Życie oddać i duszę (Dar la vida y el alma), Marina Mayoral
Wyd. Muza, Warszawa 2005
Marina Mayoral to pisarka niezwykła. Sprawia, że obcując z jej literaturą mam wrażenie, jakbym siedziała z przyjaciółką przy kubku kakao i wsłuchiwała się w niezwykłe opowieści z jej życia. A naprawdę jest tu o czym słuchać! O młodej Amelii porzuconej w noc poślubną, o przystojnym Enrique pałającym całe życie platonicznym uczuciem do jednej kobiety, o przebiegłym Carlosie, wykorzystującym naiwne istoty i o wielu innych, naprawdę barwnych postaciach, z którymi miała styczność Marina Mayoral – czy to na żywo czy to w rodzinnych opowieściach…
Jednak wbrew pozorom nie jest to wcale żadne love story – to raczej zbiór rozmyślań Mayoral nad sensem istnienia, nad sensem kochania. Próba pogodzenia się z tym, co przyszykował dla niej los. Kilka wspomnień, przeplatanych rozważaniami filozoficznymi. Kilka złotych myśli, otoczonych opowieściami o wielkich twórcach i ich dziełach. O Mendozie, Vargas Llosie, Zorilli i wielu innych. To taki hołd dla ludzi wielkich i ważnych dla autorki. Hołd dla tego, który odszedł przeczytawszy zaledwie kilka stron Życie oddać i duszę…
Otwarcie przyznać trzeba, że nie jest to książka przyjemna i prosta w odbiorze. Wielu czytelników może nie być w stanie znieść jej nietypowej formy i po kilkunastu mało absorbujących stronach zwyczajnie zrezygnuje z lektury. Wytrwałych czeka jednak nagroda – kilka godzin pełnych naprawdę solidnych przemyśleń i refleksji.
Myślę, że gra jest warta świeczki.
Warto czasem zastanowić się nad wyborami, jakich w życiu dokonujemy. Nad stereotypami, jakimi się kierujemy. Nad konwenansami, które nas ograniczają. Warto zajrzeć wgłąb siebie i przyjrzeć się swym uczuciom. Warto rozejrzeć się wokół i chłonąć to, co podsuwa nam życie…
Książka Mayoral dotyka wielu kwestii, przedstawia całą gamę różnych bohaterów i skłania do licznych rozważań. Może nie czyta się jej z wypiekami na twarzy. Może czasem się ziewa i ze znużeniem rozgląda wokół. Ale koniec końców – to naprawdę znakomite dzieło, któremu warto poświęcić kilka długich godzin.
A potem myśleć, rozważać i dokonywać zmian w sobie.
Bo do tego właśnie skłania lektura Życie oddać i duszę…
życie oddać i duszę na złudzenia pastwę:
oto miłość. Wie o tym, kto jej zakosztował.
Lope de Vega
Moja ocena: 7/10
uwielbiam jej książki 🙂 tej jeszcze nie mam, mam nadzieje że może trafię na nią w Matrasie 😉
O Marinie Mayoral słyszałam, ale nie miałam jeszcze okazji poznać jej twórczości. Myślę, że w niedalekiej przyszłości to nadrobię, oczywiście najpierw muszę odpowiednio się nastawić skoro książki należą do wymagających.
Z przyjemnością sięgnę po tę książkę:)). Lubię trudne w odbiorze lektury, więc ta będzie idealna:)
Pozdrawiam!!
Nie wiem z czego to wynika, ale ta seria okładkowa wybitnie mnie odstrasza. Widzę, że muszę zmienić nastawienie, bo jak piszesz- gra warta świeczki:)
Super recenzja 🙂 Krótko, zwięźle i zachęcająco!
Scathach,
a mnie właśnie te okładki skusiły i sprawiły, że zainteresowałam się tą serią :))