KKD #4: Czy papierowe książki odejdą do lamusa?
#4: Czy papierowe książki odejdą do lamusa?
Że nowoczesne wynalazki podbijają nasz świat, to wiadomo. Technologia cyfrowa zdominowała wiele dziedzin życia i od paru lat próbuje zepchnąć do lamusa również papierowe książki. Jak widać po naszych blogach i kolejkach w księgarniach – jeszcze nie jest tak źle, chociaż ostatnimi czasy ze wszystkich stron dochodzą mnie westchnienia zachwytu nad czytnikami książek elektronicznych. Wiadomo – są poręczne, wygodne, nie zajmują wiele miejsca i gromadzą dużo treści. Łatwiej spakować do plecaka małe urządzenie, niż tabun książek. Zalet – jak widać – jest więc sporo.
A co przemawia za książkami? Wiadomo – kontakt z wersją papierową nie ma sobie równych – drukowane książki są inne w dotyku, mają swój zapach, a nawet dźwięk. Mają też swoją historię – zagięty róg, mała plamka, papierek pozostawiony między kartkami – wszystkie te elementy składają się na opowieść o losach książki, która wędrowała z rąk do rąk i towarzyszyła czytelnikowi w przeróżnych miejscach i sytuacjach. Tego żaden ebook nie zastąpi…
Parę lat temu pewien człowiek z firmy Sony zapowiedział, że wystarczy dekada, aby czytniki całkowicie zastąpiły papierowe książki. Jak myślicie, czy jego proroctwa mają szansę się spełnić? Czy książki naprawdę odejdą w zapomnienie? Czy damy im zniknąć?
Do tych z Was, którzy korzystają z czytników mam prośbę – opowiedzcie o nich parę słów. Czy naprawdę przebijają normalne książki? A może jednak są tylko miłą odmianą, narzędziem przydatnym np. w podróży? Czy wyobrażacie sobie, że zrezygnujecie z papieru na rzecz elektroniki?
Porozmawiajmy!
Mam nadzieję, że za mojego życia to nie nastąpi – tzn. że nie znikną normalne książki… Coś tam na e-bookach czytałam ale to już była ostateczność – nie mogłam zdobyć papierowej wersji. I nawet nie ma porównania. Ale ja z innego pokolenia jestem…
Ja, będę wierna papierową formą książek – nic doznań z nimi związanych nie zastąpi. Fakt, że ebook readery są wygodne i w ogóle takie trendy to ja jednak zdania nie zmienię, a jeśli kiedykolwiek będę miała możliwość korzystania z elektronicznych czytników to będę robić to tylko raz na jakiś czas i dla urozmaicenia. I chyba jestem z tego samego pokolenia co Anek. 😉
Ja o wiele bardziej lubię te papierowe wersje. Rozumiem, że czytanie w interncie jest prostsze, a noszenie małego czytnika zamiast 5 książek łatwiejsze. Może i tak. Ale zapach papiero to nie to samo. Zresztą osoby z problemami oczu, z taką chorbą jak ja, napewno się ze mną zgodzą. Bo ja przed ekranem nie mogę siedzieć dłużej niż pół godziny, a przez ten czas nawet nie zdążę wczuć się w treść
W 100% popieram Anię 🙂 Papierowe książki posiadają w sobie to coś. Trzymając je w rękach mamy wrażenie, iż spotyka nas coś naprawdę wyjątkowego. Uczucie to wzmocnione zostaje poprzez przewracanie każdej kolejnej kartki woluminu, jego kartek, a także tego iż możemy w nich zaznaczać ulubione fragmenty.
Czytniki są rzeczą praktyczną, są w stanie pomieścić całą masę książek, a dzięki odpowiedniej technice wykonania sprzętu oczy nie męczą się aż tak bardzo…
Tak czy inaczej wszystkie te udogodnienia i tak nie zastąpią tradycyjnej książki. Mam nadzieję, że zostanie tak jeszcze przez bardzo długi czas.
Nie tak dawno zastanawiałam się nad fenomenem e-papierowej książki, gdy rozważałam kupno czytnika. Wiele osób, które wówczas postanowiły zabrać głos w dyskusji na mym blogu przekonały mnie, że e-booki to nic strasznego. Wszak kupno czytnika nigdy nie przekreśla późniejszego nabywania książek papierowych, obok tych elektronicznych. Jednak wygoda, możliwość zabrania ze sobą w dowolne miejsce na świecie kilku tysięcy tytułów zamkniętych w małym elektronicznym pudełeczku to coś niezastąpionego- szczególnie dla osób, które dużo podróżują, które nie lubią dźwigać ciężarów i którym nie przeszkadza brak zapachu papieru podczas czytania powieści.
