KLAUDYNA MACIĄG
  • Główna
  • Sklep
  • Blog
  • Kim jestem?
  • PREZENTY DLA CIEBIE
  • Podcast
  • Współpraca
  • Copywriting

"Gdybym mógł prosić o śmierć, to o zwyczajną. Nie czarnobylską"

Czarnobylska modlitwa. Kroniki przyszłości Wydawnictwo: Czarne • Rok wydania: 2012 • Stron: 417

Kiedy kilka tygodni temu natrafiłam na recenzję Czarnobylskiej modlitwy u Kasi z bloga Kącik z książką, wiedziałam, że muszę wreszcie zapoznać się z twórczością niezwykle cenionej w Polsce Noblistki – pochodzącej z Białorusi Swietłany Aleksijewicz. Reportaż czarnobylski skusił mnie od razu, bo od kilku lat interesuję się działalnością ekipy Napromieniowani.pl i coraz intensywniej zgłębiam temat katastrofy elektrowni jądrowej z kwietnia 1986 roku oraz tego, jakie przyniosła ona skutki. Nie przypuszczałam nawet, że reportaż Aleksijewicz tak brutalnie otworzy mi oczy i tak mocno wedrze się do mojego umysłu…

Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości

Tak naprawdę wcale nie chcę Wam o tej książce pisać. Mam wrażenie, że każde przygotowane przeze mnie słowa będą nieodpowiednie, niewystarczające, bezsensowne. To jest po prostu jedna z tych książek, które powinno się przeczytać bez zbędnego zagłębiania w cudze recenzje, bez analizowania słów krytyków literackich, bez zastanawiania się „po co” i „na co”. Czarnobylska katastrofa to nie jest zamknięty rozdział w historii świata, to nie jest pieśń przeszłości, nie jest to odległa, niejasna fantazja. Jest to zdarzenie, które odcisnęło piętno na nas wszystkich i którego skutki świat odczuwać będzie jeszcze przez setki lat. Prypeć Czarnobyl Ludzie, którzy pracowali przy reaktorze, którzy walczyli ze skutkami katastrofy, którzy żyli w okolicy elektrowni, którzy musieli przymusowo pracować na tych terenach i ci, którzy z tych terenów zostali wysiedleni – oni wszyscy stali się rozmówcami Swietłany Aleksijewicz. Żołnierze, robotnicy, strażacy i ich żony, matki, siostry, córki. Dzieci, które urodziły się w ’86 i później. Dzieci, które widziały śmierć rodziców i kolegów. Starsi ludzie, którzy siłą nie dali wyrwać się z czarnobylskiej ziemi. Wiele głosów, jeden ból. Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek wcześniej książka zadawała mi fizyczny ból. Czytałam Czarnobylską modlitwę z ogromnym zainteresowaniem, ale jednocześnie co kilka stron musiałam odwracać wzrok, zaciskać zęby, odkładać czytnik i nabierać głęboko powietrza. Nie da się tej książki pochłonąć za jednym zamachem, nie da się przebiec przez nią wzrokiem i przerzucać kartkę za kartką. Chłonie się ją pomalutku, cierpliwie, z grymasem bólu pojawiającym się na twarzy. Ale jest to dobry ból. Ból, który pokazuje, że czytelnik żyje, że ma uczucia. Prypeć Czarnobyl Obraz, jaki pozostawiły po sobie wydarzenia z roku ’86 jest wstrząsający, krwawy, brudny, niełatwy w odbiorze. Aleksijewicz opisuje prawdę z dbałością o detale – pozwala swoim rozmówcom na wiele – epatowanie cierpieniem, silne emocje, bolesne wspomnienia z przeszłości. Nie ma tu łzawych historyjek, choć podczas lektury ma się ochotę wyć – z rozpaczy, z bólu, z przerażenia. Co boli najbardziej to to, że na cierpienie ofiar czarnobylskiej katastrofy największy wpływ mieli inni ludzie. Można by ich tłumaczyć niewiedzą, ale nawet kiedy wielkie umysły radziły, walczyły, starały się coś zmienić – nie były dopuszczane do głosu. Od setek lat nie zmienia się jedno – że to ludzie ludziom gotują taki los. Prypeć Czarnobyl Świadectwa ludzi, którzy najbardziej odczuli na sobie skutki katastrofy z kwietnia ’86 na długo pozostaną w mojej głowie. Książka Aleksijewicz nie jest zwyczajnym reportażem dla ciekawych świata – to wstrząsający dokument, który każdy powinien poznać. Bo zbyt długo wokół Czarnobyla unosiła się aura tajemnicy i niewiedzy. Warto wiedzieć więcej, warto poznać prawdę o tym, co dzieje się wokół nas. Bo właściwie sami nie możemy mieć pewności, czy śladów tamtej tragedii nie mamy w zasięgu wzroku. Moja ocena: 10/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’WyPożyczone’, ’WielkoBukowe Wyzwanie 2017′, ’Łów Słów’ oraz ’Czytelnicze wyzwanie 2017′ (kategoria: Reportaż). Przeczytaj również:
  • recenzja książki Umysł w ogniu
  • recenzja książki Invictus. Igrając z wrogiem
]]>

