Podmorska wyspa, Isabel Allende
Tytułowa podmorska wyspa jest jednym z najważniejszych miejsc w wierzeniach vodou – to taka mityczna kraina, do której dusza człowieka trafia po śmierci. Tam też trafiają bliscy głównej bohaterki powieści – Zarité. Sama historia osadzona jest w XVIII wieku na dalekiej wyspie Saint-Domingue (obecne Haiti). Miejsce to było niegdyś najbogatszą kolonią Francji, gdzie czarni niewolnicy uprawiali trzcinę cukrową, indygo, kawę i przeróżne przyprawy. W tamtym czasie takie plantacje były dla jednych żyłą złota, dla innych więzieniem i miejscem, w którym godność czarnoskórego człowieka zniżona była do zera. Kiedy wybuchła Wielka Rewolucja Francuska czarni niewolnicy postanowili walczyć o swoje prawa, wywołując bunt i przelewając krew w imię wolności. Bunt ów stłumić miały oddziały Napoleona Bonaparte, w których szeregach znajdowali się również Polacy (zajrzyjcie do Pana Tadeusza). Idee Haitańczyków były na tyle bliskie naszym rodakom, że zdecydowali się oni przejść na stronę czarnoskórych wojowników, co uchroniło ich od rychłej śmierci, zagwarantowało prawa w tamtejszej konstytucji i pozwoliło stworzyć polskie wioski na wyspie.
Tyle historii. Teraz o samej książce…
Podmorską wyspę poznajemy z dwu perspektyw – narrację pierwszoosobową prowadzi główna bohaterka – Zarité, natomiast trzecioosobową – neutralny obserwator. Ich relacje przeplatają się w taki sposób, iż wspomnienia Zarité stanowią uzupełnienie historii opowiedzianych z zewnątrz. Dzięki temu bezpośrednio poznajemy bolesną historię kolorowej niewolnicy. Jej relacja rozpoczyna i kończy powieść, przez co stanowi klamrę, spinającą treść książki. Sama historia podzielona jest na dwie części – koniec XVIII wieku na Saint-Domingue oraz przełom wieków w Luizjanie.
Pierwsza część pochodzi z czasów, kiedy Zarité jako młoda dziewczyna trafiła do rezydencji wpływowego francuskiego plantatora i jego psychicznie chorej żony. Dziewczyna szybko okazała się niezbędną zarówno dla swej niezrównoważonej pani, jak i niezaspokojonego pana. W chwili wybuchu krwawego buntu to właśnie młoda niewolnica pomogła mu uciec z owładniętego szałem miasta. Wraz z ich zamieszkaniem w Nowym Orleanie rozpoczyna się część druga historii.
Podmorska wyspa to historia kobiety, która na własnej skórze odczuła czym jest ból, bezwzględność, nietolerancja i brak sprawiedliwości. Wbrew pozorom jednak jej życie nie stanowi pasma nieszczęść i cierpień – Zarité czuje się wolna i spełniona, potrafi zaznać szczęścia i miłości. Nawet pewna sprawiedliwość wreszcie wkrada się w jej życie…
Podmorska wyspa przepełniona jest legendami i starymi wierzeniami, nadzieją, miłością i wiarą. Opowiada o tym kawałku historii, który dla czarnoskórych jest i bolesny, i szczęśliwy. O nietolerancji i bezwzględności, o zezwierzęceniu i podłości. O początkach walki z rasizmem i niesprawiedliwością. O początkach Wolności.
Powieść chilijskiej pisarki jest jedną z najważniejszych, jakie w życiu czytałam. Szokuje i zachwyca, oczarowuje i ekscytuje. Jest piękna, magiczna, pełna smutku i radości. Wywołuje niesamowite emocje i uczucia. Jest naprawdę genialna – przyciąga pięknym językiem, niezwykłą historią i niepowtarzalnym, pełnym magii klimatem. Gorąco zachęcam Was będę do lektury – Isabel Allende nie da się nie pokochać.
Moja ocena: 9,5/10
Recenzja bardzo zachęcająca. Z przyjemnością przeczytam:). Pozdrawiam!!
Muszę przeczytać! I zrobię to z prawdziwą przyjemnością;) Książka czeka na swoją kolej i będzie jedną z pierwszych jakie po przerwie przeczytam:) Ale mnie rozochociłaś!
O kurczę następna w kolejce jest ta książka!