Mnie właśnie przeszkadza. Przeszkadza mi brak pięknego przedmiotu, jakim jest książka, którą po przeczytaniu mogę postawić na półce i podziwiać. Po którą mogę sięgnąć, przekartkować i znów odłożyć. Dlatego do tej pory nie zdecydowałam się na kupno Kindle'a, chociaż byłam już bardzo bliska dodaniu przedmiotu do koszyka na Amazon.com.
Przyznam jeszcze, że cena, która wcale nie zachęca, też odgrywa dużą rolę w takich zakupach. Jeśli przeliczyć sobie ile kosztuje "Kundelek" oraz ile będziemy musieli jeszcze dopłacić by móc sobie coś na nim poczytać (e-bookowe nowości są porównywalne z papierowymi odpowiednikami) to włos się jeży na głowie…
I chociaż na razie wstrzymuję się przed zakupem czytnika to e-papierowi nie mówię nie. Ale uważam, że dla moli książkowych zawsze będzie tylko miłym dodatkiem, sympatycznym ułatwieniem, a nigdy faktycznie nie zastąpi swego papierowego odpowiednika.
Choć wszystko jest możliwe to uważam, że książki papierowe nigdy nie znikną, bo są ludzie(tacy jak my) , którzy bardzo je kochają i patrząc na wzrastającą popularność wydawnictw nie uważam, żeby było to możliwe. Pozdrawiam:)
Nie wyobrażam sobie aby w mej torebce nie było książki!
Nie wyobrażam sobie aby na mojej półce w sypialni czytnika!
Lubie dotykać, czuć, słyszeć i zakreślać więc dla mnie nade wszystkie wypasione technologie posyłam do kąta!!!
Książka jest książką, e-book nie jest bezwartościowym śmieciem, ma taką samą treść. Ktoś kiedyś dał fajne porównanie: kiedyś grało się w salonie na fortepianie, potem pojawił się gramofon, kasety, płyty CD, MP3, MP4 etc. I wtedy też wszyscy krzyczeli, że to przecież nie muzyka! I co? I nic. Jest jak jest. Ci którzy chcą, używają MP4, ci którzy wolą trzeszczące płyty, to tak słuchają muzycy, a jeszcze inni chodzą na koncerty do filharmonii. Tak samo jest z e-bookami i czytnikami.
Zadziwia mnie tylko zacietrzewienie osób, które jasno głoszą, że e-booki i czytniki to dno i zło, a nigdy niczego na czytniku nie przeczytały (mam wrażenie, że 99% tak ma). Polecam takim osobom najpierw pożyczyć czytnik (z e-papierem), przeczytać jedną książkę do końca i potem się wypowiedzieć. Dopiero wtedy będziecie mogli w pełni być za lub przeciw. Na razie to jest tak: nie zjem zupy cebulowej bo śmierdzi 😉
A wracając do tematu: ja mam setki książek papierowych na półkach, zdobywam je w taki lub inny sposób i pewnie tak pozostanie. Od wczoraj mam czytnik i pokochałam już czytanie e-booków. Mniejszy i lżejszy od najcieńszej książki w bibliotece, mieści do 3500 książek, mam 8 różnych wielkości czcionki do wyboru (bardzo ważne dla moich biednych oczu!), mogę sobie ustawiać odległość między linijkami, ilość wyrazów w linijce i wiele innych rzeczy. No i wbudowane słowniki tłumaczące natychmiast, jak coś jest niejasne. Miodzio! 🙂
I już mogę zgodzić się z tym, co pisała moja znajoma: odkąd mam czytnik, to jeżeli mam wersję elektroniczną i drukowaną, to będę wybierać elektroniczną, jest o niebo wygodniej. I NIC nie tracą te książki na jakości. Tyle, że może nie pachną 😛 Chociaż ponoć już się pojawiają pomysły dotyczące zapachu książek 😉
Może w końcu odgruzuję mieszkanie i będę miała miejsce na siebie też, nie tylko na książki.
Rozpisałam się bardzo, a reasumujac chciałam tylko napisać: na tym świecie jest miejsce i na e-booki (z czytnikami tylko i jedynie!) i na tradycyjne książki. Jedno drugiego nie wyklucza i nie niszczy. Przestańmy traktować e-booki jak meteoryt zagrożający planecie Książka 😛
Wracam do mojego Kindelka :p
Niedawno napisałem tekst o tej samej tematyce ( http://louzneprzemyslenia.blogspot.com/2011/08/z-ksiazka-za-pan-brat.html ) i doszedłem do wniosku, że czytniki e-booków nigdy nie zastąpią drukowanych książek, nieważne jak zaawansowane będą. Czytniki w dobie urządzeń wielofunkcyjnych już są sprzętem anachronicznym, poza tym mają bardzo ograniczoną ergodyczność, co natychmiast zniechęca do ich użytkowania. Poza tym za dużo osób pracuje w wydawnictwach, drukarniach czy księgarniach, żeby z dnia na dzień zastąpić ich komputerami. Plik tekstowy jest tańszy, zatem trudniej na nim zarobić – dochodzi więc aspekt ekonomiczny, wydawnictwu zwyczajnie opłaca się drukować książki. A poza tym nagła cyfryzacja jakoś nie wpłynęła na sprzedaż długopisów i ołówków, czemu miałaby zagrozić książkom? Pozdrawiam!
Nie mam zamiaru kupować czytnika, bo dla mnie książka oprócz zawartej w niej treści, ma wartość kolekcjonerską. Lubię układać je na regałach, kartkować. Książka w formie elektronicznego pliku traci to "coś". Mam nadzieję, że papierowe egzemplarze nigdy nie znikną.
Eeee, ja tam na e-booki nie narzekam, choć ich raczej nie czytuję – ale to zwyczajnie wynika z tego, że nie mam laptopa, a bardzo szkoda mi i tak będącego w kiepskim stanie kręgosłupa. Po prostu po kilku godzinach takiego czytania nie zasznurowałabym już sobie butów. Ot, takie uroki problemów zdrowotnych. Sama idea jednak mnie nie oburza – czytniki są poręczne, praktyczne, ekonomiczne i gdybym miała fundusze, sama bym taki nabyła. Nie rezygnując z papierowych książek. Jest fantastyczny wywiad-rzeka z Umberto Eco i Jeanem-Claude Carrière zatytułowany właśnie "Nie myśl, że książki znikną" – gorąco polecam, wyśmienita lektura. A pewien profesor, z którym mam zajęcia, mawia, iż książki jako takie zniknąć nie mogą, bo czy to zwój, czy to e-book, zawsze ma pewną charakterystyczną dla książki formę i skład, tę samą treść – zmienia się tylko nośnik.
Ja nie lubię e-booków, męczą oczy są niewygodne… Lubię zapach książek, tych nowych i jak i tych z biblioteki, kocham szelest kartek, trudno mi by było przejść do czytania książek wprost z komputera czy innego takiego. To już nie ma tego swojego klimatu, ale obawiam się, że za jakieś 50 lat, może więcej, będzie ciężko dostać wydania drukowane… postęp jest nieunikniony. Mimo to mam cichą nadzieję, że to się nie zmieni… że nadal w bibliotekach będzie można dostać takie książki…
Dla mnie książka to jest najbliższy memu sercu przedmiot. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej w mym życiu zabraknąć. Przecież to cały rytuał kontakt z książką, witanie się z nowymi i tymi wypożyczonymi. I co miałabym nie chodzić do biblioteki? Miałabym siebie pozbawić tego radosnego oczekiwania na wizytę, na wynajdywanie perełek, na obmacywanie, przyglądanie się każdej wypożyczonej książeczce.
Mam taki rytuał, że z każdej książki na dzień dobry czytam pierwszy akapit. Miałabym tego nie robić? dzesus! Miałabym głaskać czytnik, nie książkę? No jakże to tak! Piszę tu o wypożyczaniu, ponieważ rzadko z przyczyn finansowych kupuje, dlatego nadaję bibliotece aż taką rangę.
Kilka osób mnie próbowało przekonać do czytnika. I ja im wierzę, że to się dla nich nie różni. I doceniam fakt, że można sobie dobrać wielkość czcionki, odstępy linijek tekstu. Tak tu się zgadzam. Zdarza mi się odkładać jakąś książkę tylko (albo aż) dlatego, że wydanie ma małe literki i mało przejrzystą stronę z tekstem. No i wyjazdy z kilkoma książkami są kłopotliwe. Zazwyczaj nie umiem się zdecydować i zabieram kilka i nie czytam żadnej właściwie-to u mnie norma:)
Ale co mnie najbardziej przekonuje i pozostawia w opozycji do e-booka to fakt, że mózgu nie oszukam, on inaczej reaguje na słowo pisane na ekranie komputera, czy czytnika. I żadne przekonywanie mnie, że nie ma różnicy nie podziała. Polecam artykuł Jacka Dukaja "Za długie nie przeczytam".
