|

Alice's Adventures in Wonderland, Lewis Carroll

Alice’s Adventures in Wonderland, Lewis Carroll

Wydawnictwo: Sam’l Gabriel Sons & Co
Rok wydania: 1916
Stron: 48
Gatunek: dla dzieci, fantasy
Nauka angielskiego przy użyciu dobrze nam znanych bajek ma tyleż samo zalet, co i wad. Bo o ile dobrze czyta mi się dzieła, które znam, o tyle zapominam o pułapce, w jaką można wpaść, sięgając po tekst z XIX wieku. Słownictwo, jakim operował Lewis Carroll bywa przestarzałe i tak wysoce artystyczne, że wiele jest słowników, w których pewnych wyrażeń już nie znajdziemy. Ale udało się. Moje wyzwanie „czytam w oryginale” nareszcie jest kontynuowane, a bajka, która zaczęła ulatywać z moich wspomnień, na nowo odżyła w wyobraźni.
Źródło: gutenberg.org
Historię małej Alicji, która w pogoni za Białym Królikiem trafia do niezwykłej, pełnej dziwów i niesamowitych stworzeń krainy, przedstawiać nikomu nie trzeba. Podobnie jak to było w przypadku przytoczonej niedawno przeze mnie historii Królowej Śniegu, mamy tu do czynienia z klasyką klasyki gatunku i wszelkie zarysy fabuły czy próby wystawiania ocen są w tym miejscu całkowicie zbędne. Co jest fantastyczne w Alicji w Krainie Czarów to to, że czytelnik nigdy na tę lekturę nie jest za stary. Są bajki i opowieści, których infantylność dostrzegamy dopiero z perspektywy czasu, a są też takie uniwersalne i ponadczasowe dzieła, w których znajdziemy coś dla siebie niezależnie od tego, czy mamy lat pięć, czy może pięćdziesiąt pięć. Lewis Carroll stworzył bowiem dzieło wyjątkowe i niezwykłe – takie, które dla dziecka będzie przyjemną bajką, a dla dorosłego fantastyczną przeprawą przez najeżone metaforami i symbolami opowieści. Wydanie, z którym się mierzyłam, pochodzi z roku 1916 i wzbogacone zostało o kolorowe oraz czarno-białe ilustracje, wiernie oddające charakter książki. Choć i ta bajka broni się sama swoją treścią, z przyjemnością poznałam cudzą wizję tego, jak mogli wyglądać ci zdumiewający bohaterowie – Szalony Kapelusznik (The Mad Hatter), pan Gąsienica (Caterpillar) czy Marcowy Zając (The March Hare). Wspaniałe jest również obcowanie z dziełem oryginalnym, które pozwala porównywać własne tłumaczenie, z tłumaczeniami innych (różne wydania, proponują różne tytuły rozdziałów czy imiona bohaterów). Obym znalazła jeszcze wiele czasu dla literatury obcojęzycznej, wybór dostępnych w sieci dzieł jest naprawdę znakomity. Moja ocena: brak Książkę przeczytałam w ramach wyzwań ’Pod hasłem’, ’Z półki’ oraz mojego małego czytania w oryginale 🙂

literatura angielska | recenzja | Lewis Carroll | literatura | recenzje książek
]]>

7 komentarzy

  1. Wow, chyba jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z książką wydaną tak dawno! Prawie sto lat temu!
    Podziwiam czytanie w oryginale, sama czasami próbuję to robić, ale raczej sięgam po książki współczesne, bo tak jak piszesz- język się zmienia.
    "Alicji w Krainie Czarów" jeszcze nigdy nie czytałam (oprócz oczywiście kolorowych bajek w dzieciństwie, opartych na oryginalnej historii), ale cały czas mam ją w planach. 🙂

    1. U mnie też wyszło na to, że znałam jedynie krótkie wersje, na jakie natknęłam się w kolorowych książeczkach czy filmie. Pełna treść w oryginale naprawdę robi wielkie wrażenie.

  2. no tak, niektóre książki nie nudzą się nigdy 🙂 może i ja przypomnę sobie historię Alicji? książki akurat nie posiadam na własnośc, ale za to mam film na Dvd, to nie jest źle 😉 podziwiam Cię za czytanie w oryginale takich starych książek. czytałam trzy współczesne i jakoś poszło, ale XIXwieczne słownictwo już na pewno przerosłoby mnie.

    pozdrawiam!

  3. Od kilku dni chodzę i właśnie ta książka w nieokrojonym oryginale mi się marzy. Chociaż Pingwinek wykazuje, bym trzymała się jego poziomów. Szczególnie, że o ile te współczesne jakoś jeszcze przeczytam, to gdy zabrałam się za Dickensa, odpadłam po kilku stronach… Ale ta chęć porównania tłumaczeń polskich przeróżnych z oryginałem…

    1. Też odpadłam przy Dickensie, mimo wielokrotnych prób. To samo z Szekspirem i Jane Austen. Ale nie ma się co poddawać, kiedyś damy radę 🙂

  4. Uwielbiam tą książkę, chyba nigdy z niej nie wyrosnę, aczkolwiek nie miałam jeszcze przyjemności zmierzyć się z nią w oryginale, choć zabieram się do tego od dłuższego czasu ;( A tak stare wydanie to wspaniała sprawa.

  5. Prawda, czytanie może stać się przyjemnym ćwiczeniem języka. Ja najpierw bałam się, że nie dam rady, że nie zrozumiem wszystkiego, a sprawdzanie co drugiego wyrazu w słowniku z pewnością zepsułoby mi lekturę – ale rok temu kupiłam "The Wonderful Wizard of Oz" i, jak się okazało, nie miałam problemów. Kto wie, może i Carrolla poszukam w oryginale. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *