Baśnie, Hans Christian Andersen
Baśnie, Hans Christian Andersen
Oryginał: Eventyr og historier
Wydawnictwo: G&P
Rok wydania: 2010
Stron: 236
Gatunek: baśnie
Włączając literaturę do życia Zońki (przy okazji odsyłam do tekstu czytanie dzieciom ogłupia), uznałam, że nie tylko ze współczesnymi tekstami warto ją zapoznawać, ale również (a może przede wszystkim?) z klasyką. Bo są dzieła, na których wychowywały się pokolenia i które warto przekazywać dalej. Hans Christian Andersen tworzył prawie dwieście lat temu, a mimo to żaden z jego utworów nie zestarzał się jeszcze i nie stracił na wartości. Po dziś dzień darzę je miłością i wielkim sentymentem i jestem pewna, że również moje dziecię w przyszłości będzie je uwielbiać…
Królowa Śniegu, Calineczka, Brzydkie kaczątko, Choinka i cała reszta – w sumie ponad czterdzieści mniej i bardziej znanych tekstów duńskiego klasyka. Co ważne – opatrzonych wspaniałymi ilustracjami Jana Marcina Szancera – jednego z najbardziej cenionych grafików polskich. Z wieloma zbiorami baśni Andersena miałam do czynienia i choć do tych z mojego dzieciństwa mam największą słabość, również ten trafia do mojego poczucia estetyki.
Andersen nie nudzi, mimo upływu stuleci. Jego dzieła są ponadczasowe i ze swym przekazem doskonale trafiają do współczesnego czytelnika. Być może momentami są zbyt poruszające i zasmucające, ale mają w sobie tyle ciepła i mądrości, że nawet dzieci warto z nimi zapoznawać. Koniecznie. Od najmłodszych lat.
Dobrze jest czasem wrócić do baśni, w które zaczytywało się w dzieciństwie. Dla mnie aktualnie pretekstem było dziecko, ale Wam polecam powroty do ulubionych lektur bez żadnych konkretnych powodów. Ot, dla przyjemności i z sentymentu.
Moja ocena: brak
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Grunt to okładka’, 'Z literą w tle’ oraz ’bibliotecznego’. Przeczytaj również:
]]>il. Jan Marcin Szancer |
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Grunt to okładka’, 'Z literą w tle’ oraz ’bibliotecznego’. Przeczytaj również:
Ja jakoś zawsze wolałam baśnie braci Grimm, ale te też mają swój urok.
Ja z kolei słabo znam twórczość braci Grimm. Ale to pewnie dlatego, że w domu miałam kilka wydań baśni Andersena właśnie 😉
Dla mnie nieco brutalne baśnie Grimmów to absolutny kanon literatury dziecięcej. Andersen jest daaaleko za nimi, ale nie odmawiam jego utworom swoistej magii.
Bardzo lubię te baśnie. Mam je jeszcze na płytach vinylowych i od czasu do czasu puszczamy przyjezdnym dzieciakom do słuchania.