Zapach spalonych kwiatów, Melissa de la Cruz
Po pierwsze: historia nieco się dłuży, ma sporo nudnych przestojów i wcale nie wciąga tak niesamowicie, jak mogłoby to wynikać ze wszystkich pochlebnych recenzji.
Po drugie: niektóre wątki są nielogicznie ułożone, niespójne i jakby „oderwane od rzeczywistości”.
Po trzecie: z wielką siłą uderza rażąca przewidywalność historii – właściwie tylko raz dałam się zaskoczyć i to tylko dlatego, że autorka mocno poplątała kilka wątków.
Ale generalnie powieść jest całkiem niezła. Jej główną zaletą są wyraziści bohaterowie i ciekawa wizja świata, w którym obecne są czarownice, demony i inne dziwaczne stworzenia. Jasne, takie postaci w literaturze figurują od dawna, ale akurat Melissa de la Cruz pokusiła się o stworzenie czegoś nowego z tego, co już powszechnie znane. W tym upatruję wielkiej zalety Zapachu spalonych kwiatów.
O czym opowiada powieść? O czarownicy Joannie i jej córkach – Frei i Ingrid, o dwóch niezwykłych mężczyznach – Killianie i Branie oraz o tajemniczym mieście, którego nie sposób znaleźć na mapach.
Czarownicom nie wolno używać magii. Ale jak nie wykorzystać swoich mocy, kiedy wokół jest tyle potrzebujących? Rozważna Ingrid pomaga więc w przywracaniu zdrowia, rezolutna Freya komponuje miłosne mikstury, a ich matka pozwala sobie na drobne sztuczki, by rozradować pewnego chłopczyka, przypominającego jej o zaginionym przed laty synu.
Do tego wszystkiego dochodzą tajemniczy mężczyźni, zamieszkujący pobliską posiadłość. Freya ma wkrótce poślubić jednego z nich, jednak sytuacja komplikuje się, kiedy poznaje jego młodszego brata. W ułamku sekundy wybucha między nimi pożądanie tak ogromne, że wokół unosi się zapach spalonych kwiatów…
Jak skończy się niewierność Frei i nielegalna magia, uprawiana w mrocznym miasteczku?
Czy powtórzą się brutalne procesy czarownic?
Czy biała magia zwycięży ciemne mocy demonów?
Odpowiedzi na te i inne pytania, znajdziecie w powieści Melissy de la Cruz. Zapewniam, że czas, jaki poświęcicie na lekturę Zapachu spalonych kwiatów, nie będzie czasem straconym
Teraz pozostaje niecierpliwie wyczekiwać kolejnej części cyklu!
Moja ocena: 7/10
Tematyka czarownic zawsze mnie jakoś interesowała, więc myślę że z chęcią sięgnę po tę pozycję. W szczególności, że otrzymuje całkiem dobre recenzje. Swoją drogą zdałam sobie sprawę, że ostatnimi czasy non stop siedzę w fantastycznym świecie – elfy, wampiry, duchy, etc. A co, jak zwariuję? 😀
Wolę jednak Błękitnokrwistych i moją zołzę Mimi. 😉
Edyta,
Mimi pojawia się i w tej książce. Podejrzewam, że chodzi o tę samą postać 🙂
I tak oto nasza Klaudyna ostudziła mój zapał do "Zapachu spalonych kwiatów":D
Jak dotychczas spotykałam się z opiniami, które opisywały te książkę w samych superlatywach. Odmiana była potrzebna. Jednak i tak chętnie sięgnę, może nie aż tak bardzo napalona, ale z uśmiechem na ustach.
"Błękitnokrwiści" tej autorki, których próbowałam czytać okazali się jedną z najgorszych szmir dla młodzieży. Dlatgo nie sięgnę po żadną jej książkę, bo po prostu szkoda mi czasu na książki mocno przeciętne.
Mimo mojej niechęci do twórczości tej autorki, musze przyznać, że recenzja jak zawsze wyszła Ci bardzo zgrabnie 😉
Pozdrawiam 🙂
Moja opinia była przychylna, bo na początku spodziewałam się wampirzego romansidła…
Więc brak takowego nastawił mnie bardzo pozytywnie:)
Gdy czytałam te wszystkie pochlebne recenzje tej książki strasznie żałowałam że nie wybrałam jej z propozycji wydawnictwa , teraz cieszę się że ktoś w końcu wydobył na wierzch jej wady i już nie jest mi tak jej żal D:
Cieszę się że książka zbiera tak dobre oceny, bo ja nie byłam do niej przekonana po lekturze Błękitnokrwistych.
Mimo, że "Błękitnokrwiści" średnio mi się podobały, to chyba dam tej książce szansę. 😉 Kupić nie kupię, ale na pewno poszukam za jakiś czas w bibliotece.
Moja opinia również była pozytywna, ponieważ nie znam Błękitnokrwistych i w ogóle niczego konkretnego się po tej książce nie spodziewałam 🙂
Zgadzam się jednak z Tobą, że występuje w niej kilka przestojów 😉
Śmigła mi gdzieś ta książka, a raczej jej okładka – przyciągająca wzrok 🙂 co do fabuły mieszane uczucia, zakupić nie zakupie, poczekam aż zrobi to jakaś biblioteka 🙂
No wreszcie jakaś nie na maksa entuzjastyczna opinia! 😀 Już mnie te wszystkie zachwyty zaczynały denerwować. 😛 Książki nie czytałam i przeczytać nie zamierzam. Po koszmarnych doświadczeniach z językiem i stylem autorki w innych jej książkach mam do niej niechęć na całe życie.
Zachęciłaś mnie swoja recenzją 😉
Koniecznie muszę po nią sięgnąć !
Zaraz zacznę czytać, hihi :PP
Strasznie podoba mi się okładka i tytuł, nic tej autorki nie czytałam i ciągle nie wiem czy się skusić 🙂
Okładka jest ciekawa:) Błękitnokrwiści nawet mi się podobali, więc z chęcią sięgnę po "Zapach…". Teraz wiem, że lepiej obniżyć jej poprzeczkę, jaką przed nią stawiałam;P
Akurat mam ochotę na coś fantastycznego. Chociaż przewidywalności nie lubię, to fabuła zapowiada się na tyle interesująco, że raczej sięgnę ;).
Pozdrawiam 😉
Twoja recenzja mnie zaciekawiła, ale nie wiem, czy tematyka książki mnie przekonuje. 😉
Kolejna pozytywna opinia 😀 Szczęście, że książka czeka już na półce.
Czytałam jedną książkę tej pani, ale mnie nie zachwyciła. Może to będzie coś nowego? Pozdrawiam:)
Serie młodzieżowe odłożyłam na bok już dawno i sięgam jedynie z ciekawości, gdy pojawi się coś naprawdę interesującego i znaczącego dla współczesnej literatury, ale mimo wszystko szkoda mi swojego czytelniczego czasu, który i tak znacznie się uszczupla…
Lubię Twoje recenzje, są rzeczowe, dobrze się je czyta i najważniejsze – potrafisz zachęcić do czytania 🙂