Love Story, Erich Segal

W dniu świętego Walentego, w roku 1970 Erich Segal wydał swoją debiutancką minipowieść, która błyskawicznie stała się światowym bestsellerem, a film nakręcony na jej podstawie bił rekordy popularności na początku lat ’70. Niebywałe powodzenie Love Story przysporzyło amerykańskiemu pisarzowi tyleż samo zwolenników, co przeciwników. Krytycy nie pozostawiali na dziele Segala suchej nitki, zaś czytelnicy pokochali je bezgranicznie, co pozwoliło książce zaistnieć w dwudziestu różnych językach. Ja Ericha Segala kojarzyłam dotąd jedynie ze scenariusza do Yellow Submarine – filmu, opartego na muzyce Beatlesów. Teraz sytuacja się zmieniła – i ja dołączyłam do miłośników twórczości Amerykanina.

Historia jest raczej banalna – bogaty dzieciak zakochuje się w dziewczynie z tzw. „niższych sfer”, co wywołuje sprzeciw jego dobrze sytuowanej rodziny. W końcu taki mezalians to wielki skandal, prawda? Oliver Barrett IV jednak niewiele sobie z tego robi – wydziedziczenie? W porządku, w końcu miłość do przebrzydle inteligentnej Jennifer jest najważniejsza. Na przekór wszystkim bohaterowie związują się ze sobą i całkiem nieźle sobie radzą. Do czasu, aż wyrastają przed nimi przeszkody nie do pokonania…

Krótka historia miłości Olivera i Jennifer musiała stać się murowanym bestsellerem, co wydaje się oczywiste już po kilku pierwszych zdaniach książki. Człowiek nie zdąży zmęczyć się lekturą (w końcu to raptem 80 stron), a wzruszy się i zaśmieje przy niej nie raz i nie dwa. Love Story czyta (a raczej – pochłania) się błyskawicznie, bowiem narratorem Segal uczynił młodego, bystrego studenta, który powala bystrością i poczuciem humoru. Takiego Olivera od razu chciałoby się wziąć za męża. Albo przynajmniej za przyjaciela…

Nie dziwi mnie, że przed czterdziestoma laty, ta książka odniosła tak ogromny sukces. Mamy mezalians, walkę z uprzedzeniami, konflikt pokoleń, hokeja, muzykę Beatlesów, Harvard i Nowy Jork. Do tego dochodzą wyraziści, zabawni bohaterowie i bardzo przyjemne relacje między nimi (bez wielkich uniesień, patosu i niepotrzebnego lukrowania). No i oczywiście jest jeszcze kusząca narracja, od której nie sposób się oderwać. Ta książka musiała podbić serca czytelników – i tak się w istocie stało.

Moje też podbiła, oczywiście.

Moja ocena: 9,5/10

0 komentarzy

  1. Jak tylko przeczytałam tytuł Twojego posta, w głowie odrazu zabrzmiała mi ta smutna muzyczka z filmu 🙂 Z tego co pamiętam, to na filmie tym nieźle się poryczałam… Pozdrawiam!

  2. Film jest piekielnie wzruszający. Książkę ciągle mam w planach i mam nadzieję, że wreszcie uda mi się po nią sięgnąć.

    Zresztą jedna powieść Segala już za mną i bardzo mnie zaintrygowała 🙂

    Pozdrawiam!

  3. Film oglądałam, choć już nieco zamazuje mi się obraz, ale pamiętam, że był piękny i wzruszający. Książki nie znam, ale z miłą chęcią jak gdzieś spotkam , to przeczytam.

