Czarna Książka. Zostać mistrzem Joanna Krystyna Radosz

Jedną z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w roku 2016 była
Czarna Książka. Antologia opowiadań żużlowych Joanny Krystyny Radosz, która przywróciła mi wiarę w to, że na półce z książkami sportowymi może znaleźć się też beletrystyka osadzona w uniwersum żużlowym, która nie będzie erotycznym fanfikiem tworzonym przez napalone nastolatki (wcześniej tylko z taką żużlową „twórczością” się stykałam), a porządną porcją dobrej, świetnie napisanej prozy. W drugiej
Czarnej Książce znajdziemy 11 opowiadań osadzonych w świecie polskiego i światowego żużla, w których pojawiają się bohaterowie dobrze znani z pierwszej części oraz zupełnie nowe twarze, w tym moja ukochana Adelina Nigmatullina – piękna dziewczyna, walcząca o swoje miejsce w świecie żużla, która od pierwszej wzmianki podbiła moje serce i na stałe dołączy do grona moich ulubionych postaci literackich. Co ciekawe – i co wzbudziło mój kosmiczny entuzjazm – w książce pojawia się także klub z mojego miasta, klub, który kocham od maleńkości –
Włókniarz Częstochowa. Jak tłumaczy autorka w podziękowaniach – miałam w tym swój udział, co totalnie rozmiękcza moje serce i sprawia, że z radości unoszę się pod sam sufit. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku pierwszej części, również tutaj mamy do czynienia z historiami tak złożonymi i uniwersalnymi, że książka przemówi do serc również tych, którzy z żużlem nie mają nic wspólnego. Choć to sportowe tło jest szalenie ważne i sprawia, że atmosfera tej antologii jest tak niezwykła, to przekrój ludzkich radości i dramatów jest na tyle uniwersalny, że czyni tę książkę boleśnie życiową, prawdziwą i po prostu dobrą do czytania. Obojętnie, czy jesteś szesnastolatką z miasta żyjącego żużlem, czy trzydziestoletnim kibicem futbolu albo kurą domową z odchowanymi dziećmi – dzięki tej książce nie tylko zatopisz się w pięknym świecie speedwaya, ale też poznasz ciekawych ludzi i przeżyjesz razem z nimi pełne wzruszeń, emocji i radości chwile, jak to ma miejsce w przypadku dobrych powieści psychologiczno-obyczajowych. Połączenie iście wyborne! Joanna Krystyna Radosz imponuje mi tym, że nie tylko próbuje zrewolucjonizować polski rynek wydawniczy, oferując nam prozę osadzoną w wartej wykorzystania niszy, ale jeszcze czyni to w sposób naprawdę doskonały. Jej bohaterowie są wyraziści i świetnie sportretowani, opisywane przez nią wydarzenia poruszają i emocjonują, a całość napisana jest na bardzo wysokim poziomie. To jedna z tych książek, którą pochłania się błyskawicznie i której treść zostaje w głowie na lata. UWAGA! Zbiór
Czarna Książka. Zostać mistrzem nie została jeszcze wydana. Jeżeli chcecie wspomóc autorkę w wydaniu tego tytułu, dołączcie do zrzutki
Książka, jakiej jeszcze nie było. Namawiam do tego tym bardziej, że całkowity dochód ze sprzedaży książki zostanie przeznaczony na pomoc kontuzjowanym żużlowcom. Warto wspierać takie inicjatywy! Wystarczy dorzucić kilka złotych, by przyczynić się do czegoś dobrego.
Moja ocena: 9/10 Książka przeczytana w ramach wyzwania
„Czytelnicze wyzwanie 2017” (kategoria:
Książka o wielkiej miłości, bo kto powiedział, że miłość do żużla nie może być wielka?).
Ponad wszystko Nicola Yoon

Jeden z największych hitów literatury młodzieżowej ostatnich lat – zekranizowany i doceniony przez rzesze fanów – i jedna z książek, które czyta się tak szybko, że czas przy nich upływa „nie wiadomo kiedy”. Całość dość ckliwa i naiwna, ale rzeczywiście zajmująca i ciekawie napisana. Powieść Yoon opowiada o nastolatce, która – dosłownie! – trzymana jest pod szklanym kloszem i nie pamięta, żeby kiedykolwiek przebywała na zewnątrz. Według lekarzy kontakt ze światem zewnętrznym mógłby narazić dziewczynę na niebezpieczeństwo, dlatego też na co dzień widuje tylko matkę i pielęgniarkę, a sporadycznie również nauczycieli. Kiedy wydaje się, że Maddy pogodzona jest już ze swoim losem, w sąsiedztwie pojawia się tajemniczy przystojniak, który – jak to zwykle w takich historiach bywa – wywróci jej świat do góry nogami. Niewiele zaskoczeń spotkacie w
Ponad wszystko, ale to nie znaczy, że książka jest zła. Porusza ważne tematy, w ciekawy sposób opowiada o złożoności ludzkiej psychiki, a przy okazji na jej kartach utrwalony został wizerunek słodko-gorzkiej pierwszej miłości. Jestem pewna, że u nastoletnich czytelniczek wątki romantyczne wywołują przyspieszone bicie serca. Dla mnie było to wszystko odrobinę zbyt przelukrowane, ale skoro wybaczam takie coś Sparksowi, czemu nie miałabym zaakceptować tego u Nicoli Yoon? Polecam Wam tę historię, jeżeli lubicie niezbyt wymagającą, ale też niegłupią prozę dla młodszego odbiorcy. Sama przy swoich trzech dychach na karku spędziłam z tą książką wiele miłych chwil i chętnie polecać będę ją innym.
