[FILM] Deadpool, reż. T. Miller
Filmy o superbohaterach, choć są barwne i w jakiś sposób ekscytujące, często uznać można za sztampowe i nudne. Wszędzie ten sam schemat – dzielny superhero walczy ze złem, by chronić mieszkańców „swojego miasta”, bronić kobiety i rodziny albo po prostu unicestwiać tych, którzy szkodzą Ameryce. Powaga musi zostać zachowana, schemat musi się zgadzać. Aż tu wyskakuje Deadpool – koleżka w czerwonym wdzianku, który śmieszy, wzbudza litość zamiast trwogi i po prostu cały ten schemat rozwala w pył. I ja to kupuję, serio.
Deadpool miażdży pod każdym względem. Wiecie, co mam na myśli z tym „miażdży” – po prostu siedzisz ponad 100 minut przed ekranem, czas leci jak szalony, a ty się chichrasz, turlasz i ekscytujesz. I kibicujesz gościowi, który tak na dobrą sprawę jest czarnym charakterem. Ale who cares? Nareszcie mamy w kinie superbohatera, którego otacza aura totalnej zajebistości i luzu i człowiek nie musi się spinać, że zaraz wkroczą robale, mordercy czy inne zło i występek, które miałyby roznieść całą Amerykę.
Żeby była jasność – takie filmy trzeba lubić. Bo to i klimat specyficzny, i język, i fabuła. O ile w ogóle można tu mówić o fabule jako takiej, bo tak naprawdę w tle niewiele się dzieje i samą tę historię można by streścić w trzech zdaniach. Ale że nie o jakąś głębię zdarzeń ma tu chodzić, kwestię fabuły przemilczę i opowiem o tym, co sprawia, że Deadpool jest po prostu mistrzowski. Humor. Trochę głupawy, trochę wulgarny, trochę czarny. Dla mnie – w sam raz. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo śmiałam się przy jakimkolwiek filmie. Główny bohater. Prawdziwy mistrzunio. Jest zabawny, jest charakterny, jest po prostu… kochany. Na ten swój specyficzny, pokręcony sposób, oczywiście. Ryan Reynolds jest w tej kreacji wyborny i całkowicie podbił moje serce. Nigdy nie byłam wielką fanką jego aktorstwa, ale od lat cenię go za to, jak pokierował swoim życiem rodzinnym – tworzą z Blake wspaniałą parę, nie epatują swoją prywatnością i mam wrażenie, że zachowują się bardzo z klasą i bardzo zwyczajnie. Właśnie dzięki temu, i dzięki tej roli zaczynam Ryana bardzo lubić. A ten jego Deadpool zdecydowanie będzie jedną z moich ulubionych filmowych postaci. Muzyka. Póki co jest to jeden z najlepszych soundtracków tego roku. Bardzo, bardzo w moim guście – trochę rapu i trochę klasyków muzyki popularnej. Wyborne połączenie! Liczne nawiązania do popkultury. Deadpool raz po raz puszcza oko do widzów, w ciekawy i ironiczny sposób komentując rzeczywistość. Choć ogólnie można przyjąć, że humor w tym filmie jest dość wulgarny i ostry, to te odniesienia do świata popkultury zdecydowanie trzymają poziom.
