Bullet Journal – jak zacząć? Fakty i mity na temat prowadzenia BuJo
Kilka miesięcy temu opowiadałam Wam o niesamowitej metodzie organizacji i planowania, znaną jako Bullet Journal. Jeżeli chcecie sobie przypomnieć, o co chodziło lub stykacie się z tym pojęciem pierwszy raz, odsyłam Was do wpisu
Bullet Journal – jak zacząć
Do rozpoczęcia przygody z BuJo potrzebne są dwie rzeczy – długopis i zeszyt. Jeżeli macie za sobą nieudane przygody z plannerami, kalendarzami czy modnymi organizerami, zainwestujcie w najzwyklejszy zeszyt w linię lub kratkę, by zasmakować samej metody bullet journalingu. Nie ma sensu rzucać się na najmodniejszy notatnik za 70zł, jeśli ma się okazać, że brakuje Wam chęci i zapału do prowadzenia BuJo. Na początek sprawdźcie metodę, a dopiero później inwestujcie!
Jeżeli uznacie, że system wymyślony przez Rydera Carrolla jest dla Was odpowiedni, wtedy zakupcie dobry zeszyt. Jego kartki nie mogą być zbyt cienkie, najlepiej aby nie był on klejony i dobrze, żeby rozmiarem odpowiadał Waszym potrzebom. U mnie początkowo dobrze sprawdzał się kołonotatnik A4, jednak obecnie zdecydowałam się na mniejszy, ponieważ duży był fajny w prowadzeniu, ale niezbyt poręczny w przemieszczaniu.
Najmodniejsze zeszyty do BuJo mają w środku szare kropeczki zamiast linii czy kratek, co podobno ułatwia rysowanie tabelek i prowadzenie organizera. Sama nie miałam okazji tego sprawdzić, ale już za jakiś czas testować będę pierwszy polski notatnik stworzony z myślą o Bullet Journal i wtedy podzielę się z Wami swoimi wrażeniami.
Najpopularniejszym wyborem wśród bullet journalistów z całego świata jest notatnik Leuchtturm1917, który niedawno zaprezentowano w nowej odsłonie, stworzonej z myślą specjalnie o BuJo. Kropkowane zeszyty znajdziecie też w sklepach sieci Tiger, na memo-book.pl oraz w księgarniach Świata Książki.
Fakty i mity na temat prowadzenia BuJo
Przeglądając Instagrama, Pinteresta czy Facebooka można nabrać przekonania, że Bullet Journal zarezerwowany jest dla ludzi kreatywnych, utalentowanych i mających kupę wolnego czasu, ale prawda jest zupełnie inna. Poniżej rozwiewam wszystkie wątpliwości!
Prowadzenie BuJo wymaga talentu plastycznego
Absolutnie nie! Podstawowym założeniem tej metody jest planowanie za pomocą wypunktowanych list, do czego doskonale wystarcza długopis. Rysunki, naklejki, ozdobniki, szlaczki i inne popierdółki to tylko dodatki, które dla samej tej idei są po prostu zbędne. To, że jest ktoś, kto relaksuje się przy rysowaniu albo kto lubi planować przy użyciu kolorów, nie znaczy, że wszyscy mają iść jego śladem. Wśród miłośników BuJo jest wiele utalentowanych osób, których notatniki są niczym małe dzieła sztuki i cudnie się na to wszystko patrzy, ale wcale nie trzeba decydować się na naśladownictwo.
Do bullet journalingu niezbędny jest wypasiony notatnik
Bzdura. Równie dobrze sprawdzi się najzwyklejszy zeszyt, zapisany do połowy kołonotatnik ze szkoły czy segregator pełen luźnych kartek. Ani drogi notes, ani stos naklejek i taśm washi nie jest tutaj potrzebny.
Prowadzenie BuJo wymaga dużo czasu
Jeżeli spojrzy się na te wszystkie inspiracje z sieci rzeczywiście można odnieść wrażenie, że całe to rysowanie tabel i kwiatuszków, wklejanie biletów autobusowych czy obklejanie taśmami jest zabójczo czasochłonne, ale – raz jeszcze – to tylko dobrowolne dodatki. Samo planowanie pozwala oszczędzać czas i zlikwidować stosy walających się po biurku karteczek z notatkami, jest proste i nie wymaga wielkiego nakładu sił czy czasu.