ja już mam ją na swojej półce i nie mogę się doczekać kiedy przeczytam 🙂
Również posiadam tę książkę na półce dzięki uprzejmości Wydawnictwa. Niedługo zatem i ja przystąpię do lektury. A jeśli piszesz rewelacyjna, to bardzo się cieszę bo to znaczy, że niedługo czekają mnie znakomite, czytelnicze chwile. Zresztą proza Allende to zawsze zacna czytelnicza uczta :)Bez dwóch zdań 🙂
Rzuciłam sie na Twoją recenzję jak… brak mi porównania:)))W każdym razie obiecałam sobie, że jak zdam egzaminy, to ta książka bedzie moim prezentem, a jak nie zdam, to pocieszeniem:)) Kocham Allende miłościa bezgraniczna tak jak od dzieciństwa kocham Montgomery. Już sie nie moge doczekać kiedy chwyce ją w moje palce. I cieszę się, że Ci się podobało, bo teraz wiem, że warto jeszcze chwilkę poczekać. Pozdrawiam:))
Ojj bardzo chętnie bym po nią sięgnęła, proponowali mi ją z wydawnictwa, szkoda, że nie wzięłam 🙂 Zgadzam się z Bigosową, też się rzuciłam na Twoją recenzję:DD
Czytałam do tej pory tylko "Dom duchów" który polecam z całego serca i po tej jednej książce zakochałam się w stylu Allende. Podmorską wyspę mam już na półce i za niedługo pewnie będę mogła się podzielić wrażeniami 🙂
Nareszcie jest recenzja tej książki!
Mam na nią chrapkę od kiedy zobaczyłam ją w stosikach blogowych 🙂
Cieszę sie,że tak wysoko ja oceniłaś,teraz mam pewność,że muszę ją mieć 🙂
Ja niestety nie miałam okazji czytać czegoś, co wypłynęło spod pióra pani Allende, ale już nie mogę się doczekać aby po cokolwiek sięgnąć. Twoja recenzja jest po prostu niesamowicie zachęcająca do przeczytania tej z pewnością niezwykłej książki. Dziękuję Ci, że zwróciłaś na nią uwagę, a ja sama udaję się na jej poszukiwania 🙂 pozdrawiam ciepło
Czeka u mnie już grzecznie na półce na swoją kolej, a mnie coraz bardziej korci bym po nią sięgnęła! 😀
Czeka na swoją kolej na półce, mam nadzieję, że dla mnie będzie równie dobra:)
Książka czeka już w kolejce. Kiedyś przeczytałam jedną z powieści Allende i pamiętam, jak bardzo mnie wciągnęła. To również jedna z ulubionych autorek mojej mamy. Będę bardzo zdziwiona, jeśli jakimś cudem ta powieść mi się nie spodoba. I to jeszcze po Twojej recenzji :).
Hmmm… To i ja sięgnę po nią, skoro tak zachwalacie 🙂
Zaciekawiłaś mnie strasznie! Będę musiała się za nią rozejrzeć;)
Nie wiem czemu, ale skojarzyła mi się trochę z "Titubą, czarownicą z Salem" – dziwnymi ścieżkami błądzą czasem nasze myśli 😉 Przeczytam na pewno.
Już nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę się za czytanie 😉
Po "Domu duchów" mam ogromną sympatię dla Allende i zamiar przeczytać wszystkie jej powieści. Na pewno sięgnę po "Podmorską Wyspę" 🙂
No proszę bardzo jaka pozytywna recenzja! Widziałam reklamy tej książki, ale nie byłam pewna, czy warto po nią sięgnąć, teraz zmieniłam zdanie 😀
Chyba muszę się uśmiechnąć do koleżanki o tą książkę. Wydaje się być naprawdę ciekawa 😉
W pisarstwie Allende jest coś magicznego, przyciąga, wciąga, nie puszcza do ostatniej strony i długo potem jeszcze.Zapisuję ten tytuł,bo go nie znam.
Książka mnie interesuje już od jakiegoś czasu. Mam w planach.
Jak wrażenia po wczorajszym meczu? Ja byłam niejako rozdarta, bo kocham oba kluby, przeczuwałam, że wygra ManU, ale, może właśnie dlatego, w duchu kibicowałam Barcy… Skończyło się jak skończyło. Fajnie, że Barcelona wygrała, bardzo się cieszę, ale szkoda, że Manchester grał tak słabo… Właściwie go tam nie było tak jak w listopadzie ubiegłego roku Realu w meczu z Barca 🙁
Ojj zaciekawiłaś i zachęciłaś mnie ogromnie! Chyba muszę odłożyć pieniądze i zakupić ją czym prędzej 🙂
Na nocnej szafce leży i grzecznie czeka na swoją kolej "Dom duchów" Allende. To będzie moje pierwsze spotkanie z autorką, więc jestem niezwykle ciekawa i już nie mogę doczekać się lektury.
Bardzo lubię prozę Allende. Odpowiada mi w niej właściwie wszystko. Tej książki jeszcze nie czytałam, ale na pewno nadrobię zaległości!
Jeszcze nie spotkałam się z twórczością tej autorki, ale skoro twierdzisz, że w jej sposobie pisania można się zakochać to chętnie sięgnę po zrecenzowaną "Podmorska wyspę". Naprawdę lubię czytać tego typu książki. : )
Isabel Allende to jedna z moich ulubionych pisarek, a jej trylogia "Dom duchów", "Córka fortuny" i "Portret w sepii" należą do moich ulubionych książek. "Podmorską wyspę" przeczytam więc na pewno. Pozdrawiam.
wychodzi na to, że dobra książka nie może mieć negatywnych opinii, każda recenzją, którą do tej pory czytałam była pozytywna. mnie też baaardzo podobała się książka a Isabele Allende uwielbiam wprost (już po lekturze "Ines, pani mej duszy")