  4. Pamiętam, że film bardzo mi się podobał, i to do takiego stopnia, że na osiemnaste urodziny mój przyjaciel sprawił mi pozytywkę, wygrywającą jego przewodni motyw muzyczny 🙂
    Nie wiedziałam, że była to ekranizacja książki, wybierając się do biblioteki opuszczę chyba dział fantastyki i poszukam pierwowzoru 🙂
    Pozdrawiam 🙂

  5. Najpierw widziałam film i może dlatego książka mnie nie zachwyciła i mam raczej skrajnie odwrotne wrazenia.

    Ale na film naszykuj sobie milion paczek chusteczek ;(

  6. Akurat książkę "Love Story" czytałam w oryginale na lekcje angielskiego. Jak dla mnie przyjemna, jednak większe wrażenie zrobił na mnie film:)

  7. Oo, a ja nigdy wcześniej nie słyszałam ani o filmie (chyba), ani o książce – ani nawet o samym autorze! Widzisz, jaka ze mnie ignorantka 😉
    To prawda – historia zdaje się być banalna, ale skoro tak chwalisz powieść ,,Love story" to chyba warto się za nią rozejrzeć 🙂

  8. 80 stron? Moja mama ma na półce kilka jego książek, jednak mają one te 200 stron. Po tej też conajmniej tylu się spodziewałam…Love story od dawna planuję, lecz nigdy nie mogłam się zebrac. Jednak w końcu trzeba będzie…

  9. Love Story znam jedynie z ekranu. Jest to historia ckliwa oczywiście i bardzo przewidywalna, ale za każdym razem jestem bezradna i łzy mimowolnie spływają po policzkach…

  10. Kultowy film lata temu. Oglądałam i oczywiście ryczałam jak bóbr. Książkę przeczytałam, podobnie, jak jej dalszy ciąg-Opowieści Oliwiera. Miałam taką fazę na Segala, czytałam wszystko, co wpadło mi w ręce. Nie jest to moja-jego najukochańsza książka, ale bardzo mi się podobała. Polecam Doktorów, Akty wiary, Nagrody (są niestety nieporównywanie grubsze)

  11. Romas! To dla mnie 🙂 Jak to dobrze, że inni czytają książki, po które ja bym nie sięgnęła ze względu na moje stereotypowe podejście. Dzięki takim osobom odkrywam, że coś innego (szczególnie w obrębie mojego ulubionego gatunku) jednak warto przeczytać 🙂

  12. Pamiętam, że film wydawał mi się potwornie przelukrowany, ale oczywiście, obejrzałam go 🙂 Książka to lekkie czytadło, być może kiedyś wpadnie mi w ręce 🙂

  13. Film jest bardzo znany i nie ukrywam, że też od niego zaczęłam. Po tym, jak już książka wpadła mi w ręce, byłam zaskoczona – jaka ona mała, cienka. Ale przeczytałam z przyjemnością. A potem inne książki tego autora… 🙂

  14. Mój typ: "I wciąż ją kocham" Sparksa. Opowieść o tym, jak życie może okrutnie zweryfikować nawet najlepsze plany i marzenia. Opowieść o poświęceniu w imię prawdziwej miłości, aby szczęście ukochanej osoby było ważniejsze, niż nasze własne. Buziaki ;*

  15. Wiem, że może historia banalna i wszystkim znana, ale polecam "Pamiętnik" Nicholasa Sparksa. Uwielbiam tą książkę ♥ (zarówno jak i film, nakręcony na podstawie tej książki)

  16. Ja bym Ci poleciła "Monsunowe dni" to ksiązka, która w ubiegłym roku mnie zauroczyła, naprawdę motylkowa historia miłosna, w ciekawej scenerii, moim zdaniem bardzo niebanalna i przejmująca 🙂

  17. Nie widziałam filmu, czytałam jedynie skróconą wersję po angielsku i niewiele już z niej pamiętam. Zamierzam więc to nadrobić, ale póki co skupiam się na książkach do prezentacji maturalnej. I stąd moj komentarz, bo chwytam się każdego tytułu w którym widzę jakiś promyk nadziei że może będzie mi pasować do tematu – "Miłość i nienawiść…", czy może ktoś z osób które czytały powiedzieć czy da się tam jakaś nienawiść znaleźć? Może ojca do syna, za popełnienie mezaliansu, albo do choroby ukochanej? Ucieszyłabym się gdyby coś było bo przynajmniej jakąś fajną książkę bym mogła przeczytać do tej matury xd
    memoria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *