W świecie literatury sportowej istnieje poważna wyrwa. Niewiele jest u nas publikacji dotyczących żużla – jedynej dyscypliny drużynowej, w której reprezentacja Polski zawsze jest jednym z faworytów. Ten, kto zaryzykuje i poszuka głębiej w sieci, odkryje że całkiem niemałą popularnością cieszą się w blogosferze na poły erotyczne fanfiction z udziałem młodych żużlowców, które tworzą zakochane w przystojnych sportowcach fanki. Mając w pamięci kilka takich gorących opowiastek, z pewną dozą lęku podchodziłam do Czarnej Książki, obawiając się, że Joanna Krystyna Radosz poszła tym tropem i zaserwowała nam jakąś fanowską sieczkę. Ależ się zdziwiłam, kiedy zatopiłam się w pierwszym, drugim, kolejnym opowiadaniu z tego zbioru! Jest to piękna, mądra, poruszająca i ekscytująca książka autorstwa kogoś, kto doskonale czuje klimat żużla i dysponuje niemałą wiedzą na jego temat. Powiem krótko: wow!
Poprzedni wpis[Patronat] Kostuszka Carli Mori - horror z Częstochową w tle
Następny wpis Bullet Journal - pomysły na kolekcje


Skoro piszesz, że to pozycja nawet dla "antyżużlowców", to może i mnie zainteresuje … kiedyś, w odległej przyszłości, bo póki co z książek, które czekają w kolejce, mogę budować zamek:P
Hah, doskonale znam ten problem 🙂
Jestem przeciwnikiem żużla, więc myślę, że książka nie trafi w moje gusta.
Tak jak napisałam – dla przeciwników żużla sporo dobrego się tu znajdzie.
Dziękuję bardzo za tę recenzję <3 I oczywiście zżera mnie ciekawość, ile realnych tropów odnalazłaś (omal, z przyzwyczajenia, nie napisałam "ile trupów", widać, że właśnie mam kryminał na warsztacie i morduję jak opętana…) 😉
Z tymi trupami to też w sumie trafne 😉
Żużel to nie mój klimat, aczkolwiek na pewno książka będzie świetnym prezentem pod choinkę, a ta recenzja, na pewno pomogła przy wyborze tej książki. Pozdrawiam!
To miłe, mam nadzieję, że rzeczywiście wpis się przydał 🙂
Wiedziałaś, jak rzucić wyzwanie, co? Jak wjechać na ambicje? I ja mam teraz napisać, że to nie moje klimaty, żużel wtf? I tak dalej? Naprawdę Klaudyna, tak się nie robi 😉
/Pozdrawiam,
Szufladopółka
A bo ja lubię troszeczkę sprowokować 😉 Bardzo mnie denerwuje, gdy niektórzy skreślają książki z góry, nie wiedząc, jakie niespodzianki czekają ich w środku.
Heh, chyba nie moje klimaty, ale i tak jeśli będę miała okazję – przeczytam. Może być miłe zaskoczenie 🙂
Oby tak było 🙂