http://tygodnik.onet.pl/33,0,51179,1,artykul.html
Pozdrawiam:)Książka RULES hihi
Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami – ludzie, którzy naprawdę kochają książki, nie pozwolą im zniknąć. Dla mnie e-book to ostateczność. Nie lubię czytać z ekranu, męczy mnie to i nie sprawia frajdy. Obcowanie z papierową książką to zupełnie inny rodzaj przyjemności – uwielbiam zapach, uwielbiam czuć w rękach objętość, uwielbiam mieć ją zawsze ze sobą. Mogę poczytać na słońcu, bo nie będę mieć problemu z odbijającym się światłem. Mogę mieć w niej piękną zakładkę i nie muszę pamiętać numeru ostatniej przeczytanej strony. A poza tym… Spójrzcie na stronę http://bookshelfporn.com/ – czy nie warto dla takich widoków zachować papierowych książek? 🙂
Nie deklaruję, że nie kupię czytnika, bo być może kiedyś to nastąpi – nigdy nie mów nigdy, ale uważam, że czytniki powinny jedynie dopełniać czasem książki tradycyjne. Jestem przeciwniczką całkowitej elektronizacji i technicyzacji, więc i nie popieram czytników. Uważam, że nic nie zastąpi zapachu drukowanej książki, uroku okładki, szelestu kartek i tych tomów na półkach w domu. Wolę zawalić cały dom tradycyjnymi woluminami niz postawić na półce jeden elektroniczny bajer, który pomieści 3500 książek. Jak dla mnie minusy czytników miażdżąco przeważają nad plusami.
Futbolowa – błagam, czy możesz gdzieś wrzucić wielkimi literami i na czerwono: czytniki z e-papierem NIE męczą oczu! To nie jest ekran monitora, czyta się tak samo, jak z kartki, więc oczy męczą się tak samo, gdy czytam książkę drukowaną i elektroniczną. I najbardziej mnie właśnie wkurza tekst, że oczy się męczą. Pewnie, że się męczą, jak się czyta na czymś, na co e-booki nie były wynalezione. E-booki powinno się czytać tylko na czytniku z e-papierem, inaczej nie można nic powiedzieć o czytaniu e-booków.
Aneta – co ma e-book z technicyzacją niby? Zwykły pierdolnik, który nijak ma się do wypasionych komórek czy laptopów.
No cóż, z personalnymi opiniami (typu zapach, kartkowanie) niezbyt da się dyskutować 😉 Ja bym tylko była szczęśliwa, gdyby ludzie najpierw próbowali, a potem dyskutowali, ale tak niestety nie będzie. No i nie porównywali czytników do czytania na ekranie komputera, bo zęby stracę przy zgrzytaniu 😛
Ach, jeszcze jedno, bo w ferworze zapomniałam odpisać na Twoje pytania:
"Do tych z Was, którzy korzystają z czytników mam prośbę – opowiedzcie o nich parę słów. Czy naprawdę przebijają normalne książki? A może jednak są tylko miłą odmianą, narzędziem przydatnym np. w podróży? Czy wyobrażacie sobie, że zrezygnujecie z papieru na rzecz elektroniki?"
Jak dla mnie przebijają je głównie poręcznością: malutki, lekki, mogę dostosowywać wielkość czcionki (jupi!), odległość wersów, ilość słów w wersach, rodzaj czcionki. Mogę robić zaznaczenia, zakładki, notatki. Mam wbudowane dwa słowniki, które w sekundę sprawdzą mi nieznane słowo.
Moje oczy są przeszczęśliwe dzięki czytnikowi. Mój kręgosłup też, bo mogę czytać wszędzie i w każdej pozycji (czego np. z 1000stronicową książką nie zrobię :P). Bateria starcza na 2 miesiące, więc nie muszę o niej praktycznie prawie w ogóle myśleć. Są bardzo przydatne, bo całkiem sporo wyjeżdżam, wchodzą do większości torbek (no, może oprócz koktajlowych ;p).
Całkowicie nie zrezygnuję z wersji papierowych (zresztą przecież nikt do tego nie namawia!!). Jednak jeżeli mam książkę w wersji papierowej i elektronicznej, to zawsze będę wybierała elektroniczną.
