W plątaninie uczuć, Gabriela Gargaś
Dorota – mężatka, matka dwójki dzieci. Zaniedbana, sfrustrowana poddaje się bezwolnym schematom codzienności. Funkcjonuje niczym mrówka w mrowisku. Pędzi przez życie bez wytchnienia. Tak jak wiele kobiet cierpi na nadmierne poczucie odpowiedzialności za rodzinę i jej sprawne funkcjonowanie. Od pewnego czasu jej małżenstwo przeżywa kryzys. Czy miłość wybaczy zdradę?
Hanna- trzydziestopięcioletnia singielka. Pnie się po szczeblach kariery w międzynarodowej korporacji. Miała kiedyś kota, ale nie miała dla niego czasu, oddała go koleżance. Potem hodowała rybkę, której nie poświęcała za dużo uwagi. Rybka zdechła. Na związki też nie ma czasu, a może nie chce mieć. Miłość przecież boli, zawsze…
Kalina – w szczęśliwym związku od dziesięciu lat. Właścicielka ekskluzywnego butiku. Życie przynosi niespodzianki, w najmniej oczekiwanym momencie. Kiedy wszystko wydawało się być poukładane i zapięte na ostatni guzik, kiedy myślała, że już nic ciekawego jej nie spotka, wtedy pojawił się ON. Jej pierwsza „wielka miłość”. Wywrócił jej poukładany świat do góry nogami.
Życie kobiet zmienia się kiedy stają w obliczu śmiertelnej choroby. Ich przyjaźń nabiera siły i nowego wymiaru. Prawdziwa przyjaźń potrafi pokonać czas, życiowe trudności a nawet śmierć.
Źródło: wydawnictwofeeria.pl
Brzmi znajomo? Z pewnością, w końcu tego typu powieści od lat zalewają rodzimy rynek wydawniczy. Domyślacie się, jak potoczą się losy bohaterek? Jestem pewna, że niewielu z Was się pomyli. To nie jest jedna z tych książek, które zaskakują, wywołują przyspieszone bicie serca czy odkrywają nieznane prawdy. Nie jest i nie musi być. Bo to obdarta z magii, brutalnie szczera opowieść o szarościach życia. O prawdzie, która nie jest podlana lukrem i błyszcząca. O rzeczywistości takiej, jaką widzimy za oknami i spotykamy na ulicach. W pewnym momencie życie przestaje zaskakiwać, trudno więc wymagać od tak realistycznej powieści, by serwowała nam kolorowe niespodzianki. Jest więc znajomo i mało zaskakująco, ale na pewno nie nudno…
Powieść Gargaś czyta się jednym tchem – to z pewnością zasługa zręcznego pióra, jakim operuje autorka. Dialogi nie uniknęły co prawda sztuczności, opisy zbędnej egzaltacji, a fabuła tanich chwytów, ale całość opowiedziana została na tyle sprawnie i zajmująco, że czytelnik błyskawicznie zatapia się w tej historii, nieprędko orientując się, że całkowicie przepadł. A po zakończeniu lektury uświadamia sobie, że dzięki zwyczajnej, życiowej, prostej historii uronił sporo łez, zgrzytał zębami z irytacji i przeklinał pod nosem. To dobra rekomendacja, jeżeli książka gwarantuje całą paletę emocji…
Poczynania bohaterów nierzadko mocno mnie drażniły, jednocześnie wywołując znużenie. Ciągłe przeplatanie form czasu przeszłego i teraźniejszego w narracji również wywoływało lekką irytację (świadczy bowiem o pewnym niechlujstwie). Zdarzyły się też nielogiczności i niespójności (z niewybaczalną pomyłką w imionach bohaterek na czele), które sprawiały, że mocno zastanawiałam się nad tym, co też tak wszystkich w tej opowieści zachwyciło. Po zamknięciu książki długo o tym myślałam i doszłam do wniosku, że kobiety po prostu lubią ciepłe i brutalnie zwyczajne historie o życiu, jakie same wiodą lub wieść będą. W plątaninie uczuć to dobra książka – kobieca, subtelna, podszyta (umiarkowanym) humorem. Nie może pretendować do miana arcydzieła, ale na pewno zapada w pamięć. Fakt, że dzięki tanim chwytom – wyciskaniem łez chorobami i smutnymi historiami z życia czy kreowaniem obrazu idealnej przyjaźni, o jakiej marzy większość kobiet. W jakikolwiek sposób autorka nie grałaby z czytelnikami – liczy się jednak efekt końcowy. A ja – jeżeli mam pokusić się o jakieś podsumowanie – uważam, że dobrze spędziłam czas z powieścią Gabrieli Gargaś i chętnie polecę ją innym kobietom, które potrzebują chwilowego oderwania od własnych kłopotów – z pewnością znajdują w tej książce ukojenie, kilka mądrych rad, może nawet nadzieję i odpowiedzi na kilka palących pytań…
A panowie? Tyle tu uniwersalnych prawd o kobiecej psychice, że mogliby się dzięki tej powieści sporo nauczyć.
Moja ocena: 7/10
Mimo że zwykle mam "słabość" do książek, których bohaterkami są moje imienniczki (dziwne to i nie wiem, skąd takie coś się wzięło xD), to po tę nie sięgnę. Nie przekonuje mnie zbytnio.
I choć czasem warto przeczytać taką typową obyczajówkę, i od czasu do czasu sama tak robię, to książka ta nie wpisuje się w mój gust czytelniczy, więc spasuję 😉
Ja myślę, że to dosyć naturalne – też chętnie pochłaniam książki o Klaudynie, choćby żeby z ciekawości porównać samą siebie z literacką imienniczką 🙂
Jak służnie zauważyłaś teraz jest wielki boom na tą książkę. Zainteresowaś mnie recenzją jednak nie lubię od razu ganiać za nowościami. Myślę, że przeczytam ale za jakiś czas . Teraz są inne w kolejce.
Kolejna świetna pozycja książkowa do przeczytania 🙂 Dodana do listy 😉
Ponownie zapraszam do siebie i wznawiam prośbę o dodanie naszego bloga do kanału ("odwiedzam") na Twoim 🙂 Z góry dziękuję 🙂
Pozdrawiam!
http://aleksiazka.blogspot.com
jeśli tylko wpadnie mi w ręce, to przeczytam 🙂
Z pewnością by mi się spodobała. Przeczytam
Obawiałam się tej powieści strasznie, ale gdy już zaczęłam nie mogłam się od niej oderwać. Wiem, że to już było i jeszcze wiele razy będzie, ale zaczytałam się w niej bez pamięci…
Pierwszy raz widzę tę książkę, ale czytając sam opis czuję się zachęcona. Po Twojej recenzji spróbuję książce dać szansę, może akurat przypadnie mi do gustu. 🙂
Ha, tak właśnie podejrzewałam, że "diabeł tkwi w szczegółach" – nielogiczności, pomyłki, egzaltacja, tanie chwyty…. – dobrze, że to wychwyciłaś i napisałaś "kawa na ławę".
Rzeczywiście tego typu historie, zwłaszcza emocjonalne, wciągają, tylko trzeba mieć na nie akurat ochotę. Mi póki co takowych starczy, i tak jutro biegnę odebrać z księgarni "Wiosnę w Różanach", to się będę nad tym rozpływać 😉
To kolejna książka o bardzo podobnej fabule, której recenzję czytam w ostatnim czasie. Jakaś moda na odkrywanie życiowych prawd przez trzy kobiety, które stają w obliczu choroby? 😉 Chyba odpuszczę mimo, że ocenę wystawiłaś wysoką 😉
Hej, ja mam pytanie małe. Czy byłabyś zainteresowana umieszczeniem w Katalogu Czytelniczym? Wystarczy tylko, że dodasz Katalog do linków i napiszesz w komentarzu bądź w mailu, żebym wpisała na listę Twojego bloga. 🙂 Oczywiście, do niczego nie zmuszam.
Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Nie lubię czytać książek, które są wychwalane przez wszystkich i jest na nią szał. A to dlatego, że spodziewam się po takiej powieści czegoś wspaniałego, oryginalnego i niepotwarzalnego. Najczęściej jestem rozczarowana…
Brzmi dość ciekawie 🙂
Zgadzam się z tym, że książka ma kilka wad, ale nie przeszkadzały mi one tak bardzo w odbiorze, bo podobało mi się to, że żaden z bohaterów nie miał idealnego życia, każdemu brakowało czegoś do szczęścia…
A mnie (przepraszam ale muszę -) cholernie się podobała.
Dlaczego?
Była do bólu życiowa. Czytając losy Kaliny przeleciało mi moje życie sprzed lat a i sytuacja Doroty, jest mi za sprawą bliskiej koleżanki boleśnie nieobca.
Mój egzemplarz poleciał już w świat, do wyżej wspomnianej koleżanki, która zadzwoniła dziś do mnie najpierw z pretensjami "przez tę Twoją książkę noc zarwałam!" a później ze stwierdzeniem "skoro Dorota dała radę, to ja nie dam?"
A niby taka zwykła powieść …
🙂
Brzmi nieźle. Czyli mam kolejny tytuł do wciągnięcia na listę. Lubię książki z życiowymi historiami, które wzbudzają emocje i dają do myślenia. Trochę nie pasuje mi to przeplatanie czasów, ale jeżeli cała reszta jest warta uwagi, to jakoś to ścierpię. 😉