[KSIĄŻKA] Czarna Książka: Antologia opowiadań żużlowych, Joanna Krystyna Radosz
W świecie literatury sportowej istnieje poważna wyrwa. Niewiele jest u nas publikacji dotyczących żużla – jedynej dyscypliny drużynowej, w której reprezentacja Polski zawsze jest jednym z faworytów. Ten, kto zaryzykuje i poszuka głębiej w sieci, odkryje że całkiem niemałą popularnością cieszą się w blogosferze na poły erotyczne fanfiction z udziałem młodych żużlowców, które tworzą zakochane w przystojnych sportowcach fanki. Mając w pamięci kilka takich gorących opowiastek, z pewną dozą lęku podchodziłam do Czarnej Książki, obawiając się, że Joanna Krystyna Radosz poszła tym tropem i zaserwowała nam jakąś fanowską sieczkę. Ależ się zdziwiłam, kiedy zatopiłam się w pierwszym, drugim, kolejnym opowiadaniu z tego zbioru! Jest to piękna, mądra, poruszająca i ekscytująca książka autorstwa kogoś, kto doskonale czuje klimat żużla i dysponuje niemałą wiedzą na jego temat. Powiem krótko: wow!
Antologia opowiadań żużlowych
Jak znam czytelników blogów literackich, zaraz jednemu i drugiemu zaświeci się w głowie lampka pod hasłem: „ale żużel to mnie nie interere, zatem to nie jest książka dla mnie”, „nie moje klimaty, sport jest be”, „żużel? wtf?”. Ja te Wasze lampki chętnie zgaszę, moi mili. To, że akcja Czarnej Książki rozgrywa się w specyficznych realiach nie oznacza, iż jest ona zarezerwowana dla wąskiej grupy odbiorców, dla elyty, co to ekscytuje się facetami na motorach, pędzącymi prosto i w lewo bez hamulców. Warstwa fabularna, kreacje postaci i psychologiczna głębia opowiadań Radosz sprawiają, że książka ta powinna zrobić wrażenie nawet na tych, którzy nie wiedzą, co to szpryca i zębatka. A właśnie! Jak znam czytelników blogów literackich, zaraz jednemu i drugiemu zaświeci się w głowie lampka pod hasłem: „ale opowiadań to ja nie czytam”, „krótkiej formy to ja się nie tykam”. Te lampki również zgaszę z wielką przyjemnością. Bo choć zaiste na publikację tę składa się trzynaście krótkich opowieści, to razem tworzą one zamkniętą, linearną całość – są powiązane ze sobą postaciami, są ułożone chronologicznie i gdyby na okładce nie było napisane, że to opowiadania, pomyślelibyście, że to powieść podzielona na krótsze i dłuższe rozdziały. Jeszcze jakieś argumenty przychodzą na myśl malkontentom, którzy rzucają okiem na tytuł i fragment opisu i na tej podstawie wydają, często krzywdzące, opinie na temat literatury? Jeśli nie, to przejdźmy do rzeczy…Czarny sport w Czarnej Książce
Poza jedną drobną wspominką, że Częstochowie coś nie wyszło, nie ma tu śladów mojego Włókniarza, co podczas lektury napawało mnie smutkiem, bo liczyłam na to, że skoro opowiadań w antologii jest aż tyle, znajdzie się tu miejsce dla każdej z czołowych polskich drużyn. Koniec końców jednak wizja autorki doskonale się broni. A wcale nie było to łatwe i oczywiste, bo akcja częściowo rozgrywa się w Polsce i częściowo w Skandynawii, ale pojawiają się tutaj także wątki brytyjskie, niemieckie czy rosyjskie. Również główni bohaterowie tej opowieści to przedstawiciele różnych narodów i środowisk. A łączy ich jedno – to, że stanowią wielką żużlową rodzinę. Specyfika środowiska żużlowego została w Czarnej Książce oddana doskonale. Poznajemy tu zwykłych ludzi ze zwykłymi problemami. W tle pojawiają się złamane serca, rodzinne problemy, tęsknota, wątki kryminalne, presja, ambicje. Oczywiście na pierwszy plan wysuwają się: walka na torze, ryk silników, parkingowe spięcia i przygotowania do turniejów, ale nie są one na tyle dominujące, żeby przyćmić ukazaną w książce codzienność żużlowców naznaczoną małymi i dużymi radościami, smutkami, nerwami i rozczarowaniami. Nie da się ukryć, że życiowość Czarnej Książki i poruszanie w opowiadaniach tematów bardzo trudnych sprawia, że zbiór ma trochę gorzką i smutną wymowę. Ci, których kibice mają za herosów na warczących maszynach okazują się istotami kruchymi, normalnymi, często nieodpornymi na problemy osobiste, presję, ciśnienie. Widzimy ich na torze i myślimy, że są niezniszczalni. Widzimy ich przed kamerami i wydajemy osądy na ich temat. Tymczasem w ich sercach, w ich głowach, w ich życiach dzieje się dużo, dużo więcej. Szybko czyta się Czarną Książkę, dzięki temu, że autorka pisze absorbująco i ciekawie, chociaż co uważniejsi namierzą w tekście kilka literówek. Ci, którzy nie interesują się żużlem, odkryją w antologii Joanny Krystyny Radosz kawał niezłej, ekscytującej literatury. Ci, którzy żużel znają i kochają, będą mieli dodatkowo niezłą zabawę, kiedy fikcyjne postacie i zdarzenia zapragną dopasować do konkretnych ludzi i historii. I jednym, i drugim bardzo ten zbiór polecam. Moja ocena: 9/10]]>
Skoro piszesz, że to pozycja nawet dla "antyżużlowców", to może i mnie zainteresuje … kiedyś, w odległej przyszłości, bo póki co z książek, które czekają w kolejce, mogę budować zamek:P
Hah, doskonale znam ten problem 🙂
Jestem przeciwnikiem żużla, więc myślę, że książka nie trafi w moje gusta.
Tak jak napisałam – dla przeciwników żużla sporo dobrego się tu znajdzie.
Dziękuję bardzo za tę recenzję <3 I oczywiście zżera mnie ciekawość, ile realnych tropów odnalazłaś (omal, z przyzwyczajenia, nie napisałam "ile trupów", widać, że właśnie mam kryminał na warsztacie i morduję jak opętana…) 😉
Z tymi trupami to też w sumie trafne 😉
Żużel to nie mój klimat, aczkolwiek na pewno książka będzie świetnym prezentem pod choinkę, a ta recenzja, na pewno pomogła przy wyborze tej książki. Pozdrawiam!
To miłe, mam nadzieję, że rzeczywiście wpis się przydał 🙂
Wiedziałaś, jak rzucić wyzwanie, co? Jak wjechać na ambicje? I ja mam teraz napisać, że to nie moje klimaty, żużel wtf? I tak dalej? Naprawdę Klaudyna, tak się nie robi 😉
/Pozdrawiam,
Szufladopółka
A bo ja lubię troszeczkę sprowokować 😉 Bardzo mnie denerwuje, gdy niektórzy skreślają książki z góry, nie wiedząc, jakie niespodzianki czekają ich w środku.
Heh, chyba nie moje klimaty, ale i tak jeśli będę miała okazję – przeczytam. Może być miłe zaskoczenie 🙂
Oby tak było 🙂