Fantastyczny Pan Lis – zaiste najlepszy film dekady!
Fantastyczny Pan Lis (Fantastic Mr. Fox)
reż. W. Anderson • USA, 2009
Zawiodą się ci, którzy oczekują, że film Wesa Andersona będzie:
– bajką;
– animacją w stylu Shreka i innych aktualnie modnych produkcji;
– prześmieszny, przezabawny od początku do końca.
Humor Wesa Andersona trzeba po prostu lubić, by zrozumieć i docenić przekaz płynący z jego filmów, ale nie jest tak, że to na nim opiera się sekret Pana Lisa.
Do tego trzeba wyzbyć się przekonania, że w XXI wieku powinny powstawać produkcje wyłącznie ultranowoczesne, najeżone efektami komputerowymi. Fantastyczny Pan Lis jest efektem wielogodzinnej, żmudnej pracy mnóstwa ludzi. Stworzono go w technice stop motion (animacja poklatkowa), przy użyciu makiet i lalek. Kiedy weźmie się to pod uwagę, zdumiewa precyzja, z jaką film wykonano. Scenografia jest imponująca, barwna, piękna i niebywale szczegółowa. Zadbano tu o każdy najmniejszy detal – i jest to przykład absolutnej doskonałości i wspaniałego kunsztu wykonania.
Aby zobaczyć, jak dokładnie to wyglądało, możecie rzucić okiem na to krótkie nagranie, w którym zobrazowano, jak powstawał film:
Jeżeli nie przemawia do Was technika tego typu i ogólny klimat retro, z jakim mamy do czynienia w Fantastycznym Panu Lisie właściwie możecie sobie darować czytanie dalszej części tego wpisu. Bowiem czego bym nie napisała, i tak sceptyków nie przekonam…
Za co pokochałam film Wesa Andersona (oprócz wspomnianej wcześniej cudownej scenografii)? Otóż za:
- barwnych bohaterów, z których każdy wyróżnia się charakterem. Oprócz lisiej rodzinki, zdecydowanie ponad innych wybija się Szczur – mój absolutny faworyt.
- wymieszanie u postaci cech ludzkich i zwierzęcych. Ich zachowania można doskonale odnieść do naszej rzeczywistości, co prowadzi do kolejnej zalety filmu, mianowicie: do genialnego przedstawienia codziennych problemów za pomocą pewnych symboli i metafor. Mamy tu bowiem podstarzałego lisa, który pragnie powrócić do młodzieńczych szaleństw; niedocenianego syna, który nie spełnia oczekiwań ojca i przez to staje się – cóż – odrobinę ekscentryczny; rywalizację o uwagę pomiędzy najmłodszym pokoleniem bohaterów; trudy życia w społeczeństwie itd. itd.
- wspaniały oryginalny dubbing – George Clooney jako Pan Lis, Meryl Streep jako Pani Lis, Willem Dafoe jako Szczur i Jason Schwartzman jako lisi syn to moi najwięksi ulubieńcy, którzy przy podkładaniu głosów spisali się po prostu po mistrzowsku!
- mądry przekaz, inteligentne dialogi i niebywałe, choć osobliwe i specyficzne, poczucie humoru.
- fenomenalną ścieżkę dźwiękową. Alexandre Desplat kolejny raz udowadnia, że bezdyskusyjnie pozostaje prawdziwym mistrzem w swoim fachu.
Wes Anderson nie jest dla każdego, tak jak nie dla każdego będzie Fantastyczny Pan Lis. Życzę Wam jednak, abyście należeli do grona tych, do których przemawia specyfika twórczości tego reżysera. Efekty jego pracy zawsze są zachwycające i zapadające w pamięć.
Moja ocena: 10/10
Film obejrzany w ramach wyzwania 100 najlepszych filmów dekady.
Zdjęcia pochodzą ze strony filmweb.pl.
Nie znam. W tym sensie, że nie oglądałem. Skoro jednak taka mocna dycha i stos pochwał… kurka, nie pozostaje mi nic innego jak obejrzeć, zwłaszcza że kino to moje hobby (według listy na pewnym serwisie w swoim życiu obejrzałem już coś koło 2000 filmów, a to chyba nie byle jaki wynik 😉 Dziękówy za wskazanie 🙂
Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz – nie do każdego musi trafiać takie kino, ale mnie absolutnie ujęło. Jestem ciekawa, czy przemówi do Ciebie 🙂
Taaak! 🙂 Podpisuję się pod każdym słowem. Oszczędnie dawane 10/10 również postawiłam przy "Fantastycznym…". Po prostu meeega film, mój ulubiony Andersona 🙂 Moje ulubione cytaty: http://media.tumblr.com/808f84dd0d452401e452442e5ef2c547/tumblr_inline_mor1nanRYg1qz4rgp.gif oraz http://media-cache-ak0.pinimg.com/236x/56/8a/95/568a9536bc11a17274d36c40bc625497.jpg które pamiętam do dziś 🙂 Pamiętam też sceny wychwalania kuzyna i z wilkiem na końcu. Ahh co za film. Po seansie miałam tyle pozytywnej energii i siły, że aż nie wiedziałam co z nimi zrobić! 🙂
Ach, jakże cieszę się, że ktoś mnie rozumie, bo jak przejrzałam teraz filmweb, zauważyłam, że opinie są jednak mocno podzielone.
Ten film to absolutna kopalnia fenomenalnych scen i wspaniałych cytatów. Właściwie nad każdą wypowiedzią bohaterów można by się pochylić, bo nic nie dzieje się tam przypadkowo.
I faktycznie jest coś na rzeczy z tą pozytywną energią – również byłam po nim wczoraj tak naładowana, że aż trudno było zasnąć 🙂
Uwielbiam Wesa, a ta produkcja jest rewelacyjna! Ach, chyba aż jeszcze raz obejrzę! I "Moonrise Kingdom" też, a co!
Ja tez mam ochotę obejrzeć raz jeszcze, mimo że film wciąż mam świeżutko w pamięci 🙂
Zgrałyśmy się w czasie z oglądaniem "Pana Lina", bo ja też niedawno widziałam. Filmy Wesa Andersona lubię i również ten mi się podobał, chociaż "10" nie postawiłam 😉