Choć zawsze przeszkadza mi brak logiki w filmach tego typu, tym razem przymykam na to oko. Polubiłam Deadpoola za specyficzny klimat i humor, za nieszablonowość i wymykanie się ciasnym schematom. Chętnie też będę do tego filmu wracać – bo tak naprawdę rzadko się w kinie śmieję. Moja ocena: 8,5/10
]]>© foto: Twentieth Century Fox Film Corporation |
Żeby była jasność – takie filmy trzeba lubić. Bo to i klimat specyficzny, i język, i fabuła. O ile w ogóle można tu mówić o fabule jako takiej, bo tak naprawdę w tle niewiele się dzieje i samą tę historię można by streścić w trzech zdaniach. Ale że nie o jakąś głębię zdarzeń ma tu chodzić, kwestię fabuły przemilczę i opowiem o tym, co sprawia, że Deadpool jest po prostu mistrzowski. Humor. Trochę głupawy, trochę wulgarny, trochę czarny. Dla mnie – w sam raz. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo śmiałam się przy jakimkolwiek filmie. Główny bohater. Prawdziwy mistrzunio. Jest zabawny, jest charakterny, jest po prostu… kochany. Na ten swój specyficzny, pokręcony sposób, oczywiście. Ryan Reynolds jest w tej kreacji wyborny i całkowicie podbił moje serce. Nigdy nie byłam wielką fanką jego aktorstwa, ale od lat cenię go za to, jak pokierował swoim życiem rodzinnym – tworzą z Blake wspaniałą parę, nie epatują swoją prywatnością i mam wrażenie, że zachowują się bardzo z klasą i bardzo zwyczajnie. Właśnie dzięki temu, i dzięki tej roli zaczynam Ryana bardzo lubić. A ten jego Deadpool zdecydowanie będzie jedną z moich ulubionych filmowych postaci. Muzyka. Póki co jest to jeden z najlepszych soundtracków tego roku. Bardzo, bardzo w moim guście – trochę rapu i trochę klasyków muzyki popularnej. Wyborne połączenie! Liczne nawiązania do popkultury. Deadpool raz po raz puszcza oko do widzów, w ciekawy i ironiczny sposób komentując rzeczywistość. Choć ogólnie można przyjąć, że humor w tym filmie jest dość wulgarny i ostry, to te odniesienia do świata popkultury zdecydowanie trzymają poziom.
© foto: Twentieth Century Fox Film Corporation |
Choć zawsze przeszkadza mi brak logiki w filmach tego typu, tym razem przymykam na to oko. Polubiłam Deadpoola za specyficzny klimat i humor, za nieszablonowość i wymykanie się ciasnym schematom. Chętnie też będę do tego filmu wracać – bo tak naprawdę rzadko się w kinie śmieję. Moja ocena: 8,5/10
Mam bardzo podobne odczucia względem tego filmu. Z początku sceptycznie podchodziłam do jego obejrzenia i wydawało mi się, że będzie po prostu… głupi. Ależ się myliłam! Było sporo scen, które niesamowicie mnie ubawiły, a sam bohater wzbudził we mnie niesamowitą sympatię. W rezultacie film bardzo mi się spodobał 🙂
Ja również obawiałam się, że będzie głupi. Pewnie mój tata podczas oglądania i tak wysnułby taki wniosek 😉 Ale mnie film bardzo przypadł do gustu, mimo że trochę przypomina mi parodię, a tych to ja szczególnie nie lubię.
Mam w bardzo bliskich planach obejrzeć 😉
Miłego oglądania!
Podchodziłam do tego jak pies do jeża, ale muszę przyznać, że nieźle się bawiłam. 😀
Ha! Skąd ja to znam 😉
nie lubię takich filmów o superbohaterach; znacznie bardziej kręcą mnie kryminały
Deadpool jest na mojej liście filmów "do obejrzenia". Twoja recenzja tym bardziej zachęca i zaciekawiłaś mnie tą muzyką 😉
Podczas oglądania zwróć uwagę na tę ścieżkę dźwiękową, jest naprawdę mocna!
Deadpool to jest jednym słowem wielka beka 😀 W ogóle ten aktor jest niezwykle zabawny. Niedawno urodziła mu się córeczka i jego wpisy na jednym z portali społecznościowych są prześmieszne 😀
http://miqaisonfire.wordpress.com
O, nie śledzę, ale chętnie pośledzę, bo jego żonę bardzo lubię, więc i jego zaczynam trochę lubić 😉
To prawda – takie filmy trzeba lubić. Ja z tych, które nigdy nie jarały się superbohaterami, więc film polecę mężowi, ale sama nie obejrzę, bo nie moje klimaty. 😉
Ja też nigdy nie ekscytowałam się superbohaterami, ale w tym wydaniu ten superbohater jest jak parodia superbohatera, dlatego warto obejrzeć 😉
Ja tam lubię DP ;d
I słusznie 😉