After. Płomień pod moją skórą, Anna Todd
After. Płomień pod moją skórą, Anna Todd
Oryginał: After
Wydawnictwo: Między Słowami
Rok wydania: 2015
Stron: 632
Pięćdziesiąt twarzy Greya w wersji młodzieżowej. Tak krótko i trafnie określić można charakter debiutanckiego dzieła Anny Todd. Ani to dobre, ani nowatorskie, ani ciekawe. Jedyną zaletą powieści jest to, że dzięki króciutkim rozdziałom czyta się ją niebywale szybko. I na tym powinnam zakończyć, żeby fani autorki nie poczuli się urażeni…
Historia jest prosta i schematyczna do bólu. Ona jest grzeczną dziewczynką, on niegrzecznym chłopcem. Ona przywdziewa babcine spódnice, on świeci klatą pełną tatuaży. Ona jest sztywna do bólu, on rozwiązły jak jasna cholera. Trafiają na siebie na studiach i nagle wielkie bum – ona rozkłada nogi, on postanawia porzucić żywot chama i dziwkarza. Bo Tessa jest oczywiście tak wyjątkowa, tak piękna i tak powalająco wspaniała, że aż wstrząsa całym poukładanym światem Hardina.
Śmiać się czy płakać?
Wszystkie bohaterki tych współczesnych żałosnych pseudoerotyków są z jednej kalki odmalowane – życiowe niedojdy, wielkie dziewice, owieczki zagubione w świecie alkoholu, imprez i zła, którym palma odbija na widok seksownych, tajemniczych buntowników z problemami psychicznymi. Jak widać, powielanie schematów wciąż jest gwarantem sukcesu – miliony czytelników, miliony monet. Nieważne, że książka nie przedstawia żadnej wartości. Liczy się fala podniety u znudzonych małolat.
After. Płomień pod moją skórą nie zaskakuje, nie bawi, nie rajcuje, nie dostarcza żadnych pozytywnych wrażeń. Poziom głupoty i infantylizmu głównej bohaterki przekracza wszelkie możliwe granice, zaś jej opowieść przypomina pamiętnik dwunastoletniej histeryczki. Co ciekawe, Tessa i Hardin są teoretycznie dorośli, a przez sześćset stron powieści odstawiają takie kłótnie, fochy i dramaty, jak moja przyjaciółka i jej chłopak, gdy wszyscy byliśmy w czwartej klasie. Podstawówki.
Anna Todd naczytała się Austen i Brontë, a według jej wizji główny bohater After stanowić miał połączenie pana Darcy’ego i Heathcliffa z jakimś współczesnym idolem nastolatek. Efekt jest tak żałosny, że aż komiczny. Dzięki temu te wszystkie dramy Tessy i Hardina dostarczają niesamowitej rozrywki. Ale chyba nie o to chodziło autorce…
Moja ocena: 1,5/10
]]>
Nie wiem dlaczego, ale czerpię dziwną satysfakcję z czytania negatywnych recenzji 😉 O "After" usłyszałam zaledwie kilka dni temu, nie pamiętam już gdzie, ale znalazłam mega pozytywną recenzję i od razu sobie pomyślałam: "O, kurczę! Nowy hicior?" – wychodzi na to, że jednak niekoniecznie. Teraz widzę, że wraz z kolejnymi recenzjami opinia czytelników o tej książce jest coraz bardziej krytyczna, więc raczej tej powieści nie przeczytam.
Ja też trafiam na wiele skrajnych opinii. Właściwie ludzie albo oceniają ją bardzo wysoko, albo bardzo nisko – nic pomiędzy.
Ostro 🙂
Sama jestem w tym drugim obozie, po drugiej stronie barykady. Książka mi się podobała. Chyba należę do tych znudzonych małolat, które liczą na podnietę 😉 Choć małolatą dawno nie jestem…
To dobrze, ja też czasem dochodzę do wniosku, że mam w sobie coś z nastolatki. Ale nie tym razem 😉
Lubię jak książka zdobywa maksymalne oceny (w moim przypadku) i negatywne jak u ciebie 🙂 Dla mnie się spodobała pomimo tego, że jak piszesz jest infantylna i według mnie po części tylko przewidywalna 🙂
Tak jak pisałam u Ciebie – element zaskoczenia znika, gdy zna się książkę, z której Todd zerżnęła większość motywów 🙂
Ta książka powinna pozostać tam, gdzie jej miejsce – czyli jak wirtualne fanfiction o One Direction. Najlepsze jest to, że cała seria liczy sobie 4 tomy i bodajże każdy z nich ma ponad 600 stron. Ekhem…
Rety, czyli w sumie prawie 2500 zmarnowanych stron na takie żałosne dramaty…
Ja się teraz zastanawiam czy z tą książką nie będzie podobnie jak z serią Ficner-Ogonowskiej, gdzie pierwszy tom oceniłam dość wysoko a czym dalej to było gorzej i 4 tytuły już po prostu nie mam ochoty czytać, bo autorka według mnie już nie udźwignęła :/ Zobaczymy jak kolejne części do mnie dotrą 😉
Wiele serii tak ma, niestety. Tyle że ja jestem masochistką i czytam nawet dziadowskie serie do samego końca…
Książkę prawdopodobnie otrzymam na dniach, nie wiem czemu, ale Twoja negatywna opinia strasznie mnie nakręciła i chcę się sama przekonać o co tyle szumu, pozytywnego i negatywnego 😀
Tak chyba jest zawsze – te mocno negatywne recenzje szczególnie intrygują 🙂
Po przeczytaniu dosłownie kawałka udostępnionego wszystkim fragmentu stwierdziłam, że to nie moja bajka i nie przebrnę przez tę pozycję, więc nawet się za nią nie zabieram. Już przy fragmencie pukałam się w czoło i miałam ochotę tym rzucić, ale że czytałam na laptopie to trochę szkoda mi było sprzęt niszczyć. ;D Jak widzę, dobrze zinterpretowałam całość po fragmencie. 😉 Na przeczytanie czeka dużo o wiele ciekawszych pozycji, abym marnowała czas na tę.
Niestety, ja nie zapoznałam się wcześniej z żadnym fragmentem. A szkoda, bo wtedy najpewniej w ogóle bym się na nią nie zdecydowała.
kocham krytykować takie dzieła, więc zapewne sama przeczytam by móc wyrazić swoje nie zadowolenie 😉
A nuż Ci się spodoba? 😉
"Ona przywdziewa babcine spódnice, on świeci klatą pełną tatuaży" plus "on postanawia porzucić żywot chama" -> moje ulubione fragmenty tej recenzji 😀
Jak tylko usłyszałam o tym tytule i zobaczyłam, że jest to fanfiction pewnego zespołu to już wiedziałam, że nie dla mnie ten tytuł. Dobrze wiedzieć, że fabularnie też nie 😉
A ja jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to fanfiction, niestety. Ale to zabawne dosyć 🙂
Chyba pierwsza negatywna recenzja książki, jaką spotkalam 🙂
Jest ich już całkiem sporo – wczoraj przekonałam się o tym na LCz 🙂
Już pierwsze zdanie Twojej recenzji utwierdziło mnie w przekonaniu, że będę omijać tę książkę z daleka. Może nie powinnam o tym pisać, bo nie czytałam żadnej powieści erotycznej, ale bardzo dziwi mnie popularność tego rodzaju literatury. Schemat goni schemat, bohaterowie nie wyróżniają się niczym szczególnym, a ludzie i tak czytają. Podobne wrażenia mam do książek Young Adult czy New Adult. Mogę się mylić oczywiście, bo wnioski wyciągnęłam tylko na podstawie przeczytanych recenzji.
Niestety, wszystkie te lekkie książki są do siebie podobne. Tak jak mówisz – młodzieżówki na jedno kopyto, erotyki identyczne, dystopie coraz bardziej podobne. Rzadko trafiają się już jakieś oryginalne fenomeny…
To prawda, chociaż wobec ulubionych gatunków mam większą tolerancję i schemat czasami mnie nie drażni.