Do bullet journalingu niezbędna jest znajomość języka angielskiego
Nie! Rzeczywiście jest tak, że wielu Polaków – z niewyjaśnionych dla mnie przyczyn – stosuje nagłówki czy nazwy miesięcy w języku angielskim, ale to po prostu moda i wygoda (nie wszystkie pojęcia związane z BuJo tak łatwo przełożyć na język polski), a nie obowiązek. Jeżeli Wasze dzienne rozpiski będą dotyczyć poniedziałku i wtorku, a nie Mondaya i Tuesdaya to naprawdę nic się nie stanie.
Bullet Journal to najlepszy organizer
I tak, i nie. Są tacy, którzy wolą pracować na przygotowanych przez innych schematach, znanych z popularnych plannerów i dla tych osób BuJo nie jest atrakcyjne. Natomiast jeżeli ktoś potrzebuje elastyczności, źle czuje się w sztywnych ramach i chce dopasować organizer w stu procentach wyłącznie do siebie, to dla niego BuJo będzie rozwiązaniem idealnym. To prosta metoda, która pozwala oszczędzać czas i doskonale zarządzać planem dnia, miesiąca czy roku, a także organizować się na wszelkich płaszczyznach. BuJo doskonale dopasowuje się do naszych wymagań i preferencji i jest dla nas tym, czym chcemy żeby był. Fenomenalne!
A na koniec…
Przypominam o tym, że na Facebooku funkcjonuje bardzo sympatyczna grupa Bullet Journal Polska, do której każdy może się dopisać. A jeżeli chcecie czasem zobaczyć, jak to wszystko wygląda u mnie, możecie zajrzeć na konto instagramowe – @kreatywa. Zapraszam!
Już wkrótce będę dla Was miała kolejne wpisy na temat bullet journalingu, ale jeżeli macie jakieś pytania lub wątpliwości – piszcie śmiało!
Przeczytaj również:
- Dziennik wieloletni (5-Year Journal według Kreatywy)
- Najlepsze gry i aplikacje rozwojowe na komórkę
- Kreatywny niezbędnik – narzędzia, bez których nie wyobrażam sobie pracy (i życia!)
- Słoik szczęścia – chwytaj małe radości każdego dnia!
- Dziennik snów – jak i po co go prowadzić?
Nigdy nie słyszałam o czymś takim. Bardzo mnie zaintrygowałaś tym postem. Aż dołaczyłam do grupy.
Podziwiam i pozdrawiam
Mam nadzieję, że wypróbujesz i że metoda Ci się spodoba 🙂
Moim organizerem jest mój kalendarz- uzupełniony o niezbędne tabelki i działy 😉 Sprawdza mi się świetnie od kilku lat i nie wyobrażam sobie bez niego życia 😛
Super! Grunt to znaleźć rozwiązanie idealne dla swoich potrzeb 🙂
No właśnie ja stykam się z tym pojęciem po raz pierwszy. Ale może wraz z nowym roku akademickim warto spróbować zmienić nawyki. 🙂
Nie zaszkodzi spróbować 🙂
Świetny tekst, gratuluję. Generalnie to większość wydają się stanowić kobity – właśnie ze względu na te piękne ornamenty i słitaśne obrazki. Mnie chodziło o konkret, organizację i opanowanie sklerozy 😉 Poszperałem i okazało się, że całkiem spora grupa facetów stosuje ten system.
Świetnie ujęłaś sedno, bardzo kreatywnie ;-))))))
To prawda, faceci też korzystają z BuJo i świetnie im to idzie. Szkoda, że są w mniejszości, ale fajnie, że w ogóle dają się przekonać.
Dziękuję Ci za dobre słowo!
Na dzień dzisiejszy prowadzę sobie notatnik, który podzieliłam sobie na kilka działów i tam wszystko zapisuję 🙂 Twoja forma jest bardzo fajna 😀
Czyli w sumie prowadzisz BuJo, tylko inaczej nazwane 🙂
Zastanawiałam się ostatnio skąd ten szał na kropeczki. 😛
Mnie brak konsekwencji. Bardzo bym chciała umieć coś takiego prowadzić, ale cóż… jestem chaosem i nie potrafię się ogarnąć. Niby próbuję, ale z marnym skutkiem. O_o
Ja też jestem totalnym chaosem i nigdy nie umiałam się ogarnąć, z konsekwencją też słabo, ale właśnie BuJo pozwala to zmienić 🙂
Zaciekawiłaś mnie. Niby radze sobie z organizacją, ale jest nudna. Potrzebuje czegoś artystycznego, a to takie się wydaje 🙂
Super, w takim razie BuJo jest dla Ciebie stworzone 🙂
Bardzo mnie to kusi ale boję sie swojego słomianego zapału 🙂
Ja też mam totalnie słomiany zapał, ale BuJo pozwoliło mi to zwalczyć 🙂
Póki co dobrze się u mnie sprawdza miesięczny planner i kalendarz, ale bardzo spodobała mi się Twoja lista odcinków seriali i zapisałam tak sobie już kilka kartek w segregatorze 🙂
Super, to bardzo przydatne narzędzie. W końcu w tych wszystkich serialach łatwo się pogubić 😉
Nigdy wcześniej o tym nie słyszałam, zapisuję się do grupy fb!
