"Dziecko wspomnień" Steeny Holmes – książka o matczynej miłości i zawiłościach ludzkiego umysłu
Gdyby nie recenzja Sylwii z bloga nieperfekcyjnie.pl, pewnie nigdy nie zwróciłabym uwagi na powieść nieznanej mi autorki Steeny Holmes. Okładka Dziecka wspomnień mignęła mi gdzieś na Legimi, ale zupełnie nie przykuła mojej uwagi, więc dopiero recenzja zaufanej osoby przekonała mnie do tego, że warto książce dać szansę. Pochłonęłam ją w kilka dni i nie mogłam przestać o niej rozmyślać, ale nie do końca spełniła ona moje oczekiwania.
A to zasługa jednej kwestii…
Książka przeczytana w ramach wyzwań: „WyPożyczone”, „Czytamy nowości” oraz „Czytelnicze wyzwanie 2017” (kategoria: Książka o stracie).
]]>O czym opowiada książka Dziecko wspomnień?
Powieść Holmes to przykład współczesnej obyczajówki, która w pewnym stopniu wyłamuje się ze schematu lekkiej prozy kobiecej, ponieważ co kilka chwil autorka ciągnie nas coraz bardziej do świata mroku, głębokich traum i problemów psychicznych. Nie można jednak powieści tej postawić na półce wśród najlepszych dzieł literatury psychologicznej, ponieważ na to jest zdecydowanie zbyt słaba. Aczkolwiek „słaba” to niezbyt fortunne określenie, bo o ile nie jest to najlepsza książka tej właśnie kategorii, o tyle z powodzeniem uznać ją można za przykład naprawdę dobrej prozy obyczajowej. Akcja w Dziecku wspomnień biegnie dwutorowo. Z jednej strony widzimy współczesne wydarzenia opisywane z perspektywy Diany – świeżo upieczonej matki. Z drugiej – poznajemy zdarzenia z przeszłości, które stanowią uzupełnienie historii bohaterki. Musimy bowiem odkryć, co doprowadziło do tego, że w życiu kobiety dzieje się tyle niespotykanych wydarzeń. I to jest właśnie najsłabszy punkt programu. No bo wiecie – osią powieści Holmes ma być naprawdę wielka tajemnica. Tajemnica, której rozwiązania domyśliłam się już na samym początku tej historii i tylko wyczekiwałam potwierdzenia swoich przypuszczeń. To, co wstrząsa innymi czytelnikami, mnie nie zaskoczyło zupełnie, przez co często podczas lektury czułam zwyczajne znużenie. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest tak po prostu dobra – interesująca, sprawnie napisana, złożona. Właściwie dobre wrażenie może popsuć jedynie niezbyt staranna korekta – książka jest usiana błędami, na które trudno byłoby nie zwrócić uwagi. Poza tymi mankamentami – naprawdę warto Dziecko wspomnień docenić.Do przemyślenia – dziecko vs kariera
Powieść Steeny Holmes dotyka wielu tematów – traum z dzieciństwa, problemów psychicznych czy trudów macierzyństwa, ale tak naprawdę najważniejszym problemem poruszanym przez autorkę jest kwestia dylematów współczesnych kobiet, które odkładają macierzyństwo w nieskończoność, ponieważ muszą dokonać wyboru pomiędzy pracą a dzieckiem. To w życiu kobiety dokonuje się największa rewolucja, to ona musi w stu procentach podporządkować swoje życie dziecku i to ona musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chce poświęcić karierę i dotychczasowe życie dla macierzyństwa. Diana, główna bohaterka Dziecka wspomnień, jest typową karierowiczką, dla której wizja ciąży jest co najmniej niewygodna, a w rzeczywistości wręcz koszmarna. Choć wpływa na to wiele kwestii, to właśnie pragnienie realizowania się jest głównym powodem, dla którego bohaterka regularnie odmawia wypełnienia postanowienia, jakie dali sobie z mężem. Tutaj pojawia się pewna słabość tej historii, bo jak ktoś tak bardzo nie chce mieć dziecka, to przecież wie, jak ciąży uniknąć, ale ten detal już pomińmy. Nasza bohaterka rozważa aborcję, ale tej kwestii Steena Holmes nie poświęca zbyt wiele uwagi. Natomiast dość wiarygodnie kreśli ona portret współczesnej kobiety – z jej lękami, pragnieniami i oczekiwaniami. Wiele czytelniczek będzie się mogło z Dianą utożsamiać, bo jej problemy są tak naprawdę problemami wielu z nas. Dziecko wspomnień napełnia smutkiem i nostalgią, ale mocnym punktem tej powieści jest to, jak bardzo jest ona prawdziwa i jak dobrze osadzona we współczesnych realiach. Polecać ją będę wielu kobietom, bo wiem, że do nich przemówi ona najbardziej. Moja ocena: 7/10Książka przeczytana w ramach wyzwań: „WyPożyczone”, „Czytamy nowości” oraz „Czytelnicze wyzwanie 2017” (kategoria: Książka o stracie).
