|
Wydawnictwo: Ekwita • Rok wydania: 2015 • Stron: 90 |
Surrealistyczna opowieść o zabarwieniu kryminalnym, której główną bohaterką jest niezwykła Dziewczynka-Stonka – wzbudzająca sensację w całej okolicy osoba z prążkami na plecach i niesamowitym upodobaniem do ziemniaków.
Uwaga!Z każdego sprzedanego egzemplarza książki papierowej wydawnictwo przekazuje złotówkę na schroniska dla zwierząt, a z każdego sprzedanego ebooka – 50 groszy.
Coś dla trochę starszych…
Książka ma oznaczenie 13+ i zdecydowanie nadaje się raczej dla starszych dzieci (i dorosłych, rzecz jasna). Ma w sobie elementy nieco makabryczne, przez które nawet mnie trudno było przebrnąć, ale ja akurat w klimatach baśniowo-horrorowych nie gustuję, więc to pewnie z tego powodu. Na pewno jednak dobrze odnajdą się w tej historii miłośnicy książek Neila Gaimana czy filmów Tima Burtona – znajdziemy tu bowiem typową dla nich estetykę.
Sam pomysł na fabułę i ogólny klimat książki, mocno przypomina mi powieści Alana Bradleya. Dziewczynka-Stonka ma w sobie coś z Flawii – uznawana jest za odmieńca, czuje się wyobcowana, a do tego nieustannie porównywana jest z kuzyneczką Bezskazy, która nawet najtwardszego człowieka wpędziłaby w kompleksy. W każdej rodzinie spotkamy taki schemat – chodzący ideał i szarą masę ginącą w tle porównań. To jedno z najgorszych i najbardziej niesprawiedliwych zjawisk, z jakimi miałam do czynienia. Cieszę się, że Marta Borkowska poruszyła tę problematykę na kartach swej powieści, bo powinno się ludzi uwrażliwiać na te kwestie.
Podobnie ma się rzecz z wykreowaniem głównej postaci. Dziewczynka jest „inna”, wzbudza niezdrowe zainteresowanie, jest obserwowana, pokazywana palcami, obmawiana. Nie trzeba być podobnym do stonki, by znać takie problemy z życia. U nas wciąż wszelka inność jest piętnowana, wyszydzana, szeroko komentowana – tak, jakby ktokolwiek miał przyzwolenie na decydowanie o tym, co jest idealne, a co od tego wyimaginowanego ideału odbiega.
Pomijając jednak samą problematykę książki, warto zwrócić uwagę na jej warstwę fabularną. Pojawiają się tu tajemnicze porwania i niewyjaśnione zbrodnie, po okolicy maszerują zombiaki, a gdzieś tam dalej kryją się różni szaleńcy i nawet flora wariuje na tyle, że jest w stanie zniszczyć pokaźnych rozmiarów dom. Ten świat wykreowany przez Borkowską ma w sobie coś z baśniowości typowej dla braci Grimm i z pewnością urzeknie wielu obdarzonych niepohamowaną wyobraźnią czytelników.
Jeżeli o mnie chodzi, przeczytałam książkę jednym tchem, mimo że raczej taka estetyka nie jest mi bliska. Córce przeczytam jednak dopiero za kilka lat. Albo wtedy już przeczyta sobie sama.
Moja ocena: 7/10Książka przeczytana w ramach wyzwań:
’Dziecinnie’,
’Grunt to okładka’ oraz
’Czytelnicze wyzwanie 2016′ (kategoria:
Książka podejmująca ważną społeczną tematykę).
]]>
Myślę, że dla 13 letniego czytelnika ta historia będzie jednak zbyt przerażająca. Ale może się i mylę. Niemniej podoba mi się szczytny cel tej książki, dlatego będę miała ją na uwadze.
Trudno jest mi to ocenić. Książka nie jest brutalna czy bardzo przerażająca, ale ma w sobie pewne makabryczne elementy, właśnie kojarzące się z Gaimanem czy Burtonem, które sprawiają, że z pewnością nie nadaje się dla każdego.
Też mnie to ciekawi czy nie jest za… potworna dla 13-latka. Musiałabym przeczytać, żeby to ocenić. Sam tytuł mnie już rozwalił 🙂
Creepy 🙂 Grimm, Gaiman, Burton – jesli to się tak kojarzy, to już lubię. Aż chciałoby się mieć znowu wczesne naście lat i odkrywać te potworności.
Ja w podstawówce gustowałam w "Szkole przy cmentarzu", ale na tym moje zainteresowanie czymś strasznym się kończyło 😉