Moja ocena: 7,5/10 Książka przeczytana (w czerwcu) w ramach wyzwań:
„Pod hasłem”,
„WyPożyczone”,
„Gra w kolory”,
„Czytamy nowości” oraz
„Czytelnicze wyzwanie 2017” (kategoria:
Książka, której akcja dzieje się w USA).
Bliźnięta z lodu S. K. Tremayne

Po nieudanym spotkaniu z
kolejną przereklamowaną powieścią Pauli Hawkins, nabrałam wielkiej ochoty na rasowy thriller psychologiczny, który wywołałby ciary na ciele i nie dał o sobie łatwo zapomnieć. Według opinii czytelników –
Bliźnięta z lodu miały zapewnić mi takie wrażenia. Choć książka nie okazała się aż tak mocna, przerażająca i poruszająca, jak się spodziewałam, to i tak dostarczyła mi mnóstwa silnych emocji i z pewnością na długo pozostanie w mojej głowie. Wystarczyło tylko przetrwać toporne początki tej opowieści, by później rozkoszować się niełatwą do rozwiązania intrygą i niezwykle zajmującą historią. W pewnym momencie lektury doszłam do takiego punktu, w którym nie było już odwrotu – albo czytasz do końca, albo giniesz. No dobra – oczywiście przesadzam, ale na pewno znacie ten stan – są takie książki, od których oderwanie się w pewnym momencie graniczy z cudem. I tak właśnie było w tym przypadku.
Bliźnięta z lodu to naprawdę niezły thriller psychologiczny, który trzyma w napięciu i przyciąga ciekawą, złożoną intrygą. Jedyny problem stanowi przekonanie autora, że jego czytelnik będzie niedomyślnym głupkiem. Pewne fakty, szczególnie te z przeszłości, przywoływane są w sposób zupełnie nienaturalny. Przypomina to dialogi z kiepskich seriali, w których bohaterowie na siłę próbują przybliżyć nam wcześniejsze zdarzenia, ale czynią to tak sztucznie, że pozostaje tylko kpiąco się uśmiechnąć i pozostawić to bez komentarza. Miłośnikom gatunku mogą
Bliźnięta z lodu wydać się trochę zbyt proste i naiwne, ale jako czytadło z dreszczykiem powieść brytyjskiego pisarza spisuje się znakomicie. Dlatego polecam – dla mrocznej atmosfery, ciekawych bohaterów, klimatycznego miejsca akcji i zdarzeń momentami wywołujących nieprzyjemne mrowienie karku.
Moja ocena: 7,5/10 Książka przeczytana w ramach wyzwań:
„Grunt to okładka” oraz
„WyPożyczone”.
Jem (to co) kocham i chudnę Karolina Szaciłło, Maciej Szaciłło

Książki kulinarne zajmują bardzo ważne miejsce w mojej biblioteczce. Lubię je gromadzić, przeglądać i czerpać z nich inspirację.
Jem (to co) kocham i chudnę to jedna z tych pozycji, którą z przyjemnością stawia się na półce, ale do której nieczęsto się powraca. Bo o ile jej część teoretyczna i warstwa wizualna są naprawdę rewelacyjne, o tyle już same przepisy okazują się mało przydatne – albo są zbyt przekombinowane, albo tak proste, że wstydziłabym się czynić z nich unikalny przepis godzien utrwalenia w literaturze. Przeważają jednak te pierwsze, co sprawia, że nie przyda się ta książka nikomu, kto lubi nieskomplikowaną kuchnię. Już samo zgromadzenie potrzebnych w recepturach składników może wiązać się z wyprawą do większego miasta albo hipermarketu, co nie jest specjalnie zachęcające. Warta uwagi okazuje się za to część teoretyczna książki – ta, w której znajdziemy listę potrzebnych w kuchni przypraw, porady dotyczące wyposażenia spiżarni czy receptury podstawowe – na zakwas żytni czy pitę. Autorzy zwracają także uwagę na aspekt psychiczny diety, co nie jest częstym zjawiskiem w przypadku książek tego rodzaju, dlatego kłaniam się nisko i doceniam fakt włożenia mnóstwa pracy w powstanie części teoretycznej publikacji. Co prawda trudno znaleźć tu coś odkrywczego, ale na pewno są to porady i uwagi, z którymi warto się zapoznać i z których warto wyciągnąć wnioski. Nauka samoakceptacji jest czymś, od czego warto zacząć, kiedy startuje się ze zdrowym odżywianiem i cieszę się, że Karolina i Maciej Szaciłłowie zwracają na to uwagę. Mimo paru pozytywnych aspektów, myślę, że nie jest to książka, na którą warto wydać pieniądze. Jeżeli szukacie czegoś godnego uwagi w temacie zdrowych przepisów, mogę Wam polecić np.
Poniedziałki bez mięs,
SałatLove albo
Zdrową kuchnię domową. Na pewno lepiej na tym wyjdziecie.
Moja ocena: brak Książka przeczytana w ramach wyzwania
’Pod hasłem’. Czytaliście którąś z powyższych książek? Które tytuły zainteresowały Was najbardziej?
Spodobał Ci się ten wpis? Polub Kreatywę na Facebooku:
Link do sklepu
Serio kobieta napisała książkę o żużlu? Brawissimo! To teraz trzeba 3mać kciuki żeby udało się ją wydać bo było by szkoda gdyby nie ukazała się drukiem. Do tego szczytny cel to już w ogóle miazga. Dzięki za to, że promujesz Włókniarza. Jak teraz siedzę w Anglii mam coraz większą tęsknotę za Lwami. Pozostałe książki – sorry Klaudyna ale nie dla mnie. Czytam tylko to, co o sporcie ;))
Ooo, witam kolegę! 🙂 Domyślam się, że po tylu latach ciężko o rozłąkę od żużla, ale dobrze, że masz chociaż jego namiastkę tam u siebie.
Dzięki za uznanie 🙂 Pierwszą „Czarną książkę” można pobrać w formie elektronicznej za darmo, a przy drugiej pomoc zdecydowanie się przyda – zbieramy na duży, fajny projekt. I mam nadzieję, że czytelnicy będą się bawić równie dobrze, co autorka 😉
Wierzę, że się uda! 🙂
Mam dokładnie takie samo zdanie na temat „Jem to co kocham i chudnę”, dlatego przeczytałam, zrobiłam notatki i puściłam ją dalej w świat 🙂
Mój egzemplarz też pójdzie w świat, może komuś z biblioteki przyda się bardziej 🙂
Nie moja tematyka, Ale dzięki za informację?
Ale że wszystkie cztery? 😀 To trochę niedobrze, już większej rozpiętości tematycznej chyba się nie dało zrobić 😉
chętnie tę książkę o chudnięciu bym przygarnęła 🙂
Nie polecam, ale warto przekonać się na sobie 😉
Fanie że wspierasz taką inicjatywę. Z przyjemnością się przyłącze bo kulturze i sztuce w tych czasach trzeba pomóc 🙂
Dzięki, pomoc bardzo się przyda 🙂
Ciekawy post. Co prawda – kurcze dużo tych recenzji, ciężko czytać wszystkie, bo straszliwie różnią się tematyką i tak… no nie wiem. W każdym razie – myślałaś, żeby zrobić coś jak „przegląd czytelniczy kryminałów”, albo „książek na lato”? Takie bym przygarnęła w każdej ilości! 🙂
A jeśli chodzi o post – czytałam tylko „Ponad wszystko”. Zgadzam się, że książka jest zdecydowanie dla młodzieży, leciutka i przyjemna, jednak niegłupia. Reszta książek jakoś do mnie nie przemawia…
Nie czytam aż tyle książek różnogatunkowych, aby robić z nich przeglądy. Dawniej recenzowałam każdą książkę z osobna, ale mocno mnie to zmęczyło. Planowałam w ogóle porzucić pisanie o literaturze, ale czytelnicy bloga opowiedzieli się za comiesięcznym podsumowaniem w takiej właśnie formie 🙂
Moją uwagę przyciągnęły „Bliźnięta z lodu”. Poszukam w mojej bibliotece.
Polecam, warto sprawdzić 🙂
Mam wrażenie, że „Bliźnięta z lodu” mogą się świetnie sprawdzić jako książka do pociągu 🙂
Najlepszy klimat dla nich to noc i lekko przygaszone światło 😉 Ale pociąg to zawsze znakomite miejsce na czytanie.
Dzieło pani Radosz mnie zaciekawiło, muszę sięgnąć po pierwszą część.
Ostatnio mam duże problemy z czytaniem, zaczęłam kilka książek i żadnej nie mogę skończyć. A tylko wspomnę, że są to same klasyki.
Może właśnie dlatego, że są to same klasyki? Warto się od tego oderwać 🙂
Antologia opowiadań żużlowych? Czuję się bardzo zaintrygowana. Co prawda już dawno minęło mi zainteresowanie żużlem, ale sentyment pozostał. Bardzo chętnie zobaczyłabym co to za pozycja. 😀
No nie! Jak może minąć zainteresowanie żużlem? 🙂 Dla mnie to totalna abstrakcja!