Cześć! Nazywam się Klaudyna Maciąg i zajmuję się tworzeniem za pomocą słów. Na blogu znajdziesz treści dotyczące freelancingu, rozwoju, blogowania i prowadzenia firmy. Chcesz dowiedzieć się więcej? Sprawdź, kim jestem.

Sprawdź moje produkty:

  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – błękitny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – czarny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
freelancing organizacja zarabianie w sieci samorozwój nauka języków prowadzenie firmy
PrevDlaczego młode matki kochają centra handlowe – czyli parę słów o książce laureatki Paszportów "Polityki"
O tym, jak Nicholas Sparks zabrał mnie na bezpieczną przystań…Następny

Mam dla Ciebie prezenty!

Zapisz się do newslettera i odbierz darmowe ebooki.

Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, a ich administratorem będzie Klaudyna Maciąg. Szczegóły: polityka prywatności.

Dzięki, udało się!

W swojej skrzynce mailowej wypatruj pierwszej wiadomości z prezentem powitalnym. 

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wiadomość wpadnie do [spamu], więc zajrzyj i tam. A jeśli chcesz mieć pewność, że moje wiadomości będą dochodzić, dodaj adres kontakt@klaudynamaciag.pl do zaufanych. 

.

32 komentarzy

Katarzyna K. pisze:
15 stycznia 2017 o 14:49

Jeśli interesuje Cię kulturowy kontekst Czarnobyla, to podrzucam lekturę uzupełniającą: http://rcin.org.pl/Content/60199/WA248_79721_P-I-2524_hundor-czarnobyl_o.pdf 🙂

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
15 stycznia 2017 o 16:18

Dziękuję! ?

Odpowiedz
MariaTamara pisze:
15 stycznia 2017 o 15:41

Lektura wydaje się być warta zapoznania. Kiedyś bardzo interesował mnie Czarnobyl jako opuszczone miasto- widmo, oglądałam mnóstwo zdjęć opuszczonych w pośpiechu budynków, a także zdjęcia sprzed awarii i kontrast był uderzający.

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
15 stycznia 2017 o 16:20

O tak, te zdjęcia wstrząsają potężnie. Ale to i tak nic w porównaniu ze wspomnieniami naocznych świadków tych tragicznych wydarzeń.

Odpowiedz
Dominika S. pisze:
15 stycznia 2017 o 15:55

Dla mnie to najważniejsza lektura zeszłego roku. Sięgając po nią, wiedziałam, że będzie trudna i bolesna, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Bardzo mocna treść, bardzo przejmująca i zgadzam się, że trudno o niej pisać. Najlepiej po prostu czytać, ku przestrodze i dla zdobywania wiedzy, bo nie można odwracać wzroku od tragicznych zdarzeń.

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
15 stycznia 2017 o 16:23

Wiemz że Kasia przeczytała tę książkę po Twojej zachęcie, więc Tobie też zawdzięczam to, że ją poznałam. Spodziewam się, że dla mnie to też będzie jedna z najważniejszych książek roku.