Czytałam tę książkę jakiś czas temu, przewidziałam tylko połowę zakończenia zwieńczenie było dla mnie zaskoczenie. Książka wywołała we mnie wiele skrajnych emocji, a to w lekturach cenię najbardziej. Pozdrawiam
O tak, wywoływanie silnych emocji to jedna z najważniejszych ról takich książek. Cieszę się, że ten tytuł zrobił na Tobie wrażenie 🙂
Hmmm, ciekawe zjawisko – książka która jednocześnie mnie pociąga i odpycha. Interesuje mnie psychologiczny aspekt historii, ciekawi mnie co takiego przeżyła w dzieciństwie główna bohaterka, natomiast zupełnie nie interesuje mnie jej portret jako matki. Nie jest dla mnie ważne to jak radzi sobie z macierzyństwem, nie interesują mnie jej emocje z tym związane. Może powinnam przeczytać tylko pół książki 😉
Haha, przeczytaj cała, bo tak naprawdę tego portretu matki jako matki jest tu niewiele. I to jest właśnie sedno całej historii 🙂
Ja też nie zwróciłam uwagi na ten tytuł przy zapowiedziach i dopiero niespodziewana możliwość lektury pokazała mi, że jednak warto zwrócić na to uwagę. Nie do końca domyślałam się zakończenia, a właściwie spodziewałam się trochę czegoś innego. Myślę, że warto ją poznać 🙂
O, a możesz napisać, czego się spodziewałaś?
Pomimo tego, że uwielbiam wszelkie wątki psychologiczne w książce, ta pozycja jakoś do mnie nie przemawia.
Szkoda, bo jest naprawdę warta uwagi 🙂
Już parę osób wspomniało mi w ostatnim czasie o tej książce więc chyba się na nią skuszę 🙂 A że kompletuje listę ksiązek na 2017 to tym lepiej 🙂
Super, mam nadzieję, że Ci się spodoba. Życzę samych wspaniałych lektur w nowym roku!
Ze strony warsztatowej jest to bardzo dobrze napisana recenzja, bo Klaudyna wypunktowuje zarówno dobre, jak i słabe strony omawianej książki. Dobra krytyka polega właśnie na tym, że obiektywna ocena powstaje w gruncie rzeczy na fundamencie uświadomionego subiektywizmu. Literatura kobieca -jakkolwiek niesprawiedliwe i wręcz uwłaczające samej literaturze wydaje się to etykietkowanie – koncentruje się na przemycaniu do świata fikcji realnych problemów, z którymi muszą się zmierzyć współczesne kobiety. Na pewno "Dziecko wspomnień" trafi do czytelniczek, które stoją przed dylematem macierzyństwa i kariery jako obszarów życia, które nie są pozornie do pogodzenia. Do tego dochodzą oczekiwania społeczne wymierzone w kobiety w krajach rozwijających się i rozwiniętych.
Dziękuję za dobre słowo 🙂
Rzeczywiście literatura kobieca jest trochę etykietowana i często z góry skreślana, co jest bardzo przykre.
Kolejna ksiazka do wpisania na listę, dziekuję za inspiracje 🙂
Polecam się 🙂
Widziałam tę książkę w zapowiedziach Wydawnictwa Kobiecego i właściwie zignorowałam. Wiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale jakoś mnie zniechęciła. Teraz jednak zmieniam zdanie i na pewno sięgnę po nią z czystej ciekawości, pozdrawiam i zapraszam również do mnie 🙂 http://matkapolkaczytajaca.blox.pl/
No to miałaś tak jak ja, bo mnie też okładka zupełnie nie przekonała 🙂
Kochana, straszliwie cieszę się, że sięgnęłaś po książkę za moją namową. Podziwiam, że już na początku wiedziałaś, jak zakończy się ta historia. Ja domyśliłam się tego dopiero po dłuższym czasie, jednocześnie mając nadzieję, że moje przypuszczenia nie okażą się słuszne…
Ja też miałam wielką nadzieję, że nie mam racji, ale – niestety – przypuszczenia się sprawdziły 🙁
Dzięki za polecenie ciekawego tytułu!
Na mnie książka zrobiła bardzo duże wrażenie, pamiętam, jak byłam targana skrajnymi emocjami, ale o to właśnie chodzi, to spowodowało, że o książce wciąż pamiętam. 🙂
Ja bałam się, że szybko wyleci mi z głowy, ale też zdarza mi się wciąż o niej myśleć. Mocna rzecz 🙂
Autorkę znam z innej książki – "Szukając Emmy" – to była dobra powieść, ale do zachwytu trochę mi wtedy brakowało i zbyt szybko domyśliłam się rozwiązania. Widzę, że Ty w podobny sposób odebrałaś "Dziecko wspomnień". Styl autorki jest przyjemny, więc nie wykluczam, że jeszcze się z nią spotkam, ale raczej nie w najbliższym czasie 🙂
A ja z ciekawości sięgnę po "Szukając Emmy" 🙂