Czytanie książek w wersji elektronicznej jest wygodne, owszem, ale nie każdy to lubi. Osobiście nie korzystam z czytnika, jednak zdarza mi się czytać ebooki na komputerze. Robię to tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdyż zdecydowanie bardziej wolę usiąść na kanapie z książką w ręce niż męczyć wzrok przed komputerem 🙂 Zgadzam się z Tobą co do niezwykłości książek papierowych. NIC ICH NIE ZASTĄPI. Czytniki mogą stać obok, ale książek całkowicie nie wyprą, nie ma szans ;>
sama mam czytnik Kindle jak Książkowo i w zupełności się z nią zgadzam 🙂 oczy w ogóle się nie męczą, jest poręczny, ma możliwość zaznaczania cytatów i robienia notatek, a ponadto ma wbudowany internet i przeglądarkę, co też może być przydatne dla niektórych 😉
z książek papierowych nie zrezygnuję, bo lubię przewracać kartki, czuć zapach (szczególnie starych!) książek – ma to swój niepowtarzalny urok, jednak czytnik jest wygodniejszy, jak się podróżuje, czy nawet jedzie w komunikacji miejskiej – zajmuje po prostu bardzo mało miejsca i jest luźniej w torebce 😛
choć ma też swoje wady – ciężko jest znaleźć książkę dobrze sformatowaną, by w 100% ładnie wyglądała na czytniku, bo np. PDFy Kindle niby czyta, ale strona się "rozłazi". można też książki konwertować na inne, zdecydowanie lepsze formaty (np mobi) przy pomocy różnych programów, ale jak mówiłam – ciężko znaleźć e-booka z dobrym wyjściowym formatowaniem. Jednak mi to mocno nie przeszkadza, idzie się przyzwyczaić (jak do wszystkiego :P).
jestem zakochana w moim czytniku i nie oddałabym go nikomu za nic 🙂 a i nie był drogi, ja wydałam na swojego 400zł. czy to naprawdę tak dużo, biorąc pod uwagę mnogość e-booków, które są tańsze i koszty z jego zakupu szybko się zwrócą 😉
pozdrawiam serdecznie 🙂
Często czytam e-booki na moim ipodzie, jednak czytniki nigdy nie będą grały dla mnie ważniejszej roli niż książka papierowa. Uwielbiam zapach papieru, możliwość trzymania i przewracania stron w książce. Kocham też okładki, a ipod czy inny czytnik jakoś nie zachwyca, gdy leży sam na półce. Czytniki są dobrym rozwiązaniem, bo można je zabrać w podróż, w końcu zmieścimy tam naprawdę wiele e-booków. Można też czytać niepostrzeżenie, bez obawy, że ktoś nas przyłapie na zatracaniu się w lekturze niezwiązanej z tematem lekcji. Dzięki e-bookom w ipodzie mogę czytać więcej, a pieniądze wydawać tylko na książki, które naprawdę mnie interesują. Problem z czytnikami jest taki, że po iluś tam godzinach zwyczajnie w świecie się rozładowują ( mam takie szczęście, że dzieje się to w chwili kiedy akcja książki naprawdę wrze), natomiast książce to nigdy nie grozi. Jak dla mnie ogromnym minusem w e-bookach jest, że nie mogę zaznaczać interesujących mnie fragmentów kolorowymi karteczkami, co robię masowo w książkach. Myślę, że czytniki i książki papierowo spokojnie mogą razem istnieć i tak naprawdę wcale sobie nie zagrażają.
Oby nie odeszły! Lubię czytać książki właśnie – czyli nie tylko to, co w nich napisano, ale też książkę jako zbiór kartek. Jedyne odstępstwo, jakiego się dopuszczam, to słuchanie audio-booków w trakcie spacerów wózkowych z córą i podczas jazdy autobusem (gdy jest on zapchany – ale zawsze mam ze sobą papierówkę i szukam miejsca siedzącego).
Czytnika nawet w ręku nie miałam, ale jak tu ktoś wspomniał – mnie by szlag trafił, gdyby się rozładował w nieodpowiednim momencie. Papierówka mi się nie rozładuje, nie powie, że ją boli głowa, nie zawiesi się, ona cała jest mi posłuszna 🙂
Przeciwnikiem czytników nie jestem – jeśli ktoś lubi, co mnie to obchodzi?
A i Ja – nie wiem, jaki czytnik się rozładowuje szybko. Większość z nich można używać przez 1,5-2 miesiące i dopiero wtedy ładować. Przez ten czas spokojnie można przeczytać X książek.
Zaznaczać w e-bookach na czytnikach też można. I robić notatki. I zakładki.
Czy papierowe książki odejdą do lamusa? Nie. Zawsze znajdą się bowiem miłośnicy tradycyjnej formy( do których i ja się zaliczam).
Czytniki i e-booki zaś swoją drogą. Nie posiadam czytnika,ale się od nich nie odżegnuję, zgadzam się, że to wygodne i praktyczne.
Generalnie jestem za pokojowym współistnieniem obu form.
