Drogie Maleństwo, Julie Cohen
Oryginał: Dear Thing
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2014
Stron: 472
Claire i Ben tworzą tak zwane „małżeństwo idealne” – mają piękny dom, są sobie oddani, spełniają się w wymarzonych zawodach i żyją wspaniałym życiem. Rysą na tym idealnym obrazie jest jedynie brak dziecka, o które para bezskutecznie stara się od wielu lat. Przyjaciółka Bena, Romily – matka rezolutnej i absolutnie wyjątkowej Posie, gotowa jest urodzić dla nich wymarzone dziecko. Sprawa teoretycznie jest prosta i zwyczajna, jednak komplikacje pojawiają się, kiedy do głosu dochodzą uczucia. I wcale nie chodzi tu o typową sytuację z matką, która jednak uświadamia sobie, że kocha noszone pod sercem maleństwo. Sprawy między Rom, Claire i Benem są o wiele bardziej złożone…
Lekkie pisanie o trudnych tematach nie należy do najprostszych zadań, ale Julie Cohen udało się tego dokonać. Doskonale czyta się jej powieść – to jedna z tych historii, które pochłania się z wypiekami na twarzy w jedno popołudnie. Autorka nie uniknęła jednak zgrzytów, kreując wyjątkowo niesympatyczną bohaterkę, jaką jest Romily. Muszę przyznać, że raz po raz irytowałam się, czytając o jej zachowaniach i wyborach. Do ostatniej strony nie nabrałam do niej sympatii, ani też nie spróbowałam jej zrozumieć. Wiem, że tacy ludzie istnieją – jako kobietę-naukowca Cohen przedstawiła ją wręcz do bólu stereotypowo, ale nie zmienia to faktu, że nie było mi łatwo mierzyć się z jej irytującymi rozterkami.
Ben i Claire to także bohaterowie dość typowi i schematyczni, ale ponieważ Drogie Maleństwo jest powieścią życiową, najeżoną autentycznymi emocjami i po prostu prawdziwą, rozumiem dlaczego autorka postawiła na naturalność i realność postaci. To właśnie dzięki całej tej prawdziwości jej powieść tak mocno urzeka i porusza. Taka właśnie miała być i wyszła Julie Cohen doskonale.
Nie idealnie, ale doskonale.
Moja ocena: 8/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Pod hasłem’ oraz ’Książkowe podróże’.
Uważam, że czasami dobrze wziąć do ręki którąś z tych "trudniejszych" (i często jednocześnie pięknych) książek. Zmuszają nas do zastanowienia i przemyślenia tematu. Bardzo cenię takie poruszające powieści, dlatego "Drogie maleństwo" przeczytam na pewno! Pozdrawiam 🙂
Ciekawa tematyka, trochę jak u Jodi Picoult. Bardzo chętnie przeczytam póki jeszcze sama nie jestem w ciąży. 😉
Chciałabym przeczytać tę książkę choć jej tematyka nie należy do łatwych.
Chętnie przeczytam 🙂 Coś dla mnie 🙂
Nigdy nie czytałam książki o podobnej tematyce, choć miałam okazję zapoznać się z podobnymi problemami na ekranie 🙂 Z przyjemnością spróbowałabym swoich sił w takiej literaturze.
Słyszałam o tej książce niesamowicie wiele dobrego. Szkoda trochę, że bohaterka podejmuje nielogiczne decyzje, ale może da się to przeżyć dla tych wzruszeń 🙂
Przy okazji zapraszam do mnie na książkowy konkurs: http://heaven-for-readers.blogspot.com/2014/07/richard-paul-evans-michael-vey-bunt_10.html – 5 książek do zgarnięcia dla jednej osoby (do wyboru z wielu!) 🙂
Faktycznie jak na okres ciąży. Trudna lektura. Tak mi się za to przypomniało, że może zainteresuje Cię – "W Paryżu dzieci nie grymaszą". Pisałam o niej u siebie. Wyjątkowo ciekawie napisany poradnik o tym jak inaczej, ale z miłością można wychowywać dzieci na mądre i korzystające z dzieciństwa.
Ja Cię podziwiam. U mnie bez ciąży, temat problemów z ciążą, tak gra na wyobraźni, że później nie mogę się otrząsnąć. Ale nie wiem dlaczego, czy to okładka, coś mnie ciągnie do tej książi. Jak coś to Cię skrzyczę. Ale po ciąży, nie chcę żeby mnie żaby/ślimaki zjadły 😛
Możesz krzyczeć, Kontra robi to codziennie 😉
Warto spróbować, mimo że książka faktycznie działa mocno na wyobraźnię.
Uwielbiam książki, które traktują o macierzyństwie z wszystkimi jej blaskami i cieniami. Być może dlatego, że sama jestem matka i interesuje mnie punkt widzenia innych matek… Książkę skończyłam czytać kilka dni temu i jestem nią zauroczona. Wybory przed jakimi zostali postawieni bohaterowie są czysto salomonowe….
Czuję potrzebę sięgania po takie książki, zastanowienia się nad wyborami, jakie podjęli bohaterowie. Nawet jeśli są trochę schematyczni.
Chętnie przeczytam. Tematyka nie jest łatwa, ale widzę, że autorka poradziła sobie z odpowiednim jej przedstawieniem. Bohaterowie, do których nie da się pałać sympatią też są potrzebni. W końcu w życiu nie wszystko jest takie idealne, sielankowe. "Drogie maleństwo" jak najbardziej powinno trafić w mój gust.
Wiadomo! Np. nie znoszę Malfoya z "Harry'ego Pottera", ale absolutnie nie psuje on odbioru książek. Tymczasem ta tutaj jest po prostu tak irytująca, że aż odpycha od lektury…
Ojej, a ja wręcz przeciwnie – bardzo polubiłam Romily i było mi jej żal – za to, co czuła do Bena i później. Dokonywała beznadziejnych wyborów i popełniła wiele błędów, ale moim zdaniem była bardziej życiowa niż idealna Claire, która mnie cholernie irytowała. Co do książki – zgadzam się, to piękna i bardzo życiowa lektura. Chętnie sięgnę po inne książki Julie Cohen 🙂
O proszę, co głowa, to opinia. Mnie irytowała nieporadność i naiwność Rom, do tego całe to żenujące uczucie ciągnące się przez tyle lat. Rozumiem, że miłość nie wybiera i tak dalej, ale kiedy ma się tak wielki rozum jak pani doktor, powinno się go używać 😉
A na Julie Cohen i ja chętnie zwrócę uwagę. Świetnie się ją czyta!
Na pewno przeczytam 🙂
Książka zdecydowanie w moim guście czytelniczym. Dobrze, że koleżanka zaopatrzyła się w "Drogie maleństwo" – będę miała okazję do przeczytania tej lektury. A Tobie gratuluję odwagi, że sięgnęłaś jednak po tę książkę w swoim stanie. 🙂