednak udowodnić, że literatura zna ogromną ilość przypadków równie pięknych i płomiennych romansów. Nie jestem w stanie przywołać ich wszystkich, ale chętnie przedstawię te, którymi osobiście zafascynowałam się w największym stopniu.

Sięgnijmy najpierw do Mitologii. Znajdziemy tam wiele wspaniałych historii miłosnych. W moim odczuciu najbardziej urzekające są losy Orfeusza i Eurydyki oraz Erosa i Psyche. Pokazują one, jak wielką siłę ma miłość oraz to, jak łatwo tę miłość można przeoczyć lub stracić…

Orfeusz – młody i piękny król-śpiewak, zachwycający swą grą na lutni oraz Eurydyka – olśniewająca nimfa, w której zakochiwał się każdy, kto tylko ją ujrzał. Kochali się „bezprzykładnie” – jak mówi sam Parandowski. Ogrom tej miłości zauważyć można było już po śmierci Eurydyki, kiedy to zrozpaczony Orfeusz postanowił zejść po swą ukochaną aż do samego Hadesu. Tam bliski był odzyskania jej… Wystarczyło jedynie, aby do samego wyjścia nie oglądał się za siebie i nie spoglądał na nią. Jednak jego nieprzezwyciężone pragnienie zobaczenia ukochanej zwyciężyło. Spowodowało to wielką tragedię – zgodnie z zapowiedzią, utracił żonę już na zawsze. Pozostał sam, błąkając się po świecie i aż do śmierci głosząc swą wielką rozpacz… Mit o Orfeuszu i Eurydyce opowiada o miłości pięknej, o miłości trwającej wiecznie. Aż do śmierci…

Inaczej potoczyły się losy Psyche i Erosa. Bóg miłości pokochał tę królewnę odkąd tylko pierwszy raz ją ujrzał. Mimo że – według nakazu Afrodyty – miał obudzić w jej sercu miłość do najszkaradniejszego potwora, jakiego widział świat, on obdarowywał ją najwspanialszymi skarbami i przychodził do niej każdej nocy. Upominał ją jednocześnie, aby nigdy nie próbowała dociekać jego tożsamości, gdyż przynieść to miało dla niej cierpienia i niedolę. Niestety, ciekawość wzięła górę. Którejś nocy Psyche zapaliła lampę oliwną i zachwycona olśniewającym pięknem ukochanego, zadrżała, oblewając jego ramię kroplą gorącej oliwy. Obudzony bóg znikł, a wraz z nim wszystkie skarby. Królewna została sama na pustej skale, dręczona samotnością i mękami. Jednak w tym wypadku miłości zwyciężyła – sam Zeus ulitował się nad kochankami i sprowadził Psyche na Olimp, tym samym dając kres cierpieniu obojga. Mit o Erosie i Psyche opowiada o miłości zwyciężającej wszelkie przeciwności…

Z jedną z najbardziej znanych historii miłosnych, stykamy się na kartach Dziejów Tristana i Izoldy. Jest to opowieść o miłości tragicznej, zakazanej, trwającej nawet po śmierci obojga kochanków. Tristan – wspaniały rycerz, cechujący się odwagą i zachwycający swymi umiejętnościami i nieprzeciętną urodą oraz Izolda Jasnowłosa – córka króla Irlandii – piękna, inteligentna i nieustępliwa. Na uczucie, które się między nimi zrodziło, właściwie nie mieli wpływu. Wybuchło ono po wypiciu miłosnego napoju, który połączył ich na zawsze. Bezskutecznie starali się z tym uczuciem walczyć – i tak z góry stali na straconej pozycji… Ponieważ Izolda przeznaczona była dla króla Tristana, wobec którego bohater zawsze był lojalny i wierny, kochankowie musieli spotykać się w tajemnicy. Przeżyli wiele cierpień i rozstań. Tristan pojął za żonę inną kobietę, a Izolda trwała przy swoim mężu. Choć kochali tylko siebie, nie było im dane żyć razem i cieszyć się swoją obecnością.