Odpowiedz
Dominika S. pisze:
16 stycznia 2017 o 05:35

Cieszę się, że mogłam podzielić się informacją o tej książce. Spodziewam się, że po Twoim tekście również kilka osób po nią sięgnie.

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
16 stycznia 2017 o 08:33

Bardzo bym tego chciała 🙂

Odpowiedz
Agata P pisze:
15 stycznia 2017 o 16:44

"Czarnobylska modlitwa" była pierwszą książką, którą przeczytałam w 2017 roku i kto wie, czy nie będzie też najlepszą. Nie umiałam ubrać w słowa tego, co czułam w trakcie lektury, czasami czytałam ze łzami w oczach.

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
16 stycznia 2017 o 08:35

Miałam podobnie. Czasem Marcin był obok mnie, kiedy czytałam i co chwilę pytał, co się ze mną dzieje, bo bardzo silnie na książkę reagowałam. No, ale nie da się z nią inaczej, naprawdę poraża.

Odpowiedz
asia amelushka pisze:
15 stycznia 2017 o 22:17

Książkę mam, czytałam i również polecam 🙂

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
16 stycznia 2017 o 08:35

Bardzo się cieszę 🙂

Odpowiedz
Katarzyna Abramova pisze:
16 stycznia 2017 o 06:57

Bardzo się cieszę, że mój tekst zachęcił CIę do sięgnięcia po tę książkę. Jest niesamowicie poruszająca i bardzo trudna do zniesienia pod względem emocjonalnym, ale zdecydowanie warta uwagi. Przeczytałam ją już dobrych kilka miesięcy temu, ale nadal pamiętam bardzo dobrze praktycznie każdą przedstawioną w niej historię, po prostu wżynają się one człowiekowi w serce…

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
16 stycznia 2017 o 08:44

Podejrzewam, że ze mną będzie tak samo. Cały czas żyję tymi historiami.

Odpowiedz
Katarzyna Abramova pisze:
17 stycznia 2017 o 13:25

Najbardziej "siedzi" we mnie chyba ta pierwsza, otwierająca książkę. Nie pamiętam imion, ale chodzi mi o tę młodziutką kobietę w ciąży, której mąż został wysłany w jednym z pierwszych rzutów do pracy przy usuwaniu skutków katastrofy…

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
17 stycznia 2017 o 15:25

O tak, brutalna puenta tej historii po prostu wgniotła mnie w fotel.

Odpowiedz
Ewa K pisze:
16 stycznia 2017 o 08:49

Historia godna uwagi! W formie reportażu jeszcze o niej nie czytałam, więc chętnie się skuszę na tę pozycję. 😉

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
18 stycznia 2017 o 21:44

Koniecznie. Tym bardziej jeśli trochę temat już znasz.

Odpowiedz
Meg Sheti pisze:
17 stycznia 2017 o 08:33

Lubię takie historie – w sensie interesuje mnie to w taki czy inny sposób, chociaż reportaże czytuję rzadko. Ale chyba się skuszę!

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
18 stycznia 2017 o 21:43

Skuś się, skuś, to w końcu Noblistka, warto! 🙂

Odpowiedz
Amatorka Cooltury pisze:
17 stycznia 2017 o 16:44

Książkę już od jakiegoś czasu mam na półce i niebawem do niej zajrzę. Mam nadzieję, że moje wrażenia będą podobne do Twoich.

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
18 stycznia 2017 o 21:42

Również mam taką nadzieję. Udanej lektury!

Odpowiedz
Olga Majerska pisze:
17 stycznia 2017 o 18:37

W zeszłym roku przeczytałam inny reportaż Aleksijewicz, "Cynkowych chłopców". I na razie mam dość, choć wiem, że i "Czarnobylską modlitwę" i resztę jej książek poznam. Ta literatura po prostu wysysa z człowieka chęć życia, dobija do granic możliwości. Dlatego będę ją dawkować, ale z pewnością jej sobie nie odmówię.

