Bez przebaczenia, Agnieszka Lingas-Łoniewska
Bez przebaczenia, Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2010
Stron: 340
Gatunek: romans, dla młodzieży
Bez przebaczenia opiera się na motywach zaczerpniętych z tasiemców, wymieszanych z pomysłami Stephenie Meyer, dostosowanymi do naszego rodzimego gruntu. Mamy bohaterkę-niedojdę, której nikt nie rozumie oraz superbohatera o twardej klacie i oczach, w których się tonie. Mamy „zesłanie” nastolatki do ponurej dziury z koszarami i jedną biblioteką oraz – oczywiście! – miłość od pierwszego wejrzenia. Bo choć ona nigdy z nikim nie była, sprawia, że twardemu żołnierzowi z miejsca miękną kolana. On zaś wraz ze swym marmurowym ciałem i piękną facjatą sprawia, że ona już pierwszej wspólnej nocy gotowa jest zrzucić z siebie wszystko, rozłożyć nogi i oddać się szaleństwu.
Ale, ale! Żeby nie było zbyt kolorowo, muszą wokół pojawić się telenowelowe czarne charaktery – podły ojciec poniżający córkę i urocza blondi, której jedno słowo wystarcza, by rozbić związek zakochanych gołąbeczków. Miotają się więc oni jak dzieci – raz ganiając za sobą, raz od siebie uciekając. Ona co parę chwil tupie nóżką i strzela focha, on zaś okazuje jedynie porywczość i narwanie. Rozmowa? Wyjaśnianie problemów? Ależ po co! Ot, wieeelka miłość.
Niedojrzałość bohaterów sprawia, że trudno nazwać zarówno ich, jak i ich związek autentycznymi. Autorka wsadza w ich usta miliony spieszczeń i zdrobnień – „pysiaczkowania” i słodzenia tutaj nie brak, nie brak też dzikich westchnień zachwytu jednego nad drugim. Tyle tylko, że to jedynie słowa. Prawdziwe emocje już w parze z nimi nie poszły.
Jestem w stanie zrozumieć fenomen Bez przebaczenia – każda nastolatka czy nawet dorosła kobieta potrzebuje czasem niezobowiązującego romansidła, które zaserwuje jej całą serię dramatów i uniesień. Szkoda jedynie, że Agnieszka Lingas-Łoniewska swoją opowieść snuje na poziomie, który nawet prostych harlequinów nie przebija. Niedojrzałość i prostota językowa, drętwe dialogi (mija sześć lat, a język postaci nie zmienia się ani o jotę), brak pomysłu na bohaterów, opieranie się na milionie ogranych schematów – to wszystko sprawia, że nawet gdybym chciała, nie znajdę pozytywów w tej twórczości. Ale wiem, że Bez przebaczenia stanowi debiut tej autorki, co oznacza, że jest jeszcze dla nas jakaś nadzieja.
Moja ocena: 2/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Z półki’, ’Książkowe podróże’ oraz ’Polacy nie gęsi’.
Chyba miu zeżarło komentarz. Ja mimo wszystko mam ochotę. Tak przypuszczałam, że ta książka nie będzie w Twoim stylu. Ja lubię romanse, i ten chętnie dopadnę kiedyś.
Wiesz, ja nie mam nic przeciwko romansom – pamiętasz, że ostatnio jeden taki obie oceniłyśmy wysoko? 😉 Tyle tylko, że kiedy sięgam po proste romansidło, wiem, że spotkam proste romansidło. A tutaj miałam poznać wielką, głęboką, wspaniałą powieść – niestety, nie ten adres.
no fakt raczej nie było to na poziomie NNKC, ale ja nie mam nic przeciwko lżejszym książką. Bo ja prosta baba ze wsi jestem 😛
Ja dla tej książki zarwałam noc 🙂 Każdy ma prawo do własnej opinii, pomimo, że czytam i negatywne i pozytywne opinie to jeśli książka trafi w me ręce lubię wyrobić sobie o niej własne zdanie. Chociaż do Grey`a nie mogę się przekonać 😉
Muszę przeczytać kiedyś jakąkolwiek książkę tej autorki. Z czystej ciekawości, bo opinie na temat Pani Agnieszki i jej powieści są skrajnie różne…
Polecam trylogię o braciach Borowskich czyli "Zaklęty losu" 🙂
"Zakręty losu" 😉 Na razie przeczytałam pierwszą część – podobała mi się. Do "Bez przebaczenia" nie jestem do końca przekonana, ale pewnie kiedyś sięgnę po tę lekturę, aby przekonać się, jakie wrażenie wywrze na mnie.
Dzięki 🙂
Ja lubię tę autorkę i należy tak na prawdę polubić jej styl pisania i później powieść do każdego trafia 🙂 Dla mnie jest to pozycja do przeczytania mimo wszystko. Wiem że Pani Agnieszka mnie nie zawiedzie ;]
Nie ma nadziei! "Obrońca nocy" jest równie fatalny, a to przecież jedna z nowszych książek autorki 🙂
No cóż… dobrze wiedzieć 🙂
Fatalny ? Niedobrze czeka na półce,
Oj widzę, że nie moje klimaty, więc nie sięgnę – chociaż gdybym nie przeczytała Twojej recenzji to pewnie bym sięgnęła.
Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, choć od dawna mam w planach nadrobienie zaległości. Jednak na początek mojej przygody z tą panią sięgnę chyba po inną jej powieść 😀
Po "W zapomnieniu" też nie sięgaj 🙂
Zacznij od trylogii zakręty losu powinna Ci się spodobać. Bez przebaczenia, W zapomnieniu i Szósty są pisane trochę na jedno kopyto choć każda trochę bardziej dopracowana.
Oj widzę, że mimo tego, że lubię sięgnąć po romans od czasu do czasu, to tak książka raczej nie jest dla mnie;)
A jak pisać o takich książkach? Normalnie i szczerze, bo to jest najważniejsze:)
Nie znam autorki, ale Twoja recenzja odstrasza :]
Gdzieś tam nieraz przewijało mi się nazwisko autorki, ale po opisach stwierdziłam, że to nie dla mnie… I Twoja recenzja tylko mnie w tym przekonaniu utwierdziła 😀
To nie moje klimaty, więc nawet nie próbowałam czytać tej książki, ale pewnie któregoś dnia przeczytam jakąś powieść tej autorki, żeby wiedzieć co inni zachwalają lub na co się skarżą. 😉
Ja myślałam, że to tylko ze mną jest coś nie tak… Przeczytałam jedną książkę tej autorki: "W zapomnieniu" i nie wierzyłam, że mogła się komukolwiek podobać… Romansidło? Tak, ale rzeczywiście niewiele odbiega dla mnie od zwyczajnych harlequinów.
O matko! Oczy wyskoczyły mi z oczodołów, szczęka opadła.
Tytuł ten sam, ale okładka inna… no nie możliwe, że piszesz o tej samej książce, o której ja nie potrafię przestać myśleć od miesiąca.
Powiedz, że to sprawa hormonów… naprawdę nic? Ani jednego pozytywu???
Dla mnie była to tak piękna książka, że nieliczne (w mojej opinii) błędy, czy drażniące zdrobnienia stały się niemal niewidoczne.
Myślę, że bohaterowie książki mogą być autentyczni. Gdybyś poznała córkę mojego męża, która jest uparta i dumna jak osioł to wiedziałabyś, że są tacy ludzie na świecie :)))
P.S. Miałam już iść spać, ale przez Twój post się bardzo ożywiłam i jeszcze trochę posiedzę (zwłaszcza, że mam laptopa Dawida dla siebie).
Ja oczywiście znam takich ludzi – obrażalskie nastolatki czy apodyktycznych ojców, ale to nie znaczy, że skonstruowane przez autorkę portrety postaci są prawdziwe. Zwłaszcza biorąc pod uwagę sztuczność ich relacji i wypowiedzi…
Mam tę książkę na półce, ale tylko dlatego, że ją kiedyś dostałam przy jakiejś okazji. Wciąż próbuję się za nią zabrać i przekonać się co takiego jest w twórczości pani Agnieszki, że wiele osób się nad nią zachwyca, ale po Twojej recenzji ten moment chyba nie nastąpi zbyt szybko;)
Kiedyś sięgnęłam po tę książkę, by sprawdzić, czym zachwycają się inni, ale przebrnęłam tylko przez kilkadziesiąt stron. Bardzo nieporadny styl, fatalny język, mnóstwo błędów językowych… A autorka podobno skończyła polonistykę 🙂
Powiem tak ostro oj ostro. Ja lubię twórczość tej autorki choć nie tak mocno jak przed przeczytaniem tej powieści. Sięgnęłam po nią bo chciałam po prostu. Kiedy czytałam miałam podobne odczucia choć może nie aż tak ostro to ujełam. Potrzebowałam wtedy takie lektury, ale i tak sporo tam marudziłam. Wiem , że teraz oceniłabym ją trochę ostrzej tak patrząc z perspektywy czasu.
Cieszę się (choć to niemiłe, wiem) że nie spodobała Ci się ta książka. Źle, że lektura nie była przyjemna – ale chodzi o to, że to naprawdę kiepska powieść, którą wiele osób się zachwyca. I tego nie rozumiem.
Zgadzam się, zgadzam się, zgadzam się! Ba, podpisuję się obiema rękami! Ta książka była najzwyczajniej słaba… Wszystko było takie do przewidzenia, ckliwe i mdłe. A na dodatek było słabym językiem pisane, kreacje bohaterów też nie zachwycały. Duże rozczarowanie.
Tej książki nie znam. Autorki czytałam "Zakręty losu" i "W szpilkach"- te mi się b. podobały.
Recenzent ma prawo wyrażać się negatywnie o książce, jak najbardziej. Tylko powinien to robić kulturalnie, z zachowaniem taktu, mniej więcej tak, jak Ty to zrobiłaś w tym poście. Niestety bywa, że recenzent jest po prostu chamem i jedzie sobie po książce i jego autorze jak po szmacie od podłogi 🙁 Wtedy to już nie jest wartościowa opinia, a już na pewno nie miarodajna.
Właśnie to znalazłam i jestem zatkana. Czyli nie tylko ja miałam takie wrażenia po lekturze…
Koleżanka mojej przyjaciółki rzekła kiedyś: "Miłość nie musi być pięknie napisana". Serio? Czy to, że się pisze o uczuciach, jest wymówką dla słabego stylu i papierowych postaci?
Smutno mi, bo autorkę znam i jest przesympatyczną osobą, ale jej powieści nie jestem w stanie strawić.