Historia Tristana i Izoldy kończy się tragicznie… Bohater leżąc na łożu śmierci, pragnął ujrzeć swą ukochaną po raz ostatni. Niestety, kłamstwo jego żony spowodowało, że wydał ostatnie tchnienie, zanim jego wola się spełniła. Zrozpaczona Izolda, umarła z żalu, przytulając do swej piersi ciało ukochanego. Jednak nawet śmierć nie była w stanie rozdzielić kochanków… Zostali pochowani, ale ich uczucie wciąż trwało, o czym świadczą słowa, kończące utwór:

„W nocy z grobu Tristana wybujał zielony i liściasty głóg o silnych gałęziach, pachnących kwiatach, który wznosząc się ponad kaplicę, zanurzył się w grobie Izoldy. Ludzie miejscowi ucięli głóg: nazajutrz odrósł na nowo, równie zielony, równie kwitnący, równie żywy, i znowuż utopił się w łożu Izoldy Jasnowłosej.”

Można pomyśleć, że uczucie, które łączyło Tristana i Izoldę było piękne, a wręcz idealne, bo przecież nieprzerwane. Niestety, kochankowie nie potrafili pohamować namiętności, jaką do siebie pałali i nigdy nie mogli żyć razem, a chwile szczęścia były dla nich ulotne i krótkotrwałe…

Podobnie potoczyły się losy pary kochanków, których poznajemy w Opętaniu Raymonda Radiguet. Oni także zmuszeni byli spotykać i cieszyć się sobą, w tajemnicy przed całym światem. Ponieważ nie jest to powieść zbyt popularna, posłużę się krótkim jej opisem:

”Opętanie w momencie swego opublikowania przez wielu zostało uznane za powieść skandalizującą, dla młodych ludzi stało się jednak utworem kultowym. Jest to przede wszystkim powieść o miłości. Piętnastoletni chłopiec nawiązuje romans z dziewiętnastoletnią Martą Grangier. Sprawę komplikuje fakt, że Marta jest zaręczona z Jakubem (żołnierzem przebywającym na froncie), za którego wkrótce wychodzi za mąż. Dojrzewanie chłopca dokonuje się poprzez miłość do kobiety. Związek bohatera z Martą przechodzi przez wszystkie etapy, a miłość graniczy często z opętaniem.”

W istocie – określenie ‘opętanie’ jest tutaj najodpowiedniejsze. Bohaterów całkowicie spętała zakazana miłość. Małoletni bohater, tak dojrzale opowiadał o swej bliskości z ukochaną:

„Możność patrzenia na nią, gdy spała, sprawiała mi rozkosz z niczym nieporównywalną. Po paru minutach ta rozkosz wydała mi się nie do zniesienia. Pocałowałem Martę w ramię. Nie obudziła się. Drugi pocałunek, mniej niewinny, podziałał równie gwałtownie jak budzik. Poderwała się i przetarłszy oczy obsypała mnie pocałunkami, jak kogoś, kogo kochamy i odnajdujemy obok siebie, gdy tymczasem śniło nam się, że umarł”

Choć ona była panienką z dobrego domu, w dodatku zaręczoną, a potem zamężną – nie przeszkadzało jej to, aby rozkochać w sobie młodego chłopca. On z kolei przechodził niezwykłą fascynację – każdy element jej ciała był dla niego, jak skarb. Napawał się ich widokiem i zachwycał. Mimo młodziutkiego wieku był niezwykle dojrzały i obdarowywał ukochaną kobietę naprawdę niezwykle silnym uczuciem. Ta całkowicie zmieniała się pod jego wpływem – dawała sobą manipulować i spełniała wszystkie życzenia chłopaka. Coraz częściej też myślała nad ich wspólną przyszłością i rozstaniem z mężem.