Ja sobie NIE DAM wszystkiego skomputeryzować. Kocham nowoczesne technologie, komputery itd. Interesuję się tym. Ale potrafię zachować w tym wszystkim harmonię. I o ile czytnikowi na wakacje mówię TAK, bo nie lubię nosić ton bagażów ze sobą, o tyle na co dzień mówię zdecydowanie NIE. Nie wyobrażam sobie obrazka, w którym siadam w ogrodzie/na balkonie na leżaku z kubkiem czegoś do picia i z… czytnikiem. Ratunku, jak to wygląda 😉
Myślę i mam nadzieję, że papierowe tradycyjne książki nigdy nie znikną, a przynajmniej nie za mojego życia. Kocham książki, uwielbiam je dotykać, wąchać, przeglądać. Nic mi tego nie zastąpi. Uwielbiam też patrzeć na swoją biblioteczkę, na poustawiane tam rzędami książki i wiem, że zawsze będę im wierna, zawsze będę kupować nowe i ustawiać na kolejnych półkach.
Ale….
Uważam także, że nie uciekniemy przed technicyzacją życia. Dlatego nie mówię nie e-bookom. Oczywiście teraz nie wyobrażam sobie czytać książki w takiej formie, bo nie mam czytnika, a na komputerze się rzeczywiście nie da. Dużo słyszałam o e-papierze, mam zamiar u kogoś podpatrzeć jak to rzeczywiście wygląda. Nawet myślałam o kupnie czytnika, ale jak na razie cena jest dla mnie zbyt wygórowana. Dużo wydaję na tradycyjne książki i nie wyobrażam sobie, żeby z powodu zbierania pieniędzy na czytnik (a tak to by w moim przypadku funkcjonowało) nie mogłabym przez jakiś czas kupować książek. Nie zarzekam się, że nigdy nie kupię czytnika. Wręcz odwrotnie – myślę, że kiedyś to nastąpi. Ale wiem też, że moja miłość do papierowej książki nigdy nie wygaśnie i e-booki będą dla mnie tylko alternatywą.
Mam pytanie do osób korzystających z e-booków. Wydaje mi się, że ceny e-booków nie odbiegają znacznie od cen tradycyjnej książki. Czy to prawda? Bo wydaje mi się, że powinny kosztować znacznie mniej ze względu na niższe koszta produkcji. Może się mylę?
E-reader jest idealny na wyjazd, przede wszystkim do samolotu, gdzie jest limit wagi. Gdybym miała w perspektywie lot samolotem (a jeszcze nigdy nie leciałam) to bym sobie czytnik kupiła. A tak to nie mam zamiaru. Uwielbiam wyprawy do biblioteki, księgarni i mam nadzieję, że będą trwały!
Czytniki z pewnością mają wiele zalet. Muszę przyznać, że też kusi mnie od czasu do czasu żeby spróbować. Wiadomo: małe, lekkie, poręczne… i można zabrać wszędzie ze sobą cały stos książek. Jednak to tak jak z pozdrowieniami: o wiele bardziej cieszy mnie jedna pocztówka po czasie od setki smsów na bieżąco. A zresztą po co mam dorabiać ideologie – ja po prostu uwielbiam macać i międlić książki! 🙂
Książkowo – nie posiadam czytnika, ale zakładam, że rozładowanie w nieodpowiednim momencie MOŻE się zdarzyć 🙂 I tyle.
Ale widzę ogromną zaletę – wakacje pod namiotem, czytanie wieczorem koszmarne, z latarką. I tu czytnik sprawdziłby się pięknie.
Czytam ebooki, ale tylko i wyłącznie w ostateczności lub gdy wiem, że czytam książkę na potrzeby wyzwania czy jakiejś innej akcji. Jak mi się spodoba to kupuję książkę.
Zawsze będę czytać książki. Tak jak piszesz Klaudyno, mają swoją historię. Lubię zapach książki, dotykać kartek podczas czytania. Książki zawsze będą u mnie na pierwszym miejscu!
Balbina64 – e-booki są tańsze, szczególnie w empiku. może nie jakoś mocno, ale potrafią być 10-15zł tańsze od papierowej książki 😉 ponadto, co by nie mówić, jest dużo piractwa w internecie i znajdzie się masę książek za darmo, np. na pebie czy chomiku.
Ja zgadzam się w poprzednikami – gdy jakimś strasznym trafem papierowe książki zostaną wycofane ze sprzedaży chyba się rozpłaczę ;D co prawda teraz mam plan ,by przekonać się do ebooków za sprawą współpracy z woblinkiem ,ale nie mam najmniejszego zamiaru zastępowania tych "prawdziwych"książek ,które uwielbiam kolekcjonować i oglądać,gdy stoją na półkach ,tymi elektronicznymi .
Dopóki książki będą drukowane będę je kupować. Natomiast jeżeli już ich nie będzie to zakupie taki czytnik, ale będę wracać do papierowych z sentymentu ;]
Nie miałam do czynienia z czytnikami, nawet nie wiem jak to cudo wygląda. nie mówię, że nie spróbowałabym, choć mam trochę opory. Ze względu na wzrok. Nie umiem się tak długo skupić na monitorze, dlatego czasem się denerwuje, przy czytaniu Archipelagu. Ale kiedyś też mówiła, ze nie wyobrażam sobie, jak można od razu pisać tekst na kompie. Ja na początku wszystko pisałam w zeszyci, a później przepisywałam, dużo czasu mi zajęło przerzucenie się z pisaniem od razu w Wordzie. Dlatego myślę, ze pewnie kiedyś spróbuję. Ale kontaktu z książką, nic mi nie zastąpi. Uwielbiam wciskać nos w kartki, zaciągać się zapachem drukarni, głaskać okładkę- może to i zboczone jakieś, ale ja potrzebuje takiego fizycznego kontaktu z książką.
Ciekawe jest to,że na jakimś zeszłorocznym festiwalu Roman Kurkiewicz poruszył ten temat i powiedział,że on się nie boi, bo książka papierowa istnieć będzie zawsze. I ja też tak sądzę.
Do Aśki:)
Bardzo dziękuję za odpowiedź. 10-15 złotych to jednak jest jakaś różnica. Mnie mówiono o znacznie mniejszej.
Do Mag:)
Ja też tak początkowo miałam z pisaniem na komputerze – najpierw musiałam na kartce potem przepisywałam w Wordzie.
Tak jeszcze zastanawiając się nad tematem dyskusji to sobie myślę, że książka papierowa zawsze będzie istnieć. Zawsze znajdą się tacy zapaleńcy jak my, którzy kochamy nie tylko czytać, ale także dotykać i wąchać książki, czuć pod palcami szorstkość kartek, słyszeć ich szelest, czuć ciężar czytanej książki, napawać oczy ich widokiem kiedy pysznią się na naszych półkach. Przecież wszystkie wypowiadające się tu osoby, które są zwolennikami e-booków, nie negują istnienia papierowych książek, tylko zauważają korzystną alternatywę dla nich. Alternatywę, która w różnych sytuacjach ułatwi im czytanie.
Więc myślę, że nie mamy się czego obawiać. Książki papierowe nie zginą!
"Parę lat temu pewien człowiek z firmy Sony zapowiedział, że wystarczy dekada, aby czytniki całkowicie zastąpiły papierowe książki. Jak myślicie, czy jego proroctwa mają szansę się spełnić?" – mnie szczególnie zainteresowało to zdanie. Bardzo ciekawa jestem, na jakiej podstawie wysnuł to proroctwo. Bo tak sobie myślę i obliczam, książka jako książka, no dobra, jeszcze wcześniej jako zwój, tabliczek już się nie dokopuję, pojawiła się w czwartym tysiącleciu przed naszą erą, to jest sześć tysięcy lat temu, kawał czasu, a ten tu buńczucznie rzuca dekadą? Hehe, bardziej to pobożne życzenie, skoro pracuje w Sony.
Jeśli nawet nośnik papierowy zostanie zastąpiony elektronicznym plikiem, upłynie jeszcze wieeeele czasu… Może kolejne tysiące lat? 🙂
Agnes,
co więcej! On niedawno przyznał, że się pomylił – teraz uważa, że wystarczy 5 lat 🙂
No dobrze, ale skoro mówił to parę lat temu, to może te 5 lat już upłynęło, a my nic nie wiemy? 😀
Hah, wszystko jest możliwe 😀 Ale to chyba był 2009 rok, więc wszystko przed nami.
Byłam straszną przeciwniczką e-booków do póki mój brat nie zaczął korzystać z jednego i muszę powiedzieć że stałam się fanką – po pierwsze to niesamowita oszczędność – można kupić bez porównania więcej książek , po drugie – mój brat nosi przy sobie tysiące książek – coś zupełnie nie możliwego w przypadku normalnego druku. NO i oczywiście to niezwykle oszczędza miejsce – ja mam 20 metrowe mieszkanie i powoli książki przestają się mieścić. Tymczasem jeden e-book zajmuje tyle co cienki zeszyt. Nie wydaje mi sę byśmy mówili o opcji albo- albo . Znikną wydania kieszonkowe i może nie będzie się wydawało w wersji papierowej żadnych czytelniczych nowości do jednorazowego przeczytania. Ale moim zdaniem druk pozostanie z nami bo ludzie lubią mieć książki. Nie mniej ja nie mam zamiaru się opierać tej nowej technologii. W końcu chodzi o treść a nie o formę
Mam nadzieję, że książki papierowe nigdy nie znikną z półek, bowiem tak jak napisałaś każda taka książka ma swoją historię, której żadnej e-book czy audiobook nie zastąpi.
A co do czytników. mam od lipca Kindla i jak na razie przeczytałam na nim tylko dwa e-booki. Pozwolę sobie skopiować moją wypowiedż trochę zmienioną, ktorą napisałam na jednym z portali:
Czytnik kupiłam dlatego, że niektórych książek nie ma w bibliotece, a nie chcę ich kupować, bo po prostu nie czuję takiej potrzeby jak np. z "Sagą o ludziach lodu". Chcę ją przeczytać, ale nie chcę jej kupować, a u mnie w bibliotece jej nie ma. No i wtedy ściągam sobie e-booka, ładuję na czytnik i czytam. Ale oczywiście z papierowych książek nigdy nie zrezygnuję. Czytnik jest i będzie wykorzystywany w tym wypadku, którym wcześniej opisałam, albo jak będę jechała do wujka za granicę na dłuższe wakacje. To wtedy na pewno wezmę taki czytnik ze sobą i wezmę wszystkie książki, które chcę nie martwiąc się tym, że zajmą za dużo miejsca w walizce. 🙂
Ten wyjazd do wujka mam już za sobą i rzeczywiście wzięłam ze sobą Kidnla i jedną ksiązkę, którą akurat czytałam. Książki jeszcze nie przeczytałam, więc i za żadnego e-booka się nie wzięłam. Ale tak jak już wspomniałam kupiłam czytnik tylko dlatego i nigdy nie zamierzam zrezygnować z papierowych książek, ani z kupowania, ani tym bardziej z wypożyczania.
Widzę, że temat wisi tu prawie rok, ale i ja chciałabym się wypowiedzieć na jego temat. Jestem posiadaczką czytnika e-booków i choć zalety książek papierowych, jakie wymieniłaś są niezaprzeczalne, to jednak wygodniej i poręczniej jest mi korzystać z nowocześniejszej wersji książki. Zwłaszcza, że dzisiejsze czytniki, zwłaszcza te z technologią e-ink dają naprawdę wiele możliwości i pozwalają na prawdziwie komfortowe czytanie.
Poza tym dzięki mojemu Kundelkowi (bo tak pieszczotliwie nazywane są czytniki e-booków :D) zaczęłam NAPRAWDĘ czytać książki. Zwykle nie chciało mi się krążyć po bibliotekach lub nie miałam pieniędzy na kupno tych papierowych, a nie wspominając już, że nie chciało mi się tego wszystkiego tachać w małej torebce lub całkiem sporej, lecz wypełnionej innymi rzeczami (oczywiście niezbędnymi, jak to w kobiecej torebce ;P). Od kiedy mam Kindle'a czytam w każdej wolnej chwili, w autobusie, pociągu, gdy na kogoś lub na coś czekam… Super sprawa! 🙂
Po pierwsze gratuluję ci świetnego pomysłu na temat do dyskusji. A teraz do rzeczy. Nigdy nie miałam do czynienia z e bookami ani czytnikami. Jednak ostatnio co raz częściej sięgam po audiobooki. Pozwalają mi one zapoznać się z książkami, które od dawna chciałam przeczytać a jakoś nie mogłam na nie trafić. Nie zmienia to faktu , że książki papierowej nic nie zastąpi. Tak jak napisałaś ma ona wiele zalet. Przede wszystkim to , że możesz ją trzymać w ręku , w każdej chwili do niej wrócić mieć ją na półce. Ma ona swój urok ten zapach i tak zwane ślady używania. "
Parę lat temu pewien człowiek z firmy Sony zapowiedział, że wystarczy dekada, aby czytniki całkowicie zastąpiły papierowe książki. Jak myślicie, czy jego proroctwa mają szansę się spełnić? Czy książki naprawdę odejdą w zapomnienie? Czy damy im zniknąć?". Wierzę, że tak się nie stanie. Księgarnie czy biblioteki nie narzekają na brak chętnych. Powstaje coraz więcej blogów książkowych to też jakiś znak , że nadal się czyta te rozmaite stosiki tak często pokazywane itd. Dekada czy dwie a może więcej to kiedy to nastąpi zależy nie tylko od rozwoju techniki ale przede wszystkim od samych czytelników.