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
18 stycznia 2017 o 21:42

Masz rację, to bardzo przybijająca literatura, bolesna. Ale odwracanie głowy nie ma sensu, lepiej się z tym wszystkim zmierzyć…

Odpowiedz
Karpacka Biel pisze:
17 stycznia 2017 o 19:19

Klaudyno, czytałam Twoje słowa, wstrzymujących oddech, ponieważ współczesnośćwiczenia jako otwarta rana napawa mnie grozą. Boję się wszelkich konfliktów, spraw rozdrapywanych przez polityków i rozkopywanych przez woelkich tego swiata lęków, pozostawianych wiecznie otwartymi. Dla przestrogi? Dla rękojmi bezpieczeństwa? Dla wygody? Uciekam, ale ciekawość i panicznie strach pozostają.

Twórczości Aleksijewicz nie znam, choć śmiałość, by jednak przekroczyć ten program narasta we mnie i nadejdzie dzień, kiedy ja także będę zastygać w niemej rozpaczy i gniewie bezsilności.

W pamiętnym roku 1986 na świat przyszedł mój brat. Ja – pięć lat później, ale pamięć o wybuchu była na tyle silna, że wykarmiona opowieściami wyobraźnia sama utkala obraz gęstych chmur na horyzoncie. Raz zaszczepiony strach pozostaje. Nam jedynie pozostaje odbierać świadectwa i uczyć się…

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
18 stycznia 2017 o 21:40

O widzisz, Tobie Czarnobyl kojarzył się ze strachem, a ja znałam go głównie z żartów. Z ludzi dwa lata starszych ode mnie żartowało się, że są skażeni, nienormalni, dziwni. Głupie dziecięce żarty, które brały się z niewiedzy i oswajania wielkiego problemu w taki sposób. Teraz trochę mi z tym dziwnie, ale też nie mam wielkich wyrzutów sumienia – po prostu nikt nam skali problemu nie uświadomił. A nawet gdyby tak było – co byśmy z tego wtedy zrozumieli? Niewiele.

Nie mówiąc o tym, że – i o tym m.in. traktuje książka Aleksijewicz – wokół Czarnobyla jest wciąż tyle sekretów, tyle jeszcze nie wiemy, że tak naprawdę nie ma nikogo, kto mógłby nam wytłumaczyć wszystko to, co wydarzyło się w kwietniu '86 i później.

Odpowiedz
Sabina Milewska pisze:
18 stycznia 2017 o 09:15

jeszcze nie czytałam nic, co wywołałoby u mnie takie reakcje, jak ta książka u Ciebie. moje pojęcie o katastrofie w Czarnobylu jest mniejsze, niż moim zdaniem powinno. chętnie sięgnę po tę pozycję, mimo, że to trudna lektura.

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
18 stycznia 2017 o 21:35

Warto, naprawdę warto. Po tej książce już nic nie będzie dla Ciebie takie samo jak było 🙂

Odpowiedz
Kami pisze:
20 stycznia 2017 o 12:23

Wszelka tematyka tego wydarzenia i miasta jest mega interesująca. Wpisuję na listę must read 🙂

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
21 stycznia 2017 o 16:24

W takim razie mam nadzieję, że Ci się spodoba.

Odpowiedz
Marta Kraszewska pisze:
21 stycznia 2017 o 14:12

Bardzo bardzo mocna lektura. Nie da się ukryć. Jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w 2016 roku i jedna z tych, które zostają w głowie na bardzo długo.

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
21 stycznia 2017 o 16:24

Zgadzam się całkowicie, wciąż nie mogę pozbyć się z głowy obrazów, które ona wywołała.

Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontakt

kontakt@klaudynamaciag.pl

Agencja Kreatywna Espelibro
Klaudyna Maciąg
NIP: 9492100679

Co to za miejsce?

Blog Klaudyny Maciąg. Blog o produktywności, rozwoju i prowadzeniu firmy. Znajdziesz tutaj treści przydatne dla freelancerów, blogerów i właścicieli małych firm oraz dla osób zainteresowanych samorozwojem i nauką języków.

POLITYKA PRYWATNOŚCI
REGULAMIN SKLEPU
Rife Wordpress Theme. Proudly Built By Apollo13

Koszyk