Prawdziwą rewolucją w ich związku okazała się ciąża Marty. Początkowo wywołało to w bohaterze złość i strach. Jako że był jeszcze niedojrzały, nakazał ukochanej udawać, iż jest to potomek jej męża. Jednak duma i miłość do dziecka zwyciężyła – kochankowie znów byli razem. Niestety – nie na długo. Wkrótce zostali rozdzieleni przez rodziców dziewczyny. Rozdzieleni – jak się okazało – na zawsze. Marta urodziła zdrowe dziecko, jednak sama wkrótce potem umarła, wypowiadając w chwili śmierci imię ukochanego…

W Opętaniu stykamy się z miłością tragiczną i zakazaną, przepełnioną namiętnością i żarem. Opierała się na zdradzie i kłamstwach, ale za to była niezwykle płomienna i zachwycająca.

Całkiem nowy rodzaj miłości, było dane nam poznać, za sprawą Samotności w sieci, Janusza Leona Wiśniewskiego. Ten największy bestseller ostatnich lat, jest splotem historii miłosnych w świecie komputerów, najnowszych technologii i nauki. Jakub – nadwrażliwy, wzięty genetyk, o bogatej przeszłości oraz Ona (imienia bohaterki nie poznajemy) – dobrze sytuowana bizneswoman, żyjąca w nieszczęśliwym związku małżeńskim. Poznali się któregoś wieczora, kiedy to Ona, za pośrednictwem komunikatora internetowego wysłała do niego wiadomość, z prośbą o rozmowę. Bardzo pragnęła podzielić się z kimś swoim smutkiem, a Jakub był do tego odpowiedni – nie znali się i mieszkali w zupełnie innych rejonach Europy. Tak właśnie narodził się płomienny internetowy romans, trwający wiele miesięcy.

Każdego dnia bohaterowie pisywali do siebie wiadomości, przepełnione namiętnością i miłością. Dzielili ze sobą wszystkie smutki i radości, wspominali i opowiadali o swych pragnieniach. Fascynowali się wzajemnie i pożądali. Wysyłali do siebie prezenty, telefonowali i wysyłali kartki pocztowe. Odmienili wzajemnie swoje życia. Bohaterka tak pisała o tym do Jakuba:

„Jesteś dla mnie bardzo ważny. Wiele Tobie zawdzięczam i nie tylko to, co czuję. Dzięki Tobie jestem pełniejsza, lepsza, czuję się wyjątkowa i nieprzeciętna. Może trochę mniej mądra, ale z całą pewnością cudownie wyróżniona. Tak, czuję, że teraz żyję pełniej i bardziej świadomie.”

Z każdym dniem ich przyjaźń była coraz silniejsza. Na tyle silna, że w pewnym momencie przerodziła się w miłość. Miłość zakazaną. Miłość, która – choć piękna i fascynująca – nie powinna mieć miejsca.

Mieli wiele wspólnych pragnień, które częściowo spełniali za pośrednictwem Internetu. Na przykład, gdy chcieli zjeść ze sobą kolację, stawiali ją przy monitorach i dyskutowali, jak gdyby byli obok siebie. Największym jednak ich pragnieniem, było poznanie się w realnym świecie. Chcieli widzieć swe usta i włosy. Chcieli się dotykać i całować. Chcieli być tak bardzo blisko siebie, jak tylko było to możliwe. I – faktycznie – któregoś dnia nadarzyła się szansa, żeby internetowi kochankowie mogli wreszcie spojrzeć sobie w oczy. Miało to nastąpić w Paryżu. Na dzień przed owym spotkaniem Jakub odebrał e-mail:

„Kiedyś pytałeś, co to znaczy 'tęsknić za Tobą’. W przybliżeniu to taka hybryda zamyślenia, marzenia, muzyki, wdzięczności za to, że to czuję, radości z tego, że jesteś i fal ciepła w okolicach serca. Dotknę Cię. Już jutro. Dotknę…”

Dotknęła w rzeczywistości… Spędzili ze sobą cudowne godziny – rozmawiali, kochali się, wspominali. W myśl zasady carpe diem czerpali z tych chwil wszystko, co najlepsze. Mając świadomość, iż są to ulotne i krótkotrwałe radości, wykorzystali każdą sekundę, którą dane im było spędzić razem. W przyszłości mieli już nigdy się nie spotkać…