Powodzenia!
Kurcze, ale to fajnie wygląda! Ja jestem potwornie niezorganizowana, mam 2 kalendarze z których praktycznie nie korzystam, za to mnóstwo zapisuję na różnych kartkach, które później gubię :/ Chętnie poczytałabym więcej o BuJo.
Przeczytaj mój poprzedni wpis, więcej Ci rozjaśni 🙂 A kalendarzy mam tony, wszystkie niezapisane… Wstyd mi strasznie!
Dzięki Twojemu poprzedniemu wpisowi na ten temat zaczęłam prowadzić notes (tak się złożyło, że w międzyczasie dostałam fajny A5). Daleko mu raczej do formy BuJo, ale pewne działy organizacyjne się pokrywają, głównie pozwala mi uporządkować sprawy około blogowe, bo na te w normalnym kalendarzu brak miejsca.
No więc właściwie można przyjąć, że to BuJo, bo BuJo jest wszystkim 🙂 Cieszę się, że mój poprzedni wpis do czegoś Ci się przydał, to bardzo budujące!
Qurde, to to jest teraz modne?? Ja nie na czasie jestem.
A najlepsze ze prowadziłam takie coś jakieś 25 lat temu 😀
Haha, ja też. Tyle że nazwy nie miało 🙂
Muszę się wreszcie za to zabrać!
Próbuj, może Ci się spodoba 🙂
W dobie rozwoju techniki ipody, tablety, smartfony itp), gdzie wszyscy wszystko zapisują w takiej formie taki powrót do "starożytności" (bez obrazy) jest rewelacyjny! Mnie przeraża wizja współczesnego świata – mój 4 letni syn zna litery ale chce je pisać na komputerze lub tablecie, nie chce pisać na kartce. Dlatego ja zaczynam stosować taki kalendarz i mam nadzieje, że "zarażę" pomysłem do pisania i rysowania mojego syna i znajomych w moim otoczeniu 🙂
Kurczę, to bardzo przykre. Moja córa jeszcze jest na etapie wielkiej fascynacji tym, kiedy piszę ręcznie, ale obawiam się, że któregoś dnia też będzie wyłącznie cyfrowa 🙁
Dziękuję za ten wpis 🙂
Nie ma sprawy! 🙂
Świetna jest ta forma notowania, aczkolwiek nie do końca się u mnie sprawdza. Przez miesiąc było fajnie, później zaczęłam być bardzo nieregularna. Chyba za bardzo chciałam wszystko udziwniać i upiększać, wzorując się właśnie na tych wszystkich cudeńkach z Instagrama, zapominając o "segregowaniu" swojego życia. Dlatego spróbuję raz jeszcze, ale bez żadnej spiny. Po prostu. Notatki, które i tak robię na luźnych karteczkach, które mam dosłownie wszędzie. Mam nadzieję, że mi się uda, bo forma fajna! 🙂
Miałam dokładnie tak samo jak Ty. W pewnym momencie obrzydło mi całe to kolorowanie, zakreślanie, rysowanie i kreślenie tabelek. Po prostu to olałam i polegam wyłącznie na najprostszych schematach, które sprawdzają się idealnie i nie zajmują dużo czasu.
No to dzięki Tobie dam BuJo jeszcze jedną szansę. Może tym razem bardziej się zaprzyjaźnimy! 🙂
Ja jestem zakochana w samej idei Bullet Journal. Ja jednak postrzegam to jako coś czasochłonnego, szczególnie jeśli chcemy, aby to wszystko ładnie wyglądało. Bo te tabelki, rysuneczki robią dużą robotę w całej tej idei.
Ja jestem zakochana w samej idei Bullet Journal. Ja jednak postrzegam to jako coś czasochłonnego, szczególnie jeśli chcemy, aby to wszystko ładnie wyglądało. Bo te tabelki, rysuneczki robią dużą robotę w całej tej idei.
Sama idea zakłada szybkość i prostotę, to ludzie ją rozbudowali do tych wszystkich rysunków i tabel.
Czytałam już o tej metodzie, ale na razie zabieram się do pracy w tym zakresie jak pies do jeża. Generalnie mam problem z dzielnym i konsekwentnym zapisywanie notatek, zdając się na pamięć. Ale może jednak w końcu wypróbuję opisywaną metodę 🙂 Taka barwna i przyjazna się wydaje.
Mam dokładnie tak samo – wielkie problemy z konsekwencją i ciągłe liczenie na to, że wszystko zapamiętam. Potem jednak okazuje się, że tak dobrze, to ja tego nie pamiętałam 😉
Próbowałam organizacji z tą metodą, ale albo brak mi motywacji albo jestem zbyt leniwa na prowadzenie takiego notatnika. Ale wpis mnie bardzo zachęca do powrotu do tego 🙂
Warto spróbować raz jeszcze – może tym razem trochę inaczej? 🙂 Choć oczywiście nie jest to metoda dla każdego i doskonale to rozumiem.
Bujo prowadzę od lipca i mam zamiar robić to nadal. W gotowych organizerach zawsze mi czegoś brakowało, aplikacji nie znoszę. W tym systemie najbardziej podoba mi się jego elastyczność, zawsze można coś dodać, zmienić, dostosować. A upiększanie jest opcjonalne, jak mam czas to lubię się pobawić, ale moje dniówki to po prostu wykropkowane listy rzeczy do zrobienia. A po tych 3 miesiącach rysowanie tabelek idzie mi bardzo szybko.
Też tak mam, że czasem najdzie mnie, by coś przyozdobić, ale dniówka jest raczej niezmiennie sztywna – punkt za punktem, litera za literą – byle zapamiętać i odhaczyć 🙂
Fajnie, że bullet journaling Cię wciągnął! 🙂
Podoba mi się bullet journal, ale sama nie mogę jakoś zacząć. Zawsze coś staje mi na drodze 🙂 Niemniej jednak planuję planowanie tą metodą 😉
Wystarczy zacząć. Reszta przyjdzie sama 🙂
Bardzo podoba mi się BuJo, ale osobiście mam planner i kalendarz, więc już mi wystarczy 🙂 uwielbiam Twojego bloga 😉
Świetny tekst. Dziekuje
Ale Ty masz piękne pismo!!
Odnośnie BuJo – to jednak nie dla mnie, bo ja nie lubię niczego planować.
Co za kreatywna i wymagająca precyzji i cierpliwości – planowanie zadań. Śiwtne, bardzo mi się podoba. Kiedyś robiłam coś podobnego, ale nie wiedziałam, że ma to swoja nazwę. No może nie tak wszechstronnie i profesjonalnie 😉
Wydawało mi się, że jednak kropki w notatniku są koniecznością do bullet journal 😉
Przepięknie to wygląda! Szkoda, że nie mam takiego talentu, ale za to bardzo chętnie nabyłabym Twoje dzieło 🙂
Przydały mi się taki organizer 🙂 może byłabym wtedy bardziej zmotywowana do działania 😀
Nigdy wcześniej nie słyszałam o czymś takim, chociaż uwielbiam robić tego typu notatki, spisy, tabelki. Absolutnie muszę zgłębić ten temat! 😀
Przez długi czas widziałam w internecie ludzi planujących bujo i kompletnie nie wiedziałam o co chodzi. Wydawało mi się to dziwne, skomplikowane i niemożliwe do zrobienia. Aż w końcu natrafiłam na kilka tutoriali, gdzie w prosty sposób wytłumaczone zostały tajniki tej metody i wszystko stało się jasne. Okazało się, że bujo wcale nie wymaga dużo czasu, a znacznie ułatwia życie 🙂
tak, to coś dla mnie. Mozna powiedzieć, że robię coś takiego na kartkach które fruwają po całym pokoju. Chyba zrobię sobie taki notatnik 🙂
Zainteresowałam się tematem oglądając Twoje zdjęcia na Instagramie 🙂 Lubię wszystko organizować i zapisywać, więc przymierzam się powoli do przetestowania czy sprawdzi się u mnie BuJo. Na mnie ogólnie dobrze działa takie odznaczanie wykonanych zadań, a kalendarz, w którym teraz sobie je zapisuje, ma jednak pewne ograniczenia 🙂
to idealnie czas, aby zrobić pewne plany na przyszłość i to jest czas, aby być
szczęśliwym. jestem przeczytałem ten post
i jeśli bym mógł, to chcesz oferujemy państwu kilka interesujące rzeczy lub porady.
Może może napisz następujące artykuły odnoszące się do tego artykułu.
Ja chęć więcej jeszcze o to!