Szczęście w twoich oczach, Caroline Leavitt

Szczęście w twoich oczach, Caroline Leavitt

Oryginał: Pictures of You
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2013
Stron: 368
Gatunek: literatura kobieca

Amerykańskie powieści tworzone z myślą o kobietach z reguły przyjmują jeden schemat: jest dramat, jest słodko-gorzki żywot, droga o mniejszych i większych wybojach, potem wielki happyend i wspaniałe żyli długo i szczęśliwie. Nie tym razem. Tym razem banału nie ma.

No dobrze. Może odrobinę.

Wprowadzenie do historii intryguje – dwie kobiety spotykają się na drodze. Jedno zdarzenie, dwie splątane ze sobą drogi, nagła rewolucja w życiu wielu ludzi. Isabelle i April są kompletnie różne, ale przeszłość każdej z nich kryje w sobie wiele tajemnic i mrocznych zakamarków. Czytelnik odkrywa je z czasem, coraz bardziej zagłębiając się w całą historię…

Szczęście w twoich oczach to nie jest milutka, kolorowa opowiastka, która utula do snu, daje pokrzepienie i przynosi czytelnikowi radość. Mimo że czyta się ją szybko i lekko, odznacza się ona pewną goryczką, która nie pozwala cieszyć się szczęściem bohaterów. Bo tutaj na każdym kroku coś zgrzyta – jak to w życiu. Są nieszczęścia i nieporozumienia, choroby i upadki. Co najbardziej mnie przy tym zaskakuje to to, że nawet jeśli powieść Leavitt jest bardziej gorzka niż słodka i chłodna niż rozgrzewająca, to i tak pochłania się ją z ogromną przyjemnością.

Ciekawa fabuła i całkiem dobrze (choć nie idealnie) nakreślone portrety psychologiczne postaci to mocne strony powieści Amerykanki. Jednak szyte na jedną miarę dialogi mocno rozczarowują. Nie da się nie zauważyć pewnej jednostajności w ich charakterze. Gdyby zasłonić wtrącenia i dopowiedzenia albo wyrwać rozmowy bohaterów z kontekstu, nie sposób byłoby odgadnąć, czy to wypowiada się nastolatka czy starsza pani, czwartoklasista czy jego ojciec. No i emocje. Ta powieść powinna od nich kipieć, w końcu tematyka nie jest łatwa. Tymczasem ja nie poczułam nic – ani sekundy wzruszenia, ani minuty radości, ani chwili zrozumienia. Ot, poznałam wzbudzającą ciekawość historię, która potrafi zainteresować, ale jednocześnie kryje w sobie przede wszystkim potencjał, a nie moc.

Ale to może ze mną coś jest nie tak?

Moja ocena: 6,5/10

0 komentarzy

  1. No właśnie, ja do tego typu literatury nie jestem przekonana. Kiedyś oglądałam mnóstwo komedii romantycznych, a książki "romansowe" mnie bawiły. Teraz mnie głównie irytują. Jeśli jest niebanalnie, jak piszesz, to może kiedyś… jeśli książka wpadnie mi w ręce. Wolę inny typ literatury, literaturę podróżniczą, albo taką, w której się po prostu dużo dzieje.

  2. Ostatnio coraz częściej zdarza mi się ten brak odzwierciedlenia charakteru postaci w dialogach. Jest to strasznie irytujące. W klasycznych dziełach literackich tego nie uświadczysz, to jakiś współczesny problem – chyba. A tak poza tym zgadzam się z tobą – żadnych emocji, miałam wrażenie że nawet te odczuwane przez bohaterów wzięte zostały z kosmosu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *