American Hustle (2013)
American Hustle
reż. D. O. Russell • USA, 2013
To nie jest kino, które zachwyci każdego. To nie jest bezdyskusyjnie dobry film. A jednak – zachwyca.
Przesycenie obsady znakomitymi nazwiskami sukcesu nie gwarantuje, a często wręcz odpycha. David O. Russell widocznie takich sytuacji się nie lęka, ponieważ swą wizję oparł na grupie naprawdę wspaniałych nazwisk. Bradley Cooper, Jennifer Lawrence i Robert De Niro (tutaj w maleńkim epizodzie) zagwarantowali sukces już jego poprzedniej produkcji – Poradnikowi pozytywnego myślenia (recenzja) – cała trójka zebrała nominacje do Oscara, a Lawrence z hukiem odebrała statuetkę dla najlepszej aktorki. Nie inaczej może być tym razem, bowiem i ona, i Cooper, i pierwszoplanowa dwójka – olśniewający Christian Bale i piękna Amy Adams – zagwarantowali sobie pełen pakiet nominacji w tegorocznej edycji.
Historia opowiedziana w American Hustle częściowo opiera się na rzeczywistych wydarzeniach, jakie miały miejsce trzy dekady temu w USA. Nadambitny i znerwicowany agent FBI, Richie DiMaso (Cooper), wykorzystuje dwójkę genialnych oszustów – biznesmena Irvinga Rosenfelda (Bale) i jego partnerkę, Edith Greensly/Sydney Prosser (Adams) – przy organizacji jednej z najbardziej spektakularnych akcji Federalnego Biura Śledczego (zainteresowanym polecam poszukanie informacji na temat operacji Abscam) na przełomie lat 70 i 80 XX wieku. Wielki plan wymyka się spod kontroli, a ogromną w tym rolę odgrywa niestabilna emocjonalnie żona Irvinga – Rosalyn (Lawrence)…
Źródło: filmweb.pl |
Jeżeli w filmie kryminalnym spodziewacie się pościgów, strzelanin i niesamowitych emocji, nie nastawiajcie się, że uświadczycie tego tutaj. Intryga służy jedynie za tło wydarzeń, a na pierwszy plan wysuwają się przeżycia bohaterów, z których każdy ma do opowiedzenia jakąś historię i z których każdy ma w zanadrzu jakieś oszustwo (z zasłanianiem łysiny i udawaniem obcych akcentów włącznie)… Co warte odnotowania – nie tylko podstawowa czwórka wyróżnia się doskonałością – również odtwórcy mniej obszernych ról zapadają w pamięć i wzbudzają zachwyt.
Obok perfekcyjnej gry aktorskiej największą czcią obdarzyłabym absolutnie doskonały soundtrack, w którym mieszają się ze sobą Duke Ellington, Bee Gees, Elton John, Paul McCartney & Wings, Donna Summer, Electric Light Orchestra i wielu, wielu innych. Od dziś będzie to jedna z moich najukochańszych ścieżek dźwiękowych. Zdecydowanie!
Sam American Hustle może do panteonu moich ukochanych filmów nie trafi, ale z pewnością przyciąga uwagę – nie tylko obsadą, muzyką czy montażem, ale w dużej mierze także wiernym oddaniem klimatu Ameryki lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Ponad dwie godziny seansu uciekają błyskawicznie. To dobra rekomendacja, prawda?
Moja ocena: 8/10
Byłam w kinie, widziałam, podobał mi się, a Jennifer Lawrence uwielbiam ! 😉
Klaudynko, nie muszisz się spieszyć z recenzjami, zmieniłam liczenie punktów, więc możesz spokojnie dodać w kutym następną książkę. Ja patrzę na datę opublikowania postu.
Oto reguły, które zmieniałam znowu :)))
http://basiapelc.blogspot.com/2014/01/czytam-literature-amerykanska-zmiany-w.html
A filmu nie widziałam, JESZCZE nie 😉
koniecznie muszę się wybrać. bardzo ciekawi mnie Bale, który zawsze potrafi zaskoczyć 🙂
Zgrabna intryga potrafi dodać smaczku każdemu filmowi. Mam nadzieję, że uda mi się wybrać na ,,American hustle" pomimo braku wolnego czasu. Myślę, że warto.
Wczoraj trafiłam w gazecie na zapowiedź tego filmu i po samym tytule i zdjęciu mam ochotę go obejrzeć. Ostatnio przez zaliczenia brak mi czasu, do tego jeszcze remont, ale jak tylko trochę się u mnie uspokoi to od razu się za niego biorę 🙂
Lawrence niedługo mi z lodówki wyskoczy, a ciekawe czy tak trudno bylo wymyslic polski odpowiednik tytulu. Takie pierdoly, a nie jednak skutecznie zniechecaja.
Dla mnie obejrzenie tego filmu to czysta formalność – Bale, Cooper, Adams, Lawrence; ciekawe zapowiedzi i dobry soundtrack. Recenzja również nastraja optymistycznie.