1Q84 (tom 1), Haruki Murakami
1Q84 (tom 1), Haruki Murakami
Wyd. Muza, Warszawa 2010
Nie chciałabym streszczać fabuły najnowszej powieści Murakamiego – bowiem jako miłośniczka jego twórczości mam świadomość, że przed lekturą najlepiej jest o danej książce wiedzieć jak najmniej. Przyczyna tego stanu rzeczy jest raczej prosta – dobrze jest dać się zaskoczyć podczas czytania. Niespieszne odkrywanie i smakowanie Murakamiego gwarantuje wrażenia najwyższej klasy.
Ogólny zarys historii jest następujący: dwoje samotnych ludzi mających wspólną przeszłość (i – prawdopodobnie – również przyszłość) powoli zmierza ku sobie. Oczywiście czynią to nieświadomie i nie chodzi tu bynajmniej o żadne miłosne ścierania, zacierania i poszukiwania połówek. Tak się po prostu dzieje, że oboje powoli zatracają się w rzeczywistości i balansują na granicy dwu równoległych światów. Jej walka w tzw. „słusznej sprawie” i jego wymuszone przez innych czyny powodują, że powoli obierają podobny cel. Czy ich drogi ponownie się zejdą? Na to pytanie odpowiedzi musicie poszukać sami…
Zresztą – póki co – to nie zetknięcie się obojga czyni Murakami najważniejszym w powieści 1Q84. Tylko czy tak naprawdę w przypadku tak nieschematycznej literatury można w ogóle określić tematykę utworu, zarysować szkic jej fabuły, scharakteryzować bohaterów i wyłuskać najważniejszy punkt? Wątpliwe. Japoński mistrz prozy nie jest pisarzem, którego można włożyć w jakiekolwiek ramy – czerpie on bowiem ze źródeł i literatury popularnej, i literatury zwanej „wysoką”. Historie, które tworzy pełne są aluzji i odniesień, metafizyka miesza się z rzeczywistością, horror z erotykiem, kryminał z romansem. Wokół piętrzą się zło i brutalność, seks i lubieżność, bezwzględność i rozwiązłość. Murakami stworzył niezwykle silne postaci kobiece i szalenie miękkie postaci męskie. W tej powieści dominuje walka o prawa kobiet, kobieca inteligencja i siła. Mężczyźni są tylko pionkami, tylko poddanymi, tylko słabszymi elementami ogniwa…
1Q84 dostarcza ogromnej wiedzy o historii świata oraz – przede wszystkim – historii samej Japonii lat ’70 i ’80 ubiegłego stulecia. Czytelnik wzbogaca się też o wiedzę w zakresie muzyki, literatury i psychologii. Odwołania tego typu są już domeną Murakamiego, więc nie powinno nikogo dziwić, że w trakcie lektury można usłyszeć znakomitą melodię, poczuć zapach zupy sojowej i odczuć zimno, kiedy na balkonie zawieje wiatr. A potem… Potem zgubić się w labiryncie własnego umysłu, poddać się niepokojowi i walczyć z drżeniem rąk, kołataniem serca i bólem gdzieś w okolicy żołądka. Tak to już jest z twórczością Japończyka – oddziaływanie na czytelnika jest tak silne, że powoli zaczyna on zanurzać się w świecie powieści. Bezpowrotnie.
Językowo powieść – jak zwykle – stoi na najwyższym poziomie. Haruki Murakami jest mistrzem pióra, czego udowadniać już wcale nie musi, a i tak to czyni. Czyta się go znakomicie, z wypiekami na twarzy i przyspieszonym oddechem. Tajemniczy świat 1Q84 wciąga, pochłania i… uzależnia. Po zapoznaniu się z ostatnią stroną powieści czytelnik zostaje potraktowany niezwykle brutalnie – na rozwinięcie pasjonującej akcji musi czekać do pojawienia się kolejnego tomu. A w naszym kraju nie nastąpi to prędko.
