Emma, Jane Austen
Oryginał: Emma
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2008
Stron: 416
Gatunek: społeczno-obyczajowa
Jak to zwykle bywa w powieściach angielskiej pisarki, akcja koncentruje się na miłosnych uniesieniach i życiu towarzyskim pewnej eleganckiej społeczności. Czytelnik obserwuje zmagania domorosłych swatek, plotkarskie spotkania pań w pięknych sukniach i sztywne relacje bliskich sobie ludzi. W świecie ciągłych towarzyskich spotkań, spacerków i rozmówek rozgrywają się perypetie przemądrzałej Emmy, która „nigdy nie wyjdzie za mąż” i wyswata każdego z każdym – nawet działając na niekorzyść przyjaciółki czy… samej siebie. Jej poczynania wzbudzają przede wszystkim rozczulenie i rozbawienie, choć nie przeczę, że nieraz miałam ochotę srogo ją skarcić za wściubianie nosa tam gdzie nie trzeba i nieustanne komplikowanie prostych spraw.
W tym jednak kryje się cały urok powieści – ma być przewrotnie, ironicznie i zabawnie, omyłki i niedopowiedzenia mają się mnożyć, a ostateczne rozwiązania zaskakiwać. I tak właśnie dzieje się w tym przypadku – kocham Emmę za ciepło, humor i mądrość płynące z tej lektury. A samą bohaterkę bardzo sobie cenię. Bo z całą sympatią do Jane Austen muszę przyznać, że za bardzo przyzwyczaiła nas do łagodnych bidulek, których nie da się nie kochać – polubienie Emmy stanowi dla czytelnika większe wyzwanie, ale to czyni tę bohaterkę tak wyjątkową.
Piękne jest to, że powieści Austen nie starzeją się. Jako czujna obserwatorka życia społecznego doskonale portretowała rzeczywistość swoich czasów, która ostatecznie tak bardzo nie różni się od naszej. Może nie siadamy, nie ubieramy się i nie porozumiewamy tak sztywno jak w XIX wieku, ale pewne ludzkie zachowania i relacje nie zmieniają się na przestrzeni wieków ani o jotę.
Ach, ileż używania miałaby Jane w XXI wieku! A i jej Emma doskonale odnalazłaby się we współczesności – sama znam wiele panien bardzo zbliżonych do niej charakterem.
Moja ocena: 9/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Z półki’, ’Grunt to okładka’, ’Book Lovers’, ’Ocalić od zapomnienia’ oraz ’Książkowe podróże’.
Ah, jak ty wspaniale zachęcasz do klasyki – aż sama mam ogromną ochotę po coś sięgnąć <3
Bardzo się cieszę! Jeśli nie znasz jeszcze Jane, koniecznie nadrabiaj! Polecam zacząć od słynnej 'Dumy i uprzedzenia'.
Strasznie mi wstyd, że nie poznałam jeszcze twórczości Jane Austen, chociaż przybieram się do tego od dawna… Czuję, że przypadnie mi do gustu. 🙂
No proszę Cię! Próbuj koniecznie 🙂
"bidulek, których nie da się nie kochać":)) – coś w tym jest, że ciągle tworzyła takie bohaterki pitu pitu, ale uważam, że "Emma" jest uwielbiana przez wszystkich, naprawdę. Jak tu nie pokochać Austen! Podoba mi się Twoja recenzja, widać, że kochasz książkę bez tchu. To też jedna z moich ulubionych. Mam wrażenie, że jej pióra nie da się nie lubić, magiczny talent.
Znam wiele osób rozkochanych w twórczości Austen, które nie znoszą 'Emmy' i uważają, że to najsłabsza powieść w jej dorobku. A ja doceniam tę rewolucję w sposobie kreowania bohaterki, nawet jeśli sporo tu ironii 🙂 Cieszę się, że się rozumiemy.
Rozumiemy, rozumiemy, ofkorsik 😉
"Emmę" odkryłam stosunkowo późno, ale bardzo mi się podobała, przy czym jakoś nie potrafiłam polubić głównej bohaterki. Swoją drogą zgrałyśmy się – Ty dziś piszesz o Emmie, a ja o Jane Austen 😉
Czytałam "Dumę i uprzedzenie" ale mnie nie przekonało, ale Twoja recenzja zachęca, żeby dać jeszcze jedną szansę autorce!
ogółem to kocham całym serduszkiem literaturą wiktoriańską, ale styl Austen jakoś mi nie pasuje. co prawda czytałam tylko jedną jej książkę (Dumę i uprzedzenie), ale wydawała mi się ona jakaś… nie wiem jak to powiedzieć – tak jakby za optymistyczna. o wiele bardziej cenię sobie na przykład twórczość sióstr Bronte :>
Mam ochotę poznać tę książkę , ale nie wiem czy mi się to uda.
"Emmy" jeszcze nie czytałam, do nadrobienia 🙂
Klasyka – muszę koniecznie nadrobić, bo wstyd! 😉