Po co uznane, renomowane wydawnictwo wydaje taki chłam? Z Twojej recenzji wynika, że to gorsze nawet od Greya (JAK?!). Po co ktoś poza USA (bo tam widać liczy się marketing, a nie jakość utworu) wydaje fanfiction…
Również mnie to zastanawia. Ale jak widać po wielu pochlebnych recenzjach – i w Polsce znajdują się na to odbiorcy.
Jasne. Sama czasem mam ochotę na reset po tym wszystkim naukowym, wysokim, literaturoznawczym (już nawet kryminały czytuję "zawodowo", źle ze mną), ale wtedy włączam fanfiction.net albo szukam lekkiej historyjki na blogach. Pewne rzeczy nie powinny nigdy opuścić Internetu.
Czy to naprawdę jest książka, która powstała z fanfika o One Direction!? No to koniecznie muszę przeczytać i obśmiać się jak norka, choć znając życie, książka mi się spodoba. Nie hejtuję fanfików, bo sama takowy pisałam, choć przedstawiał losy bohaterów znanych z "Naruto" 😉
Chyba jestem jedyną osobą na świecie, która nie wie, co to One Direction 😀
Klaudyna, wiesz mi dopóki nie włączyłam eonline.com , także nie miałam pojęcia, co to za zespół. Moja wiedza jeśli chodzi o boysbandy stanęła na etapie Backstreet Boys.
Kocham Cię za tę recenzję! Ubrałaś moje myśli w słowa 🙂
Można Ci ufać, jeśli chodzi o dobór książek, a to rzadkie w światku blogerów książkowych.
:)) dzięki!
Niektórzy boją się krytykować egzemplarze recenzenckie. Mnie ten lęk jest obcy, a i większość wydawnictw zachowuje się na poziomie i nie robi z tego problemów.
Hm… język okropny – tak jak już się z Tobą zgodziłam na Instagramie – gimnazjalny i infantylny. Banalna historia i schematyczność totalna. Ale… naprawdę mnie wciągnęła ta książka i mi się podobała. Może dlatego, że nie sięgam po tego typu literaturę? Albo miałam akurat taki czas, że historia do mnie trafiła? Wstydzę się bardzo! 😉
Haha, raczej nie ma się czego wstydzić 😉 Ja tak miałam z Greyem – akurat trafił do mnie w dobrym momencie i dość wysoko oceniłam książkę, co się niektórym baaardzo nie spodobało.
Ufff, bałam się, że tylko ja tę książkę tak objadę. Ale ona jest naprawdę fenomenalna: jest tak zła, że aż dobra.:D Co dwie minuty pukałam się w głowę, dziwiąc się głupocie bohaterki – nie wiem czy znam równie tępą istotę z kart literatury. I z tego powodu muszę, po prostu muszę przemęczy chociażby połowę kolejnej części – nie mogę się doczekać eskalacji głupoty ;D
Kurcze. Czemu żyłam w przekonaniu, że AFTER, to literatura fantasy? Mało erotyczna okładka mnie zgubiła? Nie , nie. Greya nie czytałam, bo nie podnieciły ochy i achy niektórych czytelników. AFTER, i ten poziom głupoty i maniakalnego uporu jakoby kobieta/ dziewczyna musiała być głupim "materiałem" to zanurzania wszechboskiego penisa. Oj, fuj. Dziękuję za uświadomienie. Wolę kiedyś poczytać o seksie , erotyce, z wersji bardziej dorosłej. I nie tylko wiekiem, ale i może rozumkiem
Podpisuję się rękami i nogami pod Twoją recenzją! Lepiej bym tego nie ujęła 😉 Na końcówce się popłakałam ze śmiechu, serio xD
Książka dramatycznie niskich lotów. Nie wiem… Może jestem za stara na takie czytadła młodzieżowe? Nie… wróć… Dobra literatura obroni się zawsze 😉