S.E.K.R.E.T., L. Marie Adeline

S.E.K.R.E.T., L. Marie Adeline

Oryginał: S.E.C.R.E.T.
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2013
Stron: 316
Gatunek: erotyczna

Odkąd harlequiny w przebraniu odrodziły się w literackim świecie, we wszystkich zakątkach kuli ziemskiej ujawniają się coraz to nowi twórcy literatury erotycznej. Do tego iście zacnego grona dołączyła w tym roku Kanadyjka L. Marie Adeline, prezentując światu pierwszy tom niegrzecznej trylogii S.E.K.R.E.T., która w Polsce miała premierę na początku wakacji.

Mam z tą książką pewien problem, wynikający z faktu, że niecałe dwa miesiące temu uraczyłam się lekturą Szkoły żon Magdaleny Witkiewicz, której zamysł bardzo do zamysłu Kanadyjki jest podobny. I tu, i tu mamy do czynienia z tajemniczą organizacją werbującą kobiety w potrzebie i pomagającą im w odkryciu własnych pragnień. Choć może wydać się to zaskakujące, polska autorka pokusiła się o nieco dokładniejsze i logiczniejsze wytłumaczenie działań i zasad funkcjonowania tytułowej Szkoły żon, zaś w S.E.K.R.E.C.I.E. tak naprawdę nie wiadomo jak, po co i dlaczego w ogóle funkcjonuje cała organizacja.

Ale skojarzenia na bok, skupmy się na tym, co zaserwowała L. Marie Adeline.

Trzeba przyznać, że choć S.E.K.R.E.T. wpisuje się w kanon modnych ostatnio erotyków, w przeciwieństwie do wielu swoich poprzedników, odznacza się sporym wysmakowaniem i dojrzałością. Główna bohaterka nie jest naiwnym podlotkiem, a dorosłą kobietą po przejściach, na czym zyskuje sam język powieści, pozbawiony wszelkich rozpadów na kawałki i innych infantylnych dziwadełek. Sama Cassie nie jest może przykładem najbystrzejszej czy najciekawszej bohaterki wszech czasów, ale chociaż nie jest figurą przeszkadzającą w odbiorze całej historii.

Historii, która jest zadziwiająco spójna, całkiem interesująca i łatwa w przyswojeniu. A do tego w należytym stopniu ekscytująca i nieodpychająca. Opisy łóżkowych uniesień pozbawione są kretyńskiego słownictwa czy anatomicznych szczegółów, wiele w nich czułości i iskry, której tak bardzo brak w wielu powieściach tego typu, nastawionych na – cóż – zwierzęce zaspokojenie potrzeb bohaterów, okraszone tak wieloma nudnymi szczegółami, mielonymi i przerabianymi wciąż na nowo i na nowo. Na tle sobie podobnych książek z pewnością S.E.K.R.E.T. wyróżnia się pozytywnie, ale też jest raczej lekką lekturą na jeden wieczór, aniżeli czymś głęboko poruszającym i wprawiającym w zachwyt. Warto jednak podkreślić, że sam przekaz powieści jest bardzo mądry i na pewno przyda się S.E.K.R.E.T. tym z pań, którym brak pewności siebie i asertywności.

Jeżeli szukacie podniesienia na duchu lub inspiracji, a do tego lubicie mocno kobiece książki z pieprzykiem, z pewnością historia przedstawiona przez L. Marie Adeline umili Wam jesienne wieczory. To dobra porcja babskiej rozrywki, śmiało możecie się z nią zmierzyć.

Moja ocena: 7,5/10
Za książkę dziękuję wydawcy.

literatura kanadyjska | recenzja | L. Marie Adeline | literatura | recenzje książek

0 komentarzy

  1. Od razu gdy spojrzałam na okładkę, to stwierdziłam, że ta książka jest bardziej wysublimowana, niż większość tworów erotycznych. Miło też, że główna bohaterka nie jest dziewiczą, rumieniącą się panienką. Całkiem możliwe, że przeczytam kiedyś.

  2. Inna blogerka też dość chwaliła tę książkę i zastanawiam się nad jej przeczytaniem. Tylko jestem ciekawa, skoro "Sekret" i "Szkoła żon" są bardzo do siebie zbliżone, którą byś bardziej polecała? O ile, oczywiście, jesteś w stanie je aż tak porównać.

    1. Myślę, że nie da się wybrać, którą z tych książek bardziej warto przeczytać. Tej dałam ocenę wyższą, ale są takie elementy, które przeważają na korzyść 'Szkoły żon'. Warto więc sięgnąć po obie i przekonać się na własnej skórze 🙂

  3. Nie mam nic przeciwko literaturze erotycznej, chociaż wiele, a może nawet większość, tych pozycji napisana jest na jedno kopyto. Jednak czasami sięgam po takie książki, chociażby po to, aby odprężyć się. Poza tym, jak widać, niektóre autorki potrafią wymyślić jeszcze coś nowego, bo natłok niewinnych i nieśmiałych dziewic, które nagle stają się prawie gwiazdami porno, bywa irytujący.
    Na "Szkołę żon" poluję od dawna, ale nie udało mi się jej jeszcze zdobyć, nad czym ubolewam. Bardzo chętnie przeczytam także "S.E.K.R.E.T.", o ile uda mi się trafić na tę pozycję w bibliotece, co jednak wydaje się mało prawdopodobne.

  4. Od pewnego czasu, szerokim łukiem omijam kolejne nowinki literatury erotycznej, mam już po prostu dość na pewien czas:) Jednak skoro mówisz że ta pozycja to perełka, to chyba skuszę się w najbliższym czasie

  5. Lubię czasami sięgnąć po tego typu literaturę, ale niestety ciężko o faktycznie ciekawe pozycje w tym gatunku. Chętnie przeczytam "S.E.K.R.E.T.", bo zapowiada się bardzo obiecująco:)

  6. Zachęca mnie to co napisałaś o języku używanym do opisu scen erotycznych. Sięgnęłam dotąd po dwie książki z nurtu erotycznej literatury kobiecej (w tym po Greya)i najbardziej drażniło mnie to, że opisy seksu były po prostu nudne,powtarzalne i pozabawione iskry 😉

  7. Możliwe, że kiedyś przeczytam, chociaż okładka mnie trochę zniechęca (tak, jestem osobą, która najpierw ocenia po okładce ;)), ale jak na razie wolę paranormale 😉 zapraszam na nowy blog kolorowa-zakladka.blogspot.com

  8. Nikt w komentarzach nie zwrócił uwagi, że zrecenzowałaś tę pozycję (!) 6.9 (przecież daty różnie można zapisać 😉 ). Przypadek? Nie sądzę.

    ;D

    (przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać od tego głupiego żartu 😉 )

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *