Bale Maturalne z piekła, S. Meyer, M. Cabot, K. Harrison, L. Myracle, M. Jaffe
Piekło na ziemi, Stephenie Meyer
Na balu maturalnym pojawia się przebrzydła demonica, która zsyła na niewinnych uczniów wszelkie możliwe plagi – dziewczyny namawia do całowania z kim popadnie, w facetach wznieca zazdrość i nienawiść, pozostałym plami sukienki i łamie obcasy. Historia prosta jak konstrukcja cepa. Sam pomysł na nowy typ demona byłby całkiem niezły, ale wykonanie jest naprawdę żałosne. Meyer na każdym kroku obraża inteligencję swoich czytelników, kreując mdłych i przewidywalnych bohaterów i wikłając ich w naprawdę „wyborne” sytuacje, które wywołują jeden tylko typ reakcji – gromki śmiech. Jak lubię Zmierzch i doceniam pióro autorki przy Intruzie, tak kompletnie nie rozumiem, co kierowało nią, by stworzyć i wydać takiego gniota. Myślę, że takimi treściami nie będzie ukontentowana nawet dwunastoletnia Amerykanka…
Córka likwidatora, Meg Cabot
Meg Cabot to jedna z ulubionych autorek moich młodzieńczych lat – swego czasu pochłaniałam każdą jej książkę z ogromną radością i satysfakcją. Wiedziałam, że jej pióro i tutaj mnie nie zawiedzie – istotnie, tę krótką historię o likwidatorce wampirów czyta się wyjątkowo prędko i miło. Myślę, że na kanwie tego szkicu mogłaby powstać całkiem interesująca, rozbudowana fabularnie opowieść. Córka likwidatora to ciekawa, podszyta humorem historia o całkiem sporym potencjale – niestety, w tak krótkiej formie opowieść nie rozwija się w pełni, brak jej smaczku i rozwinięcia. Niemniej, w zbiorze tym Meg Cabot bije osławioną Stephenie Meyer na głowę.
Madison Avery i Żniwiarz Ciemności, Kim Harrison
Kim Harrison postawiła na świeżość i oryginalność, odbiegając od typowych schematów i dobrze znanych postaci. Jej opowiadanie Madison Avery i Żniwiarz Ciemności stanowi wstęp do powieści Umarli czasu nie liczą, co jest – w mej opinii – małym naciągactwem, a do tego sprawia, że przedstawiony w tym zbiorze urywek ma niewiele sensu i niewiele wnosi. To raczej fragment reklamowy dla jej powieści, w dodatku wydany przy takich nazwiskach jak Meyer czy Cabot, co jest gwarantem szerokiej publiczności. Tani, mało chlubny zabieg. Mam jednak jej powieść na półce, więc z ciekawością do niej zajrzę, ponieważ fabuła zapowiada się na tyle interesująco, że nie straszna jest mi irytująca bohaterka i drętwe dialogi.
Bukiecik, Lauren Myracle
Uważaj o czym marzysz, bo twe życzenie może się spełnić – oto myśl przewodnia tej krótkiej historii. Fabularnie to właśnie to opowiadanie urzekło mnie najbardziej. Okazało się spójne, ciekawe i wzbudzające największe emocje. Co prawda postawa głównej bohaterki może śmieszyć i wzbudzać trwogę, a przewidywalność opowieści przytłaczać, ale pióro Lauren Myracle jest niewątpliwie warte uwagi. Autorka potrafi przyciągnąć i zainteresować – z chęcią przeczytałabym jakieś bardziej rozbudowane dzieło z jej dorobku.
Superdziewczyny nie płaczą, Michele Jaffe
Ta miniatura spokojnie może rywalizować z Piekłem na ziemi o miano najsłabszego punktu całej antologii. Niespójna i nielogiczna fabuła, irytujący bohaterowie, bolesna przewidywalność, jałowe dialogi. Całość wypada blado, nudno i koszmarnie – dawno nie męczyłam się tak bardzo przy jakiejkolwiek książce. Tej autorki, która wygląda na niedokształconą amatorkę, z pewnością nie polubię…
Zbiór Bale Maturalne z piekła niewątpliwie zainteresuje mniej wymagające nastolatki, do których zresztą książka ta była kierowana. Średnio sprawdza się ona jako zabijacz czasu czy szybka rozrywka – częściej irytuje i wzbudza niesmak, niż wywołuje przyspieszone bycie serca. Może żyjące marzeniami małoletnie dziewczęta znajdą tu coś dla siebie, ja po lekturze czuję wyłącznie niedosyt.
Moja ocena: 3/10
Nie dziękuje to nie jest dla mnie.
Chyba jestem za stara na takie opowiadania, ale jako gimnazjalistka zaczytywałam się w książkach Meg Cabot i jak już, to tylko dla niej mogłaby sięgnąć po tę antologię.
Mimo że znam kilku autorów, to raczej nie sięgnę po tę książkę.
+ Dodaję do obserwowanych 🙂
Książkę mam już dawno za sobą i nie polecam jej nikomu. Szczerze mówiąc, to takiego gniota nie czytałam chyba nigdy w życiu.
Dobrze wiedzieć:D Ale na 100% bym po nią nie sięgnęła, nawet bez Twojej recenzji 😀
Niestety czytałam. Okropna książka i jedyne co mi się podobało to fabuła opowieści Meg Cabot, reszta to totalne dno, te historie są tak absurdalne, że wręcz komiczne!
Parę razy kusiło mnie, żeby zobaczyć, co ludzie znów wymyślili, aby tylko zarobić pieniądze, ale usilnie się powstrzymywałam. I dobrze – może potrzebuję czasem czytadeł, ale nawet wśród nich jest jakiś podział ;p
Nie, na pewno nie. Do tej pory jakoś nie zmusiłam się do przeczytania Zmierzchu. A po twórczości L.J. Smith, której przeczytałam 4 książki i wszystkie były tak samo złe, omijam szerokim łukiem tego typu literaturę.
Na pewno książka nie dla mnie ;d Tym bardziej, że jednym z autorów jest Stephenie Meyer 🙂
Mam podobne zdanie.
Hehe, mnie też zdarzyło się przeczytać tę książkę – dziwi mnie Twoja wysoka ocena, ja dałabym 1/10 xD
Pozdrawiam serdecznie:)
Niestety, czytywałam gorsze, to byłoby nie fair 🙂
Właśnie kiedy ostatnio potrzebowałam takiego "odmóżdżenia" miałam ochotę po nią sięgnąć, ale (na szczęście) się rozmyśliłam:P
Szczera recenzja. Mam podobne zdanie o tym "dziele" z tą różnicą, że "Bale…" oceniłam na 1/10. Cały zbiór określam jako książkę, która jest potrzebna w domowej biblioteczce tak, jak piaskownica na Saharze. 😉
Moja przyjaciółka posiada wszystkie tytuły z owej"piekielnej" serii, ale absolutnie mnie do nich nie ciągnie. Owszem, może i z nazwiskiem pani Cabot wiązałabym pewne nadzieję, ale to niestety nie wystarczy by mnie nakłonić do lektury. Zwłaszcza, że "Umarłych…" pani Harrison wspominam z jak najgorszej strony
Już dawno zwróciłam uwagę na "Bale maturalne", i wręcz z rozkoszą czytam takie recenzje jak Twoja ^^
Książki na pewno nie ruszę, za stara już na to jestem, ale dobrze widzieć, że są ludzie, patrzący na ten zbiorek trzeźwym okiem ^^
Szczerze mówiąc ta tematyka nigdy mnie nie kręciła – mam na myśli banalne, pseudo-mrożące krew w żyłach powiastki. Owszem, słyszałam o ,,Balach maturalnych", ale od początku podchodziłam sceptycznie do tej lektury. Lubię S. Meyer, za to – uwaga – nawet jako młodzik nie lubiłam Cabot, którą kojarzę z ,,Pamiętników księżniczki" – denne, nic niewnoszące, na bardzo niskim poziomie. Podejrzewam, że ,,Bale…" to coś podobnego.
Zgadzam się z twoją opinią w zupełności. Czytałam już sporo książek o wampirach itp., lecz ,,Bale Maturalne z piekła'' są tak irytujące i nudne, że aż szkoda zaczynać z nimi przygodę.
Niestety czytałam… 🙂
😀
Nie czytałam, ale w sumie nigdy nie zamierzałam:)
Takie pozycje od razu kojarzą mi się negatywnie, choć czasem mam ochotę na porządny odmóżdżacz 🙂
zapraszam:
http://prywatna-poczytajka.blogspot.com/
Czyli to zbiór opowiadań. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że to jednolita powieść. Choć z drugiej strony trudno byłoby napisać powieść przez tyle autorek.
W takim razie mój zapał ostudziłaś.
Raczej po nią nie sięgnę, bo przede wszystkim, nie przepadam za opowiadaniami. A poza tym, ufam, ze wiesz co piszesz 😉
Aż tak źle? To chyba podziękuję, bo dla jednego opowiadania nie opłaca mi się tego kupować…