Samotność w sieci opowiada o tym rodzaju miłości, który ostatnio robi się coraz bardziej powszechny, ale jego tematyka jeszcze nigdy nie była poruszana w literaturze. Ta historia nie kończy się happy endem – tych dwoje ludzi, których połączyła tak silna więź emocjonalna i tak ogromna miłość już nigdy nie zaznało swej bliskości. Pozostały tylko stare e-maile i wspomnienia, ale i one nie były w stanie zaleczyć popękanych serc…
Czasy się zmieniają, a więc i kochankowie, których poznajemy na kartach dzieł literackich, znacznie różnią się od siebie. Inaczej opisywano ich relacje kilkaset lat temu, a inaczej dziś. Jedno się nie zmieniło – Miłość. Bo ona zawsze będzie tak samo poruszać sercami czytelników – niezależnie czy jest tragiczna, czy szczęśliwa, czy łączy nastolatków, biedaków, czy staruszków. Tak chętnie czytujemy powieści, oglądamy filmy i słuchamy historii, w których znajdziemy choć niewielkie jej ślady, ponieważ to ona – Miłość – jest tym, czego szuka i do czego dąży każdy z nas…


A Wy? Jakich literackich kochanków lubicie najbardziej?
Które opowieści zrobiły na Was największe wrażenie?

Na koniec jeszcze urocza, pełna optymizmu nuta, pochodząca z filmu Pogoda na jutro:

Ostatnio wciąż siedzi w mej głowie 🙂

Strony, z których pochodzą zdjęcia:
sxc.hu
kultura.wp.pl
mschaut.wordpress.com
muzyka.interia.pl

0 komentarzy

  1. Ja swoich ulubionych kochanków nie mam , jednak każda para w jakimkolwiek filmie czy książce wydaje mi się mniej lub bardziej wyidealizowana i nigdy chyba nie uwierzę ,że takie historie mogą się zdarzyć naprawdę

  2. Wspaniały tekst, przeczytałam z przyjemnością:) Dobrze tek spojrzeć na litraturę z szerszej perspektywy. Moi ulubieni kochankowie literaccy to chyba Scarlett i Rett:)Ich historia nigdy mi sie nie nudzi:) Pozdrawiam:)

  3. Interesujący tekst! Moimi ulubionymi kochankami są Romeo i Julia, ostatnio Scarlett i Rhett i… Ania i Gilbert. Ale to wszystko wymyślone na poczekaniu, bo rzeczywiście jest ich dużo więcej :).

    Pozdrawiam 🙂

  4. Bardzo miło, że tak się napracowałaś nad tą notką, to widać 🙂

    A nad tymi kochankami muszę się głębiej zastanowić, bo póki co, żaden z bohaterów nie przychodzi mi do głowy…

  5. Pierwsze co przychodzi mi na myśl to Romeo i Julia oraz ulubiona – już wymieniona – Scarlett i Rhett. Przepiękny post, cudownie mi się go czytało. Będę wyglądać ich więcej 🙂

  6. Widziałam już wcześniej Twego posta jednak zostawiłam go sobie na później, do odprężającej zielonej herbaty 🙂
    Herbatkę wypiłam, tekst przeczytam, chylę czoła, pięknie to napisałaś (nie chciałabyś nam przybliżać kolejnych motywów? matki, ojca, ziemi, pracy cokolwiek by to nie było -będzie warte przeczytania :))
    Strasznie mnie namówiłaś na Parandowskiego, czytałam już dwa razy, chcę jeszcze 🙂

    Pozwolisz, że nie podam przykładów kochanków, mój umysł zaprząta jutrzejsza gerontologia.
    Ale… rzut oka na półkę i mam! Tatiana i Aleksander z trylogii P. Simons :))

  7. Świetnie napisane. Moje pary to: Scarlett O'Hara i Rhett, Geralt i Yennefer, Antoniusz i Kleopatra, oraz… Henryk VIII i jego wszystkie żony!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *