Biała jak mleko, czerwona jak krew, Alessandro D’Avenia
Najważniejszą część fabuły powieści D’Avenii stanowi walka z białaczką. Młody bohater usiłuje zrozumieć działania Boga, który okazuje się niesprawiedliwy i głuchy na prośby śmiertelników. Dojrzałość i nowe spojrzenie na świat zyskuje dzięki obserwowaniu walki z chorobą – te zdarzenia przywołują skojarzenia z Oskarem i Panią Różą, Erica-Emmanuela Schmitta. Również jego Zapasy z życiem można by porównać do powieści Alessandro D’Avenii. W obu tych historiach przewijają się młodzi bohaterowie, którzy za maskami buntowników, ukrywają swą wrażliwość. I Jun u Schmitta i Leo u D’Avenii potrzebują pomocnej dłoni. Każdy z nich odnajduje swojego senseia, pomagającego zrozumieć rzeczywistość i zajrzeć w głąb siebie. Forma Białej jak mleko przywołuje też skojarzenia z kultowymi dziennikami Adriana Mole’a. Motyw młodego, zakompleksionego chłopaka(-narratora), który bierze się za bary z rzeczywistością, pojawia się w obu tych historiach.
Taką powieść mogą pokochać wszyscy – bez względu na płeć i wiek. Zagubiony nastolatek utożsami się z niebanalnym Leo, nastoletnie dziewczę z Silvią – bohaterką, która z godnością przyjmuje każdy policzek od chłopaka, którego kocha nad życie, a który to szuka miłości gdzieś indziej. Coś dla siebie znajdą tu również belfrowie, gdyż pewien nauczyciel odgrywa w tej książce kluczową rolę. Poza tym, zainteresują się tą książką wszyscy ci, którzy cenią dobrą, niebanalną, wzruszającą lekturę. Grupą docelową są co prawda nastolatkowie, ale potrzeba pewnej dojrzałości, aby zrozumieć przesłanie powieści. Z drugiej strony – główny bohater dopiero z czasem nabiera tej dojrzałości i młody czytelnik mógłby razem z nim przebyć tę trudną drogę, ku dorosłości.
Gorąco polecam Wam tę pozycję, gdyż z pełną odpowiedzialnością mogę ją zaliczyć do najlepszych, najciekawszych i najbardziej poruszających książek mojego życia. W sprzedaży będzie dostępna od 3 października – zwróćcie na nią uwagę!
Moja ocena: 10/10
Jestem bardzo ciekawa tej książki, bo przypuszczam, że nie oceniłaś jej pochopnie jako "najlepszą, najciekawszą i najbardziej poruszającą książkę Twojego życia". Sam Leo również wydaje się intrygującą postacią, szczególnie jego dojrzałość. Twoje recenzja jest bardzo zachęcająca.
No i nie przeczę, że ocena jest bardzo wysoka, dlatego z całą pewnością na nią zapoluję, a póki co dodaję do listy książek, które chcę przeczytać.
Najlepsza okładka wg mnie to ta w prawym górnym rogu, ale nasza też niczego sobie. Zwrócę uwagę na tę książkę, bo lubię takie historie. Coś ostatnio włoska literatura sprawia same niespodzianki – jestem po lekturze "Samotności liczb pierwszych"…
Pozdrawiam!
Ciekawa recenzja i wysoka nota, chyba warto po nią sięgnąć 😉
Nasza okładka najpiękniejsza!! Na tę dziewczynę mogłabym chyba patrzeć godzinami, zastanawiając się, czy właściwie jest ładna, czy nie 🙂
Sama książka wydaje się być bardzo ambitną, jedną z tych z serii – do długiego rozmyślania po przeczytaniu. Nie ukrywam, że mocno mnie zainteresowałaś.
Ciekawa książka, recenzja zachęca, okładka też niczego sobie, tylko przeczytać 🙂
wielkie dzięki za recenzję, na pewno sięgnę po tę pozycję, jak tylko przeczytam '1Q84' 🙂
Ta książka wydaje się byc lekura idealną, mądra i wzruszającą, chyba muszę popukac i postukac za tą powieścią 🙂
Każda z okładek ma coś w sobie ciekawe, ale oczywiście nasza jest najpiekniejsza 🙂
Strasznie mnie intryguje ta książka!!
zaintrygowałaś mnie tą książką, opisem, okładkami.. oraz tytuł, piękny! 🙂
a z okładek najbardziej mi się podoba pierwsza od prawej (u góry).
Książka może być naprawdę interesująca. Miło dla odmiany przeczytać coś innego, co w jakiś sposób wpłynie na człowieka, da się zapamiętać na dłużej. A okładki mają coś w sobie, mi przypadły ostatnie po prawej stronie ( ta z pierwszego i drugiego rzędu).
O rany przy słowie "wzruszająca" po prostu poczułam, że to książka dla mnie. Raczej nie czytam obyczajówek ale dramaty zawsze robią na mnie wrażenie. Taki ze mnie wrażliwiec:-) Pozdrawiam.
bardzo czekam na tę książkę. Pamiętam jak ją polecałaś już dużo wcześniej, no i doczekaliśmy się w końcu polskiej wersji:)
Wszystkie okładki są cudowne, a zwłaszcza ta wersja niemiecka <3. Jak tylko dorwę w łapki, to przeczytam :).
Okładki piękne, ale urzekła mnie nasza:) Piękna historia i na pewno przeczytam. Pozdrawiam:)
juz nie mogę sie doczekac momentu kiedy paczka z tą książką wpadnie w moje ręce 😀
Wreszcie się doczekałam tej recenzji. Powiem Ci szczerze, że jestem zaskoczona… pozytywnie! Właśnie takie książki lubię.
Co do okładki to najbardziej mi się chyba podała ta co użyłaś w recenzji.
Ciekawa recenzja – książkę wpisuję na listę "must read". A okładka najładniejsza to ta z rudymi włosami na białym tle 🙂
Właśnie czekam na tę książkę, ale już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła jej "zasmakować":)
bardzo chętnie przeczytam, jak tylko się pojawi; moim zdaniem niemiecka okładka najładniejsza, chociaż polska też niczego sobie 😉
Dzisiaj nudząc się siedząc przy biurku zaczęłam malowac sobie po ulotce…tej ksiażki ;)Zainteresowała mnie i przeczytałam opis, który mnie zaintrygował, ale byłam ciekawa jakie są opinie..i prosze wchodze na bloga a tuatj Twoja bardzo pozytywna recenzja 😀
A ja się wybiję i powiem/napiszę, że do mnie ta książka jakoś nie przemawia. Pewnie więc jej nie przeczytam… A okładki piękne, zwłaszcza 3 pierwsze od lewej, od góry
Nasza okładka jest zdecydowanie najlepsza! Bez dwóch zdań 🙂 Zainteresowało mnie Twoje porównanie z "Oskarem…", uwielbiam tę książkę.
Właśnie takiej pozycji szukam, niebanalnej, pełnej refleksji i uczuć. Koniecznie muszę zapisać książkę do swej listy.
A co się tyczy okładki, przemawiają do mnie dwie, nasza rodzina i ta niemiecka. Dopiero po lekturze będę w stanie stwierdzić, która bardziej pasuje do treści.
Pozdrowienia 🙂
Niemiecka i mnie zachwyca, ale ona jedyna ma z książką niewiele wspólnego 🙂