Dlatego wcale nie jestem pewna, czy dobrym pomysłem jest sięganie po 1Q84 właśnie teraz – ten stan oczekiwania na ciąg dalszy dobija mnie już teraz, choć trwa dopiero godzinę. Nie chcę nawet myśleć co będzie się działo przez najbliższy rok… 🙂
Moja ocena: 9/10
PS. Choćbym chciała – w swym krótkim wywodzie nie zawrę tego wszystkiego, co powinnam powiedzieć o tej powieści. Umysł mój wciąż intensywnie przetwarza to, czym uraczył mnie Murakami. Jego dzieł nigdy nie „odczytam” w całej okazałości. Nie przy pierwszej lekturze. Niebawem znowu sięgnę po 1Q84, a wtedy w głowie zrodzi się szereg kolejnych wniosków. Powrócimy jeszcze do tematu. Tak będzie.
W najbliższym czasie przede mną dwie powieści Murakamiego. Pierwsza to "Tańcz, tańcz, tańcz", znaleziona w bibliotece, która niecierpliwie czeka na swą kolej na stosiku. Druga zaś to właśnie "1Q84". Troszkę martwię się tą lekturą.
Nie dlatego, broń Boże, że boję się rozczarowania, bo Murakami i rozczarowanie to antagonizmy. Strach jest wynikiem mojej niecierpliwości. Nie wiem, po prostu nie mam pojęcia, jak doczekam się drugiej części powieści. Nie mówiąc już o trzeciej!
Świetna recenzja.
Pozdrawiam 🙂
Zgiń, przepadnik kobieto niedobra! No kto to widział,żeby tak pisać?! No i co ja mam teraz zrobić?! Ja mam już taaaki stos do czytania, a Ty mi tu jeszcze zaostrzasz apetyt na Murakamiego! A kysz!!!!
Zła kobieta z Ciebie, pozostaje mi tylko teraz biegać do księgarni. ;))
Chyba podpiszę się pod tym co napisała Vampire – kolejny obowiązkowy zakup.
Ale swoją drogą bardzo lubię powieści Murakamiego. Są niesamowite – dosłownie.
Ale mi smaka narobiłaś! Chociaż… mam teraz spory stosik do czytania i chyba najrozsądniej faktycznie byłoby poczekać na tom 2 i przeczytać je obie, jedna po drugiej. Wystarczy już żal i tęsknota, jaką czuję, że muszę czekać do maja na kolejną część sagi Canavan, a na kolejną do 2012. Tak, tak zrobię, w międzyczasie nadrobię też inne książki Murakamiego.
Autor, który powoduje w czytelniku takie stany to wręcz artysta. Zaintrygowałaś mnie. Zapoluję na jego książki 😉
W styczniu przeczytam tę powieść. Wszyscy strasznie ją chwalą:)
http://lotta-kronika-pachnacych-kartek.blogspot.com/
Japonia… Chyba to nie będzie książka dla mnie ;P
Ale, różnie bywa, jeszcze się okaże, że trafi w moje ręce 😉
Książka czeka na półce od jakiegoś czasu i tą swoją czerwienią niecierpliwie się upomina o przeczytanie 🙂 Murakamiego czytałam tylko jedną książkę, "Wszystkie boże dzieci tańczą", ale jestem pełna dobrej myśli – zwłaszcza po Twojej recenzji.
W oczekiwaniu na paczkę z MUZY. Mam nadzieję, że tym razem "zaskoczy" pomiędzy mną a rzeczonym Panem 🙂
Słyszałam,że drugi tom ma być w styczniu,a trzeci na jesieni..
Och Murakami…. Muszę w końcu przeczytać jakąś jego książkę 😉
Mam jeden priorytet, jeśli chodzi o Murakamiego: "Kronikę ptaka nakręcacza". I tego na razie będę się trzymać. Zresztą wyjątkowo długo czeka ta książka na kupienie. Trzeba to zmienić!
Dopiero zaczynam zapoznawanie się z twórczością Murakamiego, więc po tę książkę nie sięgnę od razu (ale w przyszłości na pewno :))żeby nie czekać tak długo na kolejne tomy. Z tego co słyszałam to ostatni ukaże się w Polsce dopiero w 2012.
Zaintrygowałaś mnie i to bardzo. Napewno sięgnę 🙂
ja już po lekturze i przebieram nogami w oczekiwaniu na kolejnym tom. Murakamiego znam i czytam od dawna, nie podoba mi się w jego twórczości chyba tylko pewna powtarzalność… Skoro jednak ciągle do niego wracam to znaczy, że mu za każdym razem wybaczam 🙂