Dziewczyna z pociągu to najgorsza i najbardziej przereklamowana książka, jaką przeczytałam w ostatnim dziesięcioleciu, a mimo to przyniosła ona Pauli Hawkins międzynarodową sławę. Teraz brytyjska pisarka znów postanowiła zawojować rynek wydawniczy, tym razem, ekhem, „thrillerem” Zapisane w wodzie. I chociaż obiektywnie trzeba przyznać, że w tym przypadku spisała się lepiej (stworzenie gorszego chłamu od Dziewczyny nie było przecież możliwe), to i tak gdyby nie modne nazwisko, powieść ta trafiłaby do koszyka z książkami za piątaka zamiast na półki z bestsellerami. Bo i do thrillera jej daleko, i do dobrej literatury również.
Recenzja powieści Zapisane w wodzie
Paula Hawkins miała bardzo ciekawy pomysł – postanowiła spleść ze sobą losy wielu kobiet, które łączyło jedno – że były kobietami „niewygodnymi”. Pierwsze były czarownice, wymagające utopienia. Ostatnie były kobiety, które odbierały sobie życie rzucając się ze skał. Tyle tylko, że wiele wskazuje na to, że słynne topielice z Beckford wcale nie miały ochoty ze sobą kończyć. Co więc kryje się za smutnymi losami tych kobiet? Wypadki? Przypadki? Parszywe zbrodnie? O tym właśnie opowiada ta historia. Ale jeżeli liczycie na to, że przyjrzycie się śledztwu, będziecie rozczarowani. Ono opisane jest tutaj szczątkowo. Ponieważ jednak nie zawsze w thrillerze musi chodzić o zbrodnię i szukanie winnych, pewnie liczycie na mroczny klimat powieści i rasowy dreszczowiec, który nie da Wam spać? Pudło. Na tym polu również Zapisane w wodzie się nie sprawdza. A potencjał w tym wszystkim był.
Z „Dziewczyną w pociągu” nie miałem przyjemności się zmierzyć. Słyszałem o tej pozycji, ale jakoś nigdy nie miał czasu (i chęci), by po nią sięgnąć. Czytając twoją recenzję, jeszcze bardziej odrzuca mnie przed jej czytaniem, a co dopiero nowej książki autorki. Dzięki za oszczędzenie mi czasu! Pozdrawiam, świetna recenzja! 🙂
Dziękuję.
Masz rację, nie warto tracić czasu na tę autorkę. Tyle dobrej literatury wciąż czeka na przeczytanie 🙂
"Dziewczyna z pociągu" mnie wymęczyła. Zastanawiałam się, czy dać szansę drugiej książce autorki, ale po kilku recenzjach stwierdziłam, że nawet nie warto wypożyczać jej z biblioteki. Szkoda czasu. Twoja recenzja jeszcze mnie w tym utwierdziła.
Masz słuszność, cieszę się, że mogłam pomóc Ci przy tej decyzji 😉
Wciąż nie przeczytałam "Dziewczyny z pociągu", zawsze coś odwróci moją uwagę od niej, a teraz jeszcze recenzje książki "Zapisane w wodzie" nie zachęcają do sięgnięcia po tę przygodę czytelniczą. Może jednak kiedyś przekonam się, jakie będą moje wrażenia. 🙂
Bookendorfina
Może 🙂 W razie czego – nic nie tracisz.
Aż tak źle? A miałam przeczytać, z ciekawości. Chyba sobie daruję w takim razie..
Spróbować zawsze warto 😉
No i co zrobiłaś! 😀 Ja właśnie miałam ją zacząć czytać… znaczy się… i tak zacznę. Ale normalnie mnie zniechęciłaś totalnie xD
Może to i lepiej? Z mniejszymi oczekiwaniami nie przeżyjesz wielkiego rozczarowania.
A ja tam nie jestem wcale zniechęcona 🙂
To dobrze 🙂
Ani "Dziewczyna z pociągu", ani ten tytuł nie intrygują mnie swoimi opisami na tyle, abym chciała po nie sięgnąć. Widzę, że niewiele stracę. 🙂
To prawda – niewiele.
Zdecydowanie nie jest to książka dla mnie.
Nie no, "Dziewczyna z pociągu" nie była taka zła. Może faktycznie fabuła odrobinę oklepana, pióro też niewybitne, ale jakoś uderzało w moje emocje i pewnie dlatego ją polubiłam 🙂 Film zdecydowanie bardziej słaby, więc z dwojga złego wolę książkę 🙂
O widzisz, to ja zewsząd słyszę, że film dużo lepszy. Nawet zaczęłam oglądać, ale mąż po pięciu minutach przysnął i nie wiem, co z tego wyjdzie.
Nie czytałam "Dziewczyny z pociągu", bo – co tu dużo mówić – było o niej zbyt głośno. Tej również nie przeczytam, przynajmniej na razie, bo znajdę w domu masę bardziej interesujących lektur. Zastanawiam się tylko, po co się męczyłaś, skoro "Dziewczyna…" tak Cię zniesmaczyła;). Ja bym się w to nie pchała za żadne skarby;)
Chciałam się przekonać, jak będzie tym razem. Lubię być na bieżąco z książkami, wokół których jest dużo szumu, żeby móc wyrobić sobie o nich własne zdanie 🙂
Nie czytałam "Dziewczyny z pociągu", chociaż szum wokół powieści tej autorki jest ogromny! Już same opisy jakoś mnie nie zachęcają, a o recenzjach to już nie wspomnę. Może kiedyś sięgnę po nie, żeby sprawdzić z czym to się je, ale na razie mam pilniejsze lektury 🙂
Mam "Dziewczynę z pociągu" … jako nadal egzemplarz nieprzeczytany i zastanawiam się właśnie, czy ten stan rzeczy w przypadku tego tytułu powinnam zmieniać… 😀 Skoro jest tyle innych dobrych lektury na wakacje 😉
Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Otóż to – tyle książek jeszcze przed nami, a tu taka sieczka…
Widziałam, że jest pełno o tej książce, stoi na bestsellerach empiku i ciągle gdzieś się przewija jej promocja. Ale cóż, widać kolejny "hit" wykreowany przez wydawców, a treść cieniutko
Ja chyba zrezygnuję z lektury obu książek Pauli Hawkings, bo ostatnio jakoś szczególnie nie ciągnie mnie do thrillerów ani nawet kryminałów. W natłoku wszystkie zaczynają się robić przewidywalne, choć autorzy naprawdę mocno natrudzą się, żeby to przede mną ukryć, a skoro jej historie są w same sobie przewidywalne to tym bardziej podziękuje.
Komentarz recenzji mnie urzekł <3 a codo samych książek, chyba nie przeczytam ani jednej, ani drugiej 😛 Twoja recenzja zaoszczędziła mi czasu który będę mogła poświęcić na przeczytanie czegoś co mi się spodoba 😀
mialam na myśli tytuł, oczywiście… 😉
W "Dziewczynie z pociągu" podobał mnie się sposób prowadzenia narracji. Ale nic poza tym: bohaterowie, akcja, a nawet sama intryga były beznadziejne. Powiem Ci, że film jest znacznie gorszy. No takie nudy, że pod koniec tylko przeskakiwałam, bo nie była w stanie znieść takiej ilości niczego.
Byłam ciekawa, czy autorka następną książkę napisze lepiej i nawet miałam zamiaru sięgnąć po nią. Dziś wiem, że wystarczy mi Twój wpis 🙂