Słoik szczęścia – chwytaj małe radości każdego dnia!
Przed paroma dniami wspominałam Wam o mojej kilkunastoletniej przygodzie z pisaniem pamiętników (o, tutaj) i przy tej okazji podzieliłam się niezbyt miłą wieścią, że pisząc, skupiam się na „celebrowaniu” złych momentów. Być może jest to jakiś sposób na oswojenie zmartwień i problemów, a być może skłonność do ciągłego samobiczowania. Cokolwiek by to nie było, nie może być tak, że utrwalamy (bo przyznaliście się do podobnych zachowań) jedynie to, co złe. Warte zapamiętania są także te chwile, które dają satysfakcję, poczucie spełnienia i po prostu radość. Dla takich momentów stworzyłam jakiś czas temu słoik szczęścia.
Czym jest słoik szczęścia?
To takie cudowne narzędzie, które nie wymaga od nas wielkiego wysiłku, ani też nie potrzebuje mnóstwa uwagi i poświęconego mu czasu. Ot, wystarczy w ciągu dnia znaleźć pół minuty, by zanotować na karteczce, papierku od gumy, bilecie autobusowym – czymkolwiek właściwie – coś miłego, co danego dnia nas spotkało. Nie muszą to być rzeczy spektakularne, jak podwyżka w pracy, wygrana w totka czy zdany egzamin. Najważniejsze są małe codzienne szczęścia – słońce budzące nas o poranku, spacer z rodziną, pyszny obiad przygotowany przez mamę czy męża, znalezienie paru chwil dla siebie – wszystko, co wywołuje uśmiech na twarzy, odpręża, mile zaskakuje. Dla takich chwil właśnie się żyje i to one sprawiają, że nawet ciężki dzień wcale nie wydaje się taki straszny.
Jak stworzyć własny słoik szczęścia i z niego korzystać?
Kup słoik (albo pudełko, co wolisz – choć ja polecam pojemniki przezroczyste), ozdób jeśli masz na to ochotę i postaw w widocznym miejscu. W pobliżu miej zawsze w pogotowiu kolorowe karteczki, notesy, skrawki papieru – coś, na czym zapiszesz swoje codziennie radości. Ważne, aby znaleźć dla tego zadania czas każdego dnia – to miłe móc wieczorem odnotować, że choć raz warto się było tego dnia uśmiechnąć.
Kiedy wyciągać karteczki? Wedle uznania. Gdy kilka lat temu czytałam o tym projekcie na którymś z zagranicznych blogów o temacie DIY, polecano tam odczytywać swoje dokonania na sam koniec roku – w ramach pozytywnego podsumowania kolejnych przemijających miesięcy. Myślę jednak, że nie tylko podsumowania są tu wskazane. Wystarczy byle porażka, byle dół, by wpędzić nas w deprechę i zły nastrój – wtedy taki stos radosnych karteczek może okazać się prawdziwym wybawieniem i kopniakiem napędzającym do działania.
Ktoś powie, że to kolejne bezsensowne zajęcie i bezsensowne narzędzie zbierające kurz. Być może, ale w całym tym pędzie codziennego dnia zupełnie zapominamy o chwytaniu małych radości i docenianiu tego, co przynosi nam życie. Warto więc zrobić choć maleńki krok w kierunku celebrowania szczęścia każdego dnia. Warto znaleźć dla tego szczęścia czas, a także miejsce w naszym życiu. Dzięki słoikowi szczęścia nawet największe marudy odkryją, że jednak ich codzienność wcale nie jest taka szara, ponura, beznadziejna i podła, jak mogłoby im się wydawać…
Przeczytaj również:
Bardzo dobry pomysł! Sama taki słoiczek sobie wykonam i spróbuję co dzień notować na małych karteczkach "małe szczęścia" 🙂
Powodzenia! Koniecznie podziel się wrażeniami 🙂
Chyba też zrobię swój własny słoik szczęścia, gdyż podoba mi się jego wykorzystanie. W dzisiejszych czasach funkcjonujemy narzekaniem na wszystko, zamiast docenić to co mamy. Dlatego myślę, że warto poprzez taką nietypową słoikową symbolikę celebrować te cenne chwile.
Zgadzam się, warto. Jak już zrobisz, pokaż jak Ci poszło 🙂
Nie wiem, kiedy zrobię, bo ostatnio u mnie wszystko na wariackich papierach. Ale dam znać, jak wszystko ogarnę.
Powodzenia 🙂
Całkiem dobry pomysł.Można dzięki temu zapomnieć o obowiązkach i "odświeżyć" sobie wspomnienia,które przyniosły nam radość 🙂
O tak, za to właśnie ten słoik uwielbiam 🙂
Meega mi się spodobał ten pomysł. Nigdy o czymś takim nie słyszałam, a że z natury jestem pesymistką, to bardzo mi się przyda:) Mam już upatrzony duży słoik w ikei:)
Och, jak super. Pochwał się efektem 🙂
podobne do zeszłorocznej mody na insta – czyli 100 happy days, to naprawdę pomaga 🙂
To prawda, pomaga bardzo 🙂
Jestem wielką fanką słoików. Najbardziej chyba lubię te po kawie Jacobs – są cudownie geometryczne, zakrętki to samo. Do takiego jednego zbieram pieniądze na podróż, a gdy kawa znów się skończy, być może przemyślę ten pomysł.
O, znam je, bardzo fajne 🙂 Mam nadzieję, że się skusisz 🙂
Świetny pomysł! Każdy łapie czasem "doła", ja również. Słoik, co zauważyłaś, będzie rewelacyjny, gdy nadejdą chwile zwątpienia. Dzięki za pomysł! Pozdrawiam 🙂
Jak miło, cieszę się, że mogłam Cię czymś zainteresować 🙂
Swietny ten pomysl, zdecydowanie skorzystam 🙂 Pozdrawiam 🙂
Bardzo się cieszę 🙂 Mam nadzieję, że rzeczywiście pomysł się przyda.
Ja nie umiałam znaleźć ładnego słoika. Także mój "słoik" stał się blogiem. A oprócz tego od czasu do czasu umila życie znajomym i wypływa na fejsbuka.
Też jakiś sposób 😀
Haha, znam ten ból, też długo rozglądałam się za odpowiednim słoikiem 🙂
Blog to też dobra forma – wszystko jest dobre, jeśli tylko się sprawdza.
Świetny pomysł! Na pewno wprowadzę go u siebie 😉
Super! Jak się uda, pochwal się efektami 🙂
jaką pojemność ma Twój słoik?
Myślę, że około litra 🙂